Panuj nad siecią
Powoli wchodzimy w coś, co niektórzy nazywają Web 2.0. W wielkim skrócie chodzi o ułatwienie internautom korzystania z zasobów sieci i przede wszystkim pełniejsze wykorzystywanie nowoczesnych technologii. Celem jest interaktywność - każdy powinien mieć wpływ na formę i treści przekazywane (i otrzymywane) w internecie.
Fot. C.Dwyer/www.sxc.hu
Najsłynniejszy i do niedawna najpopularniejszy serwis w sieci (przed chwilą nieoczekiwanie zdetronizowany przez serwis MySpace) Yahoo! zmienia swoją zawartość. Ściślej mówiąc całe Yahoo! zmienia sposób prezentowania informacji i wpływu na nią. To wynik najnowszych obserwacji sieci. Bardziej zaawansowani internauci zaczęli po prostu korzystać z serwisów, które mają znacznie większy wpływ na prezentowanie i tworzenie informacji w sieci. To z kolei wyzwala nowe, ciekawe trendy, za którymi chcą podążać pozostali. Wielcy gracze nie mają więc wyjścia i jeśli chcą pozostać w szybko zmieniającej się grze, muszą nadążać za nowymi potrzebami internautów. Przykładem zmian jest właśnie yahoo.com.
Ulubione na smyczy
Przeciętny internauta w dość niewielkim stopniu korzysta z zakładek „Ulubione". Używamy 10-20 adresów zapamiętanych w naszej przeglądarce. Zazwyczaj są to jednak dłuższe adresy jakichś wyspecjalizowanych witryn, np.: portali z grami, przewodników po ulubionych miastach itd., które trudno zapamiętać, bo przeważnie adresy są albo zbyt długie, albo jakieś „nielogiczne". Mimo korzystania z kilku tylko adresów, gromadzimy ich setki. Tak na wszelki wypadek. Tu już nikt nie rozważa nawet możliwości zapamiętywania adresów, a zresztą po co? Wrzucamy je po prostu do „ulubionych" w przeglądarce. To oczywiście bardzo dobry zwyczaj. Nawet jeśli wchodzimy na jakąś stronę raz na dwa miesiące, warto ją mieć pod ręką, by nie tracić znowu 20 minut na ponowne odnalezienie jej w sieci.
Problem pojawia się jednak w razie wyjazdu i odcięcia się od domowego lub służbowego komputera. Nagle okazuje się, że będąc w innym mieście lub kraju, nie mamy własnych danych, m.in. naszych „ulubionych". Nikt zazwyczaj nie pamięta, by przed wyjazdem przegrać choćby na pendrive'a kilka potrzebnych rzeczy. Dobrym pomysłem jest skorzystanie z możliwości, jakie dają różne serwisy on line, np. Yahoo!. Korzystanie z Yahoo! wiąże się z założeniem darmowego konta e-mail. Nie musimy go jednak używać. Można traktować je po prostu jako dysk (magazyn) w internecie. Po stworzeniu konta otrzymujemy 1 Gb miejsca na pocztę. Oprócz tego dostajemy kilkanaście dodatkowych usług. Możemy na przykład przerzucić tam nasze „ulubione" (bookmarks). Trzeba je najpierw z naszej przeglądarki (np. Internet Explorer) wyeksportować. W tym celu w przeglądarce z zakładki „plik" wybieramy „eksportuj i importuj". Następnie po kliknięciu na „eksportuj ulubione" komputer utworzy plik w formacie htm. Zazwyczaj nazywa się on bookmarks.htm lub ulubione.htm (html). To właśnie ten plik trzeba będzie wskazać serwisowi Yahoo! Robimy to poprzez wejście do działu „Bookmarks" na naszym koncie (jeśli nie widać takiej zakładki, wystarczy w polu „search", czyli szukaj, wpisać: bookmarks i zostaniemy przeniesieni do naszych zakładek w serwisie Yahooo!). Następnie wybieramy „import bookmarks" i wskazujemy plik, który wcześniej wyeksportowaliśmy z naszej przeglądarki. Od tej pory gdziekolwiek się znajdziemy, zawsze mamy dostęp do własnych „ulubionych". Trzeba pamiętać, że nowe adresy, które dodamy do „ulubionych" w przeglądarce na naszym domowym komputerze, nie pojawią się automatycznie na naszym koncie w Yahoo! Trzeba powtórzyć operację eksportu i importu. Aby było prościej, można to robić raz na 2-3 miesiące. Autorzy serwisu Yahoo! przygotowali niewielkie ułatwienie - pasek (toolbar), dzięki któremu operacje na koncie Yahoo! staną się nieco prostsze i czytelniejsze. Chcąc z niego korzystać, trzeba zainstalować go w swojej domowej przeglądarce (jest darmowy) ze strony toolbar.yahoo.com.
Słowa klucze
Coraz więcej serwisów opisuje miejsca w sieci poprzez słowa
klucze. Zamiast jak dotychczas podawać krótki 1-2-zdaniowy opis
stron, na które odsyłamy internautę, podaje się kilka, a czasem
nawet kilkanaście słów odnoszących się do danych stron. Dzięki temu
w bardzo łatwy sposób internauta jest w stanie odszukać
interesujące go informacje. Dodatkowo wykorzystuje się różne
techniki prezentowania informacji, np. poprzez wielkość czcionki w
wybranym słowie. Im więcej internautów wchodzi do danej kategorii,
tym większą czcionką jest ona pisana. Przykłady wykorzystania słów
kluczowych:
del.icio.us
www.citeulike.org
youtube.com
flickr.com
www.43things.com
Nie bądź psem ogrodnika
Nasza lista odnośników do ulubionych stron bardzo często jest szalenie cennym zasobem. Każdy internauta ma za sobą doświadczenie długiego przeszukiwania sieci (często bezowocnego) w celu znalezienia jakiejś szczególnej, bardzo wąskiej tematycznie informacji. Jest to zresztą jedna z tych czynności, która skutecznie odstrasza od dłuższego korzystania z internetu. Osób szukających podobnej informacji jest zapewne na całym świecie bardzo dużo. Można się z nimi podzielić naszą wiedzą, wykorzystując np. serwis del.icio.us (taki jest też adres). Istnieje on od trzech lat i zrobił już w internecie prawdziwą furorę. Jest bardzo prosty w obsłudze. Pozwala na wrzucenie do serwisu jakiegoś odnośnika i opisanie go, poprzez wykorzystanie słowa klucza, np. „niepełnosprawność", „podróże", „samolot". Tworząc swoje osobiste konto w tym serwisie, możemy skopiować interesujące nas linki. Pod każdym linkiem jest informacja, ilu internautów skopiowało sobie ten adres, co stanowi jakąś rekomendację danej strony. Ponieważ zawartość kont jest otwarta dla wszystkich, nie jest to dobre miejsce na przechowywanie informacji ściśle prywatnych.
Czytnik RSS
Znacznie bardziej wyrafinowaną i zdecydowanie bardziej kojarzoną z Web 2.0 jest technika RSS (Really Simple Syndication). Polega na przesyłaniu tytułu i krótkiej informacji o tekście do konkretnego odbiorcy. Zamiast wchodzić na pierwszą stronę „Gazety Wyborczej" (gazeta.pl), możemy „zamówić" dostarczanie nagłówków tekstów do naszego programu-czytnika RSS. Oczywiście nic ma sensu używać takiego czytnika dla jednej gazety, ale jeśli czytamy lub przeglądamy kilka gazet, portali, przewodników itd., korzystanie z RSS szalenie ułatwi to zadanie. Nie będziemy już musieli wchodzić kolejno na poszczególne strony, gdyż wszystkie nagłówki ściągną się w jedno miejsce - do naszego czytnika. Dopiero po wyborze konkretnego tekstu - klikając w tytuł czy nagłówek, przeniesiemy się na stronę z tekstem w konkretnej gazecie.
Czytnik RSS możemy zainstalować na swoim komputerze (wiele z
nich jest dostępnych całkowicie za darmo, rss.mrok.org) lub
skorzystać z bardzo przyjaznego czytnika on line My Yahoo!
my.yahoo.com. Z grubsza różnice między programem RSS a usługą My
Yahoo! są dwie. Jeśli zdecydujemy się na program, to wyjeżdżając,
nie będziemy mieli do niego dostępu. Oznacza to, że nie będziemy
mieć naszych stron do czytania (podobnie jak w przypadku braku
dostępu do „ulubionych"). W usłudze Yahoo! nie ma zaś znaczenia,
skąd wchodzimy do internetu - wszystkie ustawienia są zapisane na
naszym koncie.
Drugą różnicą jest wygląd. W My Yahoo! układamy sobie w szpaltach
własną gazetę, w czytnikach raczej obowiązuje podział podobny jak w
katalogach.
Na początku trzeba wiedzieć, jak dodawać nowe treści do własnego
czytnika. Najprościej będzie, jeśli klikniemy w pole RSS , XML , lub takie interesującej nas gazety Powinna
otworzyć się strona z jakimś kodem. Kopiujemy wtedy adres tej
strony i dodajemy go w swoim czytniku (wybierając wcześniej „nową
subskrypcję" lub podobne hasło - w każdym czytniku może to wyglądać
odrobinę inaczej). W serwisie My Yahoo! musimy z kolei kliknąć w
hasło „Add Content", a następnie obok klawisza „Find" wybieramy
„Add RSS by URL" (dodaj zawartość poprzez URL) i dopiero wtedy
wpisujemy adres WWW który skopiowaliśmy, np.
rss.gazeta.pl/pub/rss/wiadomosci.xml - newsy z „Gazety
Wyborczej".
Tego typu adresów możemy dodać kilka lub kilkadziesiąt. Niektóre serwisy umożliwiają automatyczne dodanie tytułów tekstów za pośrednictwem przycisku . W ten sposób każda gazeta znajdzie się na tej stronie w oddzielnej ramce. Cała strona będzie więc podzielona na odpowiednią liczbę ramek. Każdą z nich możemy natychmiast usunąć, edytować lub przesuwać myszką w inne miejsce strony. Oczywiście zamiast tekstu mogą się wyświetlać obrazki, np. kolejny odcinek komiksu. W ramach naszego konta możemy ułożyć do sześciu takich stron, dowolnie je nazywając, np. „niepełnosprawni", „polityka", „przewodniki po miastach", itd. W czytnikach-programach zamiast ramek otrzymamy kolejną zakładkę i coś w rodzaju katalogu z nazwami zamówionych gazet.
II część tekstu o nowych trendach w internecie w tekście „U progu rewolucji”, gdzie można przeczytać m.in. o wtyczkach do przeglądarek, wyszukiwarkach, którym zadaje się pytania, podcastach, blogach i zupełnie nowych, interaktywnych serwisach dostępnych w sieci.
Kanały RSS
Wybrane serwisy podające informacje za pośrednictwem kanałów
RSS:
POLSKIE
- niepełnosprawni.info portal dla osób niepełnosprawnych
- ngo.pl portal organizacji pozarządowych
- gazeta.pl „Gazeta Wyborcza"
- rzeczpospolita.pl „Rzeczpospolita"
- polityka.pl tygodnik „Polityka"
- polskieradio.pl Polskie Radio
- onet.pl portal Onet
- tvp.pl Telewizja Polska
- rmf.fm radio RMF FM
- polska.pl portal Polska
OBCOJĘZYCZNE
- news.bbc.co.uk BBC
- cnn.com CNN
- nyt.com dziennik „New York Times"
- iht.com gazeta „International Herald Tribune"
- corriere.it włoska gazeta „Corriere delia Sera"
- flickr.com serwis „flickr"
- wired.com czasopismo „Wired"
- guardian.co.uk brytyjski dziennik „The Guardian"
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz