Paweł Ejzenberg: nie chcę być postrzegany jako niepełnosprawny wokalista
Paweł Ejzenberg, niewidomy 33-letni olsztyński radny, muzyk, wokalista i klawiszowiec, a także finalista programu „Mam talent”, został zwycięzcą tegorocznego konkursu „Człowiek Bez Barier”. Po uroczystej gali wręczenia nagród zapytaliśmy go o plany na przyszłość, także te związane z piastowaniem tego zaszczytnego tytułu.
Ada Prochyra: Czy jako zdobywca tytułu Człowiek Bez Barier czuje Pan presję, zobowiązanie?
Paweł Ejzenberg: Na pewno czuję się wyróżniony. Czy zobowiązany? Poniekąd tak, aczkolwiek w moim życiu i moim postępowaniu ta nagroda wiele nie zmieni. Będę dalej taki, jaki byłem, nie czuję się zobowiązany. Natomiast nagroda wymaga ode mnie tego, żeby być konsekwentnym w tym, co robię i dalej pokazywać ludziom, że nie warto mieć żadnych barier, bo bariery są przede wszystkim w nas, w naszych głowach. Pozbycie się ich nie zawsze jest łatwe, ale trzeba robić swoje i być w tym konsekwentnym.
Proszę zdradzić, czy zamierza Pan rozwijać swój talent muzyczny?
Tak. Od pół roku mam swój zespół, z którym gram, koncertuję i jak najbardziej chciałbym to rozwijać. Z tego miejsca pozdrawiam chłopaków. Działamy w Olsztynie i okolicach. Śpiewamy również wspólnie z żoną. To jest nasze życie, nasza pasja, która wychodzi nam lepiej lub gorzej.
Jak Pan przewiduje: czy tytuł pomoże Panu w karierze politycznej?
Jest to zobowiązanie, które podjąłem. Jestem radnym pierwszą kadencję, więc brakuje mi jeszcze doświadczenia. Chcę je dalej nabywać; zobaczymy, czy wyborcy mi na to pozwolą, bo to jest oczywiście w ich gestii. Mam nadzieję, że ta nagroda pomoże mi o tyle, że ci, którzy do tej pory się o tym nie przekonali, zauważą, że osoby niepełnosprawne mogą być w pełni wartościowe i swoim doświadczeniem życiowym, swoją postawą dać innym coś od siebie.
Paweł Ejzenberg ze statuetką "Człowiek bez barier", fot.: Marta
Kuśmierz
Czy był to jeden z powodów, dla których zgłosił się Pan do programu „Mam talent”?
Do programu „Mam talent” zgłosiłem się z innych powodów. Chodziło raczej o to, że chciałem się sprawdzić jako wokalista i klawiszowiec. Pobudki były wyłącznie artystyczne. Nie było czegoś takiego, że chciałem się pokazać, że jestem niepełnosprawnym, który coś potrafi. Nie, właśnie chciałem od tego odejść. Nie chcę być postrzegany jako niepełnosprawny wokalista. Albo komuś się podoba, jak śpiewam, albo się nie podoba i ja to szanuję.
Czy podczas kręcenia programu dano Panu odczuć, że jest Pan niepełnosprawny?
Ja nie przywiązuję do tego wagi, nawet jeżeli ktoś to zrobił. Trudno mi sobie w tym momencie przypomnieć taką sytuację. Może ktoś musiałby mi pomóc w tym, żeby to sobie przypomnieć. Ja staram się nie kolekcjonować takich wrażeń, ale myślę, że raczej czegoś takiego nie było.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz