Wyrok TK, aborcja, protesty. Głos mają kobiety z niepełnosprawnością
Od drugiej połowy października niepełnosprawność jest tematem szczególnie podejmowanym w kontekście wyroku Trybunału Konstytucyjnego i aborcji. W tej sprawie wypowiadali się politycy i eksperci – często mężczyźni. Później rodzicie i opiekunowie. Na końcu i, można by powiedzieć, w końcu, przebija się głos kobiet z niepełnosprawnością. Oto opinie dziesięciu z nich. Czasem skrajnie różne, ale wszystkie tak samo ważne.
22 października br. Trybunał Konstytucyjny (TK) uznał za niezgodny z Konstytucją RP jeden z trzech zapisów, pozwalających na przerywanie ciąży – w sytuacji, gdy: „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu” z Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
Przerywanie ciąży jest natomiast możliwe w dwóch pozostałych przesłankach: gdy „ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej” oraz gdy „zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego”. Wyrok TK nie został opublikowany.
Jego efektem był natomiast wybuch buntu kobiet w całej Polsce. Z czasem do strajków dołączały kolejne grupy społeczne i zawodowe z powodu własnych motywacji – ostatecznie protesty kobiet okazały się być nie tylko sprzeciwem, dotyczącym zerwania kompromisu aborcyjnego z 1993 r., ale również buntem wobec patriarchatu i paternalizmu czy wyrazem chęci zmian, w postaci m.in. odsunięcia od władzy polityków Prawa i Sprawiedliwości, oddzielenia kościoła od polityki (państwo świeckie), realizowania i respektowania praw człowieka.
Poglądy Polek i Polaków na wyrok TK, kwestię aborcji i strajki są bardzo różne. Podobnie jest wśród kobiet z niepełnosprawnością. W tekście wypowiada się dziesięć osób z różnymi niepełnosprawnościami i o jej różnym stopniu, które nie ukończyły 40. roku życia*.
fot. Adrian Grycuk
O wyroku Trybunału Konstytucyjnego
„Ślad w naszej psychice”
- Absolutnie nie zgadzam się z wyrokiem TK dotyczącym tej ustawy – mówi Klaudia, studentka z Lublina. – Po pierwsze, decyzja w sprawie ciąży i porodu to wybór kobiety. Nikt nie ma prawa zmuszać jej do tego, aby przez dziewięć miesięcy nosiła w sobie zdeformowany płód, który chwilę po porodzie umrze. Decyzja ta na pewno wpłynie na psychikę niejednej kobiety. Ciąża to coś prywatnego, a każda kobieta przeżywa ją na swój sposób. Nie powinno odbierać się jej do tego prawa. Zajście w ciążę to efekt miłości dwojga ludzi, plan na przyszłość i nadzieja na lepsze jutro. Dlaczego więc miałybyśmy nosić w sobie coś, co przyniesie nam jedynie ból i zostawi ślad w naszej psychice? – pyta retorycznie.
Podobne zdanie o tym, że to kobiety powinny samodzielnie decydować o donoszeniu lub przerwaniu ciąży z poważną wadą letalną podzielają inne rozmówczynie, w tym Paula, stażystka w biurze rachunkowym.
- To powinna być decyzja rodziców, ponieważ to najbliższa rodzina będzie miała taką trudność – mówi. – Każdy człowiek ma własne sumienie i to on powinien wybierać. Przymus w tak delikatnej sprawie według mnie może spowodować traumę, która może zagrażać życiu kobiety.
„Polska nie zapewnia należytej pomocy”
- Zdecydowanie nie zgadzam się z wyrokiem TK, ponieważ odbiera on kobiecie możliwość samodzielnego podjęcia decyzji, czyli prawo wyboru. Jeśli dziecko miałoby się urodzić z ciężkimi wadami, to nikt nie powinien obarczać kobiety ciężarem opieki nad takim dzieckiem – uważa Ewa Szczepańska z Kielc.
Ewa przytacza jeden z często pojawiających się w debacie publicznej argumentów o tym, że wsparcie żyjących już osób z niepełnosprawnością przez państwo jest daleko niewystarczające. Szczególnie jest to widoczne w obszarze psychiatrii dziecięcej, znajdującym się – zgodnie z raportem NIK – w opłakanym stanie.
- Polska nie zapewnia należytej pomocy rodzicom i opiekunom dzieci z niepełnosprawnościami: materialnej, rehabilitacyjnej, społecznej, opiekuńczej – podkreśla Ewa. – W wieku dorosłym osoby z niepełnosprawnościami dalej muszą mierzyć się z tymi samymi problemami aż do końca swojego życia. Dodatkowo, w Polsce psychiatria dziecięca niemal nie istnieje, a pomoc specjalistów z zakresu zdrowia psychicznego często ma kluczowe znaczenie w procesie samoakceptacji osób z niepełnosprawnością (o tym, że mają one często ogromny problem z zaakceptowaniem swojej odmienności na tyle, by cieszyły się swoim życiem, raczej się nie mówi). Nie dla każdej osoby z niepełnosprawnością życie jest cudem - dla wielu to egzystencja obarczona codziennym bólem fizycznym i/lub psychicznym – dodaje.
fot. pixabay.com
„Matka po cichu modli się, by dziecko umarło przed nią”
Na zbyt małe wsparcie opiekunów, dzieci i dorosłych osób z niepełnosprawnością przez państwo oraz na rolę kobiet, które zazwyczaj przyjmują na siebie opiekę nad krewnym, zwraca uwagę Anna B. z Grójca:
- Konstytucja mówi o prawie do życia, ale mówi także o prawie do wolności wyboru. Teraz ten wybór został odebrany kobietom. A nie oszukujmy się, nie każdą kobietę stać na heroizm i bycie bohaterką. Jeśli dziecko przeżyje, to będzie ciężko niepełnosprawne – mówi. – Opieka nad takim dzieckiem często wymaga poświęcenia całego życia. Jednocześnie pomoc państwa jest znikoma i nie zaspokaja potrzeb takich dzieci. Rehabilitacja, leki, środki higieniczne – to wszystko kosztuje. A matka musi zrezygnować z pracy i utrzymywać się z zasiłku. To jest nie do pojęcia. Moja mama przez parę lat zajmowała się niepełnosprawną, leżącą babcią. Nikomu nie życzę tak ciężkiej pracy. Nie dość, że ciężka fizycznie, to i psychicznie. To było tylko parę lat. A matka chorego dziecka zajmuje się nim póki żyje i po cichu modli się, by dziecko umarło przed nią. Bo po jej śmierci dziecko trafi do DPS-u i umrze w samotności i cierpieniu.
Anna B. odnosi się też do kompromisu aborcyjnego z 1993 roku i ocenia, że obecna władza „wzbudza niepotrzebne emocje”.
- Cały wyrok Trybunału ma złe założenia – podkreśla. – Mówi on o aborcji eugenicznej. W kompromisie aborcyjnym z 1993 r. nie było mowy o jakiejkolwiek eugenice. Myślę, że nasz rząd nie do końca rozumie ten termin i używa go w tej narracji, by wzbudzić niepotrzebne emocje. Emocje, które mają wywołać oburzenie wśród zwolenników pro-life. Bo przecież eugenika to Hitler, nazizm, samo zło. Trybunał jakby w ogóle nie bierze pod uwagę, że kobieta też ma psychikę i jest w stanie znieść tylko określone obciążenie. Rząd PiS nie rozumie, że można mieć depresję. A jak ją masz, to idź pobiegać.
„Kompromis nie narzucał działania”
Podobne zaniepokojenie dotyczące nadużycia władzy, próbującej narzucić swój światopogląd poprzez wycofanie jednego z trzech zapisów z 1993 roku o możliwości przerwania ciąży, wyraża socjolożka Milena Trojanowska:
- Jestem przekonana, że prawo powinno być rozpatrywane niezależnie od światopoglądu – uważa. – W tej kwestii jednak brakiem konsekwencji jest pozostawienie w porządku prawnym co najmniej jednej jeszcze przesłanki do aborcji – związanej z poczęciem w wyniku gwałtu. W mojej ocenie sprowadza się to do przekonania, że wyrok nie był warunkowany tylko stanem prawnym i koniecznością ujednolicenia obowiązującego prawa z zapisami konstytucji. To zmiana podyktowana przesłanką światopoglądową, sposobem myślenia wnioskodawców. To próba, pod przykrywką konstytucyjności, zmiany zapisów, co do których w społeczeństwie nie ma jednomyślności. Jak wskazuje wiele sondaży, zmiana nie była oczekiwana przez ludzi. Zmiana była potrzebą moralną grupy osób, które otrzymały władzę w ramach wyborów powszechnych. To bardzo niepokojące, że władza ta nie jest wykorzystywana po to, by dokonywać oczekiwanych zmian, ale jest zdobywana po to, by wykorzystywać ją w celach partykularnych albo dla zaspokojenia potrzeb wąskiego grona społeczeństwa. Kompromis aborcyjny w żaden sposób nie narzucał działania jednostkom niezgadzającym się na aborcję, niezależnie od przesłanki do jej wykonania. Zatem nie stanowił przymusu, nie nakazywał działań niezgodnych z moralnym przekonaniem jednostki. Ten wyrok takim przymusem jest. Jest próbą narzucenia światopoglądu – wyjaśnia Milena.
fot. freeimages.com
„To nie jest kwestia światopoglądu”
Wśród kobiet z niepełnosprawnością jest też wiele tych, które popierają wyrok TK. Głównymi argumentami przemawiającymi za decyzją Trybunału są m.in.: ochrona życia ludzkiego już od poczęcia czy „wyrównanie” praw nienarodzonych z prawami żyjących już osób – bez wartościowania, jaki płód lub jakie dziecko ma prawo do życia. Wyrok TK zrywa też z dyskryminującym prawem nienarodzonych osób z niepełnosprawnością, który był zawarty w zniesionej przesłance.
- Zgadzam się z wyrokiem w pełni i całkowicie. Z lekcji biologii wiemy, kiedy zaczyna się życie ludzkie, nie jest to kwestia światopoglądu, lecz wiedzy naukowej – mówi Elżbieta Kuzio, absolwentka dziennikarstwa. – W dotychczasowym stanie prawnym już samo prawdopodobieństwo skazywało nienarodzone dziecko na śmierć. Konstytucja RP gwarantuje prawo do życia każdemu: nie segreguje ludzi na lepszych i gorszych, na sprawnych i mniej sprawnych, na godnych życia i niegodnych.
Elżbieta Kuzio w swojej wypowiedzi zwraca szczególną uwagę na temat dyskryminacji i rozdźwięk między przesłanką przerwania ciąży z 1993 roku a konstytucją.
- Obowiązujące od 1993 roku prawo aborcyjne dyskryminuje ludzi z wadami wrodzonymi, mimo że już w 1997 TK orzekł, że konstytucja gwarantuje ochronę życia ludzkiego w każdej fazie jego rozwoju. Już wtedy TK uznało za niezgodną z konstytucją legalizację przerwania ciąży bez dostatecznego usprawiedliwienia koniecznością ochrony innej wartości, prawa lub wolności konstytucyjnej. Podnosił też nieprecyzyjne kryteria tej legalizacji, naruszające tym sposobem gwarancje konstytucyjne dla życia ludzkiego – wyjaśnia Elżbieta Kuzio.
„W oparciu o przepisy, a nie przekonania”
Do podobnych argumentów odnosi się Małgorzata Jakubów, która prowadzi Fundację MarsJaiTy u Małgorzaty:
- Wyrok Trybunału Konstytucyjnego rozumiem jako ochronę życia dzieci, u których lekarze podejrzewają chorobę, ich prawo do życia, godność jest zagwarantowana w Konstytucji RP. Bardzo mnie cieszy to orzeczenie – przyznaje. – Chcę zwrócić uwagę, że sędziowie badali zgodność ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. Nr 17, poz. 78, ze zm.) z konstytucją. Dla mnie ich decyzja była dogłębna, oparta o wiedzę prawną, ich doświadczenie w tej materii i orzekli w oparciu o przepisy, a nie przekonania. Trybunał ma kompetencje oceny przepisów, które niezależnie od przekonań obowiązują wszystkich mieszkańców Polski (także cudzoziemców mieszkających u nas). Ten wyrok dla mnie jest bardzo ważny. Chcę żyć w kraju, który chroni każde ludzkie życie – dodaje.
fot. pixabay.com
O aborcji
„Aborcja jest okrutną śmiercią”
- Uważam, że życie człowieka zaczyna się w chwili poczęcia i podlega ochronie – kontynuuje Małgorzata Jakubów. – Tak jak chronimy życie i zdrowie narodzonych dzieci, tak samo mamy obowiązek chronić dzieci nienarodzone. Aborcja jest okrutną śmiercią, rozrywane jest ciało dziecka. Jej skutki dla kobiety, rodziny są straszne. Osoby, które jej dokonały, cierpią latami, często do końca życia. Polecam filmy, które o tym mówią, na przykład film pt. „Syndrom”.
Małgorzata podkreśla jednak, że oprócz zadbania o prawa życia poczętego przed urodzeniem, należy wspierać osoby żyjące, a szczególna opieka powinna być zapewniona kobietom w ciąży.
- Życie człowieka trzeba wspierać w potrzebnym zakresie – dodaje. – Trzeba wspierać kobiety w ciąży, które zostały porzucone, które zostały skrzywdzone, trzeba wspierać rodziców, kiedy dowiadują się o chorobie dziecka, rodziny z dziećmi z niepełnosprawnością. Tak rozumiem ochronę życia od poczęcia po naturalną śmierć.
Podobnego zdania na temat aborcji jest Elżbieta Kuzio.
- W zasadzie jestem przeciwna aborcji, jako takiej. Dopuszczam ją jedynie w sytuacji zagrożenia życia matki, a takie sytuacje są niezmiernie rzadkie – przyznaje Elżbieta Kuzio. – Taka aborcja jest nadal dopuszczalna nawet po ostatnim orzeczeniu TK. Moim zdaniem zezwalanie na aborcję jest otwieraniem furtki, tworzeniem wyłomu w fundamentalnych wartościach, na których oparta jest nasza cywilizacja. Co powoduje kolejne żądania do nowych przyzwoleń na aborcję. Już teraz widać eskalację żądań. Taką sytuację już mamy w krajach zachodnich i nie widzę, by poprzez aborcję, eutanazję ludzie stawali się szczęśliwsi – twierdzi.
„Kompromis był słuszny”
Część kobiet podziela pogląd, że aborcja na życzenie nie powinna być legalna w Polsce – z wyjątkiem dwóch obowiązujących przesłanek i trzeciej, która została zniesiona. Ich zdaniem, w tych trzech przypadkach to kobieta powinna decydować o tym, co zrobić w przypadku ciąży z poważnymi wadami letalnymi, uniemożliwiającymi narodzonemu dziecku przeżycie. Na podstawie tych wypowiedzi można wysnuć tezę, że część kobiet z niepełnosprawnością chciałaby, by kompromis aborcyjny obowiązywał tak, jak do tej pory.
- Jestem przeciwna aborcji na życzenie – mówi Paula. – Każdy ma prawo do życia. Myślę, że kompromis w sprawie aborcji był słuszny. Powinien zostać wybór w sytuacji głębokiego uszkodzenia płodu, a szczególnie wtedy, kiedy naprawdę nie ma szans na przeżycie po porodzie.
fot. M.
- Jestem osobą wierzącą, niepełnosprawną. Dzieci z zespołem Downa czy innymi chorobami są super, ale dajmy wybór, aby kobiety nie cierpiały, jakby miał urodzić się tzw. „potworek” – twierdzi Małgorzata Dondzbach, specjalistka ds. zatrudnienia osób niepełnosprawnych.
- Moim zdaniem „samowolka”, jeżeli chodzi o aborcję, nie jest wskazana, ponieważ nie można traktować aborcji jako sposobu zapobiegania ciąży czy stosować jej w przypadkach, gdy np. prezerwatywa zawiodła, to dokonujemy aborcji. Tak nie powinno być – uważa Katarzyna Król, badaczka i działaczka społeczna. – Ale myślę, że powinny być przesłanki ku legalnej aborcji. Czy takie, jak były do tej pory? Nie wiem, niech wypowiedzą się o tym specjaliści. Niemniej, uważam, że wyrok TK jest oburzający. Jeżeli mają się urodzić dzieci, które za chwilę umrą, które będą umierały w ogromnych cierpieniach - to jest niegodne. To jest w ogóle oburzające.
„Aborcja do 12 tygodnia powinna być dostępna na życzenie”
Zdaniem Anny B,. legalizacja możliwości dokonania aborcji do 12 tygodnia, niezależnie od sprawności płodu, może przyczynić się do zmniejszenia liczby wykonywanych aborcji. A to dzięki edukacji.
- Uważam, że aborcja do 12 tygodnia powinna być dostępna na życzenie. Zarówno płodów zdrowych, jak i chorych. I oczywiście aborcja ciąży z gwałtu. To są rozsądne postulaty. Wiele krajów, w których prawo aborcyjne jest liberalne, zaliczyło ogromny spadek dokonywanych aborcji. Ale żeby nie było aborcji, należy wprowadzić odpowiednią edukację seksualną, zwiększyć dostępność antykoncepcji (np. zrezygnować z wymogu recepty na pigułkę „po”), wprowadzić jej refundację i odczarować zabieg sterylizacji na życzenie dla kobiet, które nie chcą mieć dzieci – wylicza Anna B. – Jest to wysoce niesprawiedliwe, że mężczyzna może przejść zabieg wazektomii, który go ubezpładnia. A taki sam zabieg dla kobiet jest w Polsce nielegalny – zwraca uwagę.
„Aborcja powinna być całkowicie legalna”
Zdaniem części rozmówczyń, aborcja w Polsce powinna być w pełni dostępna.
- Według mnie aborcja powinna być całkowicie legalna – uważa Klaudia. – Nikt nie powinien decydować za kobietę, czy jest gotowa urodzić i wychowywać dziecko. Zwłaszcza gdy wpływa na to kilka czynników, takich jak niechciana ciąża, zbyt młody wiek matki czy późniejsze wychowywanie dziecka bez ojca.
- Takie rozwiązanie bierze pod uwagę stan psychofizyczno-bytowy każdej kobiety, nie skazując jej przy tym na opcję, którą ktoś podjął za nią – wtóruje Ewa Szczepańska.
fot. Ogólnopolski Strajk Kobiet
Podobne poglądy ma Katarzyna Bierzanowska, autorka Inicjatywy Pełnoprawna i członkini kolektywu Artykuł 6.
- Aborcja na żądanie powinna być dostępna w Polsce niezależnie od przesłanki. Do tej pory obowiązywał tzw. kompromis aborcyjny - dla mnie „tak zwany”, bo bardzo daleko i agresywnie ingerował w życie kobiet i nie pozwalał kobietom decydować o swoim ciele i o swoim życiu. Według mnie kobiety są jedynymi osobami, które mają prawo do decydowania i podejmowania jakichkolwiek kroków w tych sprawach. Mam świadomość, że przypadki nieodwracalnego uszkodzenia płodu i poważnych wad genetycznych są szczególnie trudne. To są szczególnie trudne ciąże i szczególnie trudne jest obciążenie psychiczne, traumy, z którymi kobieta, ale też często jej otoczenie muszą się zmagać. Uważam, że zmuszanie kobiet do donoszenia ciąży w każdej sytuacji jest nieludzkie, że jest to forma tortur, będących zaprzeczeniem praw człowieka - które z kolei powinny być przestrzegane w Polsce. A nie są. Uważam też, że decyzja o aborcji wcale nie musi być trudna, nie musi być ostatecznością, konfliktem tragicznym czy smutną koniecznością – może być naturalnym rozwiązaniem, więc warto tego nie stygmatyzować.
Katarzyna Bierzanowska w swojej wypowiedzi odniosła się też do kwestii powoływania się na Konwencję ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami w kontekście ochrony życia nienarodzonego płodu. Argumenty te padały m.in. z mównicy sejmowej, podziela je też część środowiska osób z niepełnosprawnością.
- Uważam, że wyrok pseudo-TK jest błędną interpretacją konstytucji - wszelkie przepisy, które w Polsce dotyczą prawa do życia, też w kontekście osób z niepełnosprawnościami, odnoszą się do narodzonych już osób - niezależnie od sprawności i ewentualnie tych, którzy nabędą niepełnosprawność. Te przepisy to art. 32 Konstytucji i artykuł dotyczący prawa do życia w Konwencji ONZ na rzecz praw osób z niepełnosprawnościami. Przepisy te nie dotyczą płodów. Myślę też, że decyzja TK jest polityczna, niestety. Już nie mówiąc o tym, że orzeczenie zostało wydane w czasie pandemii, co wydaje mi się szczególnie perfidnym zagraniem i po prostu godzącym w zdrowie i bezpieczeństwo Polek i Polaków w obliczu pandemii. Bo to, że ludzie wyjdą na ulicę było pewne.
„Wolałabym dostęp do wiedzy i wybór”
Milena Trojanowska z kolei otwarcie przyznaje, że nie ma konkretnego zdania na temat aborcji. Natomiast kwestię tę poddaje pogłębionej refleksji:
- Nie mam stanowiska w sprawie aborcji – mówi. – Uważam, że to jedno z takich doświadczeń, gdzie nie istnieje możliwość przekładalności perspektyw. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy kiedykolwiek podjęłabym decyzję o wykonaniu aborcji, czy bym tego nie zrobiła. Logika zawarta w myśleniu, że zarodek od momentu jego powstania jest dzieckiem, prowadzi do daleko idących konsekwencji. Czym w takim toku myślenia nazwać poronienie? Naturalną śmiercią? Czy człowiek nie jako ciało, ale duchowa materia, powstaje zaraz po połączeniu się komórek? Czy może tworzy się wraz rozwojem układów? Czy jest jakaś kolejka osób oczekujących na urodzenie i jak dokonam aborcji, ktoś straci szansę na bycie na tym świecie? Czy to biologia rządzi nami i dopóki nie wytworzą się wszystkie niezbędne do przeżycia organy i układy, jesteśmy po prostu zlepkiem komórek? Nie wiem. I chyba nikt nie jest w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Czy na podstawie własnych przekonań można podejmować decyzje za innych? Zamiast stawiać odpowiedzi na te dylematy w ramach ustaw i konstytucji, wolałabym otrzymać rzetelną edukację seksualną, dostęp do wiedzy medycznej przekazywanej przez lekarzy, pielęgniarki i inny personel medyczny. I wybór w sytuacji, kiedy będę musiała go podjąć.
fot. A.
O protestach kobiet
„To wielka manipulacja młodzieży”
- Te strajki odbieram ze smutkiem, głębokim smutkiem. Postulaty są dla mnie straszne – przyznaje Małgorzata Jakubów. – Wolność, która jest w nich odmieniana na różne sposoby, jest ograniczaniem tej wolności, jest nakazem aborcji, na przykład postulat zniesienia klauzuli sumienia. Poza tym strajk jest upolityczniony, agresywny - choć jednym z postulatów jest „ściganie mowy nienawiści jako źródła przemocy” - generalnie przeciwko wszystkiemu, co dla mnie jest ważne. Przykro mi, że nawet zdrowy rozsądek dotyczący epidemii koronawirusa jest niezachowywany. Wśród moich bliskich, znajomych, samych osób niepełnosprawnych są osoby popierające strajk. Ja mówię, że ich życie jest dla mnie darem, że jesteśmy sobie potrzebni, jestem wdzięczna za ich życie. Pokój, nie wojna, życie, nie śmierć – dodaje.
- Obecne strajki kobiet są przejawem nihilizmu intelektualnego, moralnego, cywilizacyjnego części kobiet, w ogóle społeczeństwa. Widać to w zachowaniu, hasłach, w formie strajków – mówi Elżbieta Kuzio. – Pod przykrywką obrony rzekomego prawa kobiet usiłuje się usprawiedliwić mordowanie nienarodzonych dzieci. Nie wiem, na jakiej podstawie jeden człowiek (kobieta) ma decydować o życiu drugiego człowieka (dziecka). Nawet najwięksi zwyrodnialcy mają prawo do obrony, procesu sądowego, a w aborcji dziecko w zderzeniu z wolą, kaprysem, lękiem, niewiedzą, błędem diagnostycznym nie ma żadnych szans. Te strajki są wielką manipulacją młodzieży. Na przykład: wmawia się, że aborcja w ogóle będzie zakazana. To jest niezgodne z prawdą. Dodatkowo, strajki w czasie wzrostu zachorowań na COVID-19 są porażką, niewybaczalną. W Polsce dokonuje się około 1000 aborcji eugenicznych rocznie, z tego około 40 proc. ze względu na przypuszczenie zespołu Downa. Uważam, że z powodu strajków umrze dużo więcej całkowicie zdrowych ludzi. Najbardziej przykre, że umrą ludzie niebiorący udziału i niepopierający strajków.
„Ludzie ot tak nie wyszli na ulicę”
- Dla mnie to walka o możliwość decydowania w trudnych chwilach, kiedy nie ma dobrego wyjścia, gdy ostateczna decyzja prawdopodobnie kreuje się dopiero w jednym momencie – uważa Paula. – To prawo do wyboru jest bardzo ważne i nikt nie może wybierać za kogoś innego. Ja też bym chciała w takiej sytuacji móc wybrać to, co będzie dla mnie lepszym wyjściem, bez względu na to, na co się zdecyduję.
- Ludzie mają prawo protestować i wyrażać swoją opinię - nie wolno im tego zakazać. Oczywiście, stanowi to zagrożenie, ale ludzie sami, ot tak nie wyszli na ulicę. Ludzie, zwłaszcza młodzi, są przerażeni tym, co się dzieje – mówi Katarzyna Król. – Nie jestem za tym, żeby teraz spełniać wszystkie postulaty, ale strajki są bardzo ważne. Nie wiem, na ile zmienią naszą rzeczywistość, ale mam nadzieję, że trochę zahamują zakusy rządzących i Kościoła. Zobaczymy. Jeżeli ten wyrok zostanie opublikowany, boję się tego, co następnego wymyślą nasi rządzący. Bo nie wierzę, że dbają o dobro ludzi. Do tej pory nie obchodzą ich osoby niepełnosprawne - nie obchodzi ich życie już narodzone, lekceważą ludzi w potrzebie. Więc jestem tym po prostu wystraszona.
fot. Julia Torla
„Oburzenie wejściem z buciorami w cudze życie”
Manifestacje z perspektywy formowania się i wyłaniania kolejnych postulatów postrzega Katarzyna Bierzanowska.
- Myślę, że te strajki są teraz trochę czymś innym niż były kilka dni temu i czymś innym niż były tydzień temu – mówi. – Według mnie na początku na ulice wyszły kobiety, wyszli mężczyźni, wyszły osoby, dlatego że były oburzone wyrokiem TK - odebraniem tych podstawowych praw i wejściem z buciorami w cudze życie i ciało. Myślę, że to był pierwszy głos tego strajku, on był według mnie najmocniejszy. Tutaj budowała się duża solidarność. Wpłynęła ona na ludzi, dlatego tłumy na ulicach wygłaszały, wykrzykiwały swoje frustracje na obecną władzę „nieparlamentarnymi” słowami - co też pokazuje, jak duży jest w ludziach gniew i jak duży jest sprzeciw. Zrodził się więc też protest, w pewnym sensie, antyrządowy - w kontekście obecnej formy rządu i tego, kto i przede wszystkim jak w tym państwie decyduje o naszym życiu. A decyduje niekonstytucyjnie i bezprawnie. Uważam, że strajk już na początku był antyrządowy w wymiarze tej decyzji TK, natomiast to właśnie aborcja oraz zaostrzenie i tak już radykalnych przepisów aborcyjnych w Polsce jest na czele tego protestu. I ten temat nadaje mu główną moc i siłę napędową
„Polacy powiedzieli sobie: Dość!”
- Obecne strajki kobiet to sprzeciw społeczeństwa (nie tylko kobiet, ale ogółu narodu) przeciwko rządzącej władzy – uważa Klaudia. – Obecny strajk stanowi jedynie przyczynę, dla której ludzie odważyli się wyjść z domów i zabrać głos. Jednak powodem jest niekompetencja rządu w sprawowanych przez nich funkcjach. Polacy niejednokrotnie sprzeciwiali się decyzjom władzy, jednakże niedawna decyzja TK po prostu sprawiła, że Polacy powiedzieli sobie: „Dość!”.
Podobne odczucia i pogląd dzieli Milena Trojanowska:
- W moim przekonaniu obecne strajki są wynikiem długofalowego procesu budowania niezadowolenia społecznego – podkreśla. – Na ulicę nie wyszły tylko kobiety chcące liberalizacji prawa aborcyjnego. Sprawa aborcji jest istotnym punktem protestów. Pokazuje, jak daleko państwo chce ingerować w życie obywateli: za ich zgodą lub bez. Ludzie mają dosyć rządów, które integrują w tak bezpośredni sposób. Dlatego do strajku kobiet przyłączyły się inne grupy społeczne, które także w życiu prywatnym odczuwają konsekwencje działań rządzących. W gestii rządu widzę kwestie gospodarcze, ekonomiczne, służbę zdrowia, edukację, rzetelne funkcjonowanie instytucji i tym podobne. Wiem, że naród to grupa ludzi, których musi coś łączyć i władza o to poczucie jedności też powinna dbać. Mamy wiele płaszczyzn do rozmowy: język, sztukę, historię i wiele innych!
fot. Julia Torla
„Strajki kobiet bardzo ważne i potrzebne”
Ewa Szczepańska dodaje, że dzięki strajkom czuje nadzieję na zmiany, ale jednocześnie przyznaje, że podjęcie tematu aborcji w trakcie pandemii było „nieodpowiednim czasem”.
- Strajki wywołują we mnie uczucia dwojakiego rodzaju – mówi. – Z jednej strony, jestem dumna ze zrywu społecznego, który dzieje się na naszych oczach i z solidarności z kobietami – daje to nadzieję na zmiany, na lepsze jutro oraz poczucie, że jest tak dużo osób, którym zależy na dobru kobiet żyjących w Polsce. Z drugiej zaś strony, jest mi bardzo przykro, że w dobie pandemii jesteśmy zmuszeni (jako społeczeństwo) do ryzykowania własnym i czyimś zdrowiem, by zapobiec pogorszeniu się sytuacji kobiet w Polsce. Uważam, że to bardzo nieodpowiedni czas do rozpatrywania politycznie takich kwestii jak aborcja, bo siły wszystkich ludzi powinny być skoncentrowane na walce z COVID-em i usprawnianiu działania polskiej służby zdrowia. Jeśli jednak strajki ostatecznie doprowadzą do zmian, to według mnie powinny być kontynuowane aż do skutku.
Anna B. podkreśla kwestię Kościoła, a także i mężczyzn stosujących przemoc fizyczną i werbalną wobec strajkujących kobiet, w imię wyznawanych przez nich wartości, m.in. „Bóg, honor, ojczyzna”.
- Uważam, że strajki kobiet są bardzo ważne i potrzebne – zaznacza. – Można by pomyśleć, że użyte w nich słowa są wulgarne i agresywne, ale po dobroci już było. Często trzeba wywołać burzę, żeby zostać zauważonym i wysłuchanym. Gdy nie da się po dobroci, trzeba sięgnąć po bardziej radykalną narrację. Każda rewolucja tak wygląda i... niesie też ofiary. Mam nadzieję, że do tak ostrych konfliktów nie dojdzie. Śmieszą mnie te bojówki narodowców, którzy atakują kobiety. Przede wszystkim najbardziej denerwuje mnie stanowisko Kościoła Katolickiego. Wtrąca się do polityki i narzuca wszystkim swój światopogląd. Ja chcę, żeby państwo było świeckie. Mam prawo tego wymagać od ponoć demokratycznego rządu. Mam nadzieję, że naciski protestujących i reprymenda Unii Europejskiej wpłynie na władzę i wyrok Trybunału nie zostanie ogłoszony. Tylko że teraz kompromis z 1993 już nie wystarczy. Kobiety chcą więcej i mają do tego prawo. Dla mnie to jest niepojęte, że rząd zajmuje się takimi sprawami jak aborcja, co powinno być osobistą sprawą każdej kobiety – podsumowuje.
fot. M.
* Ta grupa wiekowa jest nieprzypadkowa. Protesty kobiet zostały okrzyknięte „strajkami młodych”, ponieważ zaangażowała się w nie, jak dotąd, rekordowa liczba młodych osób. To ich bezpośrednio dotyczyć mogą skutki zmian prawnych. Analogicznie więc powstały pytania: co kobiety z niepełnosprawnością z tej grupy wiekowej myślą na temat wyroku TK, aborcji i protestach? Czy zgadzają się z wyrokiem i jego konsekwencjami, czy nie – i dlaczego?
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Komentarz