Niebezpieczne związki otyłości
Marta ma 27 lat i waży 180 kg. Do jej operacji zostały dwie godziny. Jest przerażona. Boi się narkozy, bólu, tego, jak to jest „po”. Kuli się na łóżku. Przysiadam. Obejmuję ją. Pocieszam. Marta łka: „Jesteś pierwszą osobą od trzech lat, która mnie przytuliła”.
Mam na imię Magdalena, mam 171 cm wzrostu, ważę 78 kg i choruję na… otyłość olbrzymią. Od kilku miesięcy staram się pomagać takim osobom, jak Marta, jako społeczny rzecznik praw osób chorych na otyłość. W 2010 r. poddałam się – podobnie jak Marta – zabiegowi chirurgicznego leczenia otyłości (ChLO), podczas którego usunięto mi 95 proc. żołądka. Pokarm magazynuję w jelitach, które przejęły także funkcję jego trawienia. Tę metodę nazywa się potocznie obejściem jelitowym. W ciągu roku od operacji schudłam 68 kg. Od dwóch lat kontroluję swoją chorobę. Zaznaczam: kontroluję – bo w leczeniu otyłości można różnymi sposobami doprowadzić do redukcji masy ciała, aby uniknąć wielu ciężkich schorzeń prowadzących do niepełnosprawności, utraty zdrowia, a nawet życia, ale samej przyczyny choroby, niestety, na razie usunąć się nie da.
Winowajcy otyłości
Otyłość, choć jest znana od wieków, została wpisana na listę chorób Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dopiero w… 1996 r. Niemal od razu uznano ją też za największą i najgroźniejszą, ale też niezwykle skomplikowaną i wciąż mało rozpoznaną chorobę cywilizacyjną. Co o niej wiadomo? Że jest efektem jednoczesnego współdziałania wielu czynników, w tym: spożywania pokarmów zbyt obfitych w cukry, tłuszcze, węglowodany i tzw. puste kalorie (np. alkohol) oraz niskiej lub żadnej aktywności fizycznej.
Otyłość może być następstwem pewnych chorób (np. niedoczynności tarczycy) lub z tymi chorobami współwystępować (np. zespoły Downa, Cushinga), albo wynikać z zażywania niektórych leków – np. hormonalnych czy antydepresantów. Mówi się także o uwarunkowaniach psychologicznych tej choroby (np. uzależnienie od jedzenia – tak jak od narkotyków, papierosów itd. – albo „zajadanie” stresów, niepowodzeń), a także genetycznych – o przekazywaniu wadliwych genów odpowiadających za przemianę materii w organizmie.
Głównym powodem gromadzenia się nadmiernej ilości tkanki tłuszczowej (najbardziej widoczny objaw otyłości) jest przyjmowanie większych porcji pokarmów, niż organizm potrzebuje do normalnego działania. Takie zachowanie wynika zaś z odczuwania zwiększonego łaknienia.
Od kilku lat znani są już winowajcy otyłości. Są nimi hormony odpowiadające na przesyłanie do mózgu sygnałów o sytości i głodzie. Wśród nich najważniejsza jest grelina, wydzielana przez komórki w ściankach żołądka.
Grelina głupieje
Każdy z nas rodzi się z układem pokarmowym nieprzystosowanym do przyjmowania jedzenia z zewnątrz. Karmienie dziecka najpierw mlekiem mamy, potem zastępczym, a następnie innymi napojami, papkami i wreszcie pokarmami stałymi (ale też pojedynczo, aby wykluczyć potencjalne alergie) służy właśnie temu, aby nasz żołądek, jelita i inne organy układu trawiennego przywykły do działania w nowych warunkach.
Fot.: www.sxc.hu
W tym czasie tworzy się system wydzielania greliny (i innych hormonów głodu/sytości), a służy temu regulacja pór i wielkości spożywanych posiłków. To właśnie w tym czasie najłatwiej zakłócić pracę greliny poprzez tzw. przekarmianie. Ale nie tylko. Z tego, co już wiemy, prawidłowe działanie greliny uszkadzają np. wspominane już leki przyjmowane przy wielu schorzeniach, zmiany hormonalne dokonujące się z organizmie (stąd wiele pań chorych na otyłość po ciąży i urodzeniu dziecka), ale także… zwykłe podjadanie przekąsek między posiłkami.
Obrazowo rzecz ujmując, jeśli nie jemy regularnie, o ustalonych porach, dobrze zbilansowanych składnikowo i energetycznie, określonej wielkości posiłków, grelina głupieje i sama w końcu nie może się rozeznać, czy jesteśmy już syci, czy nie. Wysyła do mózgu sygnał: organizm jest głodny, trzeba go nasycić. W skrajnych przypadkach nie przysyła tego sygnału wcale albo robi to w sposób ciągły.
Otyłość pod rękę z niepełnosprawnością
Co w otyłości budzi trwogę? To, że możemy na nią zachorować praktycznie na każdym etapie życia – zwłaszcza w warunkach pełnej dostępności pożywienia, kiedy nie musimy go z różnych powodów (np. ekonomicznych lub w leczeniu innych schorzeń) modyfikować lub ograniczać. To, że choroba może dopaść każdego, bez względu na wiek, płeć, wykształcenie, status. To, że obecnie nie są jeszcze znane wszystkie przyczyny rozregulowania hormonów głodu/sytości ani metody przywrócenia ich prawidłowej pracy. To, że w wielu przypadkach otyłości trudno doprowadzić do redukcji masy ciała i utrzymać ją.
Wreszcie to, że otyłość nie dość, że sama jest ciężką chorobą, to jeszcze prowadzi do wielu innych, nie mniej groźnych schorzeń. Ich lista jest, niestety, długa. Na czołowych miejscach znajdują się: nadciśnienie tętnicze, schorzenia układu krążenia i cukrzyca typu II, a na dalszych: nowotwory, udary mózgu, astma, obturacyjny bezdech senny, stłuszczenie wątroby, choroba refluksowa przełyku, torbielowatość jajników, wysiłkowe nietrzymanie moczu, zwyrodnieniowe i zapalne choroby stawów, zakrzepica żył głębokich, dna moczanowa, migrena i depresja.
Kiedy masa ciała staje się tak duża, że każdy głębszy oddech, każdy większy wysiłek rodzą ból w płucach, stawach, uniemożliwiają normalne poruszanie się, otyłość prowadzi do częściowej lub całkowitej niepełnosprawności. Z drugiej strony na zachorowanie na otyłość szczególnie narażone są np. osoby z niepełnosprawnością ruchową lub unieruchomione – z powodu długiej choroby czy rehabilitacji.
Potępienie, odraza, obrzydzenie
Najtrudniejszy jest jednak brak powszechnego zrozumienia dla faktu, że otyłość to choroba. Według danych, chorzy na otyłość to najliczniejsza grupa chorych w Polsce. I jednocześnie najbardziej dyskryminowana. Chorzy na otyłość są wyszydzani, wyśmiewani, obrzucani obelgami. Na chorych na otyłość patrzy się z potępieniem, odrazą, obrzydzeniem. Wobec tej grupy chorych często dochodzi do jawnych ataków agresji, np. poszturchiwania, popychania, bicia.
Pracodawcy często nie powierzają chorym na otyłość odpowiedzialnych zadań w oparciu o mit, że są mniej inteligentni, powolni, leniwi, niezorganizowani. Chorzy na otyłość pomijani są w prawodawstwie – np. wielu z nas ma problem z uzyskaniem orzeczenia o niezdolności do pracy lub orzeczenia o niepełnosprawności. To wszystko odbywa się za pełnym przyzwoleniem społeczeństwa i... samych chorych, którzy nie zdają sobie sprawy, że są chorzy.
Co gorsza, chorzy na otyłość nie znajdują szacunku do siebie i zrozumienia dla swojej choroby u samych lekarzy i w placówkach służby zdrowia. W przychodniach rejonowych często brakuje sprzętu umożliwiającego poprawne, bezbolesne wykonanie podstawowych badań – np. wag z odpowiednio szeroką skalą lub ciśnieniomierzy z szerokimi mankietami, a w szpitalach – np. wzmocnionych łóżek. Kilka dni temu o pomoc zwróciła się pani poszukująca w warszawskich wypożyczalniach wózka inwalidzkiego dla bliskiej osoby, która ważyła ponad 150 kg. Chciała wybrać się z nią na wycieczkę i słusznie uznała, że na wózku będzie jej wygodniej. Nie znalazła go. Okazuje się bowiem, że znakomita większość wózków ma udźwig do 120 kg. Większe trzeba robić na zamówienie...
Fot.: www.sxc.hu
Osamotnienie. To główne uczucie, które towarzyszy otyłości. Nie jest ona bowiem powszechnie uznana za chorobę, lecz postrzega się ją jako efekt lenistwa, gnuśności życiowej, obżarstwa, uzależnienia. Chorzy na otyłość – zwłaszcza olbrzymią – pozostawieni są więc samym sobie. Aby zapewnić sobie minimum bezpieczeństwa fizycznego i emocjonalnego, zamykają się w domach, unikają ludzi. Żyją w pogłębianym przez innych przekonaniu, że przecież sami doprowadzili się do „takiego stanu”, więc sami są sobie winni i nie zasługują na pomoc, a tym bardziej na uszanowanie ich godności.
„Zobaczcie bramki w Carrefourze Katowice Dąbrówka. Już tam nie chodzę do sklepu, bo się przez nie nie mieszczę i bardzo mi wstyd z tego powodu” – podkreśla Ania z Katowic (cytat za: wp.pl). „Kiedyś, jak byłam, to rozpakowałam zakupy na taśmę, za mną kolejka, a ja nie umiałam przejść. Musiałam ludzi poprosić o cofnięcie się. Co usłyszałam? >>Tłusta krowo, schudnij najpierw, dopiero wtedy wychodź do sklepu<<. Gdy zwróciłam uwagę młodym śmiejącym mi się w twarz chłopcom, to osoba z kolejki powiedziała do mnie „Nie gadaj, tylko wychodź, tłusty babsztylu”. Wszyscy się śmiali, może ze dwie osoby tylko kiwały głowami...”.
Liczby – tylko dla odważnych
Zgodnie z danymi Eurostatu, w Polsce w latach 2008-2009 niemal 16 proc. dorosłych kobiet i 17 proc. mężczyzn chorowało na otyłość. Jak podaje Instytut Żywności i Żywienia, łącznie w naszym kraju nadwagę lub otyłość ma już 50 proc. kobiet i 62 proc. mężczyzn, a z najnowszego raportu UNICEF pt. „Warunki i jakość życia w państwach rozwiniętych” wynika, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Nadwagę ma u nas aż 17 proc. dzieci w wieku 11, 13 i 15 lat. To wprawdzie mniej niż w USA (tam nadwagę ma ok. 30 proc. dzieci), ale tak duży wzrost jak w Polsce (w ciągu ostatniej dekady liczba dzieci z nadwagą podwoiła się!) nie nastąpił w żadnym z 29 przebadanych przez UNICEF krajów.
Według wskazań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO, „Consultations on Obesity”, Genewa, 1997 r.) rozróżnia się trzy stopnie otyłości:
- I – przy wskaźniku masy ciała (z ang. body mass index – BMI) od 30,0 do 34,9,
- II – BMI od 35,0 do 39,9,
- III – tzw. otyłość olbrzymia – przy BMI powyżej 40.
Dane WHO z 2010 r. pokazują, że w Polsce na otyłość I stopnia choruje już 15,5 proc. społeczeństwa. Nie lepiej sytuacja przedstawia się w Niemczech (22,5 proc.), Wielkiej Brytanii (25 proc.) oraz Hiszpanii (17 proc.) i Grecji (28,3 proc.). Te ostatnie dane są szczególnie interesujące, biorąc pod uwagę, że społeczeństwa tych państw podawane są za przykład takich, które odżywiają się według dobrze zbilansowanej diety – niskowęglowodanowej, bogatej w owoce, warzywa, produkty naturalne.
Przedstawiając dane dotyczące otyłości na świecie, jako najbardziej zatrważający przykład podaje się zwykle USA. Tymczasem w tej niechlubnej czołówce znajdują się także: Księstwo Kataru, gdzie na otyłość I stopnia choruje 25,1 proc. społeczeństwa, Arabia Saudyjska – 29,7 proc. oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie – 33,3 proc. (!)
Mam nadwagę, a może otyłość?
W okresie od 10 do 24 września br. portal www.niepelnosprawni.pl przeprowadził sondę pt. „Czy masz nadwagę?”. Wzięło w niej udział 889 respondentów. 3 proc. z nich przyznało, że nie kontroluje swojej wagi, 9 proc. uznało, że waży za mało, a 26 proc. – że w sam raz. Jednocześnie nadwagę w wysokości kilku kilogramów zadeklarowało – 24 proc. ankietowanych, kilkanaście kilogramów – 19 proc., a kilkadziesiąt – 16 proc. Zatem na nadwagę lub otyłość choruje już 59 proc. osób biorących udział w portalowej ankiecie, co potwierdza tylko dane ogólnokrajowe.
Fot.: www.sxc.hu
Kiedy mamy do czynienia z nadwagą, czyli pierwszym sygnałem, że może wywiązać się otyłość, a kiedy już z chorobą? Podstawowe obliczenia wykonamy przy użyciu kalkulatora BMI, który określa ilość tkanki tłuszczowej w organizmie, ale – pamiętajmy! – nie jest on wiarygodny w przypadku kobiet ciężarnych, sportowców, osób o rozbudowanej tkance mięśniowej, rosnących dzieci lub osób starszych, u których trudno prawidłowo określić wzrost, a także u osób po znacznych amputacjach.
BMI oblicza się bowiem, dzieląc masę ciała wyrażoną w kilogramach przez wzrost wyrażony w metrach podniesiony do kwadratu. I tak: jeśli mierzysz 1,7 m (170 cm), to twoja prawidłowa waga wynosi od 56,4 do 72 kg; nadwagę będziesz miał przy wadze od 72,3 do 86,4, otyłość I stopnia – od 86,7 do 100,9 kg, a II stopnia – od 101,2 do 15,3 kg, a III stopnia – powyżej 115,6 kg.
Poradnik z autopsji
W Polsce jest wiele akcji społecznych, które mają zapobiegać nadwadze i otyłości – zwłaszcza u dzieci i młodzieży. Efekty tych działań będą widoczne tak naprawdę za jakiś czas i pod warunkiem, że sami realizatorzy zrozumieją ich sens… Na przykład jeden z dziennikarzy zwierzył mi się, że w szkole jego syna jest sklepik ze zdrową żywnością, ale jednocześnie nauczyciel WF w nagrodę za wygrany mecz, turniej itp. organizuje dzieciakom wycieczkę do... fast foodu.
W naszym kraju brakuje kompleksowego systemu wsparcia medycznego, rehabilitacyjnego, psychologicznego i socjalnego dla osób już chorych na otyłość, zwłaszcza olbrzymią. Jeśli ktoś choruje na nerki, może udać się do nefrologa, jeśli na cukrzycę, to do diabetologa itd. Chory na otyłość udać się nie ma dokąd. Polskie Towarzystwo Badań Nad Otyłością postuluje obecnie powołanie specjalizacji z bariatrii (leczenie otyłości), którą realizowaliby lekarze pediatrzy, interniści, chirurdzy bariatrzy i metaboliczni. Zanim jednak taka specjalizacja powstanie – jeśli w ogóle – może minąć wiele lat. Co mają zatem zrobić obecni chorzy? Brutalna prawda jest taka, że w obecnych warunkach oferowanych przez służbę zdrowia – niewiele, ale to niewiele może im jednak bardzo pomóc.
- Zrób badania!
Jeśli zauważasz, że jesz więcej niż zwykle, że czujesz większy głód i pragnienie, które musisz natychmiast zaspokoić, jeśli widzisz (na wadze, po ubraniach), że przytyłaś(-eś) – idź najpierw do lekarza pierwszego kontaktu i poproś o zlecenie wszystkich badań podstawowych. W wielu wypadkach nadmierny apetyt może być objawem innej choroby niż otyłość – np. schorzeń tarczycy, które trzeba zacząć leczyć natychmiast.
- Nie daj się spławić!
Jeśli wyniki badań są pozytywne, poproś lekarza, aby rozpoczął leczenie pod kątem otyłości – polecił ci dietetyka i rehabilitanta, ewentualnie chirurga bariatrę (w Polsce jest kilkanaście ośrodków wykonujących zabiegi ChLO), jeśli twoje BMI wynosi już 35 – i masz inne schorzenia – lub 40. Jeśli lekarz będzie złośliwie komentował Twoją chorobę (np. „Mniej hamburgerów i na pewno pan schudnie”, „Proszę pani, to żadna choroba. W Oświęcimiu grubych nie było” – cytaty autentyczne), przypomnij mu, że w ten sposób Cię znieważa i że sprawę tę możesz zgłosić do Izby Lekarskiej jako akt dyskryminacji. Jeśli nie zmieni swojego zachowania i nie będzie traktował twojej choroby poważnie, nie trać czasu, poszukaj innego lekarza.
- Idź do dietetyka!
Dieta cud nie istnieje. Źle dobrana („Bo koleżance pomogła”, „Bo taka popularna”) może wyrządzić więcej szkody niż pożytku w samym organizmie, a efekt jo-jo zniechęci Cię do dalszego leczenia. Redukcja masy ciała i kontrola otyłości wymagają zmiany sposobu odżywiania na całe życie. Model najbardziej optymalny dla Ciebie, uwzględniający także m.in. twoją pracę, styl życia, możliwości poruszania się, przyjmowane leki, wyniki badań krwi itp., ustali tylko dietetyk. Niestety, pomimo tak dużej skali otyłości w Polsce, porady dietetyka nie mieszczą się w podstawowym pakiecie opieki zdrowotnej (aktualnie walczymy, aby się w nim znalazły), a zatem będziesz musiał(a) zapłacić za wizytę. W tym wypadku warto posłuchać sugestii znajomych, którzy zawierzyli już jakiemuś specjaliście. Warto też zajrzeć na stronę internetową akcji społecznej „Uwaga! Nadwaga!” – www.naturhouse-polska.pl.
- Nie katuj się na siłowni!
Wysiłek fizyczny sprzyja redukcji masy ciała, pod warunkiem, że jest ciągły i prawidłowo dobrany do indywidulanej wydolności organizmu. Podobnie jak w przypadku porad dietetyka, nie można obecnie liczyć na skierowanie z powodu samej otyłości na zabiegi rehabilitacyjne czy zajęcia gimnastyczne refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Zwykle lekarze wydają je na inne schorzenia, np. układu kostno-stawowego. Najlepiej więc znajdź w pobliżu domu klub fitness lub siłownię, w której czujesz się komfortowo, a tam trenera, instruktora, który dobierze dla ciebie ćwiczenia w samym klubie i zaleci zajęcia domowe.
- Poszukaj wsparcia!
Kolejnym problemem jest znalezienie odpowiedniego psychologa, terapeuty, który zajmuje się leczeniem zaburzeń odżywiania, zwłaszcza otyłości. Jest ich po prostu bardzo niewielu, a ci, którzy są, mają jeszcze małe doświadczenie. Zalecałabym więc odszukać specjalistę, którego obdarzysz zaufaniem i uznasz, że jego metody pomagają Ci w leczeniu i kontrolowaniu choroby. Zajrzyj też na www.otylosc.org, gdzie znajduje się rozbudowane forum osób chorych na otyłość. Tam też znajdziesz informacje o zabiegach chirurgicznego jej leczenia. Zjazdy, zloty osób z tą chorobą organizuje także co roku Stowarzyszenie Osób Chorych na Otyłość MAXIMUS, a zaproszenia na te spotkania publikujemy na naszym portalu.
- Nie daj sobie wmówić, że jesteś winna/winien swojej otyłości!
Pamiętaj, że otyłość to choroba, a Ty – jako człowiek i jako chory – zasługujesz na szacunek, zrozumienie i wsparcie innych, zwłaszcza najbliższych i specjalistów.
Ze społecznym rzecznikiem praw osób chorych na otyłość można się skontaktować pod adresem: magdalena@life.home.pl .
Komentarze
-
CLO
29.10.2014, 10:47Zgadzam się całkowicie z artykułem. W takim przypadku pomogą tylko fachowcy, leczenie na własną rękę jest zbyt ryzykowne. Ja leczę się w CLO na Garncarskiej 4 w Krakowie. Moja nadwaga spowodowała znaczne kłopoty zdrowotne (m. in. zwyrodnienie stawu biodrowego). W placówce pomogli mi specjaliści, mam swoją dietę, dobrane ćwiczenia przez dietetyka. Jest lepiej i obędzie się bez ChLO, na szczęście.odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz