Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Czy Polska jest gotowa na starość?

01.10.2020
Autor: Mateusz Różański, fot. CDC / unsplash.com, arch. prywatne
starsza pani w fartuchu myje warzywa w kuchni pod kranem

W Polsce populacja osób w wieku 65 lat i powyżej stanowi, według szacunków, ok. 18,9 proc., w 2035 r. wzrośnie do 24,5 proc., w 2050 r. osiągnie 32,7 proc. Oznacza to, że polskie społeczeństwo należy do najszybciej starzejących się w Europie. Epidemia koronawirusa pokazała, jak wielkim wyzwaniem jest zapewnienie właściwego wsparcia seniorom. Chodzi tu zarówno o pomoc w zakupach czy dostarczanie posiłków, jak też opiekę całodobową nad tymi spośród nich, którzy wymagają najintensywniejszego wsparcia. Co charakteryzuje obecną politykę senioralną w Polsce i w jakim kierunku powinna się rozwijać?

Co robi rząd?

- W Polsce sytuacja społeczno-gospodarcza ulega zmianie. Wzrasta liczba osób starszych, dlatego musimy współpracować ze wszystkimi ministerstwami, aby pomoc dla seniorów była jak najszersza. W tym celu opracowaliśmy w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej dokument strategiczny wyznaczający kierunki polityki senioralnej w Polsce pod nazwą: „Polityka społeczna wobec osób starszych 2030. Bezpieczeństwo – Uczestnictwo – Solidarność”. Dokument został przyjęty przez Radę Ministrów 26 października 2018 r. – wyjaśnia Stanisław Szwed, wiceminister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

- Stworzyliśmy pierwszy dokument rządowy, który zawiera cele tej polityki, uwzględniający szczegółowe rozwiązania we wszystkich najważniejszych sferach życia osób starszych, m.in. w zakresie bezpieczeństwa, zdrowia, przeciwdziałania samotności, aktywnego uczestnictwa w życiu społecznym, a nawet potrzeby dostosowania infrastruktury do potrzeb i możliwości osób starszych – dodaje.

Jako najważniejsze działania rządu minister Szwed wskazuje programy: „Senior+” na lata 2015-2020, który wspiera samorządy w tworzeniu klubów i domów – placówek dziennego pobytu dla seniorów, Program na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych (ASOS) na lata 2014–2020 – skierowany do organizacji pozarządowych, a także „Opieka 75+”, polegający na wsparciu finansowym samorządów w organizowaniu usług realizowanych w miejscu zamieszkania osób starszych.

- Na Program „Senior+” przeznaczyliśmy 80 mln zł, dzięki którym utworzono 773 placówek dla seniorów. Program ASOS to 40 mln zł, co przekłada się na ok. 300 projektów rocznie. Z 22 mln zł w ramach Programu „Opieka 75+” skorzystały 542 gminy [na 2477 wszystkich gmin w Polsce – red.] z usługami dla prawie 6,5 tys. osób. Przypomnę, że są to tylko główne obszary interwencji, bez uwzględnienia działań systemowych oraz realizowanych przez inne resorty i instytucje – wylicza wiceminister.

Te pieniądze przełożyły się na konkretne rezultaty. W ciągu ostatnich czterech lat dzięki „Senior+” powstało ponad 770 samorządowych, dziennych domów i klubów zapewniających wsparcie 19 tys. seniorów. Od 2015 r. przeznaczono na ten cel 340 mln zł, w tym 80 mln zł w 2020 r. Utworzono też 623 placówki zapewniające całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym lub osobom w podeszłym wieku.

- Prowadzimy intensywne działania w obszarze polityki społecznej, w tym wspierające osoby doświadczające chorób neurodegeneracyjnych. Wprowadziliśmy między innymi usługi opiekuńcze i specjalistyczne usługi opiekuńcze w miejscu zamieszkania – wskazuje minister Szwed. – Pomoc dla osób chorych to także realizacja usług opiekuńczych i specjalistycznych usług opiekuńczych ze wspomnianego już Programu „Opieka 75+” oraz całodobowe usługi świadczone w rodzinnym domu pomocy lub mieszkaniu chronionym. Osoby starsze mogą być kierowane do mieszkań chronionych wspieranych. Tam zapewniane są im usługi bytowe i pomoc w wykonywaniu czynności niezbędnych w życiu codziennym, ale również kontakty społeczne.

Wiceminister informuje, że do końca 2019 r. funkcjonowało 1106 mieszkań chronionych, w których mieszkało 3568 podopiecznych osób.

- Funkcjonowanie ośrodków wsparcia jest o tyle istotne, że działają wspierająco na całą rodzinę, pomagają w sprawowaniu funkcji opiekuńczych nad osobami niepełnosprawnymi i niesamodzielnymi członkami rodzin. Zapobiega to umieszczaniu tych osób w placówkach całodobowych, a w przypadku osób starszych czy samotnych – ich wykluczeniu z życia społecznego – tłumaczy wiceminister.

Deinstytucjonalizacja i program na lata 2020–2024

Problemem, na który wskazują m.in. organizacje pozarządowe, jest kwestia instytucjonalizacji opieki. Choć Polska uniknęła podczas epidemii czarnego scenariusza, znanego z Włoch czy Hiszpanii, to od jej początku do końca czerwca na koronawirusa zmarło 138 mieszkańców Domów Pomocy Społecznej (DPS). Ceną było nałożenie surowych rygorów na ich mieszkańców i ograniczenie ich wolności. Według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej na koniec 2019 r. w Polsce były 823 DPS-yz 79 766 mieszkańcami. Przebywało w nich 6686 osób w podeszłym wieku, 13 734 osób przewlekle somatycznie chorych, 9594 osób w podeszłym wieku i osób przewlekle somatycznie chorych, oraz 1686 osób w podeszłym wieku i osób niepełnosprawnych fizycznie.

Oczywiście DPS dla wielu z nich to rozwiązanie optymalne: mają zapewnioną opiekę, rehabilitację, wyżywienie i przede wszystkim dach nad głową. Jednak doświadczenie epidemii wskazuje, że kierunkiem dla polityki społecznej powinny być usługi świadczone w środowisku lokalnym.

- Cały czas pracujemy nad wsparciem w obszarze rozwoju usług środowiskowych. Wszystkie zmiany, wprowadzane kolejno poprzez nowe regulacje prawne oraz programy rządowe, pozostają w ścisłym związku z ideą deinstytucjonalizacji. Szczególnie ważne dla nas są działania służące procesowi odchodzenia od organizowania usług świadczonych wobec osób niesamodzielnych i starszych w dużych instytucjach. Chcemy, aby to wsparcie było także w formach kameralnych, rodzinnych i środowiskowych. Dlatego rozwinęliśmy usługi opiekuńcze i specjalistyczne usługi opiekuńcze, również te świadczone w ośrodkach wsparcia dla osób z chorobami neurodegradacyjnymi, np. chorobą Alzheimera. Rozwijamy także sieć mieszkań chronionych i wspieramy działalność rodzinnych domów pomocy – odpowiada na pytanie o deinstytucjonalizację wiceminister Szwed.

Powstaje pytanie, jaki będzie dalszy los programów realizowanych w ramach polityki senioralnej.

- Programy „Senior plus”, ASOS kończą się w tym roku, ale to nie znaczy, że ich nie będzie. Już pracujemy nad nowymi programami, aby te edycje były wzbogacone finansowo i jeszcze bardziej służyły naszym seniorom – zapowiedziała na początku lipca Marlena Maląg, Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Minister podkreśliła, że działania na rzecz seniorów zagwarantowane są w katalogu działań ministerstwa rodziny, związanych z Kartą Rodziny, którą podpisał wybrany na drugą kadencję prezydent Andrzej Duda. Nie podano jeszcze informacji na temat konkretnej daty uruchomienia kolejnych edycji programów, a jedynie zapowiedź, że program na lata 2020–2024 zostanie ogłoszony w IV kwartale 2020 r.

Co robią samorządy?

Swoje polityki senioralne mają też samorządy – bo to na ich barkach spoczywa zapewnienie właściwych warunków życia coraz większej populacji seniorów. Osoby po 60. roku życia stanowią już 27 proc. obywateli Polski. Kraków ma 44 tys. osób powyżej 80. roku życia i najwięᵏszą w Polsce populacją stulatków. Dlatego też od co najmniej 2013 r. stolica Małopolski stara się z wyprzedzeniem rozwiązywać problemy seniorów.

Kraków wspiera aktywność i pomaga potrzebującym

- Znakomitym antidotum na niepomyślne starzenie się jest aktywizowanie osób starszych. W 2015 r. jako jedyne miasto uchwaliliśmy Program Aktywności i Integracji Osób Starszych (PASIOS), z którego skorzystały tysiące krakowskich seniorów. Program pozwolił systemowo zająć się aktywizacją osób starszych – opowiada Anna Okońska-Walkowicz, Pełnomocnik Prezydenta Miasta ds. Polityki Senioralnej. – Stworzyliśmy sieć 46 Centrów Aktywności Seniorów (CAS), prowadzonych przez organizacje pozarządowe i finansowanych przez krakowski ratusz. Takie Centra są w każdej z 18 dzielnic miasta. Łącznie korzysta ponad 4 tys. osób – dodaje.

W CAS senior może przez 4 godziny dziennie i 5 dni w tygodniu uczestniczyć w różnorodnych, dopasowanych do swoich potrzeb zajęciach, np. kursach tańca, języka angielskiego czy nordic walking. Ponadto CAS służą też inspirowaniu osób starszych do wolontariatu. Aż 13 proc. uczestników podjęło pracę na rzecz innych m.in. w Krakowskim Biurze Festiwalowym. Niektórzy wolontariusze mogli dzięki temu korzystać bezpłatnie lub za niewielką opłatą z krakowskich wydarzeń kulturalnych.

- W ramach Centrów działamy też nad zwiększeniem partycypacji osób starszych w życiu społecznym. Przeprowadziliśmy na przykład Letnią Akademię Lidera Seniora, by pomóc stać się liderem działalności obywatelskiej. Prowadzimy szkolenia, na których namawiamy seniorów, by możliwie jak najdłużej byli aktywni zawodowo. Intensywnie współpracujemy ze szkołami – tłumaczy pani pełnomocnik i nadmienia, że władze Krakowa nie zapominają też o osobach mniej samodzielnych, potrzebujących większego wsparcia.

- W mieście funkcjonują 22 ośrodki wsparcia dla osób starszych – placówki dziennego pobytu dla potrzebujących większej pomocy. Uczestnicy mają zapewnioną opiekę, życie towarzyskie, ale także gimnastykę i – co bardzo ważne – posiłek. W tych placówkach jest obecnie 850 miejsc i korzysta z nich ok. 1000 osób – wyjaśnia pełnomocnik Okońska-Walkowicz. – Pięć spośród ośrodków, w których spotyka się 100 osób, funkcjonuje pod nazwą Klubów Samopomocy „W sile wieku” i jest przeznaczonych dla osób wymagających dodatkowego wsparcia, np. po udarach, chorych na alzheimera i inne choroby neurodegeneracyjne. Program „W sile wieku” obejmuje także dowóz seniorów do klubu – podkreśla Anna Okońska-Walkowicz i dodaje, że w Krakowie działa Miejskie Centrum Opieki dla Osób Starszych, Przewlekle Niepełnosprawnych oraz Niesamodzielnych, które m.in. świadczy opiekę paliatywną dla blisko 600 starszych osób i prowadzi hospicjum domowe oraz upowszechnia wiedzę na temat właściwej pielęgnacji osób leżących. Rozbudowana sieć wsparcia pomogła krakowskim seniorom poradzić sobie w trudnym czasie epidemii. Organizowano pomoc w ramach wolontariatu, dowożono posiłki, ale też poprzez CAS organizowano różnego rodzaju aktywności on-line.

- Pandemia odsłoniła przy okazji ogromny problem, jakim jest wykluczenie cyfrowe seniorów. Dlatego już jesienią ruszamy z ogromnym programem szkoleń z obsługi smartfona – zapowiada Anna Okońska-Walkowicz.

W planach krakowskiej polityki senioralnej warto wymienić także program Asystenta Osoby Starszej, który skierowany będzie od września do osób samotnych po 80. roku życia.

Jak to robią w Gdyni

- Nadrzędnym celem polityki senioralnej jest poprawa jakości życia najstarszych mieszkańców Gdyni. Definiując kilkanaście lat temu politykę senioralną oparliśmy ją na dwóch filarach: opiece i aktywizacji. Pierwsza świadczona jest przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i obejmuje szeroki wachlarz form; zaczynając od teleopieki, usług opiekuńczych, przez dzienne placówki wsparcia, mieszkalnictwo chronione, kończąc na placówkach całodobowych – tłumaczy Michała Guć, wiceprezydent Gdyni ds. innowacji. – Z kolei aktywizacja to forma profilaktyki. Obejmując nią osoby w wieku senioralnym, poprawiamy ich funkcjonowanie społeczne, które przekłada się na stan zdrowia. W tym celu samorząd powołał 15 lat temu Centrum Aktywności Seniora (CAS) – wskazuje wiceprezydent.

Działania aktywizacyjne, z których mogą korzystać gdyńscy seniorzy podzielone są na programy: Gdyński Uniwersytet Trzeciego Wieku, zajęcia pozauniwersyteckie (hobbystyczne), zajęcia sportowe, Kluby Seniora, Organizacja czasu wolnego Gdynia 55+, portal Seniorplus i inne formy, jak np. grupy tematyczne prowadzone przez wolontariuszy seniorów.

Nowością jest zorganizowany podczas pandemii wirtualny CAS portal z zajęciami dla seniorów, który w okresie ograniczeń związanych z koronawirusem zdobył dużą popularność.

- W Gdyni funkcjonują obecnie trzy Środowiskowe Domy Samopomocy prowadzone przez miasto. Jeden to dom typu C przeznaczony dla osób z tzw. innymi przewlekłymi zaburzeniami czynności psychicznych, w tym chorobami otępiennymi, mamy tam 50 miejsc. Osoby ze szczególnymi potrzebami mogą liczyć na specjalistyczne usługi opiekuńcze, świadczone przez personel przygotowany pod kątem takich podopiecznych. Z usług tych korzysta ok. 130 osób, zdecydowana większość z nich to seniorzy – wskazuje Michał Guć. – W Gdyni funkcjonują również Dzienny Dom Pomocy Społecznej (60 miejsc) i dwa Gdyńskie Ośrodki Wsparcia (88 miejsc). Świadczą opiekę dzienną, a dwa ostatnie także czasową opiekę całodobową. Nowatorską formą opieki są dwie świetlice opiekuńcze – grupowa forma świadczenia usług opiekuńczych. Korzystają z nich osoby dużo mniej sprawne niż podopieczni Dziennego Domu lub Środowiskowego Domu Samopomocy, ich oferta także jest ściśle dostosowana do potrzeb odbiorcy. Świetlice opiekuńcze w Gdyni dysponują 35 miejscami.


Rozwiązania, plany i pomysły ekspertów – badaczy i praktyków, zajmujących się zmianami demograficznymi i wspieraniem osób starszych

Z Biura RPO

Potrzebna Konwencja o prawach osób starszych

Anna Chabiera- Mamy politykę senioralną nadal na bardzo wstępnym etapie – coś już istnieje, a kolejny rząd podjął kierunkowe prace w tym obszarze. Przyjęty przez rząd w 2018 r. dokument, na którym się ona opiera, czyli „Polityka społeczna wobec osób starszych 2030. Bezpieczeństwo – Uczestnictwo – Solidarność”, to krok do przodu, w porównaniu z wcześniejszym z 2013 r, czyli „Założeniami długofalowej polityki senioralnej na lata 2014–2020” – wskazuje Anna Chabiera, ekspertka Zespołu Równego Traktowania z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO).

Zdaniem ekspertki biura RPO polska polityka senioralna skupia się w praktyce na sprawach socjalnych – wspieraniu osób, które potrzebują głównie materialnej pomocy. Dopiero od 2012 r. widoczne jest delikatne przesunięcie w stronę wspierania aktywnego starzenia się, a to czego potrzebujemy, to zwrócenie się w kierunku praw człowieka. Zwłaszcza zabezpieczenia prawa do samostanowienia i udziału w życiu społecznym.

- Z rzeczy bardziej konkretnych przydałaby się nowelizacja Ustawy o osobach starszych, która wprowadziłaby koordynację działań oraz mechanizmy sprawdzające efekty przyjętej polityki. Choćby takie jak badanie satysfakcji seniorów ze świadczonych im usług – tłumaczy Anna Chabiera. – Kiedyś byłam na spotkaniu ze słuchaczami Uniwersytetów Trzeciego Wieku i zapytałam ich, czy mają poczucie bezpieczeństwa w takim zakresie, jak to jest zdefiniowane we wspomnianej „Polityce społecznej wobec osób starszych”. Prawie wszyscy wskazali, że zupełnie nie, a przecież bezpieczeństwo to jeden z filarów obecnej polityki senioralnej – wspomina ekspertka z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

Jej zdaniem konsultowanie na bieżąco przyjmowanych przepisów, ale też tego, jak wdrażane są one w życie, jest kluczowe dla sprawnej polityki senioralnej.

- Polityka senioralna z prawdziwego zdarzenia powinna zawierać mechanizmy służące zapobieganie wykluczeniu i osamotnieniu. Prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego przedstawił na łamach prasy sugestię, by pracownicy pomocy społecznej chodzili od drzwi do drzwi i rozmawiali o tym, jak danej osobie się żyje i w razie potrzeby działali prewencyjnie. Na przykład w Portugalii od 20 lat takie działania prowadzi policja. Dzięki temu udaje się dostarczać pomoc, jakiej seniorzy naprawdę potrzebują – tłumaczy. Zdaniem jej i wielu innych ekspertów potrzebne jest stworzenie Konwencji o prawach osób starszych – na wzór Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych.

- W tej konwencji można by zamieścić zapisy dotyczące poszanowania autonomii i prawa do samostanowienia seniorów, ale też kwestie związane z niepełnosprawnościami związanymi z wiekiem. W tym także prawo do opieki paliatywnej, która jest pominięta w obowiązujących w Polsce dokumentach dotyczących polityki senioralnej – zauważa Anna Chabiera.

Zdaniem socjolożki

Wspierające społeczności i współpraca międzysektorowa

- Dobrym przykładem wad polskiego systemu jest sytuacja niewidomego mężczyzny, który opiekował się swoją żoną, chorą na demencję. Wyzwaniem okazały się obiady, które przynoszono im tylko od poniedziałku do piątku. By mieć co jeść w weekend, małżeństwo prywatnie zamawiało posiłki w lokalnych barach. A dlaczego nie można by tego zrobić poprzez system pomocy – po prostu wykupić usługę na zewnątrz, by nie ograniczać jej do godzin pracy urzędu? – pyta dr Magdalena Rosochacka- Gmitrzak z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego i Towarzystwa Inicjatyw Twórczych ę. – Kolejnym problemem jest ograniczenie pewnych usług do realizowanych jedynie czasowo projektów. Partner osoby z zaawansowaną demencją bardzo chwalił sobie możliwość korzystania z tzw. świetlicy alzheimerowskiej. Ale miejsce w takiej placówce nie jest przyznawane na stałe, tylko na jakiś czas. Strach przed jego utratą jest ogromnym problememdla całych rodzin – dodaje socjolożka.

Tę sytuację dr Rosochacka-Gmitrzak nazywa opóźnieniem strukturalnym – bo tak definiowana jest niespójność działań z poziomu instytucji ze stanem społeczeństwa i jego realnymi potrzebami. Wiąże się to choćby z tym, że mimo dramatycznych zmian demograficznych, wciąż nie docenia się zawodów opiekuńczych i pracowników wspierających osoby starsze. Tymczasem zarówno ich liczba, jak i zakres kompetencji powinny być sukcesywnie zwiększane.

- Niesamodzielni seniorzy i ich opiekunowie w wielu przypadkach odczuwają ogromną samotność, czują się jak pozostawieni na pustyni. Czymś co naprawdę poprawiłoby sytuację niesamodzielnych osób starzejących się i ich rodzin byłoby integralne i wielokierunkowe podejście. W przypadku długotrwałej choroby i leczenia w szpitalu świetnie sprawdziłby się specjalista, który po wypisie ze szpitala lub diagnozie oznaczającej poważne zmiany w życiu, byłby opiekunem rodziny i pomógłby zorganizować je oraz usprawnić po nowemu – objaśnia Magdalena Rosochacka-Gmitrzak. – W krajach anglosaskich funkcjonuje takie stanowisko jak geriatric manager. Jest to specjalista z wiedzą na temat ochrony zdrowia i usług socjalnych oraz społecznych, zarządzania opieką, pielęgnacji niesamodzielnej osoby starszej, ale też wsparcia psychologicznego dla niej i najbliższych. Jego rolą jest asystowanie niesamodzielnej osobie starszej tak, by podtrzymać jej sprawność jak najdłużej, ale też pilotowanie jej opiekunów w zdobywaniu informacji. To pomost między rodziną, opieką społeczną, ochroną zdrowia i sektorem różnorodnych usług społecznych – tłumaczy socjolożka.

Jak bumerang wraca też kwestia deinstytucjonalizacji opieki.

- W warunkach polskich proces ten jest odmienny od innych krajów, gdzie mówi się o odchodzeniu od opieki instytucjonalnej, do której w Polsce... nie zdążyliśmy dojść. Liczba miejsc w placówkach całodobowych jest niewspółmierna do liczby potrzebujących. Dlatego niebędne jest stworzenie sieci usług społecznych, zapewniających wszystkim seniorom możliwość życia zgodnego z indywidualnymi potrzebami w miejscu zamieszkania. Wówczas takie miejsce staje się pożądane do starzenia się. Zdaniem dr Rosochackiej-Gmitrzak potrzebne jest uruchomienie czegoś co anglosaska literatura fachowa określa jako caring communities, czyli wspierające społeczności lub społeczności troski.

- Dobrym rozwiązaniem są też dzienne kluby seniora, w których można się integrować, spotykać, odpoczywać czy rehabilitować. Mamy oczywiście takie miejsca, ale jest ich zdecydowanie za mało i wymagają modernizacji na wielu poziomach: zaangażowania w ich działanie NGO, społeczności lokalnych i ruchów samopomocowych. Na Zachodzie sukcesy odnosi współpraca międzysektorowa, która jest dodatkowo najbardziej wydajna finansowo. Takie przedsięwzięcia wychodzą poza mury placówek – do bloków i na podwórka, przy których mieszkają seniorzy, przy udziale choćby lokalnych grup wolontariatu, ale też spółdzielni mieszkaniowych, władz lokalnych etc. – wymienia socjolożka.

Osobnym wyzwaniem jest zapewnienie wsparcia osobom zmagającym się z chorobami neurodegeneracyjnymi. W Polsce z samą tylko chorobą Alzheimera żyje ponad 300 tys. osób. Najprawdopodobniej do 2050 r. liczba chorych potroi się i wyniesie prawie milion. Tymczasem wsparcie dla tej grupy seniorów w przeważającej mierze wciąż spoczywa na barkach rodzin i niewielu organizacji pozarządowych, podejmujących się działań w tym obszarze.

Z doświadczeń szefowej ŚDS

Placówek brak

- Brakuje większej liczby domów dziennego pobytu i specjalistycznych placówek opieki całodobowej przeznaczonych konkretnie dla osób np. z chorobą Alzheimera. Obecnie część domów dziennego pobytu to rozwiązanie, które działa tylko dzięki organizacjom pozarządowym, które prowadzą je jako np. Środowiskowe Domy Samopomocy typu C (dla osób z zaburzeniami psychicznymi) – tłumaczy dr nauk o zdrowiu Edyta Długosz, wiceprezeska Alzheimer-Polska. – Tego typu placówki na pewnym etapie choroby są rozwiązaniem optymalnym. Bo pacjent ma zapewnioną opiekę i terapię, a jego rodzina może pracować i zajmować się swoimi sprawami. Uczestnik takiej placówki może dłużej zachować samodzielność i sprawność umysłową – wyjaśnia Edyta Długosz, która kieruje dwoma domami dziennego pobytu, prowadzonymi przez Lubelskie Stowarzyszenie Alzheimerowskie.

- Istnienie jak najgęstszej sieci placówek dziennego pobytu zmniejszyłoby koszty opieki nad pacjentem, a przede wszystkim ulżyłoby rodzinom. Pacjent, który ma zajęcia w domu dziennym, dłużej pozostaje samodzielny, a jego opiekun może pracować. Idealnie byłoby, gdyby każda osoba z demencją miała tak 30 km do najbliższego ośrodka dziennej pomocy – mówi.

Dr Długosz wskazuje też, że brak placówek to efekt tego, że nie ma ram prawnych do ich powstawania – choćby czegoś takiego jak Polski Plan Alzheimerowski. Chorzy z zespołami otępiennymi nie pasują do typowych placówek dla seniorów ani miejsc dla osób z zaburzeniami psychicznymi.

- Chory z Alzheimerem wymaga specyficznej opieki, której nie ma kto mu zapewnić. I chodzi tu o placówki dziennego, jak i całodobowego pobytu – wskazuje pani doktor. Jej zdaniem modelowy dom całodobowego pobytu pomocy dla osób z demencją powinien być miejscem cichym, spokojnym, w którym pacjent będzie czuł się zaopiekowany i akceptowany. Szczególnie pacjenci w tym ostatnim stadium choroby nie rozumieją komunikatów słownych, ale odczuwają nastawienie innych ludzi. – Ponadto taka placówka powinna funkcjonować w dwóch trybach: dla osób chodzących i rozumiejących komunikaty słowne i dla osób leżących bez kontaktu – tłumaczy dr Długosz.

Jednak brak placówek to nie jedyny problem osób z demencją.

- Powierzenie bliskiej osoby placówce to rozwiązanie ostateczne, na które rodziny decydują się, gdy nie są w stanie opiekować się swoim seniorem. Na przykład, gdy pacjent jest już leżący, nie może sam jeść, nie komunikuje się. A tak często wygląda ostatnie stadium choroby. Jeżeli pacjent ma warunki, powinien być jak najdłużej w domu, a nie przeprowadzać się do całodobowej placówki. Niestety, nie zawsze to możliwe. Tymczasem brakuje wsparcia finansowego dla opiekunów osób z demencją przebywających u siebie, bo każdemu najlepiej jest we własnym domu – podkreśla dr Edyta Długosz.

Pewnym pomysłem na wsparcie finansowe jest wprowadzenie bonu, za który opiekunowie mogą kupować niektóre usługi opiekuńcze. Takie rozwiązanie wprowadziły w 2018 r. władze Szczecina. Kluczem do zmiany tego stanu rzeczy byłoby przyjęcie złożonej strategii dotyczącej chorób demencyjnych, która uwzględniałyby różne aspekty funkcjonowania chorych i ich rodzin – także ochrony zdrowia.

- Potrzebna jest też szybka diagnoza i szybkie rozpoczęcie terapii i rehabilitacji – co wydłuża okres sprawności chorego. Dzięki temu można uniknąć tej ostatniej, „leżącej” fazy choroby. Niestety, często objawy choroby Alzheimera są po prostu mylone z osłabieniem funkcji poznawczych związanym z wiekiem. Dlatego trzeba zwiększać świadomość społeczną, ale też dostęp do specjalistów: psychologów, psychiatrów i neurologów potrafiących odróżnić zwykłe zapominanie od tego spowodowanego chorobą.

Krajem, który bardzo dobrze radzi sobie z problemami chorych na demencję, jest nasz zachodni sąsiad.

- Niemieckie Towarzystwo Alzheimera (Deutsche Alzheimer Gesellschaft) jest finansowane przez rząd w formie dotacji, a nie grantów. Dzięki temu może tworzyć różnego rodzaju formy wsparcia, jak również sieć współpracy pomiędzy pacjentami – i to na różnych etapach choroby – jego rodziną a odpowiednimi placówkami. Dzięki temu opiekunowie nie muszą się martwić znalezieniem miejsca dla swoich chorych. Pozwala to też uniknąć wyspowości – tego, że w jednym powiecie jest placówka dziennego pobytu, a w sąsiednim już nie. Ponadto w Niemczech istnieje instytucjonalne wsparcie np. psychologiczne dla opiekunów – wskazuje dr Długosz. – Są też rozwiązania, które dla Polaków wydają się być czymś z gatunku fantastyki naukowej. W Holandii powstał pomysł na model zbiorowej opieki nad chorymi w otoczeniu osób dotkniętych tą samą chorobą. Tak powstała i działa wioska De Hogeweyk, położona 20 km od Amsterdamu, która znalazła naśladowców także w innych krajach. W tej wiosce może zamieszkać również opiekun osoby z demencją, która zmarła, i opiekować się niespokrewnionym ze sobą chorym. Wszystkie w tej wiosce usługi – od piekarni po fryzjera są przystosowane do potrzeb osób z demencją. Nie jest to w żadnym wypadku izolatorium, ale raczej coś na kształt modelowego miejsca, gdzie zastosowane rozwiązania służą przede wszystkim chorym. Być może będzie to można zastosować w innych miejscach – tłumaczy.

Praktyka opiekuna rodziców i właściciela firmy

Zacznijmy od edukacji

Mówiąc o polityce senioralnej – zwłaszcza tej skierowanej do osób wymagających największego wsparcia, warto posłuchać tych, którzy musieli zmierzyć się z wyzwaniem, jakim jest opieka nad seniorami dotkniętymi chorobami demencyjnymi. Jednym z nich jest Marcel Andino Velez, były wicedyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, który zrezygnował z pracy, by opiekować się chorymi rodzicami, a korzystając ze zdobytych doświadczeń założył firmę Młodszy Brat zajmującą się opieką nad osobami starszymi.

- Usługę koordynacji opieki geriatrycznej wymyśliłem zupełnie sam, przygnieciony opieką nad własnymi rodzicami. To był taki klasyczny, kreskówkowy moment, kiedy zaświeciła mi nad głową żarówka i pomyślałem: „Eureka!”. Ale po jakimś czasie pracy nad pomysłem dokopałem się w internecie do stron amerykańskich, gdzie geriatric care management w bardzo profesjonalnej formie istnieje od ponad 40 lat – tłumaczy. – Tam usługa polegająca na całościowym zarządzaniu opieką nad osobą starszą i niesamodzielną wzięła się z jednej strony ze złego systemu opieki zdrowotnej i społecznej, zupełnie jak u nas, i z próby stworzenia alternatywny dla dominującej tam opieki instytucjonalnej. No i z odległości, jakie często dzielą dzieci od wymagających opieki rodziców.

Marcel Andino Velez wskazuje, że od lat – choćby w środowisku geriatrów – mówi się o wprowadzeniu do systemu usług publicznych funkcji profesjonalnego koordynatora wszystkich spraw związanych ze zdrowiem i dobrostanem osoby starszej.

- Ja na razie, na wzór amerykański, oferuję usługę komercyjną, indywidualną, ale zdobywam w ten sposób doświadczenie pod kątem ewentualnego stworzenia z tego usługi publicznej. Inicjatyw, aby angażować osoby z tego typu doświadczeniem do kierowania opieką nad seniorami, jest na świecie wiele. W ogóle sami seniorzy sami potrafią być doskonałym wsparciem dla innych – bardzo brakuje mi w Polsce takiego czegoś jak grüne Damen (ale i Herren też) w niemieckich szpitalach. To starsze panie i starsi panowie w zielonych uniformach, którzy po prostu dotrzymują towarzystwa samotnym, głównie starszym pacjentom. Ten ruch protestanckiego wolontariatu w Niemczech istnieje od końca lat 60. – tłumaczy pan Marcel, dostrzegając też potrzebę tego, co od jakiegoś czasu wprowadzane jest m.in. w Krakowie, czyli edukacji dotyczącej starzenia.

- Na pewno rewolucją byłoby wprowadzenie jednej, przymusowej, wdrożonej przez ministerialne rozporządzenie ulotki informacyjnej, opracowanej przez opiekunów i specjalistów – z naciskiem na pierwszeństwo dla opiekunów. Otrzymywałby ją każdy pacjent z podejrzeniem demencji i jego opiekun na zakończenie wizyty w gabinecie neurologa, nieważne czy w ramach NFZ czy usług prywatnych – tłumaczy założyciel firmy Młodszy Brat. – Wystarczyłaby ulotka wielkości połowy kartki A4 z kilkoma prostymi informacjami o tym, jak postępować w chorobie, gdzie szukać dalszych informacji i pomocy. Wyjaśnienia w przystępny sposób, czym jest choroba, i jak zapobiegać negatywnym zmianom zachowania u chorego – tym bardziej, że to są rzeczy zaskakująco proste. Potrzebne są przy tym linki do rekomendowanych stron informacyjnych, organizacji pozarządowych i informacje o przysługujących świadczeniach zarówno w systemie opieki zdrowotnej, jak i socjalnej – dodaje jako ktoś, który na własnej skórze odczuł brak rozwiązań systemowych.

Przyznaje, że wiedza na te tematy jest w naszym społeczeństwie znikoma. Tymczasem jest często jedynym ratunkiem.

- To samo dotyczy pacjentów po udarach i ich opiekunów. Ulotka dająca wskazówki, jak poruszać się po systemie, i tłumacząca, dlaczego chory tak a nie inaczej się zachowuje, to pierwszy krok do poprawy stanu wiedzy osób dotkniętych tymi dramatami. „Doktor Google” bez rekomendowanej, spisanej na papierze wiedzy otwiera tylko wrota do jeszcze większej frustracji, dezinformacji i autentycznie może jedynie pogarszać sytuację – stwierdza.

Jego zdaniem wiedza o chorobach neurodegeneracyjnych powinna mieć charakter powszechny.

- W środowisku opiekunów czasem żartujemy, że będziemy zakładać „szkoły rodzenia” dla początkujących opiekunów. Żaden kraj na świecie nie stworzył jeszcze systemu opieki nad osobami cierpiącymi na te choroby, który byłby w pełni efektywny i zabezpieczał populację przed dramatycznymi ich skutkami. Edukowanie ludzi w młodym wieku o problemach, jakie rodzą choroby neurodegeneracyjne, dawałoby szansę na radykalną poprawę sytuacji. To trochę jak z uczeniem pierwszej pomocy czy właśnie z systemowym przygotowywaniem do rodzicielstwa – tłumaczy. – Oczywiście, istnieje mnóstwo pojedynczych pomysłów, które w wielu krajach składają się na rządowe strategie działania, a w Polsce czasem udaje się je wdrażać na poziomie samorządów czy organizacji pozarządowych. Jako dobry przykład podaje Szczecin i wprowadzony w mieście bon dla rodzin osób chorych na alzheimera.

- Ciekawa jest też np. inicjatywna gdańskiej Fundacji Hospicyjnej, która mocno wchodzi w temat opieki domowej i opieki rodzinnej. Promują brytyjskie wzory działania wśród pracodawców na rzecz pracowników obarczonych opieką. Tu naprawdę nie ma granic dla innowacyjności – potrzeby są ogromne, a problemy można rozwiązywać na tysiące sposobów. Potrzebna jest tylko inicjatywa, determinacja i siła przebicia – podkreśla.

Osobnym problemem jest dotarcie z usługami senioralnymi do mieszkańców małych, oddalonych od aglomeracji miejscowości.

- Wiele dobrego przyniósł rządowy program „Senior-Wigor” obejmujący ostatnie 5 lat, adresowany właśnie do mniej zamożnych gmin, w których powołano do życia świetlice czy też domy pobytu dziennego dla seniorów. Takich działań jest sporo, środowiska związane z działalnością społeczną na poziomie gmin czy powiatów naprawdę są bardzo aktywne – z roku na rok coraz wyraźniej zaczyna być widoczny kryzys demograficzny i potrzeby starzejącego się społeczeństwa i odzew też jest duży. Ekonomia troski staje się gorącym tematem, to nowy obszar, gdzie wiele można jeszcze wymyślić i zdziałać – wyjaśnia Marcel Andino Velez. – Dla mnie ważne byłoby – znowu – położenie akcentu na edukację. Zwłaszcza w małych społecznościach choroby i opieka nad bliskimi to często tematyka tabu. W polskim społeczeństwie w ogóle jest wielki opór przed szukaniem pomocy ze strony systemu i usług profesjonalnych. Ciągle wierzymy, że tylko rodzina powinna zapewniać opiekę nad osobami niesamodzielnymi. To mocno współgra ze szkodliwym mitem matki-Polki, w którym liczy się heroizm i poświęcenie aż do samozniszczenia. Współczesnym kobietom, obciążonym wieloma innymi obowiązkami, bardzo trudno jest sprostać oczekiwaniom, jakie ten mit w nas wszystkich wzbudza. Edukacja kobiet w małych społecznościach pozwoliłaby rozwinąć się profesjonalnej opiece, a ta oferuje bardziej dostosowane do różnorodnych potrzeb rozwiązania – podkreśla.


Okładka magazynu Integracja. Główny tytuł brzmi: Janka w Tatrach. Na zdjęciu kobieta w kasku i z plecakiem podczas wspinaczki w wysokich górach. W tle szczyty górArtykuł pochodzi z numeru 4/2020 magazynu „Integracja”.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Po ostatnim pobycie w szpitalu
    ONKA
    03.10.2020, 18:30
    Do dziś nie mogę dojść do siebie dlaczego starsza pielęgniarka stażem uczyła młodszą by mi odłączyła już kroplówkę a 1/4 butelki wycisnęła do zlewu następnie wężyki wrzuciła do kosza zaś butelkę wzięła do rozliczenia. Sytuacja była na nocnej zmianie. Byłam chyba czymś naćpana bo nie dałam rady zareagować a rano dobudzić się. Tylko wirus je uchronił że po wypisie nie dojechałam do szpitala miejskiego w Olsztynie by interweniować u oddziałowej. I ktoś tu pisze o 8 tyś żałosne. To nie pierwsza moja obserwacja w tamtym szpitalu. Boję się ich jak ognia
    odpowiedz na komentarz
  • Małe uposażenia służby zdrowia bezpośredniej, nie zatrzymają pielęgniarek
    Ela
    01.10.2020, 18:01
    Póki pielęgniarka nie będzie zarabiała z 8 tyś netto na jednym i jedynym etacie, to w Polsce nie zatrzymamy pielęgniarek i nie będziemy mieć należytej opieki.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas