Duchowa rehabilitacja
Pierwsze uczucie jest zrozumiałe i naturalne - bunt, dlaczego właśnie ja? Dlaczego mnie się to przytrafiło?
Adam był pewnym siebie 18-latkiem. Rodzice zapewnili mu dobry start w życie. Miał dziewczynę, w perspektywie karierę piłkarską wielkie plany na przyszłość. Niechętnie powraca myślami do tamtego dnia.
Był sobotni wieczór, wracał z dyskoteki. Jechał na motorze. Miał odwieźć do domu dziewczynę. Jak opowiada - złapał gumę. Niewiele pamięta - nagły zryw w bok. Gdy się ocknął, wokół byli ludzie, nad kimś się pochylali. Coś mówili. Próbował się podnieść, ale nie czuł nóg, były jak kłody. Historia jakich tysiące.
Pamiętam w STOCERZE (Stołeczne Centrum Rehabilitacji) w Konstancinie matkę chłopaka spod Łomży. Nieruchome oczy. "Pani, jaki to dobry syn, jak w polu pomaga. Co teraz będzie? Co ze
szkołą?" - pytała bezradnie. Na każdą osobę wchodzącą do sali patrzyła z nadzieją. Może coś poradzi, może coś zmieni...
Ojciec Jacek Salij - dominikanin, duszpasterz, profesor teologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW) - pytany, dlaczego Bóg dopuszcza na jednych ludzi nieszczęścia, a na innych nie - mówi: "Przypomina mi się opowiadanie, które usłyszałem, nie pamiętam nawet gdzie i kiedy: Przybiegł do mnie syn z wiadomością: «Całe miasto się spaliło, ale nasz dom ocalał!». Zawołałem wtedy: «Bogu niech będą dzięki!». I po dziś dzień płaczę nad tym, że okazałem się wtedy takim egoistą". Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, trzeba to po prostu przyjąć.
Początkiem zgody na Życie jest zgoda na siebie. A ona płynie z poznania i uznania własnej, niepowtarzalnej wartości, z prawdy o naszym życiu.
"Potrzeba szacunku dla siebie i docenienia własnej osoby jest podstawową potrzebą człowieka. Jest ona tak zasadnicza, że jeśli zostanie zaspokojona, to reszta (potrzeb) na pewno zharmonizuje się w ogólne poczucie szczęścia" - pisze o. Józef Augustyn SJ w książce "Jak zgadzać się na własne życie?" (Wydawnictwo Apostolicum, Kraków 1994).
W sytuacjach kryzysowych, do których niewątpliwie należy moment wejścia w niepełnosprawność, następuje zwykle zmiana stosunku do życia, do samego siebie, do wyznawanych dotychczas wartości, do stylu życia itp. Stan taki na ogół sprawia, że człowiek głębiej zastanawia się nad życiem, szuka pomocy i odpowiedzi na nurtujące go pytania w religii, modlitwie, medytacji. Dlatego równie ważna jak rehabilitacja fizyczna jest pomoc duchowa, udzielana przez spowiedników i kierowników duchowych.
Jaki jest tego sens?
Ojciec John Powell SJ, amerykański psycholog, autor wielu publikacji poświęconych samoakceptacji, w książce "Jak kochać i być kochanym" przedstawia historię, jaka przydarzyła się dr. Williamowi Glasserowi pracującemu w szpitalu psychiatrycznym. Glasser leczył pewnego człowieka, który od lat nie miał praktycznie żadnego kontaktu z rzeczywistością. Żył w urojonym świecie. Któregoś dnia podczas porannego obchodu podniósł głowę i oznajmił, że zachorował na zapalenie płuc. Tak rzeczywiście było. W trakcie leczenia u pacjenta znikły wszelkie objawy obłędu. Jednak po całkowitym wyleczeniu zapalenia płuc stopniowo zaczęły powracać objawy choroby psychicznej. W dniu, w którym pacjent wyzdrowiał fizycznie, z powrotem pogrążył się w chorobie umysłowej. Interpretując tę historię, dr Glasser twierdzi, że obłęd stanowi pewnego rodzaju "wybór", że jest niejako sposobem uśmierzenia wewnętrznego bólu, płynącego z poczucia bezwartościowości własnej egzystencji.
Każdy człowiek pragnie potwierdzenia własnej wartości. Przekonanie o tym, że jest tej wartości pozbawiony, rodzi w nim ogromny, wewnętrzny ból, niechęć i nienawiść do siebie. Chcąc się pozbyć bólu, człowiek szuka sposobu, aby od niego uciec.
Choroba psychiczna może być jednym z takich sposobów. Pojawia się wtedy, gdy zawodzą wszelkie próby potwierdzenia własnej wartości w realnym świecie. Zrozpaczony człowiek tworzy sobie wówczas nierealny świat swego wnętrza i chroni się w nim. Zachowuje się jak dziecko, które w chwilach zawodu i rozczarowania ucieka w świat marzeń.
Depresja zastępuje cierpienie lub staje się jego substytutem. Ratuje człowieka od agonii z bólu, broni przed całkowitym rozsypaniem się. Jeżeli życie nadmiernie dokucza, mogę się z niego czasowo "wyłączyć". Życie płynie wówczas obok mnie, a ja jestem zwolniony z wpływania na jego bieg, z podejmowania decyzji, z odpowiedzialności. Szczególnym symptomem depresji jest wyłączenie się z relacji z innymi, całkowita bierność. Niekiedy okresy depresyjnego otępienia i bierności mogą przeplatać się z okresami wzmożonej aktywności, często prowadzą do nadużywania alkoholu, zażywania środków odurzających, myśli, a nawet prób samobójczych.
Życie niesie wiele niesprawiedliwości, słabości i ran. Są swoistym życiowym zadaniem. Można nawet powiedzieć, że dobro i piękno ludzkiego życia zawsze przychodzi przez trud i cierpienie. Nie da się przejść przez życie, unikając wyzwań - "aby żyć, siebie samego trzeba dać", mówią słowa piosenki Stanisława Sojki.
Jloni Eareckson w wieku kilkunastu lat na skutek wypadku została sparaliżowana. Po ciężkiej depresji odzyskała jednak radość życia; wyszła za mąż, została cenioną malarką. Denise Legrix urodziła się bez rąk i nóg. Wygrała walkę z bezsensem swego życia. Mimo kalectwa zaangażowała się w obronę życia dzieci poczętych oraz w pomoc dzieciom upośledzonym i ich rodzicom. W książce "Tak urodzona", która stała się bestsellerem, dała piękne świadectwo zmagania się z własną ułomnością nie tylko fizyczną, ale także z rodzącym się buntem przeciwko życiu.
Niezgoda na życie - niezależnie, jaką formę przybiera - jest skierowana nie tylko przeciwko własnemu życiu, ale także przeciwko życiu innych. Dlatego dla samego niepełnosprawnego, jak i dla jego środowiska ważna jest akceptacja tej trudnej sytuacji. Zgadzając się na życie, nie można zgodzić się tylko na jego część. Trzeba przyjąć jego złożoność i bogactwo. A ono składa się z wielu płaszczyzn - biologicznej, uczuciowej, intelektualnej, duchowej, małżeńskiej, rodzinnej, zawodowej. One wszystkie są ze sobą ściśle powiązane.
Niezgoda w jednym wymiarze życia przejawia się w innym: niezgoda (lub częściowa zgoda) na swój wygląd ujawni się w sferze psychiki, niezgoda na poziom intelektualny będzie rzutować np. na życie zawodowe. Nieakceptacja jakiegokolwiek wymiaru zawsze narusza wewnętrzną równowagę.
W ciągu życia musimy liczyć się z wielorakimi ograniczeniami - zarówno intelektualnymi, emocjonalnymi, jak i fizycznymi - z chorobami i śmiercią. Na nie najtrudniej się zgodzić, a tymczasem zgoda na swoje życie - to przede wszystkim zgoda na własne słabości.
Takie czy inne ograniczenia fizyczne wpisane są w życie każdego człowieka. Wszyscy musimy zdawać sobie z tego sprawę - obojętnie czy siedzimy na wózku, porozumiewamy się językiem migowym, czy też nie potrafimy budować poprawnych kontaktów międzyludzkich.
Ktoś czuwa
Wymiar duchowy powinien stanowić integralną część rehabilitacji. Pojawia się jednak pytanie, czy i w jakim zakresie należy włączać w ten proces osoby duchowne? W jakim stopniu specyficzne potrzeby duchowe mogą być zaspokajane np. przez psychologa lub doradcę rehabilitacyjnego.
Z badań prowadzonych wśród osób duchownych i pracowników rehabilitacyjnych w USA wynika, że 98 proc. badanych chętnie skorzystałoby z profesjonalnej wymiany doświadczeń w sferze duchowych potrzeb osób niepełnosprawnych i z bliższego zapoznania się z istniejącymi problemami i możliwościami ich rozwiązania. Ponadto wg badań osoby duchowne za najtrudniejsze uważają problemy emocjonalne osób niepełnosprawnych, związane z trudnościami i ograniczeniami w życiu codziennym i społecznym.
Współpraca rehabilitantów i duchownych w ramach opieki nad osobami niepełnosprawnymi może przyczynić się do:
- usunięcia pewnych wątpliwości związanych z niepełnosprawnością. Można to rozpatrywać w sposób transcendentalny, a nie wyłącznie ziemski. Pismo Święte wielokrotnie mówi o osobach niepełnosprawnych, cierpieniu i jego głębokim znaczeniu, a także o wpływie Boga na życie człowieka;
- odnalezienia sensu życia pomimo braku perspektyw na sensowne życie doczesne;
- uzyskania poczucia, że nie jest się opuszczonym przez wszystkich, lecz że Ktoś czuwa i może przyjść z pomocą;
- mobilizowania sił do znoszenia swojego losu i podejmowania wysiłków na rzecz zmiany i polepszenia sytuacji,
- uzyskania wewnętrznego spokoju i bardziej optymistyczne go spojrzenia na siebie i innych.
Oprac. Tadeusz Majewski, na podst. "Rehabilitation Education"
Tekst: Agnieszka Pilsc-Pawlaczyk
Zdjęcia: Ada Herbut
Źródło: INTEGRACJA 5/2004
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz