Limitowane metody SPECJALNE
Wypadek - ułamek sekundy, który zmienia całe życie. Potem sala operacyjna, chirurdzy, pielęgniarki, zmartwiona rodzina - wszystko dzieje się tak szybko. Nie ma czasu na myślenie - trzeba zaufać lekarzowi. Wierzyć, że ma niezbędne kompetencje, aby pomóc.
Kiedy stan zdrowia poprawia się, przychodzi rehabilitant, który ćwiczy mięśnie, uczy, o ile jest to możliwe, stawiać pierwsze kroki. Później nadchodzi czas na właściwą, intensywną rehabilitację. Mniej więcej wtedy pacjent wypisywany jest ze szpitala i częstokroć pozostawiany samemu sobie.
Zdjęcie: archiwum Ośrodka Rehabilitacji Narządu Ruchu
"Krzeszowice"
Procedura, czyli przeszkody
Skierowanie do rehabilitanta wypisuje lekarz pierwszego kontaktu,
który nie zawsze, niestety, okazuje się kompetentny.
- Kiedyś trafił do nas pacjent, który miał porażoną prawą rękę. Lekarz pierwszego kontaktu w ramach rehabilitacji kazał mu ściskać wieczorami gąbczastą piłeczkę - opowiada Marcin Bobek, rehabilitant na oddziale neurologii szpitala im. Gabriela Narutowicza w Krakowie.
Tradycyjna rehabilitacja opiera się na pobudzaniu chorej
kończyny, stawu czy mięśnia poprzez szereg powtarzających się
ćwiczeń. Może być to podnoszenie odważników lub ruchy gimnastyczne.
Istnieją i inne metody, bardziej skuteczne, jak PNF (Proprioccptiv
Neuromuscular Facilitation), NDT Bobath, czyli rehabilitacja dla
pacjentów po przebytym udarze mózgu lub innych urazach
mózgowo-czaszkowych, którą stosuje się jeszcze podczas pobytu w
szpitalu (jest szczególnie skuteczna w leczeniu dzieci), metoda
Vojty, opierająca się na mobilizacji układu nerwowego, dzięki czemu
dochodzi do torowania prawidłowego ruchu (stosuje się ją m.in. przy
dziecięcym porażeniu mózgowym), czy Funkcjonalna Analiza Ruchu.
Rehabilitacja za pomocą jednej z tych metod daje zdecydowanie
lepsze efekty niż ćwiczenia tradycyjne. Jednak, aby być leczonym za
pomocą tych technik, trzeba dostać się do wyspecjalizowanego
ośrodka. I tutaj zaczyna się problem. - Kolejki do nielicznych
w naszym kraju publicznych zakładów rehabilitacyjnych są tak
długie, że pacjent czeka na pomoc kilka miesięcy, a to jest okres
stracony - wyjaśnia mgr Bobek. Powodem takiego stanu
rzeczy jest brak wykwalifikowanych terapeutów - koszt jednego kursu
metody PNF wynosi około 2,5 tys. zł. Jest to niemała kwota, tym
bardziej że musi ją zapłacić rehabilitant.
- Nawet, gdyby terapeutów było więcej, i tak brakuje
etatów, żeby ich zatrudnić - zauważa rehabilitant.
A kiedy już dostaje się etat, to zapisywanych jest tak wielu pacjentów, że nie można pozwolić sobie na stosowanie czasochłonnych metod jak np. PNF. Zdarza się, że na jednego terapeutę przypada nawet dziesięciu pacjentów. Tymczasem żadne zajęcia grupowe nie zastąpią ćwiczeń indywidualnych.
- Osoba nierehabilitowana lub rehabilitowana nieskutecznie,
poprzez tradycyjne ćwiczenia bierne (kiedy kończyną porusza
rehabilitant, a nie sam pacjent - przyp. K.S.) lub przy użyciu
obciążenia, nie tylko nie ma wielkich postępów w pokonywaniu
choroby, ale może utrwalać złe wzorce ruchowe. Brak rehabilitacji
natomiast może powodować przykurcze mięśniowe - wyjaśnia
Agnieszka Bogunia, pracownik Kliniki Rehabilitacji Wydziału Ochrony
Zdrowia Collegium Medicum UJ. - Obecnie pracuję z pacjentką,
która przez długi czas nie była rehabilitowana. Jej obecny stan
jest tak ciężki, a przykurcze mięśniowe tak rozlegle, że jedyne, co
mogę zrobić, to nie pozwolić tym objawom postępować - opowiada
pani Agnieszka.
Takich przypadków jest bardzo dużo. Dlaczego tak się dzieje?
-Jednym z powodów jest brak współpracy pomiędzy rehabilitantami
a lekarzami - stwierdza Agnieszka Bogunia.
Ofiarą takiego zagmatwanego systemu była pani Iwona Mazur,
której historię opisywaliśmy we wrześniowym numerze „Integracji".
Wiemy, że po bardzo ciężkim wypadku, dzięki własnej determinacji i
troskliwej opiece lekarzy wróciła do normalnego oraz pełnego
sukcesów życia. Jest jednak i druga strona - pani Iwona ma poważne
kłopoty z poruszaniem się, a mogło być zupełnie inaczej.
- Gdybym zaraz po wypadku została poddana rehabilitacji skutecznymi
metodami, dziś poruszałabym się zupełnie normalnie - przekonuje
pani Iwona.
Niestety, pani Mazur dowiedziała się o tym 10 lat za późno. Nie
traci jednak nadziei, gdyż pacjenci rehabilitowani tymi metodami
osiągnęli bardzo wiele.
NDT BOBATH - DLA NAJMŁODSZYCH
Metoda ta powstała w latach 40. XX w. jako odpowiedź na zaburzenia
ośrodkowego układu nerwowego u dzieci, szczególnie z dziecięcym
porażeniem mózgowym. Jej autorzy zauważyli, że rozwój takich osób
jest odmienny, przede wszystkim dzieci nieprawidłowo odczuwają
własne ciało. Zaburzenia w napięciu mięśni i niewłaściwe ich
rozłożenie powodują powstawanie odmiennych wzorców ruchowych.
Dlatego terapeuci wykorzystujący tę metodę ćwiczą z dziećmi od
pierwszych miesięcy życia, korygując niewłaściwe odruchy, uczą
odruchów najbardziej jak to możliwe zbliżonych do prawidłowych oraz
wpływają na napięcie mięśni. Ostatecznym celem jest wykorzystywanie
i utrwalanie zdobytych umiejętności ruchowych w codziennych
czynnościach. Niestety, kursy tej metody są jeszcze droższe niż
PNF, a ceny wahają się w granicach 1300-2500 euro.
Źródło: www.ndt-bobath.pl/index.php?plD=1907
.
Dane za: www.fizjoterapia.pl
PNF - ZASKAKUJĄCE EFEKTY
Beata Stach, mgr rehabilitacji w Ośrodku Rehabilitacji Narządu
Ruchu „Krzeszowice” w Krzeszowicach:
Proprioceptiv Neuromuscular Facilitation, czyli PNF, powstał w
1946 r. w Stanach Zjednoczonych. Od kilkudziesięciu lat jest z
powodzeniem stosowany w Europie Zachodniej. W Polsce zyskał
popularność dopiero w połowie lat 90. Metoda ta opiera się przede
wszystkim na indywidualnej pracy z pacjentem. Rehabilitant staje
się poniekąd terapeutą i psychologiem w jednej osobie. Od
pierwszego spotkania pyta chorego.
jaki ma problem, co chciałby zmienić, co chciałby dzięki ćwiczeniom
osiągnąć, jakich utraconych funkcji życiowych najbardziej
potrzebuje. Ważną rzeczą w PNF jest dotyk. Rehabilitant „kładzie
ręce” na pacjencie, pokazuje ruch, kieruje nim, niejako uczy
pacjenta danej czynności. Potem terapeuta zdejmuje ręce z chorego i
każe mu te same ruchy wykonywać samodzielnie. Często wykorzystuje
do tego tzw. mechanizm irradiacji, czyli przekazania napięcia do
innej części ciała, wykorzystując opór. Ostatecznym celem
rehabilitacji jest odzyskanie utraconej funkcji życiowej lub
zastąpienie jej inną. Umożliwia to powrót do normalności nawet
najciężej poszkodowanym pacjentom.
PNF i jego efekty
Pan Rafał najpierw miał nigdy nie wybudzić się ze śpiączki. Później
nigdy nie wstać zwózka. Stało się inaczej. Od momentu zakończenia
leczenia minęły dwa łata. Obecnie porusza się o kulach i prowadzi
samodzielnie samochód.
Pani Bożena cierpi na SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne. Od kilku lat powinna jeździć na wózku, gdyż w przypadku tej choroby medycyna nie daje nadziei na poprawę. Mimo to ona chodzi i prowadzi samochód -jak sama mówi: „Choroba postępuje, a ja czuję się coraz lepiej".
Pani Magda od 8. roku życia przeszła trzy zabiegi operacyjne, wielokrotnie miała zakładany gips. Nie było poprawy - nie mogła szybko chodzić, nic mówiąc już o uprawianiu sportu. Od tamtej pory minęło dziewięć lat - obecnie nie tylko prowadzi aktywne życie sportowe, ale nawet została modelką.
Co łączy te trzy przypadki? Każda z osób zetknęła się w pewnym
momencie swojego życia z metodą PNF, czyli torowaniem
nerwowo-mięśniowym.
- Można ją stosować w zasadzie przy każdym schorzeniu
neurologicznym, wadach postawy lub urazie ortopedycznym -
opisuje Agnieszka Bogunia. - Nawet najciężej chorym można w
jakiś sposób pomóc. W wypadku częściowego uszkodzenia rdzenia
kręgowego dzięki natychmiastowej rehabilitacji możemy doprowadzić
do tego, że pacjent, tak jak pan Rafał, będzie chodził
samodzielnie; przy całkowitym uszkodzeniu możemy ułatwić pewne
czynności związane z aktywnością dnia codziennego.
Czym nowoczesna rehabilitacja różni się od tej, z jaką mamy do czynienia w wielu publicznych placówkach? Przede wszystkim koncentruje się na indywidualnej pracy z pacjentem tak, aby terapeuta poświęcał swojemu podopiecznemu maksimum uwagi.
- Nasza praca jest jak przykręcanie śrubki wieloma kluczami. Wybieramy dla pacjenta optymalną formę pomocy. Może to być metoda PNF, może być tzw. metoda NDT Bobath albo metody terapii manualnej, jednak najważniejsze jest samo podejście do pacjenta - wyjaśnia pan Andrzej, który niegdyś pracował jako rehabilitant w krakowskim szpitalu, a obecnie prowadzi prywatny gabinet rehabilitacyjny.
Dlaczego jest to tak ważne? Organizm człowieka niedługo po
wystąpieniu schorzenia wykształca mechanizmy kompensacyjne. Innymi
słowy stara się zastąpić naturalne odruchy, jak np. chód, innymi,
które nie będą powodowały bólu lub nie będą wykorzystywały tych
partii mięśniowych, które uległy uszkodzeniu. Im dłużej nie
przeciwdziała się tej negatywnej kompensacji i nie wskazuje
pozytywnej, która jest istotą metody PNF, tym trudniej jest zmienić
nowe przyzwyczajenia ruchowe.
- Taki problem wystąpił w wypadku pani Iwony -
opowiada pan Krzysztof, współpracownik pana Andrzeja. -
Nauczyła się innego sposobu stawiania stóp, innego rytmu
chodzenia, teraz bardzo trudno jest to zmienić.
ILE TO KOSZTUJE?
Średni koszt rehabilitacji opisywanymi metodami w gabinecie
prywatnym to 70 zł za godzinę, jeżeli jednak dochodzą do tego
zajęcia dodatkowe, jak np. praca z logopedą, cena wzrasta. W
wypadku poważnych uszkodzeń neurologicznych trzeba przychodzić do
rehabilitanta codziennie, innymi słowy, chcąc ominąć publiczną
służbę zdrowia, musimy wydać tygodniowo około 700 zł.
POPULARNOŚĆ PNF
mgr Katarzyna Siata, dyrektor Ośrodka Rehabilitacji Narządu Ruchu
„Krzeszowice”
w Krzeszowicach:
W naszym szpitalu stosuje się tylko elementy PNF, chociaż
bardzo chciałabym, żebyśmy mogli leczyć tą metodą pacjentów od
początku do końca. Niestety, nie jest to możliwe. Tylko w tym roku
(od stycznia do maja) skierowanie na leczenie w naszym Ośrodku
złożyły już 984 osoby, a zostaną przyjęte po około 18 miesiącach
oczekiwania (wyjątki robi się dla osób najciężej poszkodowanych). W
całym 2005 r. z rehabilitacji w naszej placówce skorzystało 3335
pacjentów. W takich warunkach nie ma możliwości, żeby rehabilitant
mógł poświęcić każdemu tyle czasu, ile wymaga metoda PNF. Szkoda,
ponieważ daje ona doskonałe efekty. Staram się poprzez refundowanie
części kosztów wspierać rehabilitantów, którzy chcą się rozwijać i
szkolić, poznawać nowoczesne metody leczenia. Często moi pracownicy
chcą uczyć się właśnie PNF.
Recepta na skuteczność
Dlaczego pacjenci mają tak małą szansę na rehabilitację metodami
uznanymi na Zachodzie od lat? Odpowiedzi na to pytanie należy
szukać nie tylko w braku etatów i wyspecjalizowanych placówek.
Wystarczy zrobić proste wyliczenie:
- Szpital otrzymuje 6 zł od Narodowego Funduszu Zdrowia na
jednego pacjenta. Gdyby pracownik poświęcał każdemu pół godziny, to
placówka nie byłaby w stanie sfinansować rehabilitacji. Dlatego
organizuje się duże grupy pacjentów, którzy wykonują ćwiczenia
podobne jak na lekcji WF - opisuje pan Andrzej.
Tymczasem dobry kontakt z pacjentem i poświęcanie mu dużej
ilości czasu jest podstawą każdej skutecznej koncepcji
rehabilitacyjnej. Jak zwykle problemem są więc pieniądze, ale warto
zastanowić się nad zdaniem, które zawsze przy takich okazjach
powtarza pani Iwona Mazur:
- Czy nie bardziej opłaca się zainwestować w pacjenta, żeby go
wyleczyć, niż potem przez całe życie płacić mu rentę?
Po raz kolejny widzimy, jak daleko jesteśmy od cywilizowanego świata. PNF. o którym jeszcze w połowie lat 90. wiedziało niewielu polskich lekarzy, obchodzi w tym roku 60. rocznicę powstania. Tradycyjne ćwiczenia prowadzone w naszych przychodniach i szpitalach - takie jak ćwiczenia bierne czy z obciążnikami, tam w zasadzie nie są już stosowane. Biorąc jednak pod uwagę polskie realia, aby móc skorzystać z nowoczesnych metod rehabilitacji, musimy dostać się do profesjonalnego ośrodka rehabilitacyjnego. Jak to zrobić?
Po pierwsze: nalegajmy na jak najszybsze rozpoczęcie rehabilitacji - im szybciej ją zaczniemy, tym lepiej. Po drugie: zbierzmy jak najwięcej informacji o tzw. metodach specjalnych, które są stosowane w szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych. Do metod specjalnych zalicza się również PNF. Trzeba porozmawiać z lekarzem pierwszego kontaktu o takiej metodzie, o możliwościach, które ona daje i szansach na rehabilitację. Kiedy pacjent przebywa w szpitalu i nie jest w stanie samodzielnie załatwić wszystkich formalności, niezwykle ważna jest rola rodziny. Jeśli jeszcze w tym okresie zapisze się go do ośrodka rehabilitacyjnego, to możliwe, że trafi tam prosto ze szpitala, a to gwarantuje zachowanie ciągłości ćwiczeń. W obecnych warunkach tylko od naszej determinacji zależy, czy zostaniemy poddani profesjonalnej rehabilitacji, czy będziemy siedzieć w domu. czekając na poprawę, która sama nie nadejdzie.
W artykule wykorzystano informacje ze strony: www.fizjoterapia.pl
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz