Marzenia są jak narkotyk
Chris zmarł trzy dni po spełnieniu swojego marzenia, aby zostać policjantem, ale radość, jaką sprawiło mu to w ostatnich dniach życia, stała się inspiracją dla wolontariuszy, by utworzyć organizację, której misją będzie spełnianie marzeń śmiertelnie chorych dzieci.
Marzeniem Łukaszka było wcielenie się w rolę opiekuna zwierząt we
wrocławskim Zoo. Archiwum Fundacji Mam Marzenie
Był wiosenny poranek 29 kwietnia 1980 roku, kiedy kawalkada policyjnych wozów zajechała przed powiatowy szpital dziecięcy w Phoenix w stanie Arizona. Grupa oficerów udała się na oddział onkologii, gdzie przebywał umierający na białaczkę 7-letni Chris. Policjanci ubrali zaskoczonego chłopca w galowy mundur i zawieźli do siedziby gubernatora stanu Arizona. Tam oczekiwał gubernator Goldwater, który wręczył chłopcu nominację na oficera policji patrolowej, służbowy identyfikator oraz zeszyt z mandatami. Tak zrodziła się idea spełniania marzeń dzieci cierpiących na choroby zagrażające ich życiu, która dziś dociera do Polski dzięki Fundacji Mam Marzenie. Dziś, prawie ćwierć wieku od powstania fundacji, dotarła ona na wszystkie kontynenty, do niemal 30 krajów gdzie udało się spełnić marzenia prawie 100 000 dzieci!
Skromne początki. Historia polskiej fundacji również ma swój początek w Stanach Zjednoczonych, gdzie polski emigrant Piotr Piwowarczyk przez wiele lat pracował jako wolontariusz w fundacji Make-A-Wish z New Jersey, zajmującej się spełnianiem dziecięcych marzeń. Podczas pobytu w Polsce w 2002 roku wpadł na pomysł, aby stworzyć podobną organizację. Po konsultacjach z przedstawicielami organizacji pozarządowych m.in. Janiną Ochojską z PAH, utwierdził się w przekonaniu, że tego typu działalność jest w Polsce potrzebna. Wspólnie ze studentką prawa UW Małgosią Lesiak, Piotr Piwowarczyk rozpoczął starania o założenie fundacji spełniającej marzenia śmiertelnie chorych polskich dzieci. - Dopiero dziś, kiedy patrzę na te chwile z perspektywy dwóch lat, w pełni zdaję sobie sprawę z tego, jak poważna była to decyzja - mówi Piotr Piwowarczyk - Moja rodzina i przyjaciele, gdy powiedziałem im o tym pomyśle, pukali się w głowę. No, bo czy to normalne, żeby po 18 latach pobytu w Stanach zostawiać dobrze prosperujący biznes, dom, znajomych i wracać na stałe do Polski, aby pracować za darmo na rzecz chorych dzieci? Nigdy nie żałowałem tego kroku, aczkolwiek szok kulturowy po powrocie był rzeczywiście ogromny - śmieje się pan Piotr. W czerwcu 2003 roku w Krakowie powołano do życia Fundację Mam Marzenie. W maju 2004 roku organizacja otrzymała status organizacji pożytku publicznego. Latem 2003 roku została przeprowadzona kampania medialna wśród Polonii w USA, dzięki której zebrano fundusze na rozpoczęcie działalności w Polsce. W skład Komitetu Założycielskiego Fundacji weszli wybitni przedstawiciele środowiska polonijnego, m.in. grafik Rafał Olbiński, który stworzył plakat reklamowy fundacji.
Najtrudniejsze pierwsze... marzenie. Dzięki pieniądzom zebranym wśród Polonii Amerykańskiej na przełomie listopada i grudnia spełnione zostało marzenie pierwszego polskiego dziecka. Była nim Bogusia Siedlecka cierpiąca na wrodzoną łamliwość kości. Bogusia pozostaje pod opieką warszawskiego Hospicjum dla Dzieci i choć do tej pory przeżyła ponad 150 złamań, jej podejście do życia, otwartość na świat oraz poczucie humoru sprawiły, że właśnie jej przypadło zaszczytne miano "pierwszego marzyciela" fundacji. Zapytana o swoje marzenie Bogusia bez wahania odparła, że chciałaby zobaczyć Disneyland. Od 28 listopada do 6 grudnia siedmioosobowa rodzina Siedleckich (zasadą fundacji jest, że najbliższa rodzina bierze aktywny udział w spełnieniu marzenia) przebywała w USA, gdzie Bogusia mogła na własne oczy zobaczyć bajkowy świat dziecięcej fantazji. - Przez cały czas pobytu czułam się tam tak normalnie - mówi Bogusia. - Zawsze będę pamiętać o tym miejscu, o tych ludziach... Zawsze, kiedy będzie mi źle, pomyślę, że jest takie jedno miejsce na Ziemi, w którym jestem normalnym dzieckiem. Od lutego 2004 roku, kiedy prezes Piwowarczyk przyjechał na stałe do Polski, fundacja podjęła stałą współpracę z Uniwersyteckim Szpitalem Dziecięcym na Prokocimiu i Hospicjum św. Łazarza w Krakowie, skąd pochodzili kolejni "marzyciele". W marcu i kwietniu powstały oddziały fundacji w Warszawie i Poznaniu, a już wkrótce działalność rozpocznie oddział wrocławski. W planach fundacji jest dotarcie do wszystkich 11 ośrodków hematologii i onkologii dziecięcej tak, aby chore dzieci ze wszystkich zakątków Polski mogły poznać magiczną moc spełnianych marzeń.
Jak spełniają się marzenia?
Podstawowym warunkiem zakwalifikowania dziecka do programu fundacji jest oświadczenie lekarza
prowadzącego, że choroba lub zespół chorób, na które cierpi pacjent, stanowi zagrożenie jego życia.
Tak więc niepełnosprawność lub schorzenia przewlekłe jak porażenie mózgowe, zespół Downa czy astma
same w sobie nie predysponują dziecka do udziału w programie fundacji. Jeśli jednak są one częścią
zespołu chorób, na które ono cierpi, to może być zakwalifikowane - decyduje tutaj opinia lekarza
prowadzącego. Drugim kryterium jest medyczna ewaluacja, tzn. lekarskie oświadczenie, że spełnienie
marzenia nie wpłynie negatywnie na stan zdrowia dziecka. Często zdarza się że stan zdrowia małego
pacjenta uniemożliwia np. wyjazd w długą podróż i wtedy marzenie należy dostosować do aktualnego
stanu zdrowia lub jego realizację odłożyć na przyszłość. Z drugiej strony w przypadku dzieci
terminalnych spełnianie marzenia to wyścig z czasem, kiedy dosłownie każdy dzień i godzina są na
wagę złota. Należy jednak pamiętać, że spełnienie marzenia nie jest "pocałunkiem anioła
śmierci", bo zdarza się, że dzieci po pokonaniu raka czy innej choroby wracają do zdrowia.
Choć dziecięca wyobraźnia nie zna granic, marzenia najczęściej spełniają się w jednej z czterech
kategorii:
- Chciałbym mieć (komputer, rower; lalkę...)
- Chciałbym być (strażakiem, lekarzem, baletnicą...)
- Chciałbym zobaczyć (Warszawę, góry, morze, Disneyland...)
- Chciałbym spotkać (prezydenta, Papieża, słynnego artystę...)
Fundacja spełnia marzenia dzieci między 3. a 18. rokiem życia bez względu na status społeczny,
majątkowy i miejsce zamieszkania rodziny. Spełnienie dziecięcego marzenia jest wyjątkowym
przeżyciem nie tylko dla samego dziecka i jego rodziny, ale również dla wolontariuszy i wszystkich
osób, które pośrednio lub bezpośrednio uczestniczą w jego realizacji. Niektóre z nich wymagają
pomocy kilku osób, w niektóre - jak np. w wyjazd Bogusi do Disneylandu - zaangażowane są setki
ludzi dobrej woli, których zjednoczył wspólny cel - aby marzenie dziewczynki stało się faktem.
Fundacja Mam Marzenie opiera się na pracy wolontariuszy, którzy poświęcają swój wolny czas, talent
i serce na rzecz wypełniania jej misji. Na co dzień są ambasadorami tej idei w swoich środowiskach
- rodzinie, zakładzie pracy, wspólnocie parafialnej i to dzięki nim dociera ona do coraz większej
grupy ludzi. Wolontariusze po przejściu jednodniowego szkolenia mogą zaangażować się w
działalność fundacji w jednym z czterech obszarów zainteresowań - spełniania marzeń i kontaktu z
chorymi dziećmi, pozyskiwania funduszy na rzecz fundacji, propagowania idei spełniania marzeń w
swoich środowiskach oraz pomocy biurowej. - Spełnianie marzeń chorych dzieci jest jak narkotyk -
mówi Piotr Piwowarczyk. - Im więcej się ich spełnia, tym więcej chce się pomagać. Spełniając
marzenie, dajemy dziecku i jego rodzinie nadzieję na przyszłość, siłę do walki z chorobą i radość
chwili, która choć na moment pozwala zapomnieć o straszliwej tragedii, która je spotkała. W nagrodę
dostajemy uśmiech którego wartości nie można porównać z żadną rzeczą materialną - jest po prostu
bezcenny...
Spełniaj marzenia
Jeśli chciałbyś zostać wolontariuszem Fundacji Mam Marzenie, odwiedź stronę internetową
www.mammarzenie.org, gdzie
można ściągnąć ankietę zgłoszeniową kandydata i wypełnioną wysłać na adres fundacji w Krakowie. W
ten sam sposób można również zgłosić chore dziecko do programu fundacji.
Fundacja Mam Marzenie,
ul. Bogusławskiego 7/27
31-048 Kraków,
www.mammarzenie.org
Tekst: Zoja Mikołajczak
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz