Pochylić się, ale nie za nisko
Piętnastoletnia Oliwka na zdjęciu opiera rękę o szybę. W szybie, niewyraźnie, jak duchy, odbijają się twarze ludzi. Jakaś mocna ręka podtrzymuje ramę. Obraz jest poruszony, trochę niewyraźny, wygląda jak portret w krzywym zwierciadle.
To tytułowe zdjęcie z wystawy fotograficznej „Spójrz mi w oczy... 2020”. Kilkadziesiąt portretów osób z niepełnosprawnością. Za szybą, w której odbija się świat.
Okienko
- Zgodnie z planem to miało być „Spójrz mi w oczy... 3” – mówi gdyńska fotografka Iwona Wojdowska. – Ale ten rok jest dziwny. Nie spotkaliśmy się na sesji w stałym wiosennym terminie. Kiedy podczas pandemii siedzieliśmy zamknięci w domach, uderzyły mnie utyskiwania wielu osób, że nie mogą pójść na siłownię, do kosmetyczki, fryzjera itd., a ja wiedziałam, że moi ludzie zostali w tym czasie pozbawieni o wiele ważniejszych rzeczy: rehabilitacji, wyjścia na świeże powietrze, ale przede wszystkim kontaktu z innymi, który jest dla nich najważniejszą formą terapii. Większość portretowanych o tym mówiła. Długo nie wiedziałam, jaki temat wybrać w tym roku, jak zorganizować sesje czy w ogóle uda się cokolwiek zrobić. Ale gdy zelżała pandemia, to właśnie o tym zamknięciu pomyślałam. Ostatecznie latem zrobiliśmy dwa plenery, ale jeździłam też z tym oknem i pytałam, jak się czuli w czasie zamknięcia.
Zdjęcie Oliwki to taka historia z góry kierowana paluchem. Była pierwsza, bardzo podenerwowana. Nie mogła się uspokoić, cały czas była w ruchu.
- Zerknęłam na materiał jeszcze w aparacie i pomyślałam, że Oliwka nie będzie miała żadnego dobrego ujęcia, najwyżej dorobimy w innym terminie – trudno. Gdy jednak zobaczyłam kadr na dużym ekranie... to miotanie się w zamknięciu... wtedy poczułam, że ta fotografia spaja wystawę.
Specjalna instrukcja obsługi
- Z niepełnosprawnością zetknęłam się w roku 2000 – kontynuuje Iwona Wojdowska. – Szukałam w internecie jakiejś przestrzeni dla twórców i natknęłam się na Stowarzyszenie Pomocy Osobom Twórczym. Nareszcie coś dla mnie, podszlifuję warsztat, douczę się, pomyślałam i poszłam. Nie przypuszczałam jednak, że przypadkiem – choć przypadków nie ma – trafię na arteterapię przy Centrum Zdrowia Psychicznego. Weszłam nieświadoma miejsca i zajęć i... zostałam dwa lata jako wolontariusz. Wtedy też zaczęłam fotografować osoby z niepełnosprawnością.
W międzyczasie pojawiła się Ela Biernacka, znajoma sprzed lat, która szukała funduszy na operację swojej niepełnosprawnej córki.
Portret rodzinny Eli, Marka i Julki Biernackich z Gdyni
- Myślałam, jak pomóc – kontynuuje opowieść Iwona. – Finansowo niewiele mogłam, a bardzo chciałam dać coś od siebie. Pomyślałam wtedy, że zrobię raz w roku otwarte Foto Atelier, z którego zysk będzie przekazany na operację i rehabilitację. I tak portretowałam dla Julki kilka lat. W międzyczasie dochodziły kolejne projekty. Projekt „Emocje” z „Domem Marzeń”, kalendarze, plenery, Stowarzyszenie „Dlaczego NIE” i bycie z nimi podczas najważniejszych wydarzeń. To są już więzi rodzinne. Dlaczego to robię? Bo te spotkania dają mi siłę i energię, bo wiem, że jestem potrzebna, bo czuję, że mogę i daję coś ważnego. Osoby, które na co dzień fotografuję, zwykle odgrywają jakieś role. W przypadku osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi tego nie ma. Nigdy nie wiem, co się na takiej sesji wydarzy. Ale wiem jedno: że będzie radość, serdeczność, ciepło i przygoda. Uwielbiam naturalność „dzieciaków” z zespołem Downa. Są prawdziwe i aż do bólu szczere. Z nimi nie ma miejsca na gierki i udawanki, jest tylko prawda.
Gdy realizowałam projekt dla „Domu Marzeń”, chcieliśmy pokazać wszystkie emocje. Podopieczni mieli pokazać uczucia, nie było kłopotu z tymi pozytywnymi, natomiast grymasy złości, strachu lub troski przychodziły z wielkim trudem. Czy to nie piękne mieć tyle pozytywnych odczuć? Uwielbiam z nimi pracować, bo jest mi do ich świata bardzo blisko. Pamiętam moment, gdy przyszłam na Traugutta [przy ul. Traugutta 9 w Gdyni jest siedziba Centrum Centrum Zdrowia Psychicznego – red.] ten pierwszy raz. Byłam wystraszona i nie wiedziałam, jak się zachować. Czekałam na specjalną instrukcję obsługi i wtedy terapeuta powiedział: „Przestań. Zachowuj się normalnie. Po prostu bądź”. Zapamiętałam to na zawsze.
Portrety z II edycji wystawy „Spójrz mi w oczy”
Spójrz mi w oczy
Plenery z osobami niepełnosprawnymi zaczęły się przy okazji zdjęć świątecznych. Pojawił się pomysł, żeby wyjść z sali, studia, dużą grupą i wejść między ludzi. Wejść głośno, widocznie, tak, żeby musieli zobaczyć, otrzeć się o osoby z niepełnosprawnością, a nawet zatrzymać. Organizatorzy zwrócili się do gdyńskiego centrum handlowego Riviera, aby udostępniło im najważniejsze miejsce przed świętami – olbrzymią choinkę, którą tydzień później miał władać sam Mikołaj. Zdjęcia zaplanowano w niedzielę, gdy centrum zapełnione było ludźmi robiącymi zakupy świąteczne, przede wszystkim dziećmi. Jakie były reakcje? Niektórzy przemykali bokiem, udawali, że nie widzą. Ale byli też tacy, którzy podchodzili i zagadywali. Przeważnie dzieci przyglądały się i pytały, dlaczego tak wyglądasz? Po co ci wózek? Co się stało temu chłopcu? To była idealna okazja, aby tłumaczyć i powoli oswajać. Bo jakże często oceniamy na pierwszy rzut oka i pędzimy dalej.
- Pierwszy plener do wystawy Spójrz mi w oczy robiliśmy przy Muszli Koncertowej w centrum Gdyni – wspomina fotografka. – Koncentrowałam się na oczach. Portrety na wystawie miały mówić – jeśli nie masz odwagi zatrzymać się przy nas, to stań na ulicy przy naszych portretach. Rotunda Integracji w centrum miasta to świetne miejsce, mnóstwo osób tędy przechodzi. Duże wydruki powodują, że musimy je zauważyć. Druga edycja to portrety w teatralnej stylizacji na czarnym tle, w efekcie czego powstał efekt lustra – pomiędzy twarzami osób niepełnosprawnych odbijały się drzewa, samochody, twarze przechodzących. Niesamowite wrażenie, dosłowna integracja.
Najsłodszy
„Zwracamy się do Państwa jako Stowarzyszenie Dlaczego NIE o wyróżnienie w konkursie Gdynia bez Barier bardzo Wyjątkowej Osoby. Iwona Wojdowska to niezwykły Człowiek, Artystka, która swój talent, czas, a przede wszystkim serce od lat ofiarowuje środowisku osób z niepełnosprawnością” – napisały do prezydenta Gdyni mamy osób z niepełnosprawnością.
W tym roku fotografka Iwona Wojdowska została laureatką konkursu „Gdynia bez Barier”. Medal otrzymała za „malowanie” rzeczywistości pełnej emocji i prawdy o człowieku.
- Jest mi dziwnie, jestem zaskoczona i zmieszana – mówi – bo jeśli robisz coś, co sprawia ci przyjemność, dodaje energii i wiatru w skrzydła, i dostajesz jeszcze za to oceany wdzięczności, to po prostu jest ci głupio. Gdy odebrałam telefon z informacją o tym wyróżnieniu, to pomyślałam, że to dziwne... mam frajdę z tego, co robię, a jeszcze za to medal dostanę, no bardzo dziwne. Robię to, bo wiem, że jest to coś, co po mnie pozostanie na zawsze. Bardzo zależy mi na tym, żeby osoby z niepełnosprawnością pokazywać ładnie, artystycznie, ze smakiem, żeby to były piękne, emocjonalne portrety, historie nie „na kolanach”.
Z treści nominacji wynika, że „jej profesjonalizm obala tabu związane z postrzeganiem osób z niepełnosprawnością. Podczas każdej sesji z niezwykłym wyczuciem pochyla się nad Każdym, czyniąc Go wyjątkowym. Zawsze uśmiechnięta, cierpliwa. Jak to Podopieczni mówią: „Taka Nasza”.
Wystawę „Spójrz mi w oczy... 2020” można oglądać w witrynach Centrum Integracja w Gdyni przy ul. Traugutta 2 do 15 marca 2021 r.
Iwona Wojdowska
Fotografka, Gdynianka z lubelskimi korzeniami (na zdjęciu z kalendarza na 2020 r. z Wiktorem i Krzysztofem, podopiecznymi gdyńskiej Fundacji Dom Marzeń). Maluje obiektywem – inaczej nie potrafi. Portretuje kreatywnie, fotografuje intuicyjnie. W wolnych chwilach „klei” kolaże, cyfrowo, manualnie lub naturalnie. Lubi niedopowiedzenia dające pole wyobraźni.
Jej motto to słowa Tennessee Williamsa „I don't want realism. I want magic!”.
Jest absolwentką Sopockich Szkół Fotografii Artystycznej. Współpracuje z trójmiejskimi artystami, teatrami i instytucjami kulturalnymi. Od lat przyjaźni się z gdyńskimi fundacjami i stowarzyszeniami zrzeszającymi osoby z niepełnosprawnością, portretując podopiecznych oraz dokumentując wiele wydarzeń, w których biorą udział. Jest laureatką XXI Konkursu Gdynia bez barier za „malowanie rzeczywistości pełnej emocji i prawdy o człowieku”.
Wystawy indywidualne:
- „Wystawienie” – opowieść o relacjach w związku
- „Czego oczy nie widzą” – wystawa uzupełniająca akcję „Biała Wstążka”
- „3 Face City” – wystawa pokazująca trójmiejskich artystów, z którymi pracuje autorka
- „Pomiędzy niebem a stepem” – wystawa w Ałmatach – Kazachstan oczami obcokrajowca
- „3 Zbliżenia” – wystawa podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej „Zbliżenia”
- „Portrety Polaków żyjących w Kazachstanie, deportowanych w roku 1936” – wystawa w Ałmatach z okazji 80-lecia pierwszych deportacji do Kazachstanu
- „Co z was wyrośnie” – wystawa z okazji 50-lecia Gdańskiego Archipelagu Kultury
- „Wietnam – opowieści otworkowe” – wystawa w Stacji Orunia GAK
- „Spójrz mi w oczy” – coroczne wystawy w Centrum Integracja w Gdyni, wchodzące w przestrzeń publiczną z tematem niepełnosprawności
Artykuł dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
Artykuł pochodzi z numeru 5/2020 magazynu „Integracja”.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz