Głuche dzieci stworzyły własny język
Głuche nikaraguańskie dzieci stworzyły swój własny, całkiem nowy język. Ich wyczyn pozwolił naukowcom dowieść, że wszystkie języki świata oparte są na identycznej strukturze
Rok 1977. W stolicy Nikaragui - Managui - powstaje pierwsza w tym środkowoamerykańskim państwie szkoła dla głuchych. Przyjęto 50 dzieci. Wreszcie mogą przebywać razem, również po lekcjach. Chciałyby rozmawiać ze sobą. Nikt jednak nie uczy ich języka migowego. Same więc wymyślają proste gesty, które pozwalają im się porozumiewać.
Rok 2004. W Managui szkoła dla głuchych wciąż działa. Ale dzieci, które się w niej uczą, nie używają już prostych gestów. Znaki, których nauczyły się od swoich starszych kolegów, są zmienione. Układają się w pewną strukturę, gramatykę. Zaraz, zaraz, o czym my tu mówimy? O języku. Nowym języku. Głuche dzieci w ciągu zaledwie dwudziestu paru lat wytworzyły swój własny język. W Nikaragui posługuje się nim 800 osób. Najstarsi użytkownicy skończyli już 45 lat. Najmłodsi mają tylko cztery.
Dla naukowców to prawdziwa gratka. Jeszcze chyba nigdy nowy język nie powstał tak szybko. W dodatku można dotrzeć do wszystkich jego użytkowników - zarówno tych pierwszych, pionierskich, jak i najmłodszych. To zaś pozwala na dokładne prześledzenie rozwoju języka, od pojedynczych gestów do złożonego systemu znaków.
Chwiejny ruch ręką
Szansę tę wykorzystała Ann Senghas z Columbia University w Nowym Jorku oraz dwaj jej współpracownicy: Sotaro Kita oraz Aslý Özyürek.
Do badań, które uczeni przedstawiają w dzisiejszym "Science", wybrano 30 głuchych osób. Wszystkie posługiwały się nikaraguańskim językiem migowym. Dziesięć zaczęło uczęszczać do szkoły w Managui przed 1984 r., dziesięć - między 1984 a 1993 r. i dziesięć - po 1993 r. Dodatkowo w badaniach brało udział dziesięciu słyszących, hiszpańskojęzycznych Nikaraguańczyków.
Wszystkim 40 osobom uczeni pokazali film animowany. Była to opowieść o kocie, który, połknąwszy toczącą się piłkę, rusza, zataczając się w dół stromej ulicy. Badanych poproszono następnie, by opowiedzieli to, co widzieli. W tym czasie filmowano ich, a następnie analizowano ich ruchy rąk.
Najbardziej naturalnym gestem, który tłumaczy zachowanie się filmowego kota, jest chwiejny ruch ręką w dół. W ten sposób za jednym zamachem można wyjaśnić razem, jak zwierzę szło oraz w którą stronę. Taki gest towarzyszył opowieści osób słyszących, które mówiąc, bezwiednie pomagały sobie rękoma. Bardzo podobnie "wysławiali" się też głusi z pierwszego pokolenia uczniów szkoły w Managui. Język osób z kolejnych generacji wyglądał jednak zupełnie inaczej. Można powiedzieć, że upodobnił się do zwykłego języka mówionego. Jak?
Wspólny język wszystkich dzieci świata
W języku polskim (a także angielskim, hiszpańskim czy jakimkolwiek innym) nie ma odpowiednika dla gestu "zataczać się w dół". Innych słów bowiem używamy, by opisać rodzaj ruchu, a innych, by nazwać jego kierunek. Taka struktura języka, fachowo zwana nieciągłą, pozwala na łączenie różnorodnych znaków (słów) w praktycznie nieskończoną liczbę kombinacji.
W stronę takiej budowy ewoluował właśnie nikaraguański język migowy. Jego najmłodsi użytkownicy, opisując wędrówkę kota, użyli dwóch znaków - najpierw "zataczać się" (rodzaj ruchu), a potem "w dół" (kierunek). Postąpili więc dokładnie tak jak my, kiedy budujemy zdanie!
- Dzieci same odkryły takie prawidłowości językowe jak nieciągłość - opowiada Ann Senghas. - Wszystko wokoła nich sugeruje, że sposób ruchu i jego kierunek ściśle wiążą się ze sobą. Dzieją się przecież w tym samym czasie i pojawiają się w jednym geście rozmówcy. A mimo to dzieci, na przekór temu, co widziały, rozdzieliły ten element na dwa niezależne znaki. Co najważniejsze, nikt ich tego nie uczył.
Niektórzy naukowcy twierdzili, że wspólne cechy polskiego, angielskiego, hiszpańskiego czy chińskiego są zakodowane głęboko w naszym mózgu. Zdaniem innych badaczy rozwijały się stopniowo na przestrzeni wielu pokoleń.
- Z naszych badań wynika, że wspólna struktura wszystkich języków to odzwierciedlenie sposobu, w jaki dzieci się uczą - piszą badacze. - Działają tu dwa mechanizmy. Maluchy, ucząc się, dzielą informacje językowe na małe kawałeczki (czyli "zataczać się" plus "w dół"). Drugi sposób to układanie tych elementów jeden za drugim w liniową strukturę ("zataczał się w dół").
Te dwa procesy pozostawiają ślad w każdym języku, którego dziecko się uczy. Niezależnie, czy będzie to mowa, czy "miganie".
Autor: Wojciech Mikołuszko
Źródło: gazeta.pl, 16 września 2004 r.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz