Pięć kas w warszawskim hipermarkecie Carrefour Wileńska
obsługują od niedawna osoby niesłyszące. Jedną z nich jest Regina
Uba.
„Po szkoleniu usiadłam w kasie, najpierw w towarzystwie tłumacza” –
mówi na migi dziennikarce „Gazety Wyborczej”. – „Strasznie się
denerwowałam. Ale teraz już nie. Bardzo mi się podoba ta praca i
cieszę się, że ją mam. To prawie praca umysłowa, lekka, jak w
biurze.”
Stanowiska, na których pracują osoby z niepełnosprawnością narządu
słuchu, opatrzone są tabliczkami z napisem: „Kasa obsługiwana przez
osobę niesłyszącą”. Klienci bez problemów zaakceptowali nową
sytuację. Niektórzy nawet specjalnie ustawiają się przy kasie z
ulubioną kasjerką lub kasjerem. Obsługa idzie bardzo sprawnie.
Czasem tylko zdarzają się problemy, gdy podchodzi osoba
niedowidząca, która nie może odczytać kwoty do zapłacenia.
„Prosiłam wtedy o pomoc koleżanki z innych kas, ale one przecież
też są zajęte” – opowiada Regina Uba. – „Musiałam sobie radzić
sama. Zaczęłam pisać, umiem też powiedzieć słowo »grosz«.”
„My też baliśmy się, czy poradzimy sobie z kontaktem, czy klienci
nie będą przychodzić z pretensjami” - mówi Marzena Komorowska,
która opiekuje się niesłyszącymi kasjerami. – „Ale jest dobrze,
chociaż czasem brakuje czasu, żeby o coś zapytać, porozmawiać”.
Kiedy jednak niesłyszący kasjerzy nie mogą sobie z czymś poradzić,
zawsze mogą odesłać klienta do punktu obsługi.
Wszyscy z siedmiorga niesłyszących pracujących w hipermarkecie na pół etatu są zadowoleni. Praca sprawia im przyjemność. Ich i Carrefour wspiera Mazowiecki Oddział Polskiego Związku Głuchych, który informował o możliwościach zatrudnienia osób niesłyszących i dostarczył tłumaczy. Wobec braku problemów z pracą niesłyszących kasjerów, w tej i innych placówkach Carrefour ma również w planach zatrudnianie do prac w działach osób niepełnosprawnych umysłowo.