Soczi: zasłonięte medale
XI Zimowe Igrzyska Paraolimpijskie Soczi 2014 dobiegły
końca. To było wielkie sportowe święto rekordów i łamania barier.
Świat powinien z zachwytu wstrzymać oddech. A jednak tym razem
świat zachwycony nie był.
Sprawą, która niestety położyła się cieniem na tym sportowym
święcie, był konflikt Rosji i Ukrainy. Po raz pierwszy bowiem w
historii kraj, który organizuje igrzyska, w tym samym czasie
wprowadził swoje wojska na terytorium sąsiedniego państwa. I nie
szło tu o politykę, tylko o zwykłą agresję, o zastosowanie siły po
to, by osiągnąć polityczny cel. Polityka pojawia się wyłącznie
wtedy, gdy w grę wchodzą przeciwstawne interesy i w ich wyniku
dochodzi do konfliktu.
Walerij Suszkiewicz (z lewej) podczas konferencji prasowej w
Soczi, fot. Maciej Kowalczyk
- Tu nie chodzi o politykę, tak jak nie chodziło o nią na Majdanie
– mówił na swojej konferencji na zakończenie igrzysk przewodniczący
Ukraińskiego Komitetu Paraolimpijskiego Walerij Suszkiewicz. – Nam
chodzi o to, aby w naszym kraju, do którego wrócimy, nie było
wojny, tak jak i o to, by wojny nie było w Europie i na całym
świecie. Ale to do nas wprowadzono wojska i u nas taka groźba
istnieje. Nie wiemy, jak będzie wyglądał kraj, do którego wracamy –
dodał.
Władymir Putin dość często pokazywał się w Soczi na trybunach,
fot. Robert Szaj
Pokój był najważniejszym motywem ceremonii otwarcia igrzysk. Napis
„MIR” (ros. pokój) w najpiękniejszy z możliwych sposobów wpłynął
pod postacią lodomałacza na płytę stadionu. Taka też była i
ceremonia zamknięcia igrzysk. Reprezentująca wszystkich ukraińskich
sportowców Ludmiła Pawlenko niosła flagę Ukrainy. Ubrana była w
koszulkę z napisem „MIR”. Przechodząc obok loży honorowej,
wymownie, niemal błagalnie, spojrzała w stronę prezydenta Władymira
Putina...
Dominacja Rosji
Igrzyska Paraolimpijskie, chociaż przesłonięte sprawami
pozasportowymi, których wcześniej mało kto się spodziewał, to
jednak sportowe święto i z tej perspektywy warto byłoby na nie
przede wszystkim patrzeć. Padło tutaj przecież trochę rekordów. Z
jednej strony dominacja Rosji była przygniatająca, z drugiej mamy
zaskakujo wysokie, czwarte miejsce w tabeli medalowej niewydolnej
ekonomicznie i nieco wystraszonej ostatnio Ukrainy. Medaliści z
tego kraju na znak protestu zasłaniali podczas ceremonii dekoracji
swoje medale.
- Był to nasz znak, o którym dyskutowaliśmy przedtem w całym naszym
zespole – powiedział Anatolij Kowalewski, niedowidzący narciarz
biegowy i biatlonista. – Nie mogliśmy zdejmować medali, ponieważ
Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski (IPC) zapowiedział, że będzie
nas za to dyskwalifikować. Uzgodniliśmy więc z IPC, że medale
będziemy zasłaniali.
Największą gwiazdą Igrzysk Paraolimpijskich w Soczi został
Roman Pietuszkow, zdobywca aż sześciu złotych medali w biegach i
biatlonie, fot. Robert Szaj
Pięć medali złotych, dziewięć srebrnych i jedenaście brązowych to bardzo solidny dorobek Ukraińców. Szczególnie jaskrawo widać to, kiedy z Ukrainą zestawi się Polskę. Naszych ośmiu zawodników - a właściwie dziewięcioro, bo niedowidzący narciarz zjazdowy Maciej Krężel jeździ z przewodniczką Anną Ogarzyńską – walczyli dzielnie, ale pozycji medalowej nie udało im się osiągnąć. Jednak mylić się będzie ten, kto będzie się doszukiwać klęski. Nasza „etatowa” medalistka wśród narciarzy biegowych Katarzyna Rogowiec po raz pierwszy od 12 lat nie pojechała na igrzyska, ponieważ właśnie urodziła dziecko, i po prostu medali nie miał kto dla nas zdobyć.
Wsparcie zamiast rywalizacji
Dwa piąte miejsca alpejczyka, wspomnianego niedowidzącego Macieja Krężela, prowadzonego na stoku przez Annę Ogarzyńską, w slalomie i superkombinacji, a także szóste miejsce naszej biegowej sztafety mieszanej Kamila Rośka i Witolda Skupienia, to naprawdę nie jest aż tak mało. Oczywiście, w zestawieniu choćby z naszymi olimpijczykami wygląda to bardzo blado, a o zestawieniu z paraolimpijczykami letnimi nie ma w ogóle co mówić. Niemniej o klęsce mowy być nie może.
Igor Sikorski w walce o dobrą pozycję, fot. Robert
Szaj
Dlaczego? Sport zimowy jest w polskim sporcie paraolimpijkim nieco
inaczej traktowany niż sporty letnie. Nie ma tylu ośrodków, ile
jest na przykład klubów „startowskich”, w których osoby z
niepełnosprawnością trenują lekkoatletykę. Sukces Londynu stworzyli
trenerzy – tacy jak Zbigniew Lewkowicz z Gorzowa Wielkopolskiego, a
przecież takich ośrodków jak Gorzów jest w Polsce jeszcze kilka i
one ze sobą rywalizują.
Parasnowboard debiutował w Soczi jako dyscyplina, fot. Robert
Szaj
„Sukces” na naszą miarę w paraolimpijskich sportach zimowych tworzy
jedno środowisko wśród biegaczy i drugie wśród zjazdowców. Jeśli
chodzi o biegaczy i biatlonistów, to obecnie mamy jeden ośrodek w
Nowym Sączu i od kilkunastu lat ani razu nie było mistrzostw
Polski. Zjazdowcy także raczej się wspierają, niż ze sobą
rywalizują.
Medale nie dla amatorów
Wyliczajmy dalej – trenerem biegaczy od pół roku jest specjalista od biatlonu Stanisław Kępka. To właśnie w ciągu tych ostatnich miesięcy zarówno Kamil Rosiek, jak i Witold Skupień – jak sami przyznają – najwięcej się nauczyli. Co było wcześniej? Też trenerzy, ale bez wyraźnej wizji przyszłości, a na pewno bez takiej, jaką ma Stanisław Kępka.
Pogoda nie sprzyjała. Kamil Rosiek w zadymce śnieżnej, fot.
Robert Szaj
- W Polsce musi być więcej niż jeden ośrodek – mówi trener. –
Środowiska te powinny ze sobą rywalizować o miejsca na igrzyskach.
Bez tej rywalizacji nie będzie postępu w naszym sporcie. Musimy
organizować mistrzostwa Polski, żeby wyłapywać talenty. Dobrze
byłoby organizować u nas – albo wspólnie z Czechami czy Słowakami -
mistrzostwa świata czy zawody pucharowe. Dotychczas tego nie było,
a zaplecze organizacyjne mamy doskonałe.
Witold Skupień na biatlonowej strzelnicy, fot. Robert
Szaj
Stanisław Kępka, jak sam podkreśla, chciałby budować podstawy
narciarstwa biegowego i biatlonu. Szóste miejsce sztafety daje obu
biegaczom stypendium sportowe. A to samo w sobie już jest bardzo
dużo. Nie da się walczyć o medale, zajmując się sportem
paraolimpijskim czysto amatorsko.
Wysiłek na marne
W narciarstwie zjazdowym sytuacja jest bardzo podobna. Jednak
jedynie piąte miejsce Macieja Krężela w slalomie można uznać za
porażkę. Pierwszy przejazd nieco mu nie wyszedł. Do medalu zabrakło
trochę ponad sekundę.
- Nie ma dwóch takich samych przejazdów – podkreślał Maciej Krężel.
- Do tego doszedł stres. Wcale nie było łatwo, ale generalnie
jesteśmy zadowoleni.
Maciej Krężel, wraz z jadącą przed nim przewodniczką Anną
Ogarzyńską, zajęli w Soczi dwa razy piąte miejsce, fot. Robert
Szaj
W superkombinacji przypadku nie było. Po slalomie, czyli
konkurencji technicznej, Krężel z Ogarzyńską byli na pozycji 3. Po
supergigancie spadli na miejsce 5.
- Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że w Polsce nie ma gdzie
trenować konkurencji szybkościowych. Gdybyśmy mogli przejechać ten
supergigant drugi raz, na pewno poszłoby nam lepiej – mówili niemal
jednym głosem Krężel i jego przewodniczka Anna Ogarzyńska.
Szkoda, że tak jest, ponieważ wysiłek i talent zawodników idą na marne.
W Soczi było za ciepło, stoki więc były w słabym stanie i o
wywrotki nie było trudno, fot. Robert Szaj
Brak stabilizacji
Na pewno okolicznością w jakimś sensie ich usprawiedliwiającą jest niestabilność sztabu szkoleniowego. Poza obecnością na stokach i wokół nich prezesa Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych „Start” Łukasza Szeligi, który sam jest alpejczykiem, oraz animatora narciarstwa zjazdowego osób z niepełnosprawnością Romualda Schmidta, trudno o jakąkolwiek konsekwencję. Dowód? Na dwa miesiące przed igrzyskami z kadrą rozstał się nowy trener Mateusz Herda. Sami zawodnicy nie czują się wprawdzie z tego powodu szczególnie pokrzywdzeni, co chyba nie najlepiej świadczy metodach wspomnianego trenera. Tak czy tak, stabilizacji nie ma.
Curling na wózkach. Mecz Chiny-Korea Płd., fot. Robert
Szaj
Należy też wspomnieć o tym, że sam sport paraolimpijski znajduje
się w naszym kraju w stanie bardzo nieuporządkowanym. Sukces
Londynu należałoby przypisywać postawie działaczy i pewnej
partyzantce trenerów, a nie uporządkowanej bazie. Zimowi
paraolimpijczycy nie mają na przykład głównego sponsora. Ubierająca
ich firma 4F – ta sama, która ubrała olimpijczyków - to trochę co
innego. Spółki Skarbu Państwa nie bardzo chcą rozmawiać z naszym
rodzimym Komitetem Paraolimpijskim. I choć jego przewodniczący
Longin Komołowski co rusz deklaruje albo gotowość podjęcia rozmów
ze wszystkimi, albo informuje o takich rozmowach, to ich efektów na
razie nie widać.
Rosja w roli głównej
Warto opowiedzieć trochę więcej o organizatorze igrzysk. O tym, że były to igrzyska najlepsze w historii, mówił podczas ceremonii zamknięcia prezydent IPC Philip Craven. Z kolei tego, że w sensie sportowym Rosja zdominowała pozostałe kraje, nie dało się nie zauważyć w czasie trwania imprezy. A dominacja ta najpierw stała się przygniatająca, a później... nudna. Rosja zdobyła aż 80 medali, z czego 30 złotych. Wobec 15 (w sumie!) medali drugiej w tabeli ekipy Niemiec, 16 – trzeciej Kanady i 25 – czwartej Ukrainy, te 80 medali to liczba dająca wiele do myślenia.
Rosja-USA, czyli mecz z podtekstem, fot. Robert Szaj
W tej dominacji zdarzały się wyłomy. Rosjanie przegrali finał w curlingu na wózkach z Kanadą, a ich największą przegraną wydaje się finał hokeja na sledżach, w którym ulegli zawodnikom Stanów Zjednoczonych 0:1. Mecz miał podobny kontekst do tego, jaki odbył się na Igrzyskach Olimpijskich w 1980 r. w Lake Placid w USA. Wtedy, w meczu ze Związkiem Radzieckim, też wygrali Amerykanie, co było powodem ogromnego pozasportowego święta. Tym razem takiej politycznej manifestacji nie było, a rosyjscy kibice z ogromną klasą i wyczuciem zachowali się wobec Amerykanów.
Podobnie było z samą organizacją. Jeśli były jakieś niedociągnięcia, to poza obiektami sportowymi. Trasa z dzielnicy Adler do Krasnej Polany, gdzie rozgrywano konkurencje narciarskie, wyglądała na eksterytorialną. Panował też lekki nieład i dezinformacja. Ktoś z międzynarodowego sztabu żartował nawet: „jeśli chcesz czegoś nie wiedzieć, to zapytaj wolontariusza”, ale to były szczegóły. Sama zaś organizacja sportowego widowiska, mimo małych niedogodności, była idealna.
Na rosyjskich kibiców można było liczyć, fot. Robert
Szaj
To trzeba podkreślić. Rosja grała rolę główną, ale nie było tak, że
nikt poza nią się nie liczył. Dobrze byłoby, żeby nowa idea
paraolimpizmu zadomowiła się w kraju gospodarza tych zimowych
igrzysk. Dobrze byłoby, żeby Rosja dawała światu to, co ma
najlepsze. W tym sensie igrzyska jeszcze się nie zakończyły.
Głównym sponsorem serwisu Soczi 2014 jest:
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz