Osiedle dla osób na wózkach: oaza czy getto?
Kontrowersyjny pomysł na osiedle w Katowicach: sto domków za murem, zero schodów i krawężników. Żeby tu zamieszkać, trzeba spełniać jeden warunek: jeździć na wózku inwalidzkim.
Na pomysł wpadł katowiczanin Bronisław Grabiec ze Śląskiego Stowarzyszenia Edukacji i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych "Akcent". Dwa lata temu razem z Markiem Plurą, Józefem Cuberem i Marcinem Mikulskim zawiązał społeczny komitet budowy osiedla dla osób niepełnosprawnych ruchowo. Wszyscy poruszają się na wózkach.
Znaleźli architektów, którzy zaprojektowali osiedle za darmo, i budowlańców, którzy zgodzą się je postawić po cenie kosztów. - Pewna ambasada chce wybudować jeden domek w zamian za to, że raz w roku będzie na nim wieszać swoją flagę. To dla wszystkich dobra reklama. Takiego osiedla nie ma w całej Europie - mówi Grabiec. Pieniądze na materiały komitet zamierza zdobyć z Unii Europejskiej. Potrzebuje tylko terenu - 10 hektarów.
Grabiec twierdzi, że dostał zaproszenia z różnych gmin. Katowice zaproponowały mu tzw. Mrówczą Górkę, nieużytki obok cmentarza komunalnego. Jednak zaraz pojawił się problem: jak przekazać ziemię. Grabiec: - Może to być udział miasta w dotacji unijnej albo wieczysta dzierżawa, żeby nie było obaw, że sprzedamy działki.
Okazuje się jednak, że Katowicom nie podoba się sam pomysł osiedla. W stu domkach mają mieszkać tylko osoby poruszające się na wózkach, z rodziną albo opiekunem. - Niepełnosprawni nie powinni się alienować, tylko żyć wśród pełnosprawnych - stwierdza Waldemar Bojarun, rzecznik prezydenta Katowic.
- Ale my marzymy o takim getcie! - odpowiada Grabiec.
Mieszka w centrum Katowic na parterze kamienicy. Od podwórka dzieli go jednak pięć schodów w klatce schodowej i wysoki próg przed bramą. Ma 68 lat, żonę i psa. Żeby wydostać się z domu, musi komuś zapłacić za pomoc. - To żałosne, ale mnie chociaż na to stać. Mój znajomy mieszka w bloku na szóstym piętrze. Na podwórzu jest dwa razy w roku, bo się nie mieści do windy, i marzy o tym, żeby choć raz we własnym ogródku ściąć dla swojej żony różę. W Katowicach takich ludzi znam siedmiuset.
Osiedle Grabca nazywa się Oaza. W projekcie nie ma ani jednego schodka czy krawężnika. Na miejscu są: sklepy, kawiarnie, basen, teatr, kaplica, zakład pracy. Pod ręką: fryzjer, lekarz, rehabilitant, masażysta, psycholog, nauczyciele języków i gry na instrumentach. Nie trzeba stąd wychodzić do miasta, a bramę wejściową otwiera się kartą magnetyczną. Oaza jest ogrodzona murem, ale Grabiec zapewnia, że goście są mile widziani, ba, mieszkańcy będą musieli podpisać zgodę na zwiedzanie swojego domku.
Bojarun mówi, że miasto likwiduje bariery architektoniczne, a w Giszowcu powstały mieszkania dla niepełnosprawnych ruchowo. - Na tamte czynsze mało kogo z nas stać, a budowa osiedla jest tańsza niż obniżanie krawężników, na których sam nieraz się przewróciłem. Pełnosprawni sąsiedzi protestują przeciwko podjazdom do bloków i ja ich rozumiem. Władzę w nogach straciłem pięć lat temu. Była zima, ślisko, upadłem na pupę i strzeliło w kręgosłupie. To się stało właśnie na takim podjeździe - opowiada Grabiec. - Nie chcemy współczucia. Pomagajcie nam, ale wtedy, gdy o to prosimy - dodaje.
Jego pomysł popiera Stefania Gowda, pełnomocniczka prezydenta Katowic ds. osób niepełnosprawnych. Sama porusza się na wózku. W Oazie niepokoi ją tylko jedno: co się stanie z rodziną, gdy niepełnosprawny umrze.
Grabiec: - Będzie musiała opuścić domek. Chyba, że przyjmie pod swój dach osobę na wózku z jakiegoś domu opieki. Oni żyją tam samotnie i to jest prawdziwe getto.
Autor: Małgorzata Goślińska
Źródło: gazeta.pl, 02 czerwca 2005
Komentarze
-
tendecyjna tresc
23.07.2018, 09:54nie ma nic o meritum sprawy która sa "mieszkania chcronione" dla niepełnosprawnych decydenci administracyjni jak ognia boja się tej nazwy. dla ciekawych odpowiem @mailemodpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz