Ja, opiekunka
Pisze do Was, ponieważ jestem zdesperowaną i wykluczoną opiekunką mojego niepełnosprawnego męża Bogumiła. Sytuacja, w której się znajduję, bardzo, bardzo odbija sie na mnie i mojej rodzinie. Jest coraz gorzej, żyjemy z męża renty, która na dodatek w ostatnim czasie została w 25 procentach zajęta przez komornika. Jest nas troje: mój chory mąż, ja i nasz pełnoletni, ale uczący się syn.
2 lipca 2010 r. mój mąż uległ wypadkowi motocyklowemu, którego następstwem jest jego obecny stan zdrowia: częściowy paraliż i uszkodzenie mózgu, do tego przeszedł rekonstrukcję czaszki, cierpi na padaczkę pourazową. Nigdy nie wiadomo, kiedy nastąpi atak. Padaczka jest zawsze bardzo niebezpieczna. Po wypadku mąż nie chodził i nie mówił w ogóle. Walczyłam tak uparcie, aby ćwiczył przy pomocy rehabilitanta i sama z nim ćwiczyłam, aż zaczął chodzić o kuli przy mojej pomocy. Mówić uczyłam męża przez 8 miesięcy i skutki są tak widoczne, że w miarę możliwości i w miarę potrzeby możemy porozmawiać.
W styczniu ubiegłego roku złożyłam wniosek do naszej gminy o świadczenie pielęgnacyjne i po długim czasie, po odwołaniu do SKO, dostałam decyzję pozytywną. Długo się nie nacieszyłam. Mężowi skończyło sie orzeczenie o niepełnosprawności i powtórnie dostał je na trzy lata, bo mając 46 lat, jest podobno zbyt młody na orzeczenie stałe. W lutym 2013 r. ponownie złożyłam do gminy wniosek; oczywiście odmówiono mi zasiłku, gdyż nie zwolniłam sie z pracy, a zostałam zwolniona – jako osoba nieproduktywna, ciągle na urlopach, aby opiekować się mężem. Dostałam odmowę z gminy, a potem i od SKO, a teraz moja sprawa jest w wojewódzkim sądzie administracyjnym. Dodam tylko, że minęło pół roku a wokandy wciąż nie ma. Moje życie sie bardzo zagmatwało, nie wiem już, co robić. Walczę o godne życie moje i mojego męża. Coraz bardziej sie zadłużam, aby mieć na leki męża i podstawowe artykuły do życia, nie mówiąc o węglu i drewnie na opal...
5 grudnia br. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nie wolno było odebrać świadczeń opiekunom osób niepełnosprawnych i że proceder ten narusza naszą równość. Mamy wyrok, ale musimy jeszcze czekać na nowa ustawę, co potrwa nie wiadomo ile…
A co z nami? Kiedy piszę ten list, idą święta. Jak mam powiedzieć mężowi, że święta będą bardzo ubogie, a właściwie ich nie będzie? Jest nas, pokrzywdzonych opiekunów, prawie 150 tysięcy, żyjemy na skraju nędzy. Odejmujemy sobie od ust, aby podopieczny miał leki i cokolwiek do jedzenia. Piszę do Was, aby prosić o nagłośnienie naszej sprawy. Czy naprawdę aż tak bardzo przeszkadzamy społeczeństwu, my, opiekunowie, niepełnosprawni, chorzy czy starzy, żeby nas dyskryminować?
Danuta z Czernichowa
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Komentarz