Prezentacja paraolimijczyków
Już za chwilę we Włoszech zapłonie drugi, nieco mniejszy i bledszy znicz olimpijski. Pierwszy - ten większy i jakby bardziej krzepki - zgasł nie tak znowu dawno, bo 26 lutego.
Foto: R. Schmidt
Podczas gdy przebrzmiewają echa naszego typowego
„sportowo-polskiego” podbijania bębenka w mediach, najzdrowsze
emocje czekają najbardziej wtajemniczonych. Misterium to o tyle
niewymowne i zagadkowe, że w przeciwieństwie do sprawnych
zawodowców, nasi paraolimpijczycy mają nieporównanie większe szanse
na medale, w tym złote. Dwie olimpijskie wioski w Turynie i
Sestriere ugoszczą 1300 sportowców oraz działaczy z 41 krajów.
Walka będzie się toczyć o 58 kompletów medali w narciarskich
konkurencjach alpejskich i nordyckich, w hokeju na sankach i
curlingu na wózkach.
Walka bez taryfy ulgowej. Walka równa, bowiem oprócz powszechnego w
sporcie niepełnosprawnych stosowania handicapu, równie powszechna
jest wojna z dopingiem. Nasuwa się logiczna refleksja. Choć
niepełnosprawni, to jednak sportowcy z prawdziwego zdarzenia - jak
się uprą, to sięgają po doping.
Organizatorzy spodziewają się przybycia ok. 200 tys. kibiców. Oprócz nich paraolimpijczyków obserwować będzie 1000 dziennikarzy. Transmisje ukażą się na antenach stacji telewizyjnych wszystkich kontynentów. Po raz pierwszy zawody będzie można śledzić na całym świecie za darmo - za pośrednictwem telewizyjnego kanału internetowego www.paralympicsport.tv.
Największa impreza sportowa 2006 roku po olimpiadzie i przed
mistrzostwami świata w piłce nożnej będzie także relacjonowana w
TVP.
---
Źródło: www.paralympicgames.torino2006.org
***
Inna forma sprawności
„Po olimpiadzie i przed piłkarskimi mistrzostwami świata w
Niemczech - zimowa paraolimpiada to jedno z najważniejszych
wydarzeń; i to zarówno z dziedziny sportu, jak i kultury
społecznej" - powiedziała Tiziana Nasi, Przewodnicząca Komitetu
Organizacyjnego Igrzysk Paraolim-pijskich Turyn 2006.
„Poprzez sport, ten na najwyższym poziomie, ci ludzie udowadniają
światu, że ma on do czynienia nie z osobami niepełnosprawnymi, ale
ze społecznością ludzi obdarzonych inną formą sprawności" -
stwierdził Lucca Pancalli, Przewodniczący Włoskiego Komitetu
Paraolimpijskiego.
Polska reprezentacja paraolimpijska liczy 11 narciarzy. Zabrakło curlcrów na wózkach. Nie ma też hokeistów. W naszej ekipie znajdzie się czterech narciarzy zjazdowych i siedmioro biegaczy. Oto krótkie charakterystyki ich sportowych życiorysów.
NARCIARSTWO ZJAZDOWE
BOGDAN MIRSKI, ur. w Tychach 27 czerwca 1973
r., grupa inwalidzka LW 6/8-2 (zawodnik stojący - brak prawej
dłoni), wychowanek klubu sportowego Start Katowice, trenuje -jak
wszyscy zjazdowcy - pod okiem znakomitego Słowaka Petera Matiaski,
specjalizuje się w slalomie specjalnym i slalomie gigancie,
największe osiągnięcie to zakwalifikowanie się do paraolimpiady. W
Pucharze Europy w ubiegłym sezonie był 13. w slalomie i 12. w
gigancie.
- Mam zdrowe nogi, więc od dziecięcych lat gram w piłkę nożną -
powiedział Mirski podczas przedolimpijskiej konferencji prasowej w
listopadzie 2005 roku. - Moje sportowe życie to przede wszystkim
zasługa rodziców, którzy gorąco namawiali mnie do amatorskiego
sportu. Była to moja droga do zaakceptowania przez rówieśników -
stwierdził.
JAROSŁAW ROLA, ur. w Kamiennej Górze 2 marca 1980 r., sklasyfikowany jako LW 12-2 (siedzący na monoski - po amputacji kończyn dolnych). Startuje we wszystkich konkurencjach (slalom specjalny, gigant i supergigant). Najlepsze wyniki osiąga w slalomie specjalnym. Podczas ostatnich startów Pucharu Europy był najlepszym zawodnikiem niepochodzącym z krajów alpejskich. Z powodzeniem ściga się z najlepszymi na świecie. Podczas mistrzostw świata w 2004 r. zajął 12. miejsce w slalomie specjalnym i 13. w gigancie.
ANDRZEJ SZCZĘSNY, najmłodszy i chyba
najzdolniejszy polski zjazdowiec, ur. w Sanoku 31 października 1982
r., klasyfikacja: LW 2 (brak kończyny dolnej -jeździ na jednej
narcie), wychowanek poznańskiego Startu, w barwach którego startuje
we wszystkich konkurencjach alpejskich. W mistrzostwach świata w
2004 r. zajął 5. miejsce w slalomie gigancie. Jest to jak dotąd
najlepszy polski wynik w narciarstwie zjazdowym niepełnosprawnych.
Należy do ścisłej światowej i europejskiej czołówki narciarskiej. W
ubiegłorocznej edycji Pucharu Europy był m.in. 10. w slalomie
specjalnym i 11. w supergigancie.
- Będzie to mój debiut na igrzyskach - powiedział Szczęsny
na ubiegłorocznej konferencji prasowej, zorganizowanej przed
sezonem narciarskim na poznańskiej AWF. - Straciłem nogę na
skutek choroby, kiedy miałem 10 lat, a narciarstwo uprawiam od 8
lat. To ciężka, ale satysfakcjonująca praca. Startujemy razem z
zawodnikami, którzy jeżdżą na dwóch nartach, a o kolejności
decydują specjalne przeliczniki w zależności od stopnia
niepełnosprawności.
ŁUKASZ SZELIGA, podobnie jak Andrzej Szczęsny, jeździ na jednej narcie (grupa LW 2), ur. w Wadowicach 22 lutego 1975 r., reprezentuje Start Bielsko-Biała. Najbardziej doświadczony polski zawodnik. Uczestniczył w Igrzyskach w Nagano 1998 (15. miejsce w slalomie specjalnym) i w Salt Lake City (13. miejsce w specjalnym, 14. w supergigancie i 11. w gigancie). Uczestniczył także w mistrzostwach świata w 2000 r., na których zajął 8. miejsce w slalomie specjalnym. W ubiegłorocznej edycji PE był 13. w gigancie i 15. w supergigancie. Od dłuższego czasu boryka się z kontuzją barku, która wyeliminowała go ze startów w bieżącym sezonie. Jednak w sportach zimowych często bywa tak, że dłuższe przerwy na umotywowanego zawodnika wpływają korzystnie. Trzymajmy więc kciuki.
Przy zjazdowcach warto wspomnieć słowo o człowieku, bez którego nie byłoby polskiego narciarstwa alpejskiego niepełnosprawnych. ROMUALD SCHMIDT jest na co dzień prezesem Sportowego Stowarzyszenia Inwalidów Start w Poznaniu. Gdyby nie jego nadludzkie wysiłki wiele startów w zawodach Pucharu Europy i Pucharu Świata (odbywających się w zasadzie w krajach alpejskich) pozostałoby w sferze pobożnych życzeń kilku niepełnosprawnych amatorów. A tak Polacy jeżdżą nawet do Hiszpanii i plasują się w doborowej czołówce, wyprzedzając narciarzy, dla których ten sport jest zawodowym sposobem na życie. Pamiętajmy, że narciarstwo zjazdowe jest wśród konkurencji dla niepełnosprawnych jednym z najbardziej widowiskowych sportów. Jest też o wiele bardziej wymagające od innych dyscyplin.
NARCIARSTWO BIEGOWE
O ile temat narciarstwa zjazdowego i narciarzy alpejskich wielokrotnie pojawiał się zarówno na łamach „Integracji", jak i na portalu www.niepelnosprawni.pl, to biegi narciarskie i uprawiający je zawodnicy pozostają jakby w cieniu swoich kolegów zjazdowców. A im to właśnie, biegaczom i biatlonistom, daje się największe szanse na medale. Palmę pierwszeństwa dzierży tu nie tylko najbardziej utytułowana dama, ale też najbardziej doceniona przez środowisko niepełnosprawnych - Katarzyna Rogowiec.
Pół roku starsza od Katarzyny Rogowiec jest GRAŻYNA GROŃ, ur. w Nowym Sączu 28 kwietnia 1976 r., sklasyfikowana jako LW 8. Urodziła się bez prawej dłoni. Trenuje jak reszta biegaczy w Nowym Sączu pod okiem Wiesława Cempy. Jedna z najbardziej doświadczonych zawodniczek. Uczestniczka Paraolimpiad w Nagano i Salt Lakę City. Jest wicemistrzynią świata w sztafecie 3x2,5 km z 2003 r. Zdobyła także brązowy medal na mistrzostwach Europy w 2001 r. w biatlonie na dystansie 7,5 km. Podobnie jak Rogowiec w lecie uprawia lekkoatletykę.
KATARZYNA ROGOWIEC - ubiegłoroczny tytuł
Człowieka bez barier, konkursu
organizowanego przez magazyn „Integracja" (por. „Integracja"
1/2006, s. 22-27), zupełnie jej nie zaszkodził. Nadal jest skromna,
nadal pnie się w górę po szczeblach sportowej kariery, choćby
zdobywając trzy medale podczas ostatnich zawodów PS w Lillehammer.
I dobrze, szczególnie że po nikim innym nie widać tak jaskrawo
postępów i włożonej w sport pracy. Katarzyna Rogowiec (grupa LW 5/7
- stojąca) urodziła się w Rabce 14 października 1977 r. Obydwie
ręce straciła podczas sianokosów. Swoją postawę wobec świata
zawdzięcza rozsądkowi rodziców, którzy, jak sama podkreśla, nigdy
jej w niczym nie wyręczali i nie izolowali od rówieśników. Pracuje
w Krakowie, trenuje w Nowym Sączu pod okiem Wiesława Cempy. Bierze
udział we wszystkich konkurencjach nordyckich (biegi na 5, 10, 15
km, sztafeta 3x2,5 km, biatlon na 7,5 i 12,5 km). Startowała na
Igrzyskach Paraolimpijskich w Salt Lakę City, gdzie otarła się o
medal, zajmując 4. miejsce w biegu na 5 km. Potem było coraz
lepiej: trzy srebrne medale MS w 2003 r. na 10 km, na 15 km i
sztafeta 3x2,5 km. Dwa lata później cieszyła się już z tytułu
mistrzyni świata w biatlonie na 12,5 km. Należy do najlepszych
zawodniczek ubiegłej edycji PS (3. miejsce w biatlonie i 4. w
biegach). W przerwach letnich uprawia lekkoatletykę. Stać ją na
wszystko.
Najmłodszą z biegaczek jest trenująca zaledwie od dwu lat ANNA SZROTA (LW 6 - stojąca). Urodziła się w Nowym Sączu 6 lutego 1982 r. - bez lewej dłoni (razem z Grażyną Groń używają jednej pary rękawic, które jak wszystko w sporcie wyczynowym są bardzo drogie). Anna Szrota nie ma jeszcze na swoim koncie wielkich sukcesów międzynarodowych. W ubiegłorocznych MS zajęła wraz z koleżankami 5. miejsce w sztafecie, a także 8. i 9. w biatlonie (12,5 i 7,5 km). Odnosi sukcesy także w lekkoatletyce. Jak każdy zaczynający karierę sportowiec ma przed sobą wielką przyszłość. To, czy wykorzysta szansę, zależy od niej samej, ale także od trenerów i działaczy.
Listę drużyny męskiej otwiera najstarszy - ROBERT WĄT0R. Z wielką satysfakcją odnotujmy, że w sporcie niepełnosprawnych 50-latek może nie tylko być wziętym amatorem, ale także zdobywać najwyższe trofea. Urodził się w Dobrej 25 lutego 1955 r. Po wypadku ma amputowane kończyny dolne. W narciarstwie został sklasyfikowany jako LW 12 (sledżysta - od nazwy specjalnej odmiany narto-sanek, będącej zimową mutacją sportowego wózka). Jest aktualnym zdobywcą Pucharu Świata w biegach narciarskich, a także ubiegłorocznym mistrzem świata w biegu na 10 km. Ma też wicemistrzostwo świata w biegu na 15 km z 2000 r. oraz stałe miejsca w pierwszej dziesiątce zarówno z Paraolimpiady w Nagano, jak i w Salt Lakę City
Kolejnym na liście jest WIESŁAW FIEDOR (grupa LW 12 - sledżysta), ur. w Nowym Sączu 26 stycznia 1964 r. Podobnie jak Robert Wątor - Fiedor uległ wypadkowi, po którym amputowano mu nogi. Jako prawie czterdziestolatek potrafił w 2003 r. wywalczyć mistrzostwo świata w biegu na 5 km. W 1998 r. uczestniczył w Paraolimpiadzie w Nagano, podczas której zajął 4. miejsce w biatlonie (7,5 km). Był także 3. w biegu na 5 km w MS w 2000 r. oraz dwa razy 5. w biegach na 10 i na 15 km podczas MS w 2005 r.
Najbardziej utytułowanym biegaczem jest doświadczony JAN KOŁODZIEJ, ur. W Limanowej 23 marca 1970 r. i sklasyfikowany jako zawodnik stojący (LW 3). Od dziecka Kołodziej nie zgina stawów kolanowych. Wśród Polaków startujących w Turynie jest jedynym polskim mistrzem olimpijskim. Złoty medal zdobył na Paraolimpiadzie w Tignes-Albertville w 1992 r., w wyścigu na 5 km. Poza tym dwa razy był wicemistrzem paraolimpijskim: w Albertville na 20 km i Lillehammer w 1994 r. na 5 km. Zdobył także cztery brązowe medale olimpijskie: na 5 i 10 km w Insbrucku w 1988 r. oraz w sztafecie 4x5 km w Albertville i na 20 km w Lillehammer. Ostatni jego sukces to 5. miejsce w biegu na 5 km podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata.
Najmłodszy kończący listę to KAMIL ROSIEK, ur. w Nowym Sączu 6 kwietnia 1984 r. (sledżysta - LW 12). Urodził się z niewykształconą prawą nogą. Swoją karierę sportową rozpoczął od zajęcia dwóch 22. miejsc w biegach na 10 i 15 km, rozgrywanych podczas mistrzostw świata w 2003 r. Podobnie jak przed wspomnianą Anną Szarotą przed Kamilem stoi wielka sportowa przyszłość. O tym, jak zostanie napisana, przekonamy się już podczas marcowej Paraolimpiady Turyn 2006.
Polscy zimowi sportowcy niepełnosprawni po raz pierwszy mają szansę być docenieni przez media publiczne. Telewizja Polska na fali zainteresowania społecznego Paraolimpiadą w Atenach rozpoczęła wydawanie kompletnego serwisu internetowego, relacjonującego wszystkie osiągnięcia sportowców niepełnosprawnych. Podobnie jak w Atenach relacje z Turynu zostaną zaprezentowane na ogólnopolskiej antenie. Świadczy to, że TVP S.A. dobrze rozumie i wypełnia swoją publiczną misję zwłaszcza wobec tych, którzy tak samo jak ich sprawni koledzy bez taryfy ulgowej walczyć będą o medale dla naszego kraju. I kto wie, czy - mimo braku dostatecznego zaplecza - nie będą skuteczniejsi.
Tekst: Maciej Kowalczyk
Źródło: magazyn „Integracja” 2/2006
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz