Gazeta.pl: Młot na czarownice, czyli Kazia i cuda
Wolność wypowiedzi, jest jedną z tych swobód, o które przez lata i z namiętnością walczyliśmy. I w końcu wywalczyliśmy. Po co? By ją ograniczać. Czym? Wszystkim: "uczuciami religijnymi", "interesem państwa", "moralnością publiczną" lub "dobrem społecznym". Bo wolność wypowiedzi nie jest już żadnym dobrem wspólnym, lecz jakiemuś innemu dobru ma służyć i przez jakieś inne dobro ma być ograniczana. Jakie? Wiedzą o tym ci, którzy mają władzę, ale czy wiedza ta jest czymś innym niż przekonanie o słuszności owej władzy, tego już nie wie nikt.
W mediach od dawna zamiera wszelka wolna debata (bo trudno nazwać debatą ciągłe raportowanie psychicznych problemów przywódców PiS). Pomału zamiera również śmiech (nawet relacjonowanie posiedzeń parlamentu bardziej smuci niż rozwesela). Bawią nas co prawda kawały, które w ciągu ostatnich 17 lat znajdowały się w stanie uśpienia, a teraz rozkwitają i mnożą się bez ograniczeń (tu chylę czoła przed prezesem Kaczyńskim, bo to jego niewątpliwa i bodaj jedyna zasługa historyczna). Niektórych cieszą jeszcze rozliczne "talki" i "showy". Zdawać by się mogło, że konwencja zabawy, która jest ich istotą, cieszyć się będzie trwałą pobłażliwością władz, ale nie. Szefowa Komitetu Radiofonii i Telewizji Elżbieta Kruk okazała się bardziej czujna i wrażliwa niż rozsławiona przez wszystkie media Madzia Buczek, której rozsądek, wielkoduszność lub miłosierdzie (któż to wie, co?) nie pozwoliły awanturować się o wypowiedź Kazi Szczuki.
Przeczytał
cały artykuł
Autor: Magdalena Środa
Źródło: gazeta.pl, 21 marca 2006
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz