Poradnik: jak przeżyć kwarantannę?
Ten stan zostanie z nami na dłużej. Nawet jeśli miejsca, które przez długie tygodnie były dla nas niedostępne, będą stopniowo otwierane, rzeczywistość wokół już nie będzie taka sama. Nadal potrzebne będą szczególne środki ostrożności i zasady regulujące nasze wzajemne relacje. Zapewne i my sami zmieniliśmy się w konfrontacji z zagrożeniem, lękiem, niepewnością, które objęły cały świat. Jak tę zmianę przyjąć i dobrze wykorzystać?
W naszym życiu nastąpił stan zawieszenia, zatrzymania, w którym największą rolę odgrywa czas teraźniejszy. Tu i teraz. Wielu rzeczy nie wolno nam robić, wychodzić tam, gdzie byśmy chcieli, wyjeżdżać, a przede wszystkim spotykać się z innymi. Choć mówimy, że dla wielu rodzin, w których są osoby niepełnosprawne, stan zamknięcia i izolacji nie jest niczym nowym, to jednak nie jest tak samo. Jesteśmy jeszcze bardziej odcięci. Trudno planować przyszłość, chociażby tę najbliższą – wakacje czy letnie turnusy. Nawet jeśli powiemy, że dla nas planowanie już wcześniej było abstrakcją...
Życie zwolniło. Co dobrego może przynieść ta zmiana?
Porządkowanie
W wielu domach kwarantanna zaczęła się od porządków. W szafach, szufladach, na pawlaczach, wszędzie tam, gdzie zalegają nasze rzeczy. Pomysł stary jak świat: gdy przychodzi wiosna, co roku urządzamy sprzątanie. Mycie okien, aranżowanie balkonów, zmiana domowych dekoracji, wymiana ubrań z zimowych na cieplejsze dni. Porządki możemy teraz robić wolniej i dokładniej niż zwykle. Krok po kroku, po trochu. Jest okazja, aby lepiej przyjrzeć się naszych rzeczom i naszym potrzebom.
Które z nich są przydatne? Które raczej nie służą naszym przyzwyczajeniom? A może nie używamy ich dlatego, że ich nie lubimy? Czy warto więc nadal je mieć? Tyle się mówi o nadmiarze, który przytłacza, o nadmiernej konsumpcji, która wyprowadziła naszą cywilizację na manowce. Nie zawsze chodzi o kosztowne zakupy, te zwykle są bardziej przemyślane. Częściej o coś kupionego tanio, bo może się przyda. Spójrzmy krytycznie na to, co posiadamy.
Pozbądźmy się tego, co się nie przydało. I wyciągnijmy wnioski na przyszłość – co i po co warto mieć. Odpowiedzmy sobie na pytanie: jak żyjemy, jak lubimy żyć i czego naprawdę potrzebujemy. Naczynia, dekoracje, ubrania, kosmetyki, a może jedzenie? Czego mamy za dużo? A może czegoś brak?
Porządki mają zwiększyć przestrzeń, ale też zrobić miejsce na nowe rzeczy. Porządki warto też zrobić w swoich głowach. Trzeba trzymać rękę na pulsie wydarzeń – wszyscy powinniśmy znać obowiązujące aktualnie restrykcje, wiedzieć, co już wolno, czego nadal nie. Ale informacje o pandemii, ktore nas zalewają, warto porządkować. Uczyć się odróżniać fake newsy od faktów. Wybierać. Uczyć się sprawdzać źródła, wybierać te wiarygodne. Czytać teksty, które naprawdę nas interesują, dotyczą, pomagają ułożyć w głowie jakiś klarowny, wspierający obraz tego, co dzieje się wokół. Nie dajmy się niszczącym emocjom.
Dzielenie się
Co dla jednych niepotrzebne, dla innych może okazać się skarbem. To żelazna zasada wyprzedaży garażowych. Teraz trudno je zorganizować. Ale od czego internet! Internetowe aukcje i wyprzedaże, grupy służące wymianie albo z ofertą: oddam potrzebującym. Powstaje ich coraz więcej. Rzeczy, które nie są wam potrzebne, podzielcie rozsądnie na te, które chcecie oddać, wymienić albo sprzedać i dorobić do domowego budżetu, który w wielu rodzinach zaczął się zmniejszać i może niestety maleć jeszcze bardziej. Przede wszystkim jednak trzeba wybrać te rzeczy, które nadają się już tylko do wyrzucenia i pozbyć się ich, zgodnie z zasadami segregowania śmieci. Warto też zrobić listę przedmiotów, których potrzebujecie.
Kwarantanna, choć nas fizycznie rozdzieliła, obudziła w społeczeństwie działania wspólnotowe: powstały sieci kontaktów, grupy wsparcia, by ustalić, komu trzeba zrobić zakupy, ugotować i dostarczyć obiad – na przykład osobom starszym albo rodzinom, opiekującym się osobami leżącymi, napisać pismo do urzędu, kto potrzebuje laptopa dla dziecka, by mogło uczyć się zdalnie. Kto rozda własnoręcznie uszyte maseczki, ciesząc się na przykład z domowego dżemu i drożdżowych bułeczek w podziękowaniu? Albo chce wymienić książki, płyty, filmy? Dzięki nim dużo łatwiej przetrwać trudne chwile, złe nastroje. Nie wstydźmy się prosić o pomoc. Ani jej przyjmować. Jeśli to możliwe – oferować. Ludzie potrzebują różnych rzeczy, z różnych mogą się ucieszyć.
Domowe rytuały
Proste domowe zajęcia odzyskały godność, od wieków pozwalały ludziom przetrwać najgorsze chwile. W domu zawsze trzeba posprzątać, przygotować posiłek, pozmywać, zrobić pranie, podlać kwiaty, coś naprawić, zreperować. W wielu domach światło dzienne zobaczyły zapomniane maszyny do szycia, do łask powróciło szycie, szydełkowanie. Ujawniły się umiejętności fryzjerskie i domowe sposoby na urodę. Pieką się chleby.
Tak się toczy od stuleci codzienne życie. Te codzienne rytuały odsuwają smutek, koncentrują na sobie nasze myśli. Zgodnie z zasadą, żeby robić to, na co mamy wpływ. Gdy w domu jest cała rodzina, warto zadbać o podział obowiązków. I jeszcze coś: niech te domowe rytuały nie będą przymusem, wyłączmy się z wyścigu, że dom ma być idealnie czysty, obiad najlepszy (kanapki też są OK), a domownicy pod ścianą naszych wymagań. Wystarczy robić tyle, ile naprawdę trzeba zrobić, by czuć się w domu dobrze, bezpiecznie, zaspokoić najprostsze potrzeby. Robić tyle, ile da się dziś, przy nastroju, jaki akurat mamy, nie nadwerężając sił.
Lenistwo
W tak trudnym, niepewnym czasie może nas dopaść stres, może brakować energii. Trzeba umieć odpuścić. I sobie, i innym. Jest na to dobra pora. Lista korzyści z tak zwanego nicnierobienia jest długa: uspokojenie natrętnych myśli, przemyślenie ważnych spraw. Lenistwo jest tak samo ważne jak trzymanie się rytuałów. Można się polenić przez kilka chwil, a czasem dłużej, gdy organizm się tego domaga. Trzeba go słuchać. I przestać słuchać tych, którzy zawsze mają dla nas „dobre” rady, co musimy i powinniśmy, a na co szkoda czasu. A może czas przestać pouczać innych? Żyjmy wolniej, spokojniej, wyciszmy się, czerpiąc z tego zadowolenie. Błogie lenistwo, odpoczynek, który sobie świadomie fundujemy, to nie to samo co padanie ze zmęczenia.
Kontakt z naturą
Spacery tak często, jak się da. Wycieczki do parku, do lasu, na łąkę, w spokojniejsze miejsca w mieście. Jeśli tylko się da. Obserwowanie przyrody. Naprawdę wiele można zobaczyć, gdy patrzymy cierpliwie, uważnie. Ci, którzy mają w domu zwierzęta, wiedzą, jak dobrze wpływa na nas kontakt z nimi, jak potrafią wprawić w dobry humor albo wzruszyć swoją obecnością i oddaniem. A domowe rośliny? Czy mamy ich dosyć, czy jest miejsce na kolejne? Na balkonie, w ogródku. Może posadzić zioła? Pomidory, cytryny, papryczki chili? Dbać o nie i cierpliwie czekać, aż wyrosną, dojrzeją, zaowocują... Miniogródek można zorganizować nawet na parapecie.
O naturze trzeba myśleć też szerzej. Zmiany klimatyczne mogą być większym zagrożeniem od pandemii. Uczmy się segregowania śmieci, oszczędzania wody, zdrowego odżywiania i niemarnowania jedzenia, używania proekologicznych kosmetyków i środków czystości. Uczmy się zasad życia zgodnych z etyką zero waste. Na ile się da. Małymi krokami, ale świadomie. To na pewno się przyda. Przyszłość może być trudniejsza niż to, co zostawiliśmy za sobą. To, jak nosimy i utylizujemy ochronne rękawiczki i maseczki, także ma związek z poszanowaniem natury. W tym: naszego zdrowia.
Zdrowie
Jesteśmy częścią natury. Wraz z naszymi niedoskonałościami, chorobami, niepełnosprawnościami. Wydaje się, że w naszym środowisku dbałość o zdrowie jest codziennością, oczywistością. Zaniedbania można wręcz przypłacić życiem. Osoby z niepełnosprawnościami mają ograniczenia, wiedzą, co im wolno, czego nie powinny robić. Opiekunowie, dbając o podopiecznych, stosują te same zasady. Odcięcie na wiele tygodni od dostępu do rehabilitacji, wsparcia środowiskowego, praktycznie w ogóle od ochrony zdrowia i pomocy społecznej to z pewnością największy cios, jaki otrzymało nasze środowisko. Powrót na pewno nie będzie natychmiastowy, raczej powolny.
Co można zrobić? Na ile się da, zadbać o kondycję fizyczną. Na pewno zadbać o zdrowie psychiczne. O tym właściwie piszemy od początku. Zaakceptować to, na co nie mamy wpływu. Robić tyle, ile możemy. Pozwolić sobie na wyłączenie się. A przede wszystkim odczepić się od siebie. Nie winić się za to, że dopadły nas stres, złość, rozpacz... Oddychać i robić te wszystkie małe rzeczy, które trzeba zrobić, by przetrwać, które dają chwile radości. A jeśli się da – sięgać po więcej. Ale nie jest to konieczne.
Poszukać zdalnej terapii, wsparcia. Są takie usługi, w tym bezpłatne. Psychologowie i terapeuci także weszli w tryb pomagania, wiedząc, że ich praca może być coraz bardziej potrzebna.
Relacje
Jedną z najważniejszych rzeczy w trudnych czasach, a już na pewno w czasie obecnej izolacji, jest łączność z innymi. Poczucie, że ją mamy, że wokół są ludzie, do których można zadzwonić, wysłać wiadomość, zaprosić na wirtualne spotkanie, wejść na grupę. Różne to mogą być relacje. Z niektórymi będziemy się wymieniać, pomagać im lub otrzymywać pomoc w ramach tworzenia mniejszej lub większej wspólnoty. Warto odświeżyć relacje, które mniej czy bardziej zaniedbaliśmy, bo nie było czasu. Wysłać choć mały sygnał, że pamiętamy. Docenić najbliższych, rodzinę, zwłaszcza najmłodszych i najstarszych, przyjaciół – rozmawiać, pytać, jak się czują, dać się wygadać, nie oceniać, zaufać i zwierzyć się ze swoich przeżyć. Wspólnie uporządkować rodzinne zdjęcia, powspominać, naszkicować na przykład genealogiczne drzewo. Dzięki innym doświadczamy nie tylko zrozumienia, bliskości, poczucia bezpieczeństwa, ale też możemy się rozwijać.
Pasje i odkrycia
Czy wiecie, w czym jesteście najlepsi? Co najbardziej lubicie robić? Książki, filmy, muzyka są teraz niezastąpione. Do łask wraca rękodzieło. Recycling i upcycling. Można dopieścić swoje kolekcje albo zacząć przygodę z nowymi. Uczyć się grać na instrumencie. Zacząć haftować. Pisać kwarantannowy dziennik, a może go rysować. Nauczyć się piec torty. Może z tych pasji wyniknie jakiś pomysł na zarobkowanie?
Bo co tu kryć – finansowo może być trudniej, gdy gospodarka spowalnia. Trzeba uczyć się oszczędzać. Trzeba uczyć się nowego myślenia o zarobkowaniu i o posiadaniu. Praktykowanie wyżej wymienionych aktywności to najlepsza do tego droga.
Nowe technologie
To dzięki nim możemy być aktywni w izolacji, mieć kontakt z innymi, nierzadko uczyć się i pracować. Właściwie z dnia na dzień okazało się, ile spraw można załatwić zdalnie. Zwłaszcza gdy nie ma innego sposobu, np. w przypadku wydawania orzeczeń czy załatwiania urzędowych formalności. Warto się uczyć korzystania z nowych technologii w jak największym zakresie, nawet doposażyć domowy sprzęt – komputery, czytniki, pomyśleć o nowych urządzeniach i akcesoriach. Warto w nie inwestować, tak jak w podnoszenie swoich kompetencji użytkownika, by poprawić jakość życia w takich czasach, jakie mamy.
Szanujmy naturę, żyjmy tak, by jak najmniej jej szkodzić, ale też doceńmy zdobycze nauki, cywilizacji. Zwłaszcza my, środowisko osób z niepełnosprawnościami, korzystamy z nich jako niezbędnych dla nas. Korzystamy z wyników naukowych badań, umiejętności lekarzy, rehabilitantów, terapeutów, a także z konkretnych przedmiotów, akcesoriów, lekarstw, by lepiej żyć. By w ogóle przeżyć.
Nas rzadko dotyczy nadmierna konsumpcja, pracoholizm, wyścig szczurów. Podobnie możemy się pośmiać z sielankowych mitów o życiu zgodnym z naturą, o ucieczce od cywilizacji. Wirus to natura, lekarstwa na nową chorobę szuka nauka – nie pierwszy raz. Ktoś, kto potrzebuje elektronicznego urządzenia, aby się komunikować w świecie, bez technologii będzie skazany na nieistnienie, tak jak to było kiedyś...
Czy chcemy, żeby świat wrócił do normy?
Chyba nie powinniśmy, jeśli normą jest spychanie nas na pobocza, czy to przez chciwość, egoizm, konsumpcjonizm, w którym nie mamy szans wygrywać, czy to przez piewców powrotu do natury, gdzie nie mamy szansy przetrwać. Choć często mówi się, że pandemia przyniosła ludziom na całym świecie uniwersalne doświadczenie izolacji, to jednak dla każdego świat zmienił się inaczej. Najsłabsi pozostali najsłabszymi.
Czego więc nam trzeba?
Równego traktowania. Włączenia. Dostępu do osiągnięć nauki, które pozwalają osobom z dysfunkcjami łatwiej żyć, sprawniej się poruszać, lepiej komunikować. Potrzebujemy lekarzy, rehabilitantów, terapeutów, asystentów, opiekunów, świadomych, dobrze przygotowanych pracowników pomocy społecznej i urzędów. Niekoniecznie niezliczonych pośredników sprzedaży nie całkiem potrzebnych rzeczy, celebrytów. Potrzebujemy lepszego prawa i prawników pamiętających o potrzebach. Większych mieszkań, w których łatwiej żyć z rodziną. Przypominania, że jesteśmy. A na co dzień dobrego, spokojnego życia z ludźmi i wśród ludzi; życia, w którym jest miejsce na różne doświadczenia. Tu i teraz, z nadzieją na przyszłość.
Dorota Próchniewicz – mama dorosłego Piotra z autyzmem. Dziennikarka, redaktorka, autorka, pedagożka. Współpracuje z mediami i organizacjami pozarządowymi w zakresie podnoszenia świadomości autyzmu oraz poprawy sytuacji osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin w Polsce. Związana z nieformalną inicjatywą „Chcemy całego życia”. Prowadziła blog www.autystyczni.blox.pl. Szuka sposobów na opisanie niełatwej codzienności, gdy trzeba pogodzić samotne rodzicielstwo, pracę zawodową i walkę o godne życie.
Komentarze
-
Gdyby nie zmiana definicji pandemii pod konec zimy dziś by nikt nie mówił o żadnym wirusie.my dziś by nikt z
01.07.2020, 21:59Gdyby nie zmiana definicji pandemii przez WHO pod koniec zimy dziś by nikt nie mówił o żadnym wirusie.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz