Soczi: Alpejczycy jednak bez medalu
W sobotę alpejczycy zakończyli swoje występy w Soczi.
Niestety, Polakom nie udało się zdobyć żadnego medalu. Ostatniego
dnia rywalizacji - w slalomie gigancie - Maciej Krężel był 9.,
Rafał Szumiec 20., a Andrzej Szczęsny 22. Niespodziankę sprawiła
natomiast sztafeta biegaczy, która zajęła niezłe 6.
miejsce.
Niedowidzący Maciej Krężel, występujący z przewodniczką Anną
Ogarzyńską, po pierwszym przejeździe był 10., poprawił się więc
później o jedno miejsce. Startujący wśród zawodników stojących
Andrzej Szczęsny po pierwszej rundzie zajmował miejsce 28.
Natomiast występujący wśród zjazdowców siedzących Rafał Szumiec w
pierwszym przejeździe był 26.
Rafał Szumiec na trasie slalomu giganta, fot. Maciej
Kowalczyk
Jednak o prawdziwym pechu może mówić Igor Sikorski, który w
pierwszym przejeździe miał bardzo dobry czas, jednak tuż przed metą
upadł, co skończyło się dyskwalifikacją.
Upadek Igora Sikorskiego na trasie slalomu giganta, fot. Maciej
Kowalczyk
Nieźle spisali się narciarze biegowi. W sztafecie w kategorii open
Kamil Rosiek i Witold Skupień zajęli 6. miejsce i tym samym zdobyli
stypendium na dalsze przygotowania. Przed Polakami jeszcze jeden
start. W niedzielę ostatni bieg narciarzy na dystansie 10 km.
Powiedzieli nam
Andrzej Szczęsny: Chodzi mi po głowie myśl, by to
zakończyć
Skończyłem na 22. miejscu. Patrząc na wyniki po pierwszym
przejeździe, to naprawdę nie był łatwy gigant. Z mojej grupy, a
więc spośród tych, którzy jeżdżą na jednej nodze, dojechały tylko
trzy osoby. Naprawdę było bardzo ciężko. Ja mam coraz większy
problem z kolanem. Przy najeżdżaniu na te bardziej strome odcinki
po prostu wyhamowywałem. Nie kontrolowałem tego. Narta sama stawała
w poprzek. Wiedziałem, że to kolano mnie boli, a przy dużej
prędkości będzie mnie bolało jeszcze bardziej. Zjechałem więc dość
asekuracyjnie, ale zjechałem, jestem cały i zdrowy. Paraolimpiada
już się dla nas skończyła.
Atmosfera jest tutaj wspaniała. To są moje trzecie igrzyska.
Wszystko tu jest perfekcyjnie przygotowane. Mnóstwo wolontariuszy,
którzy na każdym kroku pomagają. Na trybunach pełno kibiców. Ja
tutaj czułem się bardzo fajnie. Czułem się jak w domu.
Tylko te warunki śniegowe... No, niestety jesteśmy bardzo blisko
morza, jest tu bardzo ciepło. Było więc bardzo niebezpiecznie. Moim
zdaniem te szybkie konkurencje nie powinny się odbyć w takich
warunkach. Dlatego kilka, a nawet kilkanaście razy lądował
helikopter, było sporo kontuzji - właśnie przez te warunki, ale to
jest niezależne od nas.
Andrzej Szczęsny na stoku, fot. Robert Szaj
Wracamy teraz do Polski. Po pierwsze, muszę odpocząć. Sezon
naprawdę był długi i wyczerpujący. A co będzie dalej? Nie wiem,
muszę się naprawdę zastanowić. Czy zrezygnować? Na pewno nie
zrezygnuję całkiem. Jeżeli skończę jazdę zawodniczą, może będę
chłopakom pomagał, może przy serwisie... Nie wiem, na teraz nie
jestem w stanie powiedzieć. Ale nie ukrywam, że chodzi mi po głowie
myśl, żeby to zakończyć.
Musze porozmawiać z trenerem, co on o tym myśli. W następnym
sezonie są mistrzostwa świata, bardzo ważna impreza, ale wiem na
pewno, że będzie problem finanowy z wyjazdem na nie. Po igrzyskach
w Vancouver były mistrzostwa świata we Włoszech, no i niestety nie
pojechaliśmy na nie ze względu na to, że nie było pieniędzy, a to
było naprawdę bardzo blisko. A do Kanady, wiadomo, przeloty są
bardzo drogie. Moim trenerem jest Łukasz Szeliga. To on mnie
nauczył podstaw jazdy na nartach i do tej pory słucham jego
wskazówek.
Anna Ogarzyńska: Jedziemy szybciej, a czas nam
ucieka
Igrzyska były udane, można powiedzieć, że osiągnęliśmy na nich
historyczne wyniki. Dwa piąte miejsca w slalomie i superkombinacji.
Dzisiaj w gigancie 9. miejsce, także powtórzyliśmy swój wynik z
Vancouver i można powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni.
Trenowaliśmy slalom gigant. Jednak najlepiej w polskich warunkach
rozstawić i trenować slalom. Ale jeśli chodzi o ten sezon, to na
pewno i jedną, i drugą konkurencję trenowaliśmy regularnie.
Doświadczenia brakuje nam w konkurencjach szybkościowych, nie
technicznych. W tych ostatnich mamy tego doświadczenia coraz
więcej. Jest jeszcze taka sprawa, że mamy niewielu zawodników w
grupie B3, w której my się z Maćkiem ścigamy. Zwykle są tu
zawodnicy z grupy B2. Duże znaczenie mają przeliczniki. Zawsze my
jedziemy od nich szybciej, a czas nam ucieka.
Anna Ogarzyńska i Maciej Krężel na trasie w Soczi, fot. Robert
Szaj
Maciej Krężel: Niedosyt postaram się zaspokoić za cztery
lata
Jest znaczna poprawa, jeśli chodzi o slalom. My generalnie
trenujemy właśnie slalom i ten postęp było widać. Jesteśmy
zadowoleni. Im dłuższa trasa, tym trudniej jest wygrać, bo na
dłuższej trasie zawodnicy z większą niepełnosprawnością mogą
nadrabiać czas. A trasy były tu długie. najdłuższe w tym sezonie,
bo nawet na Pucharach Świata slalom "podchodził" pod trzydzieści
parę sekund, a tutaj pod minutę.
Jakie dalsze plany? Wypocząć, a później wracać do treningów.
Treningi były dobre. Przygotowywaliśmy się bardzo solidnie do tego
sezonu. Jeśli chodzi o trenera, to mamy nadzieję współpracować z
kimś, kto nam coś podpowie.
Jest lekki niedosyt. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, postaram się
go zaspokoić za cztery lata.
Rozmawiał w Soczi Maciej Kowalczyk
Głównym sponsorem serwisu Soczi 2014 jest:
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz