Technologia połączy mózg z komputerem?
Neuralink jest amerykańską firmą założoną przez Elona Muska, ekscentrycznego miliardera, który podbił już m.in. rynek samochodów elektrycznych (firma Tesla) i przestrzeń kosmiczną (przedsiębiorstwo SpaceX). To istny Midas biznesu; według najnowszego rankingu Bloomberga, jest 4. najbogatszym człowiekiem świata z fortuną rzędu 100 mld dolarów. Teraz przedstawił ambitną wizję świata przyszłości.
W nim ludzie z nowymi zdolnościami cybernetycznymi mogą nie tylko pokonywać choroby i niepełnosprawności, ale też poszerzać możliwości umysłowe dzięki integracji z maszynami. Słowem: świat jak z filmów Michaela Bay'a.
Jak opisuje to sam Musk, Neuralink będzie jak „Fitbit [program rejestrujący aktywność fizyczną: tętno, poziom nawodnienia, jakość snu – red.] w twojej czaszce”. Technologia, poprzez elektrody umieszczone w mózgu, umożliwia komunikację z komputerami zewnętrznymi lub innymi urządzeniami w ciele człowieka (co dla wielu jest zresztą nieetyczne). Firma zaproponowała 10 razy więcej elektrod, niż w jakimkolwiek innym urządzeniu, co ma zapewnić niespotykany do tej pory przepływ informacji.
I z pewnością nie jest to marketingowe „oszustwo”. Neuralink jest znany na rynku, zatrudnia ok. 100 pracowników i planuje dalszy rozwój.
Trochę historii
Tu nieco historii: badania nad tzw. interfejsem mózg-komputer (ang. brain-computer interface, BCI) sięgają lat 20. XX wieku, gdy niemiecki lekarz Hans Berger odkrył aktywność elektryczną w mózgu człowieka. Pierwsze rozwiązania były prowizoryczne – umieszczano po prostu srebrne przewody pod czaszką pacjenta. Berger wytyczył wiele nowych ścieżek dla nauki, zginął jednak tragicznie w 1941 roku.
W latach 90. nastąpił gwałtowny wzrost zainteresowania badaniami nad BCI. Od niedawna człowiek, za pomocą myśli, może sterować (!) ramieniem robota, małymi pojazdami, a nawet wózkiem inwalidzkim. Takie to „cuda” czynią algorytmy komputerowe BCI.
Dla kogo pomoc
Czytelników Integracji może jednak bardziej zainteresować fakt, że Musk – w pierwszej kolejności – zamierza „rozwiązać palące problemy chorób mózgu i kręgosłupa”. Ale to nie wszystko: Neuralink ma leczyć tak chroniczne i komplikujące życie choroby, jak ślepota, urazy rdzenia kręgowego, utrata pamięci, a nawet depresja.
Na pomoc mogą też liczyć osoby z autyzmem i stwardnieniem zanikowym bocznym (ALS). Trik polega na wszczepieniu elektrod stymulujących do mózgu; zabiegi takie stają się zresztą coraz bardziej popularne, wykonywane są np. u chorych na Parkinsona i właśnie tych z autyzmem.
Leczenie osób z ALS tą metodą może być jednak trudniejsze. Jest to, jak wiadomo, nieuleczalna choroba układu nerwowego, w której dochodzi do uszkodzenia komórek nerwowych w pniu mózgu i korze mózgowej – obejmuje więc większe obszary tego narządu.
- Dlatego elektrody mogą nie wystarczyć – mówi Vikash Gilja, profesor neurologii na Uniwersytecie Kalifornijskim i były współpracownik Neuralink. – Lepszą metodą byłoby, moim zdaniem, zastosowanie leków.
Lekarstwo na depresję?
W dalszej perspektywie, Musk zamierza pomóc osobom ociemniałym, niesłyszącym i tym z depresją.
- To wspaniałe i przerażające zarazem – reklamuje swoją markę przedsiębiorca.
Neurolodzy zgadzają się, że umieszczenie elektrod w mózgu może złagodzić przebieg depresji – która jest plagą, m.in. w Stanach Zjednoczonych, gdzie cierpi na nią 8% społeczeństwa.
- Mniej więcej 200 pacjentów z depresją na całym świecie wypróbowało już tę metodę – mówi Alik Widge, psychiatra z Uniwersytetu Minnesoty.
Niejednoznaczne oceny
Śmietanka światowej neurologii niejednoznacznie komentuje pomysły Muska. Andrew Jackson z uniwersytetu w Newcastle – przykładowo – skwitował je słowami: „solidna inżynieria, ale marna neurobiologia”.
Jednak dla osób z niepełnosprawnością – do tej pory skazanych jedynie na suche statystyki i skomplikowaną terminologię w czasopismach naukowych – to z pewnością powiew świeżości. Wzmocniony wizerunkiem Muska jako bogacza, który przesuwa granice nauki. Należy też pamiętać, że w centrum schorzeń układu nerwowego, takich jak np. choroba Parkinsona czy choroba Charcota jest mózg, ale różnią się one pod względem przyczyn i mechanizmów działania. Badania są zatem wysoce wyspecjalizowane i czasochłonne, a ośrodki naukowe je prowadzące konkurują ze sobą o skromne – jak wiadomo – pieniądze.
Przedsmak przyszłości
Każda nowa technologia – a szczególnie z taką „kroplówką” dolarów i wielkimi ambicjami filantropa – musi być bardzo atrakcyjna. Niewykluczone, że pierwsze badania kliniczne ruszą jeszcze w tym roku.
Osoby z niepełnosprawnościami – jak mówią znający się na rzeczy – powinny śledzić rozwój wydarzeń, bo „technologia ta może zaoferować im niezależność”. A to tylko mały przedsmak tego, co czeka je w przyszłości.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz