SPA latające, czyli lepszy świat wokół nas
Rok temu kobieta zjawisko, czyli Olga Ślepowrońska, wymyśliła SPA dla mam dzieci z niepełnosprawnościami. Bo mamy potrzebują relaksu. Czego nam jeszcze trzeba?
Olga jest mamą dwójki maluchów, psycholożką, od lat pracuje z osobami z niepełnosprawnościami, wykluczonymi, w tym uchodźcami. Z ludźmi potrzebującymi wsparcia. Mieliśmy ogromne szczęście, że była terapeutką i asystentką Piotra, a nasza znajomość przetrwała. Olga prowadziła warsztaty edukacji emocjonalnej dla dzieci w krajach dotkniętych konfliktami zbrojnymi. W Polsce organizuje spotkania i warsztaty służące integracji ludzi różnych kultur i środowisk, na przykład poprzez rękodzieło czy wspólne gotowanie. Ostatnio działa na rzecz zapobiegania zmianom klimatu. Miejsca by tu nie wystarczyło, by napisać, co robi jeszcze wraz z zapaleńcami, których przybywa. Bo przyciąga ludzi, którzy chcą pomagać, robić coś dla innych, można by rzec – dla ratowania świata. Ja już dawno nie nadążam za taką kreatywnością i aktywnością. Na szczęście informacje o tych wspaniałych inicjatywach można znaleźć na stronie www.czujczuj.pl.
Wszystko zaczyna się zwykle od dobrego pomysłu, i zazwyczaj to bardzo prosty pomysł.
SPA w pandemii
Gdy Olga była w szpitalu na oddziale położniczym, zauważyła, że pacjentki przebywające tam tygodniami lub miesiącami nudzą się. Zorganizowała więc zbiórkę książek, nosiliśmy je do szpitali. Pomysł na „SPA w ogrodzie. Dbamy o mamy” zrodził się podczas masażu. Zafundowała go jej mama, widząc zmęczenie córki opieką nad dwójką pełnych energii maluchów. I wtedy Olga pomyślała o nas... O matkach dzieci albo dorosłych z niepełnosprawnościami. O tym, że tak bardzo potrzebujemy relaksu, chwili dla siebie. Tylko dla siebie. Kto z nas miałby podobne skojarzenie, leżąc wygodnie w błogim poczuciu szczęścia?!
Rok temu w maju spotkałyśmy się w kilku miejscach w Warszawie, m.in. w ogrodzie na osiedlu Jazdów oraz eleganckim salonie Tallulah Hair&Beauty. Były masaże, relaksujące zajęcia, nowe fryzury, malowanie paznokci... A oprócz tego kosmetyczne prezenty, pyszne jedzenie i rozmowy. W razie potrzeby – opieka dla dzieci. Cudowny dzień! Dołączyły inne miasta; teraz – rok później – inicjatywa objęła spory kawałek kraju. Planowane spotkania trzeba było odwołać z wiadomych powodów. Zamiast stacjonarnego pojawiło się SPA Latające. Wolontariusze dostarczyli do naszych domów jedzenie z biobazarów, piekarni, małych sklepów, działając w duchu zero waste („Niech się nie marnuje”). Zorganizowano zbiórkę pieniędzy na obiady dla potrzebujących rodzin, wspierając przy okazji małe lokale gastronomiczne, by nie upadły w czasie izolacji. Zaoferowano naszym rodzinom telefoniczne i wirtualne porady specjalistów. Jest już grupa na Facebooku, aby rodzice mogli porozmawiać. Ojcowie też są mile widziani (osobom oburzającym się nazwą inicjatywy doradzam przypomnienie sobie o temacie żeńskich końcówek).
Inicjatywa stała się sztandarowym przykładem, jak w kwarantannie pomóc potrzebującym, tym, którzy nie mogą wyjść z domu, bo opiekują się osobą chorą czy niepełnosprawną. Media wielokrotnie o nich pisały. SPA dla mam polecał na swojej stronie Rzecznik Spraw Obywatelskich. Mówiąc krótko – rozniosło się. „Chcąc żyć w lepszym świecie, staram się go stwarzać wokół siebie” – powtarza Olga, wraz z innymi udowadniając, że mocne więzi społeczne są nie do pokonania. W inicjatywę angażują się coraz częściej ci, którzy otrzymali wsparcie. Na ile mogą.
Czego Ci trzeba?
Czy SPA znalazło naśladowców? Nie wiem. Na pewno są gdzieś blisko nas grupy, które się wzajemnie wspierają. Niekoniecznie na skalę ogólnopolską. To też moje osobiste doświadczenie.
Ludzie pytają często: kiedy ktoś zorganizuje coś takiego u nas? Ręce opadają... To czekanie, aż ktoś podsunie pod nos... Ale z drugiej strony – bezradność, zmęczenie i ta ogromna potrzeba, by ktoś przy nas był, zrozumiał, jak bywa ciężko, pomógł, zastąpił choć na chwilę. Czasem urasta ona do takich rozmiarów, że zasłania wszystko. Brakuje sił, ale i wiary, że sami możemy coś zrobić. Może na początek jako plan na wakacje znajdź 10 chwil dla siebie. Na masaż, fryzjera, taniec, kino, wyhodowanie kwiatów w ogródku, godzinę nicnierobienia... Trzeba nam tego relaksu jak tlenu. Zostawmy pytania, co można zrobić dla naszych podopiecznych i odpowiedzi: rząd nic nie robi, nikt nic nie robi.
Pomyślmy o sobie. Doładujmy się. Uwierzmy, że się da.
Po prostu odpocznijmy. Polećmy tam, gdzie chcemy. Choćby myślami. Olga jest tylko jedna, ale wzorem może być dla wszystkich. Zmiany zawsze trzeba zaczynać od siebie.
Dorota Próchniewicz – mama dorosłego Piotra z autyzmem. Dziennikarka, redaktorka, autorka, pedagożka. Współpracuje z mediami i organizacjami pozarządowymi w zakresie podnoszenia świadomości autyzmu oraz poprawy sytuacji osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin w Polsce. Związana z nieformalną inicjatywą „Chcemy całego życia”. Prowadziła blog www.autystyczni.blox.pl. Szuka sposobów na opisanie niełatwej codzienności, gdy trzeba pogodzić samotne rodzicielstwo, pracę zawodową i walkę o godne życie.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Komentarz