Twoje życie to nie twoja sprawa
Jestem kobietą. Pracownicą i artystką. Partnerką. Jestem królową dyskoteki i księżniczką w puchowej pierzynie. Jestem modelką. Aktywistką. Czasem kucharką i sprzątaczką. A czasem panią życia. Jestem kobietą, jestem ładna, brzydka, zmienna. Jestem wyborcą. Pisarką. Jestem człowiekiem.
Codziennie zakładamy maski, wybierając tę, która najbardziej nam pasuje. Codziennie jesteśmy jakąś wersją siebie, ale nie odbiera nam to prawdziwości. Liczba ról, które przyjmujemy i które odrzucamy, które narzuca nam społeczeństwo i które same sobie tworzymy, jest nieskończona. Tak jak liczba pomysłów na życie.
Ale pamiętaj: Twoje życie to nie jest Twoja sprawa.
Mijają sto dwa lata, odkąd kobiety uzyskały prawa wyborcze w Polsce. Potrafię wyobrazić sobie te wyemancypowane panie walczące o równość i godność. Krzyczące na ulicach hasła wypływające prosto z ich serca: czasem przesycone lekkością i poezją, czasem żartobliwe, a czasem po prostu wściekłe i wulgarne. Potrafię wyobrazić sobie ich wiarę w to, że świat może stać się lepszy, w ich pragnienie wolności i równości. Chęć bycia traktowanymi z szacunkiem. Potrzebę decydowania o losach kraju. Poszukiwanie wpływu na swoje życie. To wszystko potrafię sobie wyobrazić, sprawić, że dziesiątki wypełnionych nadzieją twarzy przewiną mi się przed oczami. Ale nie muszę. Wystarczy, że włączę telewizję.
Obie strony barykady
Na polskich ulicach trwa walka o prawa kobiet, prawa gwarantowane przez konstytucję. Z jednej strony dzierżące czerwone błyskawice obrończynie wolności o decydowaniu o sobie. Z drugiej te, którzy chcą bronić życia poczętego, jakąkolwiek definicję by przyjęto. Trwa wojna między kobietami, siostrami, przyjaciółkami. Konflikt nas dzieli.
Niepełnosprawność coś odbiera. Może też dać, ale przede wszystkim zabiera. Mnie odebrała lekkość planowania dnia i siłę w nogach. Tobie być może zabrała feerie barw tego świata czy dźwięki muzyki. Niektórym z nas niepełnosprawność zabrała wolność, gdy uwięzieni we własnym ciele i w przemocowej rodzinie nie wiedzą, jak uciec. Innym możliwość składnego porządkowania słów i myśli, gdy chcieliby wykrzyczeć, jak bardzo kochają swoich bliskich.
Zawsze sądziłam, że ludzie, którym coś zabrano, nie chcą, by odbierano im kolejne prawa. Ale myliłam się: strajki udowodniły, że niepełnosprawność nie odbiera różnorodności poglądów. Osoby z niepełnosprawnością stoją po obu stronach barykady.
Ocenianie i hejt
Jednak widzę w tej sytuacji coś więcej niż walkę o niezaostrzanie przepisów dotyczących aborcji. Widzę, jak bardzo odbieramy kobietom prawo do krzyku. Do emocji. Do wyrażania się. Do nagości. Do wolności słowa. Do różnorodności. Do bycia sobą – cokolwiek to znaczy. Do założenia maski, gdy strach jest tak silny, że łatwiej się uśmiechać.
Krytykujemy celebrytkę, która wielokrotnie się angażowała w działania na rzecz kobiet, za nagie ciało na okładce.
Obrażamy osoby uprzywilejowane, które dołączają do protestów, mówiąc, że chodzi im tylko o zasięgi i lajki.
Może nawet nie chcemy zaostrzenia przepisów, ale nie dołączamy do strajku, bo nie podoba nam się któreś hasło czy plakat.
Nie współczujemy kobietom bitym przez policjantów, bo przecież same się prosiły.
Nie współczujemy policjantkom rozdarcia między wykonywaniem pracy i zarabianiem na rodzinę a swoimi prywatnymi poglądami.
Krytykujemy, szczujemy, atakujemy.
Zapominamy o rozmowie. A to przecież najlepszy moment, aby zrozumieć poglądy i emocje innych. Nie musimy się z nimi zgadzać, ale powinniśmy dać prawo do ich wyrażania.
Polskie sufrażystki
Znów myślę o tych kobietach, które walczyły przed stu dwu laty. I wierzę, że szły ramię w ramię dla siebie. Dla swoich sióstr. Wierzę, że nawet gdy któraś z nich była bardziej ekspresyjna, bardziej wulgarna, wściekła czy wręcz przeciwnie – bardziej stonowana, to potrafiły podać sobie rękę. Wierzę, że dawały sobie prawo do bycia takimi, jakimi być chcą.
I mam nadzieję, że my, Polacy, też w końcu przestaniemy zaglądać do cudzych sypialni, portfeli, domów. Przestaniemy obrażać się za przekleństwo czy oburzać, bo ktoś powie, co myśli. W Polsce łatwo być zgorzkniałym. A przecież w życiu są dużo ważniejsze problemy niż sąsiadka, która została feministką.
Artykuł pochodzi z numeru 6/2020 magazynu „Integracja”.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Komentarz