Badanie: niedostępna kolej główną barierą w zdobyciu i utrzymaniu pracy
Niedostępna sieć kolejowa jest główną barierą uniemożliwiającą Brytyjczykom z niepełnosprawnością zdobycie pracy – wynika z najnowszego badania.
Poszukiwanie, zdobycie i utrzymanie pracy jest w dużym stopniu uzależnione od poczucia, że podróż do niej będzie niezawodna, pozbawiona przykrych niespodzianek oraz bezstresowa. Grudniowy raport brytyjskiej organizacji Leonard Cheshire pt. „Get On Board 2020” napisany został na podstawie szczegółowych wywiadów z 20 dorosłymi niepełnosprawnymi obywatelami z Anglii, Walii i ze Szkocji. Pokazuje, że ich zaufanie do rodzimej infrastruktury kolejowej jest na bardzo niskim poziomie.
Poczucie niesprawiedliwości
Aż 41 proc. stacji kolejowych jest dostępnych tylko poprzez schody, co oczywiście ogranicza możliwości osób poruszających się na wózkach, które mieszkają w okolicy. Inne bariery to m.in. brak odpowiedniej możliwości rezerwacji biletów, brak informacji nt. podróży na trasie, brak przystosowanych toalet i miejsc w pociągach dla osób poruszających się na wózku.
Niedostępność kolei pogłębia też problemy społeczne i zdrowotne Brytyjczyków z niepełnosprawnościami. 22 proc. ankietowanych mówi o poczuciu izolacji wynikającej z niedostępności, 21 proc. o pogorszeniu zdrowia psychicznego, 18 proc. o spadku aktywności fizycznej. 15 proc. respondentów nie mogło pojechać pociągiem razem z rodziną czy przyjaciółmi i spędzić miło czas w kinie lub parku.
Największą jednak bolączką są relacje z personelem pokładowym podczas otrzymywania asysty. Chodzi o wysuwanie rampy dla osób poruszających się na wózku – w czasie wsiadania i wysiadania z pociągu. Zdarza się, że osoby te – mimo uprzedniego zarezerwowania usługi – są pozostawiane na peronach. Bardziej nawet frustrująca jest sytuacja, gdy osoba na wózku, widząc za oknem swoją stację, zostaje na pokładzie pociągu, bo rozkojarzony pracownik nie zdążył wysunąć rampy.
Z raportu przebija więc silne poczucie niesprawiedliwości. „W pewnym momencie byłem tak sfrustrowany, że dosłownie nie mogłem wsiąść do pociągu. Wróciłem do domu i szlochałem. Skorzystałem ze wszystkich kanałów pomocy – wcześniejszej rezerwacji, wcześniejszego przybycia na stację (...) – ale asysty nie było” – mówi jeden z uczestników badania.
Korzyści dla gospodarki
Dlaczego tego typu obawy dotyczą szczególnie osób dojeżdżających do pracy (na Wyspach określanych mianem „commuters”)? Po pierwsze, Brytyjczycy z niepełnosprawnością wskutek utrudnień nie mogą być pewni punktualności. Po drugie, nie mogą być pewni tego, czy ich współpracownicy lub – co gorsza – sszefowie zrozumieją taką sytuację.
Raport skupia się nie tylko na mankamentach, ale przedstawia też korzyści, które dałaby pełna dostępność kolei. To m.in.:
- ułatwienia dla 51 tys. osób z niepełnosprawnością: 24 tys. poszukujących aktywnie pracy i 27 tys. planujących podjęcie pracy;
- polepszenie warunków bytowych osób, które znajdą pracę;
- zwiększenie szans 85 tys. pracowników z niepełnosprawnością na zdobycie lepszej pracy, czyli lepszego wynagrodzenia i korzyści wynikających ze wzrostu wydajności;
- ułatwienie podróży na rozmowę kwalifikacyjną dla 43,5 tys. osób bez pracy i 115 tys. osób zatrudnionych.
Równy dostęp do transportu publicznego to w końcu namacalne korzyści dla gospodarki Wielkiej Brytanii.
Brytyjska sieć kolejowa to w sumie 33 tys. kilometrów torów; taki choćby Paddington – znany dworzec w środkowym Londynie – obsługuje rocznie 45 mln pasażerów. W 1948 roku znacjonalizowano cztery główne grupy przewoźników i utworzono państwowego giganta British Rail. Obecnie większość przewozów realizują firmy prywatne – od czasu prywatyzacji w 1997 roku Wielka Brytania nie ma narodowego, państwowego przewoźnika.
Wówczas wiele problemów wyszło na światło dzienne. Teraz władze próbują robić coś w tym kierunku, jednak rządowy program ulepszania pociągów i stacji pod kątem dostępności (Access for All) – zdaniem wielu – jest wdrażany zbyt wolno. Przy obecnym tempie prac, Brytyjczycy z niepełnosprawnościami musieliby czekać aż do roku 2070 (!) na pełną dostępność kolei.
4 mld funtów to dużo czy mało?
Raport zawiera też interesującą analizę ekonomiczną, szczególnie ważną dla tych, którzy mieliby zadbać o dostępność architektoniczną. Mówiąc prościej, osoby te zazwyczaj zadają sobie pytanie: „czy to się opłaci?”. Koszt unowocześnienia archaicznej sieci kolejowej to ok. 2-6 mld funtów. Eksperci najczęściej wskazują kwotę rzędu 4 mld funtów.
Czy to dużo? Teoretycznie tak. Należy jednak pamiętać, iż to tylko 1-3 proc. wszystkich inwestycji w transport w Wielkiej Brytanii planowanych na najbliższe 10 lat. Ponadto – jak pokazuje przeszłość – korzyści są potem o wiele większe niż nakłady finansowe. 4 mld funtów to bez porównania mniej niż inne projekty infrastrukturalne, jak np. szybka kolej HS2.
Złośliwi powiedzą też, że Wielka Brytania po wynegocjowaniu umowy handlowej z UE powinna mieć łatwiej, przypominając słynne już słowa premiera Borisa Johnsona: „Odzyskaliśmy kontrolę nad naszymi pieniędzmi”.
Komentarze
-
Bez jaj
26.01.2021, 14:57Nie no, bez jaj! Artykuł napisany w tonie jakby w Wielkiej Brytanii było gorzej niż w PL!odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz