U nas jest inaczej
Londyńczycy są tak samo dziwni, jak wszyscy Brytyjczycy. Może to nieodpowiednie słowo. Lepiej powiedzieć: niedoinformowani, zagubieni, zmanipulowani, nieumiejętnie odczytujący znaki, które w znacznej mierze – patrząc na historię ludzkości - nadali sami. W każdym razie coś tu jest nie tak.
Po pierwsze: sprzedano (znaczy, że ktoś za nie zapłacił, zamiast pójść na mecz albo obejrzeć go w telewizji z piwem w dłoni) wszystkie bilety na igrzyska, ale nie na te olimpijskie, na które, jak mówią miejscowi, organizatorzy organizowali wojsko, żeby dopchać trybuny. Wszystkie bilety – ponad 2 miliony – sprzedano na igrzyska paraolimpijskie. I rzeczywiście, kiedy dojeżdża się do Parku Olimpijskiego, który od tygodnia [niewłaściwie – przyp. red.] nazywany jest Parkiem Paraolimpijskim, marsz utrudnia gęstniejący tłum przedzierający się na zawody, dla których w Polsce wystarczyłaby zwykła świetlica. No, może to przesada, ale wiemy, o co chodzi.
- Pracowałem tu podczas igrzysk olimpijskich i nie widziałem wtedy takich tłumów, jak teraz, w czasie paraolimpijskich – mówi mi kierowca autobusu kursującego z centrum prasowego na areny sportowe.
We mnie ten gęstniejący tum budzi uczucia rozmaite. Oczywiście, ludzie, fajnie, że jesteście, ale nie przeszkadzajcie mi spieszyć się na trybunę prasową, bo ja zawsze w niedoczasie jestem, a po drugie, co wy tu robicie? U nas, w Polsce, to inaczej jest. My emocjonujemy się prawdziwym sportem, to jest na przykład krajowa odmiana piłki nożnej. Nie macie tu piłkarskiej ekstraklasy, choćby takiej, jak w Polsce? Naprawdę…
Podobne uczucia budzą we mnie gazety, które otwieram przed południem. Pierwsze strony prasy i pierwsze artykuły działu Sport. Znowu to samo. Szkoda, że nie ma tutaj takich klubów piłkarskich jak Legia Warszawa, Widzew Łódź, ŁKS, Śląsk Wrocław… Nie zamierzam zaglądać do krajowych portali… Nie mam siły. Bronię się przed tym, tak jak polscy sportowcy; ci, którzy przybyli tu nie na wycieczkę, robią bokami, żeby nadrobić to, czego nie dało im nasze państwo.
Brytyjscy kibice paraolimpiady, fot.: London2012.com
Są tu media z całego świata, telewizje, fotoreporterzy rywalizują o lepszą pozycję do fotografowania. Hymn brytyjski wbił mi się do głowy i nie chce wyjść, bo gdy go odgrywają, na trybunach dzieje się coś, co nie przypomina niczego. Pamiętam już także brzmienie hymnu chińskiego. I przypominają mi się słowa hymnu ukraińskiego. I zadaję sobie pytanie, czy ktokolwiek z tutejszych dziennikarzy zapamiętał choćby część z tych trzech polskich hymnów, których mieliśmy okazję wysłuchać?
Kiedy Katarzyna Piekart o pięć metrów przerzuciła swój rekord życiowy w oszczepie, bijąc jednocześnie o 2 metry rekord świata, prezes PZSN Start nie powstrzymał łez. Patryk Chojnowski wygrał finał z Chińczykiem – w tenisie stołowym, a więc w narodowym chińskim sporcie. Joanna Mendak – ledwo, ale jednak –obroniła tytuł mistrzyni na 100 metrów motylkiem. Są to jednak tytuły wydarte innym pretendentom. Są to sukcesy, które ci sportowcy zawdzięczają nie jakiemuś krajowemu programowi przygotowań, ale sobie. Bo jak – Kasia Piekart – uwierzyli w siebie. A w nich uwierzyli trenerzy i kibice; kibice, którym nie daje się możliwości śledzenia tych zmagań w polskich mediach masowych, ale kieruje się ich w stronę prasy niszowej.
Po drugie, przy tym całym zapyziałym polskim stosunku do sportu niepełnosprawnych, jest całkiem nieźle. Zaglądam do tabeli medalowej. Jesteśmy na miejscu 16., za Nigerią, Nową Zelandią, Irlandią, Kanadą, Hiszpanią, Kuba, ale przed RPA, Koreą, Włochami, Japonią. A ostatniego słowa nie powiedzieliśmy. Rywalizacji nie rozpoczęli handbike’erzy, tandemowcy i szermierze. Faworyci w lekkiej atletyce dopiero zaczynają starty. Druga, większa połowa igrzysk powinna być dla Polski szczęśliwsza. Dzisiaj, a więc w poniedziałek, swój finał w tenisie stołowym gra Natalia Partyka. Gra z Chinką Qi Yang. Nie zapeszać, ale…
Po trzecie: Faworyci nie zawsze wygrywają. W poniedziałek odbył się jeden z najważniejszych biegów igrzysk – na 200 metrów z udziałem reprezentanta RPA słynnego Oscara Pistoriusa. I co? Pistorius przegrał finałowy bieg na 200 m z Brazylijczykiem Alanem Fontelesem Cardoso Oliveirą! Londyńskie gazety nie omieszkały tego zakomunikować brytyjskiemu społeczeństwu.
Tymczasem bardzo odważnie zaglądam na polskie strony sportowe w internecie. Okazuje się (mówię o najważniejszych newsach na stronie głównej), że tym razem nowy trener Śląska Wrocław chce zaistnieć w europejskich pucharach! Kibice wrocławscy wreszcie mogą tym razem odetchnąć z ulgą. Brawo! Przecież faworyci nie zawsze wygrywają.
Głównym sponsorem serwisu Londyn 2012 jest:
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Komentarz