Karty parkingowe. Poseł Marek Plura odpowiada Internautom
Opublikowany na naszym portalu artykuł o sejmowych pracach nad uszczelnieniem możliwości korzystania z kart parkingowych wywołał poruszenie wśród Czytelników oraz lawinę ich pytań i uwag. O odniesienie się do nich poprosiliśmy posła Marka Plurę.
Niepelnosprawni.pl: Pierwszą kwestię zasygnalizowała internautka, która podpisała się jako Matka: „Karty, które do tej pory były wydawane, i tak będą [obowiązywały - przyp. red.], bo przecież polskie prawo nie działa wstecz”. Czy ta Pani ma rację?
Poseł Marek Plura, upoważniony do reprezentowania sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny w pracach nad tzw. projektem ustawy o karcie parkingowej: Niekoniecznie, dlatego w projekcie ustawy jest zapis o tym, żeby karta była ważna nie dłużej niż przez 5 lat. Nie ma tu działania prawa wstecz, bo to, że karta jest obecnie bezterminowa, nie oznacza, że zawsze bezterminowa pozostanie. Ona dziś jest bezterminowa, czyli nie wymaga jeszcze w tej chwili weryfikacji. Jeśli wejdą w życie nowe przepisy, to taka weryfikacja po 5 latach od wejścia tej ustawy będzie wymagana. Na pewno będą i tacy, którzy zechcą się powoływać na taki casus prawniczy o niedziałaniu prawa wstecz, myślę jednak, że nie ma potrzeby obawiać się weryfikacji dotyczącej uprawnień do korzystania z karty parkingowej. Jeżeli ktoś jej nie potrzebuje, to oby jej nie używał. Jeśli komuś będzie ona potrzebna ze względu na stan zdrowia, rodzaj, stopień niepełnosprawności, to bez problemu taką weryfikację przejdzie. Ona ani kosztowna, ani strasznie trudna na szczęście nie jest.
Wielu komentujących podkreślało, że karty powinny być tylko dla osób na wózkach czy z problemami ruchowymi. Internautka Ewapawlak napisała np.: „karty powinny być wydawane tylko dla osób poruszających sie na wózkach, tak jak widnieje na rysunku karty”. Internauta Krzysztof Z. ironicznie zauważył, że „nie każdą niepełnosprawność widać gołym okiem. Czy aby było dla ciebie widoczne, mam odpiąć protezę nogi i nieść ją w górze? (...) Mogę też dla lepiej widzących z daleka „podwijać nogawki spodni” do góry. Wtedy moje inwalidztwo będzie dla ciebie widoczne”. W tej kwestii wypowiadała się też pani Agnieszka, która pracuje w jednym z zespołów orzekających: „Uważam, że przepisy dotyczące otrzymania takiej karty (...) powinny być zaostrzone. Karta parkingowa winna być wydana osobie, która ma znaczny problem z poruszaniem się – nie tylko wózek, kule, balkonik, laska, ale też po ciężkich chorobach serca”. Kto, zdaniem Pana Posła, powinien być uprawniony do posiadania karty parkingowej?
Także jestem za zawężeniem grupy osób, które mogą korzystać z tego przywileju, bardzo cennego zwłaszcza w dużych miastach, w których trudno parkować. Uważam, że ta weryfikacja opiera się dziś na zbyt szerokich zasadach. Natomiast chcę też podkreślić, że to, kto może być posiadaczem karty parkingowej, nie jest przedmiotem tej ustawy, którą proponujemy. To jest domena rozporządzenia ministra pracy pod „nadzorem” pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych. Jestem przekonany, że w trakcie prac podkomisji nadzwyczajnej, która została powołana do rozpatrzenia projektu ustawy o karcie parkingowej, tak mogę ją w skrócie nazwać, będą także ważne dyskusje i sugestie dla ministra, co do zmiany tego rozporządzenia.
Ale nie mniej ważne od wskazania, jakie typy schorzeń czy rodzaje niepełnosprawności predestynują do przyznania karty parkingowej, jest także wyszkolenie członków komisji, które to uprawnienie przyznają. Nie da się bowiem żadną ustawą precyzyjnie wytypować osób, które powinny posiadać kartę parkingową. Weźmy choćby osobę po ciężkim zawale serca, która może przejść o własnych siłach najwyżej 100 metrów. Takie osoby w bardzo skrótowym orzeczeniu o niepełnosprawności mają tylko wskazanie, że chodzi o schorzenia układu krążenia. Nie ma tam opisanego realnego stanu zdrowia, który decyduje o tym, czy powinno się mieć kartę parkingową, czy nie. Stąd też to orzecznik powinien być tak naprawdę realnym weryfikatorem przyznawania karty.
Orzecznik jak święty Mikołaj
Internautka przedstawiająca się jako Obserwująca polskie absurdy napisała: „Należy zdecydowanie zmienić zasady orzecznictwa, bo nie powinno tak być, żeby kartę otrzymywały osoby z symbolem O2-P (choroby psychiczne) albo osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności (karty – wydane na stałe!) (...)”. Zibi dodał: „Najpierw zmienić orzecznictwo, ponieważ otrzymują grupy z powodu ruchu, ale mogą chodzić i pracować (...)”. Kwestię orzecznictwa nieźle podsumował internauta Bogo: „Wszystkim jest ciężko; jak mawia mój lekarz: nie ma zdrowych – są tylko nieprzebadani. (...)”. Czy obecny system nie powoduje, że kartę można zdobyć zbyt łatwo?
Potwierdzę tylko to, co przed chwila powiedziałem – na pewno najwyższy czas na zawężenie katalogu schorzeń i rodzajów niepełnosprawności, przy których tego typu karta jest udziela osobom, które o nią wnioskują. Natomiast jeszcze raz podkreślę – nie po to jest orzecznik, aby się bał, że ktoś będzie miał pretensje, że nie dostał tej karty, ale po to, aby zgodnie ze swoją wiedza i sumieniem zawodowym pracował rzetelnie.
Fot.: www.sxc.hu
Niestety, w odróżnieniu od orzecznictwa w ZUS, komisje „powiatowe”, które decydują o posiadaniu lub nie karty parkingowej - tak to obserwuję, przepraszam, jeśli kogoś urażę -wchodzą w rolę świętego Mikołaja, który spełnia wszystkie prośby osób, które wnioskują o kartę parkingową. Papier wszystko przyjmie, któż by to weryfikował jednostkowo. Nie ma tu na pewno takiej kontroli wewnętrznej, jak w orzecznictwie rentowym. A szkoda. Chociaż z orzecznictwa „powiatowego” rzadko wypływają jakieś bezpośrednie korzyści finansowe, typu renta czy zasiłek, to jednak te inne przywileje w dzisiejszym świecie są nie mniej ważne. Widzimy chociażby, jak ważnym tematem stają się karty parkingowe. Przywileje i wsparcie za nią idące są na tyle istotne, że jest potrzeba uszczelnienia nadzoru nad ich wydawaniem.
Ten projekt ustawy bezpośrednio nie odnosi się do orzekania i ustalania, komu ta karta przysługuje. Jestem jednak przekonany, że prace podkomisji i dalsze prace legislacyjne nad tym projektem zaowocują bardzo wyraźnymi przesłankami dla ministra pracy co do zmian w systemie przyznawania kart, a zwłaszcza decydowania przez orzeczników o tym, kto i na jak długo ma taka kartę posiadać.
Kij w mrowisko wsadził internauta wojtek22: „Karty powinny być tylko dla grup znacznych /I grupa/, cała reszta to symulanci, wykorzystują karty dla własnej wygody (...)”. Rzucili się na niego inni internauci, ktoś stwierdził m.in. że „nie jest ważne, jaka grupa inwalidzka, tylko jaka niepełnosprawność”. Czy Pan Poseł jest zwolennikiem powiązania możności posiadania karty parkingowej ze stopniem niepełnosprawności?
Przy dzisiejszym systemie orzecznictwa o niepełnosprawności nie wiązałbym mocno karty parkingowej z samym stopniem niepełnosprawności. To, co kilkanaście czy nawet kilka lat temu było podstawą do ustalania kryteriów przyznawania odpowiedniego stopnia niepełnosprawności, dzisiaj już coraz mniej przystaje do sytuacji rzeczywistej. Czasem bywa tak, że osoba nawet z lekkim stopniem niepełnosprawności, posiadanym okresowo np. z powodu choroby, którą przebyła niedawno, nie jest w stanie pokonywać większych odległości o własnych siłach czy korzystać z komunikacji publicznej. I odwrotnie – ktoś, kto ma orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności, jest np. osobą niewidomą, znam takich przypadków bardzo wiele, może nie jest kierowca samochodu jeszcze, choć może i na to technologia kiedyś pozwoli, ale znakomicie radzi sobie w komunikacji miejskiej, zwłaszcza żyjąc w dużych aglomeracjach. Takie osoby nawet nie występują o kartę parkingową, bo sumienie im na to nie pozwala, a życie nie dyktuje takiej potrzeby.
Karty parkingowe nie tylko dla kierowców
To może karty powinny być tylko dla kierowców? Były takie głosy. MANTIS uważa, że „karta powinna być wydawana tylko niepełnosprawnym kierowcom z dysfunkcją ruchu. Dlaczego tylko kierowcom? Bo jeśli jedzie z drugą osobą (pełnosprawnym kierowcą), to ta osoba może pomóc się przemieścić niepełnosprawnemu do danego obiektu, więc może podejść te ileś metrów z tą osobą (...)”. Ktoś odpowiedział: „...a dlaczego mam nie mieć karty - wożę syna na wózku i nie mam sił już go pchać”. Czy - zdaniem Pana Posła - karty rzeczywiście powinny być tylko dla kierowców?
Myślę, że Internauci w tym dialogu sami sobie odpowiedzieli, że oczywiście nie tylko dla kierowców. Powiedziałbym, że wręcz odwrotnie. Jeżeli osoba niepełnosprawna potrafi kierować samochodem, to na ogół możemy przypuszczać, że jest w pewnym stopniu mobilna, bo samochodem nie wjeżdża się do mieszkania, nie wysiada się z samochodu wprost na fotel, kanapę czy wózek pokojowy. Trzeba umieć sobie radzić w tej przestrzeni, w której na dalsze odległości używamy samochodu, a na bliższe poruszamy się samodzielnie czy za pomocą jakiegoś sprzętu ortopedycznego.
Natomiast osoby, które nie są kierowcami, a mają taki typ schorzenia czy niepełnosprawności, który uniemożliwia kierowanie samochodem, to na ogół, choć to nie jest reguła, możemy przypuszczać, że są to osoby głęboko niesamodzielne ruchowo i potrzebują pomocy osoby drugiej. W związku z tym ta karta, będąca do niej osobiście przypisana, ma umożliwić korzystanie z pomocy osoby drugiej i zaparkowanie w miarę blisko miejsca docelowego. To są miejsca życiowo bardzo istotne: urząd, sklep, lekarz, jakieś instytucje publiczne. Przecież nie wszędzie i nie na dowolnym parkingu mamy „koperty”. Zdecydowanie więc: karty parkingowe nie tylko dla kierowców.
Weryfikacja karty skanerem
Czytelnicy zasygnalizowali przy okazji kolejny problem. Ktoś anonimowo zaznaczył, że „powinno się zrezygnować z wydawania kart osobom niekierującym pojazdami – to relikt, obecnie firmy podwożą takie osoby, gdzie trzeba. Tu są największe nadużycia. Wnuczek zawsze wytłumaczy, że właśnie zaprowadził babcię do domu, znajomej czy gdziekolwiek”.
Nie unikniemy tego. Nie przesadzałbym z tymi firmami, które są tak łatwo dostępne. Z wnuczkami to już natomiast nie jest, niestety, przesada. Często tak bywa. Dlatego wystąpiliśmy o pewne analizy, wręcz propozycje, do uniwersytetów technicznych, żeby zaproponowały nam w miarę tani, ale też dostępny dla uprawnionych system weryfikacji treści karty parkingowej, widniejącej za szybą samochodu stojącego na „kopercie”. Na pewno nie naruszymy w ten sposób prawa do ochrony danych osobowych, nakazując odwrócenie karty parkingowej tą stroną, na której są zdjęcie, imię, nazwisko, bo to piętnowałoby posiadacza karty jako osobę niepełnosprawną. Poza tym jakiś łowca ubezpieczeń czy ktoś inny mógłby te dane wykorzystać. To są dane osobowe, szczególnie wrażliwe.
Fot.: www.sxc.hu
Widoczna więc będzie wciąż ta strona, która odpowiednim symbolem pokazuje, że jest to karta parkingowa osoby niepełnosprawnej. Być może ta strona będzie zawierała widoczne, trudne do podrobienia zabezpieczenie, np. hologram, oraz numer tej karty. Będzie go można weryfikować przez połączenie się z pewnym systemem, prowadzącym do ściśle chronionej bazy danych, co jednak może być nie do końca możliwe dla służb innych niż policja. Może więc będzie to system, który za pomocą np. kodu obrazkowego i taniego, małego skanera, będzie pokazywać np. strażnikowi miejskiemu tę niewidoczną stronę karty parkingowej. W ten sposób będzie ona widoczna tylko dla osoby uprawnionej. O możliwość tego typu rozwiązań pytamy naukowców. To jedyny sposób na to, żeby policjant, strażnik miejski czy przedstawiciel innej uprawnionej służby mogli na bieżąco weryfikować, czy posiadaczem karty jest osoba, która się w samochodzie znajduje albo która do niego dociera. Oczywiście, nie ma takiej technologii, żeby wykluczyć używanie karty „na babcię” czy „na dziadka”. Dlatego chcemy przynajmniej poprzez okresowość karty wyeliminować z użytkowania karty osób nieżyjących.
Co z kartami parkingowymi dla dzieci?
„A co z dziećmi?" – ktoś zapytał. "Czy dziecko trzyletnie powinno mieć kartę parkingową?" Internautka Mama autysty jest z kolei zdania, że „nie tylko narząd ruchu powoduje problemy w codziennym życiu. Wczujcie się w sytuację matki wrzeszczącego, wpadającego w panikę autysty, kiedy nie można znaleźć miejsca na parkingu”. Czy karty parkingowe również będą przysługiwać dzieciom, także i tym, które nie są niepełnosprawne ruchowo?
Już w tej chwili pojęcie niepełnosprawności ruchowej w kontekście wydawania kart jest mocno rozciągnięte. Nie oznacza stricte uszkodzenia narządu ruchu, co jest w wielu przypadkach słuszne. Jest traktowane jako brak możliwości samodzielnego poruszania się. Łatwiej wsiąść na wózku do autobusu niskopodłogowego, niż poruszać się tym samym autobusem np. z osobą autystyczną, która z powodu nadmiaru bodźców doznaje poważnych zaburzeń zachowania. Dlatego na pewno nie tylko niepełnosprawność ruchu powinna być brana pod uwagę, ale raczej sposób funkcjonowania w przestrzeni.
To bardzo ważna kwestia i dziękuję szczególnie tej osobie, która podniosła kwestię przyznawania kart parkingowych dla dzieci do pewnego wieku. Absolutnie nie jestem zwolennikiem przyznawania uprawnień z samego faktu niepełnosprawności tam, gdzie nie są one pomocne w sposób konieczny. Sam mam nieco starsze niż trzyletnie dzieci i doskonale pamiętam, że to normalne, iż w tym wieku dziecko czasem podejdzie, czasem trzeba je przewieźć w wózku i nikt z tego tytułu nie potrzebuje karty parkingowej. Myślę więc, że tu weryfikatorem w stosunku do dzieci niepełnosprawnych ruchowo powinna być jednak konieczność używania wózka inwalidzkiego czy kul do poruszania się. W przypadku dzieci z innymi schorzeniami, tak jak już wspominałem, to jest sprawa indywidualna i po to są komisje i orzecznicy, żeby dobrze ocenić sytuację.
Dwie kary za to samo?
Jest też kwestia kar za nieuprawnione korzystanie z karty parkingowej. Osoba Niepełnosprawna Ruchowo napisała, że „zdecydowanie większość kierowców, którzy posiadają karty parkingowe, używa ich niezgodnie z prawem. (...) Ważne też jest, aby kara za bezprawne używanie takiej karty parkingowej była bardzo surowa...”. Jak to będzie z surowością tej kary? Planowana była grzywna w kwocie 5 tys. zł...
To jest rzeczywiście bardzo wysoka kara. Ona jest „ustawiona” dla sądów, bo to musi być wyrok sądowy, na wysokości maksymalnej kary związanej z posługiwaniem się fałszywymi dokumentami. Maksymalna stawka nie musi być stosowana w każdym przypadku. Myślę, że cenna jest opinia komisji kodyfikacyjnej, która w Sejmie zajmuje się m.in. tym, aby różne systemy karania były w stosunku do siebie adekwatne. Ta komisja wskazała nam, że poziomem, do którego warto byłoby odnieść karę za posługiwanie się fałszywą czy nieważną kartą, powinna być np. sytuacja posługiwania się fałszywym lub nieważnym dowodem rejestracyjnym pojazdu. Stąd, jak dobrze pamiętam, komisja kodyfikacyjna wyraziła swoje stanowisko, że adekwatnym maksymalnym poziomem finansowym kary byłaby kwota 1000 lub 1500 zł.
Natomiast pamiętajmy też o tym, że oprócz tej kary i grzywny jest też równoległy, potęgujący tę dotkliwość wymiar mandatu. Bo mandat np. za zajmowanie miejsca parkingowego dla osób niepełnosprawnych bez uprawnień to 500 zł i 5 punktów karnych. W tym przypadku bez uprawnień, bo z kartą nie swoją i nie współpasażera, bezprawnie, bo kartą nieważną lub fałszywą. Dwa osobne systemy, które się na siebie nakładają. Czy można nałożyć dwie kary za ten sam czyn? To będziemy jeszcze rozpatrywać. Ale to jest karanie za dwie różne rzeczy, choć wynikające z tego samego. Jedna – mandat i punkty – to naruszenie przepisów ruchu drogowego, a druga penalizuje posługiwanie się fałszywym, nieważnym dokumentem.
Czym jest kara bez kontroli?
Z tematem kar wiążą się kolejne głosy internautów, że brakuje kontroli. Internauta ON napisał: „W cuda nie wierzę. Nie ma znaczenia, czy będą karty terminowe, czy nie, jeśli nikt nie kontroluje, czy osoba posiadająca taką kartę ma uprawnienia do niej. (...) Nie wierzę jednak w naszą policję i straż miejską, chyba że komendant zmusi do wykazania się odpowiednią ilością kontroli". Czy w ramach nowych przepisów można polepszyć stopień kontroli uprawnień do parkowania na kopercie?
Bywają komendy np. straży miejskich, które podchodzą bardzo poważnie do tego tematu i przesyłają nam przerażające statystyki, jak wiele jest nadużyć. Bodajże w Bydgoszczy w ciągu jednego roku odkryto grubo ponad 60 nadużyć w posługiwaniu się kartą parkingową. Skutecznie dochodzą tam, czy dana osoba jest posiadaczem karty, czy nie. Jest to trudne, ponieważ o ile widzimy samochód, zaparkowany w miejscu, w którym w ogóle nie wolno parkować, to łatwo złapać go za koło blokadą i poczekać, aż kierowca sam się zgłosi. Trudno natomiast byłoby blokować koła wszystkich, którzy wkładają za szybę kartę parkingową i parkują na „kopertach”, bo w ten sposób odwrócilibyśmy sytuację, czyli zamiast pomóc, szkodzilibyśmy.
Dlatego wnioskujemy o podniesienie kary, żeby ona straszyła tych, którzy prędzej czy później zostaną przyłapani. Oczywiście, każdy może oświadczyć, że kogoś przewoził, ale zawsze im więcej podajemy danych fałszywych, tym później wymiar kary rośnie. Zwłaszcza tam, gdzie strażnicy, policjanci zauważają takich stałych nieupoważnionych „bywalców” miejsc parkingowych, to myślę, że będą dbali o weryfikację. Tam, gdzie jest to sprawa incydentalna, to już trudno. Od samego systemu kar, orzecznictwa i wydawania kart nie mniej ważna jest potrzeba uświadamiania całemu społeczeństwu, że to jest sprawa szczególnie ważna, że zajmując bezprawnie „kopertę”, zabiera się komuś możliwość samodzielnego, aktywnego życia.
Internauci podawali też niestety przykłady praktyczne kontroli uprawnień. „Sam byłem świadkiem – napisał Marco – gdy strażnicy złapali dziewczynę w wypasionej furze z kartą na babcię. I nic nie zapłaciła. Sprawa poszła do sądu i biegły stwierdził, że miejsce parkingowe jest o 4 centymetry za wąskie. Nie spełnia norm, więc nie można ukarać (...)”. Borzoi podkreślał zaś: „(...) Policja dalej uważa, że kupiona na bazarze naklejka niepełnosprawnego i naklejona na szybę uprawnia do parkowania na kopercie (...)”.
Tutaj radziłbym Internaucie zawiadomić szefa policji w tej miejscowości, że taką sytuację zauważył, bo to jest łamanie prawa przez strażników tego prawa. To niedopuszczalna sytuacja. Tego ustawowo nie rozwiążemy. Tu chodzi o rzetelność tych, którzy do tej służby wstępują, a którzy powinni sumiennie egzekwować prawo. Zwracanie uwagi na jakość pracy stróżów prawa to też bardzo ważna część naszego wspólnego obowiązku. Nie ma w tym „obciachu” czy złośliwości. To ważne i potrzebne.
Natomiast w kwestii miejsca parkingowego o 4 cm za małego w stosunku do wytycznych, to po pierwsze dziwię się temu, kto zlecał wykonanie tego miejsca, kto go odebrał, przyjął i nie sprawdził dokładnie, czy spełnia wymagania. Ale wszyscy uczymy się na błędach, oby cudzych. Ten przykład powinien być więc nagłaśniany, żeby gospodarze przestrzeni publicznej zwracali uwagę na to, co wyprodukowali, często z dużym trudem. Nie jestem sędzią i nie chciałbym wchodzić w rolę znawcy prawa i kogoś, kto potrafi rozważyć wagę interesu społecznego i wagę przepisu szczegółowego, ale wydaje mi się, że zawsze od litery ważniejszy jest duch prawa. W tym duchu zdecydowanie nie chodziło o te kilka centymetrów, ale o to, czy to miejsce jest komuś dedykowane, czy nie. Wstyd mi myśleć o tym, jak wiele złych skojarzeń wywołuje we mnie ta osoba, która wniosła do sądu o unieważnienie tego mandatu. Takie pójście w zaparte przed samym sobą, to jedna z gorszych rzeczy, jakie się mogą człowiekowi przydarzyć.
Więcej „kopert”?
Inaczej widzi sprawę internautka Mania: „(...) Należy zwiększyć liczbę miejsc – „kopert” – a zniknie problem z brakiem miejsc (...)”. Czy - zdaniem Pana Posła - „kopert” powinno być więcej?
Nasza cywilizacja i rosnący poziom życia na pewno głośno wołają o zwiększenie miejsc parkingowych, natomiast nie da się przestrzeni publicznej rozciągnąć, nie da się powiększyć liczby miejsc parkingowych dla osób niepełnosprawnych, robiąc to jedynie kosztem innych miejsc parkingowych, bo to tylko zwiększy obszar łamania prawa. Na pewno przysporzy też wrogów, pod znakiem zapytania postawi takie inicjatywy, jak zaostrzenie przepisów dotyczących korzystania z tych miejsc.
Nie powiem, że liczba tych miejsc jest wystarczająca, ale uważam, że musimy spojrzeć na to w sposób procentowy, adekwatny. Przede wszystkim takie miejsce powinno być tam, gdzie istnieją pewne newralgiczne punkty naszego codziennego życia. Czy powinno ich być więcej? Ten problem możemy rozpatrywać na konkretnej ulicy, w konkretnym mieście, ale zawsze biorąc pod uwagę ogólną ciasnotę. Bo jeśli zażądamy za dużo, to w efekcie dostaniemy jeszcze mniej, bo naruszymy równowagę społeczną. Budujmy raczej akceptację i poszanowanie dla korzystania z tych miejsc, które już mamy, a tam, gdzie to możliwe, a zwłaszcza konieczne, dbajmy o to, żeby kolejne się pojawiały.
I ostatnia sprawa, poruszona przez internautę Marco: „Zasady przyznawania kart są jasne i nie potrzeba w nich mieszać. Po raz kolejny jestem zbulwersowany faktem, że tworzy się przepisy, a gdy ludzie się do nich nie stosują, to zmienia się przepisy!!!!! (...)”. Czy naprawdę istniejące przepisy o karcie parkingowej trzeba zmieniać?
Każdy pomysł, który usprawnia to, co dzisiaj mamy, będzie mile widziany. Jeżeli ktoś potrafi lepiej zabezpieczyć potrzeby osób niepełnosprawnych w kwestii korzystania z miejsc parkingowych w ramach tego, co dziś w prawie mamy, to niech to po prostu zrobi albo niech powie, jak to zrobić. Bo to troszeczkę brzmi demagogicznie, a ja jestem człowiekiem raczej pragmatycznym. Nie kłócę się z rzeczywistością. Tam, gdzie ona mocno doskwiera, tak, że aż boli, próbuję ją zmienić. Nie dla pewnej filozofii, ale lepszego funkcjonowania, w tym przypadku osób niepełnosprawnych w życiu społecznym.
Ta ustawa pewnie nie przysporzy nowych miejsc parkingowych, ale uważam, że lepiej zabezpieczy te, które mamy, przed nadużyciami i dodatkowo pobudzi, dzięki tej drugiej, równoległej karze, świadomość społeczną, że bezprawne używanie karty parkingowej to nie tylko coś nieładnego, ale także rodzaj przestępstwa. Uważam, że te nowe mechanizmy będą skutecznie działały i dlatego jestem też jednym z wnioskodawców tej zmiany. Mam nadzieję, że to nowe prawo stanie się bardziej precyzyjnym, jeszcze skuteczniejszym narzędziem do poprawiania życia, do tego, żeby teraz, tam gdzie jesteśmy, żyło się choć trochę lepiej.
Bardzo dziękujemy za ustosunkowanie się do wypowiedzi Czytelników naszego portalu.
A ja bardzo dziękuję wszystkim Internautom za te uwagi. Mam nadzieję, że współpraca z redakcją niepelnosprawni.pl spowoduje, że portal będzie takim łącznikiem z pracami komisji, bo one będą jakiś czas trwały. Będziemy też starali się podawać opinii publicznej to, co z komisji wypływa, a przy okazji zachęcam do obserwowania prac komisji, podkomisji również przez internet. Większość obrad jest już transmitowana, trzeba tylko tę możliwość odnaleźć na stronie Sejmu.
Jaka jest Twoja opinia w sprawie planowanych zmian? Czy chciał(a)byś o coś jeszcze zapytać projektodawców nowelizacji tzw. ustawy o karcie parkingowej? Napisz nam o tym w komentarzach pod artykułem lub na adres: redakcja@niepelnosprawni.pl.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Komentarz