Autyzm jako inna, niezwykła wrażliwość
- Tak, jestem osobą z diagnozą: zaburzenia ze spektrum autyzmu - zespół Aspergera – w ten sposób przedstawia się Czytelnikom w swojej książce pt. „Cukry” Dorota Kotas. Jest to zapis dorastania, odkrywania świata i własnej tożsamości przez osobę nieneurotypową, nieheteronormatywną, ale przede wszystkim obdarzoną niezwykłą wrażliwością i talentem do opisywania świata.
„Cukry” to druga po debiucie powieści „Pustostany” książka Doroty Kotas. Debiucie, dodajmy, nagrodzonym jednymi z najważniejszych nagród literackich w Polsce: Nagrodą Conrada i Nagrodą Literacką Gdynia.
„Cukry” opowiadają o byciu autystyczną kobietą. Jednak nie jest to książka o autyzmie. Raczej o innym sposobie postrzegania świata, które dane jest osobom nieneurotypowym.
Elementy układanki
Czy wizyta na dworcu lub życie w najtańszym dostępnym mieszkaniu na wynajem może być doświadczeniem baśniowym? Czy można dostrzec urok i czar w podwórkach warszawskich kamienic i zagraconych mieszkaniach? Dla Doroty Kotas odpowiedź na te pytania brzmi: tak.
„Cukry” czyta się nie jako linearną uporządkowaną historię, a raczej zapis stanów emocjonalnych związanych z danym miejscem czy etapem życia autorki. Każdy kolejny rozdział nie tyle jest dokończeniem poprzedniego, co odsłonięciem kolejnego elementu układanki. Mamy tu obok siebie historie o kolejnych mieszkaniach, w których przyszło mieszkać autorce, bardzo żywe opisy dzieciństwa i tego jak wówczas Dorota Kotas postrzegała świat, ale też niezwykłe skupienie na nieistotnych (zdawałoby się) detalach. I to właśnie one czynią tę książkę wyjątkową.
Zmysłowo
„Cukry” to opowieść nie o konkretnych wydarzeniach, ale o wrażeniach. Główną rolę odgrywają tutaj smaki, zapachy, konsystencje, kształty, faktury i związane z nimi stany emocjonalne i odczucia cielesne.
Pierwszym słowem, które przyszło mi do głowy po przeczytaniu książki była zmysłowość – w rozumieniu postrzegania świata poprzez wrażenia zmysłowe. Nie mamy suchych faktów, dialogów, fotograficznych zapisów kolejnych miejsc. Zamiast tego autorka zaprasza nas do swojej głowy, uczy Czytelnika widzieć rzeczywistość jej oczami, czuć to, co ona czuła i czuje.
... i intymnie
Dlatego kolejnym słowem, którym opisałbym „Cukry” jest intymność. Bo autorka otwiera przed nami bramę do świata jej lęków, przemyśleń, refleksji, ale też relacji z własnym ciałem. I jest to świat niezwykle fascynujący. Miałem skojarzenia ze światem dziecka, które dopiero uczy się świata i swojego ciała. Dorota Kotas zdaje się zachowała to, co większość ludzi traci wraz z wiekiem – zdolność do odkrywania rzeczywistości dookoła siebie, postrzegania niezwykłości w każdym, nawet najbardziej trywialnym przedmiocie czy zdarzeniu. Jej opis domu ekscentrycznej staruszki czy kolejne historie o domowych zwierzątkach miały w sobie coś z baśni.
Z drugiej strony książka pokazuje też poczucie obcości i niezrozumienia, jakiego doświadczała i doświadcza autorka jako osoba autystyczna. Jest tu samotność, brak akceptacji, odrzucenie i świadomość bycia „odmieńcem” nieprzystającym do ogólnie przyjętych norm.
Inaczej, czyli pięknie
Tu dotykamy tematu autyzmu. Dla Czytelnika „Cukrów” autystyczność to z jednej strony odmienność, która czasem wręcz uniemożliwia funkcjonowanie w świecie osób neurotypowych, a z drugiej możliwość oryginalnego postrzegania świata.
Dorota Kotas jest dla Czytelnika genialną ekscentryczką, cudownym wyrzutkiem, wspaniałym odmieńcem i fascynującą dziwaczką. „Cukry” to zaś możliwość zobaczenia świata jej oczami. Możliwość, której naprawdę nie powinno się sobie odmawiać.
Fragment książki
Zachęcamy do przeczytania fragmentu książki pt. „Cukry”, autorstwa Doroty Kotas, pubikowanego za zgodą Wydawnictwa Cyranka. Książka ukazała się w kwietniu 2021 roku.
„Tak, jestem osobą z diagnozą: zaburzenia ze spektrum autyzmu – zespół Aspergera. Wierzę, że pisanie o jednostkowym doświadczeniu to najlepsza rzecz, jaką mogę zrobić. To jest właśnie prawda i moja perspektywa. Autyzm wysokofunkcjonujący mieści się w spektrum. Jak wynika z samej nazwy, zaburzenia ze spektrum autyzmu to bardzo zróżnicowany zbiór przypadków. Termin może dotyczyć zarówno osób z całościowymi zaburzeniami rozwoju i zaburzeniami współistniejącymi, jak i osób niezwykle inteligentnych, zupełnie samodzielnych, chociaż postrzeganych jako dość ekscentryczne. Najlepiej poczytać o tym w literaturze fachowej. Ja mam do zaoferowania tylko siebie. Z kilkoma kontekstami, ale jednak z innego miejsca, z pozycji aspi. Teraz podam skrócony biogram: urodziłam się w małym mieście wbrew własnej woli. Podobno wydarzyło się to dwudziestego piątego dnia miesiąca w piątek o piątej. Mój ojciec jest po zawodówce hydraulicznej, a matka zakończyła edukację na technikum ekonomicznym. Urodziłam się jako pierwsza z trójki ich dzieci, nie licząc przyrodniego rodzeństwa, które pojawiło się w wyniku romansu mojego ojca z jego księgową. W naszym domu nigdy nie było zbyt dużo pieniędzy. Nauczyłam się czytać i pisać, kiedy skończyłam trzy lata. Chodziłam do publicznej szkoły podstawowej. W mojej klasie był chłopiec z ADHD, który przeniósł się z Warszawy, ściągając na siebie mnóstwo uwagi. Miałam kłopoty z nauką i z utrzymywaniem relacji. Byłam zagrożona z przedmiotów ścisłych, ale miałam pewną taryfę ulgową, ponieważ pisałam najlepiej w szkole. Maturę rozszerzoną z polskiego zdałam na sto punktów. Było to dla mnie łatwe, bo rozumiałam ten system i wiedziałam, jak pisać, żeby zdobywać punkty. Zaczęłam studia na polonistyce, bo to też był łatwy wybór. W trakcie zaczęłam jeszcze wiele innych kierunków. Miałam mnóstwo dorywczych prac i ciągle szukałam nowych. Często je zmieniałam, bo nigdzie nie umiałam się poczuć na miejscu. Zmieniałam też osoby i domy. Było w tym wiele nieporozumień. Nie zawsze wiedziałam, co robię i dlaczego. Podjęłam wiele nieudanych prób chodzenia na terapię. Miałam kilka momentów, kiedy myśl o śmierci była dla mnie najbardziej pocieszająca ze wszystkich planów na przyszłość. W końcu w Centrum Aktywizacji Zawodowej i Społecznej dla Dorosłych Osób z Autyzmem w Gdyni dostałam opinię potwierdzają spektrum autyzmu. Nie jestem chora na autyzm, bo to nie choroba. Jestem osobą nieneurotypową. To oznacza, że mój mózg działa trochę inaczej. Może się to wydawać pod wieloma względami nieznośne. Często czuję się zagubiona. Słabo rozumiem ludzi. Rozmowy z nimi traktuję jak wielki rebus z teleturnieju Idź na całość. Czasami udaje mi się wygrać, ale najczęściej nie. Zachowuję się dziwnie, chociaż wkładam dużo wysiłku w to, żeby robić wszystko, jak należy. Mam wrażenie, że ciągle muszę strasznie się starać, żeby dobrze wypaść i żeby nikt się nie zorientował, że coś jest nie tak. Włożyłam już dużo pracy w nauczenie się, jak należy postępować i co mówić (głównie czytając książki i oglądając telewizję), a to i tak nie do końca działa. We wszystkich opracowaniach na temat autyzmu, które widziałam do tej pory, znajduję bardzo dużo elementów mi bliskich. Czytam o poszczególnych osobach i ciągle myślę: no tak, to logiczne!, ponieważ czuję ogromne podobieństwo. To sprawiło, że postanowiłam w końcu sprawdzić, co jest ze mną nie tak. Zapisałam się na proces diagnostyczny pomiędzy Nagrodą Literacką Gdynia a Nagrodą im. Josepha Conrada. To jest podpowiedź dla osób, które lubią pytać, ile jest autorki w narratorce (lub na odwrót). Teraz podaję właściwą odpowiedź: jest po równo. Dokładnie tyle, ile dałam radę spisać. Teraz chcę napisać o diagnostyce. To dla mnie świeży temat, bo było to bardzo niedawno, więc wciąż jeszcze oswajam się z nową wiedzą o sobie. Jestem dorosłą kobietą. Dostałam opinię, kiedy skończyłam dwadzieścia sześć lat. Takie osoby rzadko się diagnozuje. Brakuje też do tego narzędzi, metodologia w dużej mierze jest dostosowana do badania dzieci, u których autyzm jest bardzo wyraźny, łatwiejszy do wychwycenia w testach. Jest też wiele stereotypów. Niektórym osobom nadal wydaje się, że autyzm to patrzący w okno chłopiec z niebieskim balonikiem. Dziewczyny są w tym systemie niewidoczne.”
Książkę „Cukry” można wygrać w konkursie na portalu Niepelnosprawni.pl.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz