Gazeta.pl: Skopać pacjenta
Gdy klientka przyszła na pierwszą sesję, lał deszcz. Zapytałem ją, czy czuje się jak szmata. Przytaknęła. Więc wytarłem buty w jej sukienkę. Na drugiej sesji lekko ją kopnąłem. Na trzeciej mi oddała
Z psychoterapeutą Frankiem Farellym, twórcą i propagatorem terapii prowokatywnej, rozmawia Dorota Frontczak
Czy terapia prowokatywna to nowa szkoła w psychoterapii?
Na początku na pewno tak o tym nie myślałem. Pamiętam dokładnie dzień, od którego wszystko się zaczęło. Byłem młodym terapeutą, pracowałem w projekcie badawczym z Carlem Rogersem na początku lat 60. w Szpitalu Stanowym Mendota. To był mój 91. wywiad z chronicznym schizofrenikiem, miał 33 lata i był hospitalizowany, ale jego stan się nie poprawiał, terapia zmierzała donikąd. Pracowałem z nim tak, jak mnie nauczono - powtarzałem mu jak mantrę: - Jesteś wiele wart, twoje życie może się zmienić. A on odpowiadał mi odwrotnie: - Jestem nic niewart, moje życie się nie zmieni. I tego dnia, podczas 91. wywiadu, poddałem się i spróbowałem czegoś odwrotnego. Zacząłem zgadzać się ze wszystkim, co mówił. I to był szok. Zaczęło mu się poprawiać w ciągu godzin i dni, nawet nie tygodni.
Co mu Pan powiedział?
Że jest beznadziejny jak cholera i że mnie męczy. Używałem naprawdę rozbudowanych, przegiętych metafor.
I co?
Facet zaczął się trząść ze śmiechu.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz