Na Tinderze i w teatrze. Jak to robią VIP-y?
Czy osoby niewidome korzystają z Tindera? Jak oglądają przedstawienia teatralne? Na te i inne pytania odpowiada Monika Dubiel – psycholożka i iberystka, do tego doktorantka, specjalistka od dostępności kultury, a także połowa znanego z TikToka i YouTube duetu VIP Team. Mateusz Różański rozmawia z nią o dostępności popularnych stron i aplikacji, ale też kultury dla osób z niepełnosprawnością wzroku.
Posłuchaj podcastu – rozmowy z Moniką Dubiel
- w serwisie YouTube:
Cykl podcastów „Z każdym o wszystkim”
Rozmowy na tematy kontrowersyjne, budzące emocje, ale przede wszystkim ciekawe i ważne dla każdego. Goście Mateusza Różańskiego, dziennikarza magazynu „Integracja” i portalu Niepelnosprawni.pl, łamią tabu i pokazują rzeczywistość daleką od stereotypów. Dzielą się swoją wiedzą, a trudne często doświadczenia potrafią przekuć w działania, dzięki którym świat staje się choć trochę lepszy.
Do tej pory w ramach cyklu ukazały się:
- rozmowa z Katarzyną Szczerbowską, osobą z diagnozą schizofrenii, działającą na rzecz zmian w psychiatrii,
- rozmowa z Karoliną „Szarosen” Plewińską, rysowniczką i scenarzystką komiksową, osobą w spektrum autyzmu.
Transkrypcja podcastu
Mateusz Różański: Dzień dobry z tej strony Mateusz Różański. Zapraszam na kolejny odcinek podcastu „Z każdym o wszystkim, ” w którym poruszamy tematy trudne, kontrowersyjne, ale przede wszystkim ważne dla nas wszystkich. Dzisiaj moją gościnią jest Monika Dubiel - psycholożka, filolożka, ale też youtuberka, tiktokerka i gwiazda Internetu.
Monika Dubiel: Dzień dobry. Gwiazdą się nie czuję, ale dziękuję za taką szeroką zapowiedź.
Przyznam się, że jak pokazałem kiedyś znajomej Twojego TikToka, to powiedziała: „A znam! Ona jest znana, wszyscy ją oglądają, wszyscy ją „podrzucają...”.
Miło mi to słyszeć. Faktyczne muszę powiedzieć, że byłam wczoraj na spacerze – pierwszy raz bez maseczki od pół roku i faktycznie kilka osób mnie na ulicy rozpoznało. Mnie i mojego kolegę, z którym razem robimy te rzeczy w Internecie. Bo powiedziałeś, że jestem youtuberką i tiktokerką, ale jestem tak naprawdę częścią duetu tiktokowego i youtubowego.
Skąd taki pomysł, żeby zająć się TikTokiem?
To nie był mój pomysł tylko pomysł mojej „drugiej połówki internetowej” – mojego kolegi Mikołaja, który już od dawna działa w mediach społecznościowych: miał kanał na YouTube, miał bloga.
Mikołaj jest osobą słabowidzącą, więc prowadził kanał o nazwie Słabowidzący, na którym opowiadał o tym, jak wygląda świat z Jego punktu widzenia. No i w zeszłym roku, w pandemii, założył sobie TikToka – myślę, że tak jak dużo osób, bo to był taki okres, kiedy wszyscy wchodziliśmy w „większe relacje” z Internetem i testowaliśmy różne, nowe aplikacje.
Mikołaj założył tego TikToka jakoś wczesną wiosną, a my spotkaliśmy się późną wiosną. Rozmawialiśmy o tym, co tam u nas, bo dawno się nie widzieliśmy. On traktował TikToka raczej jako taką platformę do reklamowania swojego YouTube’a – tak jak robi wielu twórców, to znaczy: jak wrzuca film na YouTube’a, to jakieś urywki wrzuca też na TikToka, żeby zwiększyć zainteresowanie i zasięgi. On z taką myślą to robił. Gdy się spotkaliśmy, to trochę mi o tym opowiedział. Rozmawialiśmy na różne tematy. Już nie wiem jak zeszło na jeden z ulubionych tematów, jaki poruszają osoby niewidome i osoby widzące, gdy się spotykają, czyli różne dziwne pytania, jakie w życiu usłyszeliśmy na temat naszego niewidzenia i naszego funkcjonowania w świecie. Zaczęliśmy sobie żartować, jakie były te najśmieszniejsze, najdziwniejsze, itd. Chwilę później okazało się, że jak o tym wszystkim rozmawialiśmy, Mikołaj mi zadawał te pytania, a ja na nie odpowiadałam niby zabawnie – to On to nagrał. I mówi „A wiesz nagrałem to, to może ja to wrzucę na mojego TikToka?”. Ja mówię „No dobrze, czemu nie”. To była sobota wczesne popołudnie.
Następnego dnia w niedzielę Mikołaj zadzwonił do mnie i mówi: „Słuchaj ten film ma tysiące wyświetleń, jest mnóstwo komentarzy, że ludzi to bardzo zainteresowało, musimy nagrać kolejny”. Tego dnia wracałam do mojej Mamy i mówię: „Słuchaj, ja nie mam za dużo czasu, zaraz mam pociąg...”. On mówi: „Dobra, to ja przyjadę do ciebie, odprowadzę cię na pociąg i po drodze coś nagramy”. Nagraliśmy wtedy jeszcze ze trzy filmiki, no i tak to się zaczęło.
Na początku, więc był to kanał Mikołaja. Natomiast w wakacje, kiedy wrzucaliśmy bardzo dużo wspólnych filmików, stwierdziliśmy, że może zmienimy nazwę na taką, żeby bardziej oddawała to, że jesteśmy tam razem – razem tworzymy materiały, a nie tylko, że jest to Jego kanał. Wtedy narodził się pomysł, żeby nazwać kanał VIP team. „VIP” od „Visual Impairment Person”, czyli osoba z niepełnosprawnością wzroku, a „team”, bo jesteśmy we dwoje na razie, ale mamy nadzieję, że być może jeszcze kiedyś więcej nas będzie, więc nie chcieliśmy się ograniczać tylko do duetu.
Dobrze. A jakie były te pytania?
Pierwsze trzy pytania, które wtedy się pojawiły w filmiku, to były: „Skąd niewidomy wie czy jest dzień, czy jest noc?”, „Jak niewidomy się podciera?”, „Jak w języku Braille'a powiedzieć: dziękuję?”.Natomiast po tym filmiku pojawiło się mnóstwo kolejnych pytań i bardzo dużo naszych materiałów, które wrzucamy na TikToka, to są odpowiedzi na pytania, które się pojawiają w komentarzach od naszych widzów.
Jest takie pytanie, które zwaliło Cię z nóg, „zabiło”, sprawiło, że zrobiłaś facepalm?
Były dwa takie pytania, w zasadzie połączone ze sobą. „Czy niewidomi płaczą i czy niewidomi mrugają?”. To były pytania, które mnie bardzo zaskoczyły, bo nie sądziłam, że ktoś może mieć takie wątpliwości. To mi uświadomiło, że myślenie o niewidzeniu jest… takim myśleniem bardzo magicznym w naszym społeczeństwie. Jeżeli ktoś nie widzi, tzn., że nie używa oczu, więc one fizjologicznie też w ogóle nie funkcjonują – czyli ani nie mrugają, ani nie wydzielają łez. To było dla mnie takie dosyć zaskakujące.
Ja ciągle trafiam, że ktoś mi mówi o języku Braille.
Tak, ten język Braille'a też jest dosyć często przewijającym się motywem. No, więc ja zawsze mówię, że język Braille'a to oczywiście język francuski. Dlatego też odpowiedź na to pytanie w filmiku brzmiała, jak jest „dziękuję” w języku Braille'a? „Merci”. Tak to zazwyczaj puentuję. Ale tak, język Braille'a jest dość popularnym stwierdzeniem.
Chciałbym, żebyś naszym słuchaczom powiedziała, jak osoby niewidome korzystają z Internetu, z sieci społecznościowych – z Instagrama, z TikToka. Jak to działa?
To działa różnie. W zależności od tego, jakiego sprzętu używamy i też na ile jesteśmy sprytni cyfrowo. Ja nie jestem jakimś spryciarzem od Internetu, więc przyznam, że za dużo nie korzystam z tych mediów.
Dla mnie takim najbardziej przystępnym medium jest, Facebook, który ma ten interface najbardziej dostępny i też jednak opiera się w dużej mierze na tekście. Tam się wrzuca oczywiście zdjęcia, ale posty są też tekstowe. Natomiast Instagram opiera się w dużej mierze na obrazkach. Tam można coś napisać, ale głównie to jednak są obrazki. Też ten interface poruszania się po Instagramie jest mniej, dla mnie osobiście, przyjazny – dlatego rzadziej korzystam z tego medium. Wydaje mi się też, że na Instagramie mniej się spotyka opisów alternatywnych do zdjęć, ale to być może wynika z tego, że skoro mniej z niego korzystam, to mniej na razie trafiłam na te opisy. Na Facebooku jednak to się zaczyna robić coraz bardziej popularne. Jest hasztag „#opisujemy” i faktycznie dosyć łatwo takie opisy tam już znaleźć.
Kolejnym takim bardziej dostępnym medium jest YouTube – tam po prostu są wrzucane filmy. Oczywiście, jeżeli są to filmy, które pokazują jak ktoś tańczy, czy jak ktoś się maluje, to być może jest to mniej dostępne. Natomiast jest też dużo takich filmów, gdzie ktoś o czymś po prostu opowiada. Także osoba niewidoma może sobie posłuchać o historii, o książkach, o filmie, o podróżach, o czymkolwiek. Czy tak jak my robimy nasze filmy. Nasze filmy polegają na tym, że siedzimy na kanapie i gadamy na jakiś temat. Na przykład ostatnio mówiliśmy o tym, jak pisaliśmy matury. Jak osoba niewidoma (ja), i osoba słabowidząca (Mikołaj) pisaliśmy matury, jak to wyglądało w naszym przypadku. Tego typu kanały jak najbardziej są dostępne dla osób niewidomych.
Natomiast dla mnie osobiście TikTok jest bardzo mało dostępną aplikacją. Mam bardzo duży problem z obsługą jej. Kiedyś miałam TikToka, teraz go odinstalowałam. Natomiast przeglądamy konta na TikToku osób niewidomych z zagranicy – jest taka British blind girl i też włoskich niewidomych. Oni tam np. czytają komentarze i nie wiem jak oni to robią. Ja po prostu jestem mało sprytna i nie umiem. Być może jest to do zrobienia.
A takie aplikacje jak Tinder?
Jeśli chodzi o Tindera, to miałam kiedyś jedno podejście. Był taki problem, że opisy tych profili często się na siebie nakładały. Przesuwając palcem na bok, przesuwasz się między profilami i często syntezator mowy czytał jednocześnie po fragmencie z opisu jednej osoby i fragmencie opisu drugiej osoby. Ciężko się było zorientować – i to jest jedna kwestia techniczna.
Druga, jeśli chodzi o strukturę tej aplikacji, to ona jest oparta jednak na wizualności. Przeglądasz zdjęcia i dajesz w lewo albo w prawo, czy ktoś ci się podoba czy nie. Ludzie często nawet nic o sobie nie piszą, tylko wrzucają zdjęcia, więc dla mnie jest to dosyć trudne. Nie znam osobiście żadnej osoby niewidomej, która by korzystała z Tindera, ale nie wykluczam, że takie są. Prawdopodobnie wymaga to jednak wsparcia osoby trzeciej, żeby ktoś te zdjęcia opisał.
To ciekawe: czy są jakieś aplikacje tego typu jak Tinder, z których osoby niewidome korzystają?
Ja się nie spotkałam. Wiem, że jest jakiś portal internetowy, który jest pomyślany stricte dla osób z niepełnosprawnościami – taki portal randkowy. Nie pamiętam jak się nazywa, ale jakiś jest.
W ogóle myślę, że portale randkowe – czyli nie aplikacje na telefon, tylko takie portale na stronie, z których można skorzystać na komputerze – pewnie są łatwiejsze w obsłudze. Jakaś Sympatia czy coś takiego. Tylko nie wiem, czy się z tego jeszcze korzysta? Czy w dzisiejszych czasach wszyscy się nie przerzucili jednak na Tindera, Badoo, czy cokolwiek innego.
Żadna z tych aplikacji ani stron nie płaci mi za reklamę, więc pozwolę sobie trochę zmienić temat. Oczywiście, gdyby któraś z tych aplikacji zechciała nas posponsorować, to...
A póki co musimy szukać miłości w prawdziwym życiu, a nie w wirtualnym.
Musimy szukać miłości w prawdziwym życiu. Chciałem zapytać o korzystanie przez osoby z niepełnosprawnością z Internetu. W tej chwili mamy wciąż pandemię, która sprawiła, że całe życie przeniosło się do sieci. Jak tam funkcjonują osoby z niepełnosprawnością wzroku?
Myślę, że to zależy, o jakim obszarze mówimy i o jakich osobach mówimy. Czy mówimy o osobach młodszych, czy starszych, czy o osobach z dużych ośrodków miejskich, czy raczej z mniejszych miejscowości. To wpływa znacząco na nasze kompetencje cyfrowe i jest decydujące w korzystaniu z Internetu – tak mi się wydaje.
Rozmawiałam tej zimy z różnymi osobami niewidomymi. Interesowała mnie kwestia udziału w wydarzeniach kulturalnych przez osoby niewidome w czasie pandemii, czyli w wydarzeniach wirtualnych. Z jednej strony okazało się, że jest bardzo duży wzrost dostępnych wydarzeń w Internecie – pojawiły się spektakle i filmy z audiodeskrypcją. Spektakle z audiodeskrypcją odbywają się w Polsce co jakiś czas, ale na zasadzie, że trzy spektakle w Gdańsku, dwa w Bielsku-Białej, jeden w Lublinie, itd. Osoba niewidoma, która mieszka w jednym z tych miast ma możliwość zobaczyć jeden czy dwa spektakle rocznie. Natomiast w dobie pandemii, kiedy te wszystkie spektakle przeniosły się do sieci, można je tam obejrzeć z każdego miejsca. Nie trzeba jechać do Katowic, Krakowa, Gdańska czy Lublina, więc ilościowo ta frekwencja wzrosła.
Z drugiej strony rozmawiałam z osobami, które organizują tego typu wydarzenia, np. oprowadzania po galeriach czy po muzeach. I mówią, że najczęściej ich odbiorcami są osoby starsze i te osoby sobie nie radzą np. z Zoomem – im frekwencja spadła. Ta pandemia ma plusy i minusy pod tym względem.
Muszę przyznać, że dla mnie w większości to są jednak plusy. Pracuję na uczelni, jestem doktorantką, prowadzę zajęcia, ale też uczestniczę w nich jako studentka. I to, że nie muszę jeździć na tę uczelnię jest bardzo wygodne. To, że mogę wziąć udział w konferencji naukowej, która odbywa się w Stanach Zjednoczonych – to też jest super wygodne, bo nie muszę wydawać na bilet, zakwaterowanie, plus jest to bardzo ekologiczne, bo moja działalność naukowa nie zostawia śladu węglowego, więc od razu mi lepiej na duchu.
Myślę, że też pod względem zawodowym, przez pandemię w ogóle u pracodawców zmieniła się percepcja pracy zdalnej, która kiedyś była nie do pomyślenia. Mam znajomych, którzy pracują w korporacjach – tam home office był rzeczą naturalną już od wielu lat. Ale mam znajomych, którzy pracują w urzędzie i takiej możliwości nie mieli nigdy! Pandemia wymusiła Home office i teraz okazuje się, że praktycznie każdą pracę – jeśli nie jesteś lekarzem, czy pilotem odrzutowca, czy górnikiem – każdą pracę biurową, szkoleniową, nauczycielską i wiele innych jesteś w stanie wykonywać zdalnie.
Wydaje mi się, że jest to bardzo korzystne dla osób z niepełnosprawnością – zwłaszcza z niepełnosprawnością wzroku czy ruchu, ale jest ta bariera cyfrowa dla osób, które nie mają dostępu do komputera czy smartfona.
No tak. Wiele osób z niepełnosprawnościami wzroku to osoby starsze, które wzrok utraciły bądź im się pogorszył na skutek wieku. Mnie zainteresował wątek dostępnych przedstawień teatralnych. Jak usłyszałem o tym, że są spektakle dla niewidomych, to troszkę wyobraziłem sobie coś na kształt teatru radiowego – że się słucha dialogów i wtrąceń didaskaliów. Jak to wygląda naprawdę?
Myślę, że Twoja intuicja nie jest bardzo daleka od prawdy. Faktycznie to opiera się głównie na słuchu. Jesteśmy w teatrze, siedzimy na widowni. Przed sobą mamy scenę. Słyszymy wszystko, co się dzieje na scenie. Oprócz tego słyszymy audiodeskrypcję, czyli dodatkowy komentarz, który jest wcześniej przygotowany przez audiodeskryptora, ale jest odczytywany na żywo przez lektora, który w trakcie spektaklu – w czasie rzeczywistym siedzi w budce. Widzi wszystko, co się dzieje na scenie i czyta to, co ma na kartce, ale w razie czego może interweniować. Wiadomo, że spektakl jest żywą formą sztuki, więc aktorzy czasem zrobią coś innego niż mieli w scenariuszu.
Z audiodeskrypcją nie jest tak, że cała widownia tego słucha, tylko osoby, które jej potrzebują. Jest to rozwiązane w ten sposób, że osoby niewidome dostają takie radyjka, małe odbiorniki, do których są przyczepione słuchawki. Tą słuchawkę można sobie włożyć do ucha i jednym uchem słuchać tego, co mówi lektor, a drugim uchem słuchać dialogów. To jest taka technologia, którą być może niektórzy z Państwa kojarzą podczas konferencji albo spotkań międzynarodowych, gdzie jest tłumaczenie symultaniczne – tłumacz siedzi w kabinie i można w słuchawkach usłyszeć to, co on mówi. Na takiej właśnie zasadzie są te odbiorniki dla osób niewidomych – słuchają osoby, które tego potrzebują.
Natomiast oczywiście w zależności od teatru, od tego na ile teatr jest zaangażowany w kwestię dostępności, na ile jest otwarty – mogą być dodatkowe elementy dotykowe, tzw. taksztury. Niektóre teatry, np. w Warszawie Teatr TR, przed takim dostępnym dla osób niewidomych spektaklem robi warsztaty. Wtedy zazwyczaj możemy wejść na scenę, dotknąć scenografii, bo w audio deskrypcji nie wszystko się zmieści. Audiodeskrypcją musi się mieścić między dialogami, więc tekst spektaklu jest gęsty, jest dużo dialogów, więc nie ma za dużo miejsca, żeby opisywać fizyczną stronę tego przedsięwzięcia – dlatego jeżeli możemy wcześniej wejść na scenę to jest super.
Czasami robi się makiety sceny. Byłam w zeszłym roku w Teatrze Słowackiego w Krakowie i tam było rozwiązanie, które mi się bardzo podobało. Zostały przygotowane miniaturki kostiumów postaci. Z materiałów, z których były uszyte kostiumy dla aktorów i aktorek, zostały uszyte takie mini wersje – jak dla lalek. I można było tego dotknąć przed wejściem na spektakl.
Ciekawią mnie spektakl czy film oparte bardzo mocno na stronie wizualnej. Mogę sobie wyobrazić jakieś bardzo abstrakcyjne przedstawienie, gdzie niekoniecznie treść sztuki łączy się w bezpośredni sposób z tym, co się dzieje na scenie – ta scena staje się bardziej osobnym aktorem, kiedy mamy jakieś efekty specjalne, wizualizacje. Jak to wygląda w przypadku osób niewidomych?
To wszystko też znajduje odzwierciedlenie w audiodeskrypcji. Audiodeskryptor ogląda spektakl kilka razy i decyduje o tym, co jest najważniejsze, by nam opisać. Co trzeba powiedzieć, żeby to było w jakikolwiek sposób zrozumiałe. Te elementy, o których mówisz często się pojawiają na koncertach.
Audiodeskrypcja do koncertów to jest nowy koncept, który przywędrował do nas z zachodu. Wcześniej były audiodeskrypcje tylko do filmów i spektakli, teraz już robi się audiodeskrypcję do coraz większej ilości wydarzeń – w tym do koncertów. Wiadomo, że koncert to głównie muzyka, ale zwłaszcza w przypadku tych dużych gwiazd jest to też wielkie przedsięwzięcie choreograficzne. Tam są jakieś wybuchy, akrobacje, tańce, więc to też w audiodeskrypcji się opisuje. W ogóle opis tańca jest bardzo trudny, bo wtedy ten ruch, kostiumy i scena odgrywają bardzo ważną rolę. Przyznam szczerze, że nie byłam jeszcze nigdy na spektaklu stricte tanecznym. Byłam na musicalach. Tam faktycznie ten element muzyczny, taneczny jest istotny i on się pojawia w opisie, że np. stoją w kole, wykonują takie ruchy, wykonują inne ruchy – im bardziej abstrakcyjna jest wizualność, tym trudniejsza jest do opisu. W przypadku audiodeskrypcji obrazu dużo łatwiej jest opisać Damę z łasiczką niż zrobić audiodeskrypcję jakiegoś abstrakcyjnego obrazu.
Ja właśnie sobie w tej chwili wyobrażam audiodeskrypcję do koncertu zespołu Rammstein.
Tak, też o tym pomyślałam. Te ich ognie, te wybuchy. To mogłoby być dosyć duże wyzwanie do audiodeskrybowania, a jeszcze trzeba zrobić tak, by „nie zagadać: muzyki. Ja się uczyłam niemieckiego właśnie na Rammsteinie w liceum. Do tej pory wiem jak jest „kostnica” i takie inne przydatne rzeczy, ale chyba chleba bym po niemiecku już nie kupiła.
Chciałbym teraz zapytać ogólnie o dostępność kultury w Polsce. Czy pandemia i przejście wszystkiego do Internetu wpłynęły Twoim zdaniem na jej zwiększenie? Dużo rzeczy się przeniosło do sieci, że prawie każdą wystawę można obejrzeć w sieci, że koncerty się odbywają – czy to sprawiło też, że zwiększyła się świadomość różnych grup odbiorców?
Myślę, że przede wszystkim zwiększyła się świadomość instytucji i to jest już duży krok, bo łatwiej zrobić audiodeskrypcję online: napisać ją i wrzucić na stronę albo nagrać i wrzucić na stronę niż zorganizować coś na żywo – wydaje mi się, że to jest bardzo istotne. Jesteśmy akurat w takim momencie historycyzm, że jesteśmy świeżo po wprowadzeniu ustawy o dostępności w naszym pięknym kraju. Ciężko powiedzieć dokładnie, co jest rezultatem stricte pandemii, a co jest jednak wymuszone przez tę ustawę – to pewnie wymagałoby bardziej wnikliwych analiz i ja tutaj nie czuję się kompetentna żeby to czynić.
Natomiast na pewno w ostatnim roku bardzo wzrosła oferta dostępności. Jeśli chodzi o tą świadomość wśród odbiorców – wydaje mi się, że trochę tak. Bo przez to, że ludzie przenieśli się do sieci internetowej, zaczęli się też sieciować społecznie. Dużo ludzi niewidomych, z którymi rozmawiałam, założyło sobie w pandemii Facebooka. Dzięki temu ma świadomość, że coś się dzieje, bo wcześniej siedzieli w swoich miejscowościach, byli związani ze swoim kołem Polskiego Związku Niewidomych. Jak to koło im coś zorganizowało, to szli. Jak koło im coś podrzuciło, to korzystali. A tak poza tym, to za bardzo nie wiedzieli, co się dzieje – no, bo skąd? Plakatów przecież nie zobaczą na mieście. Ta pandemia ich troszkę zmusiła do tego, żeby się w tych mediach społecznościowych znaleźć i też mają szerszy pogląd, na to, co się dzieje. Myślę, że to jest duży plus.
Natomiast, niestety pogłębiło to też pewne podziały. Przykładowo osoby starsze, które nie radzą sobie z Internetem wcześniej miały możliwość skorzystania z czegoś na żywo, a teraz nie mają możliwości skorzystania z niczego, bo na żywo nie ma, a w Internecie nie potrafią. To nie jest 100 proc. pozytywna sytuacja. Ma blaski i cienie ta dostępność w Internecie, niestety.
Rozmawiamy w takim momencie, gdy kultura się otwiera.
To prawda. Nareszcie.
Nareszcie. Masz już swój rozkład jazdy kulturalnej na najbliższe tygodnie, miesiące, planujesz gdzieś pójść do kina, coś zobaczyć – może jakiś festiwal w wakacje?
Jeszcze nie. Przyznam szczerze, że na razie jestem przytłoczona przez moje obowiązki na uczelni. I tylko jestem w stanie patrzeć czy już jest ten tydzień i dedline, kiedy stracę życie czy jeszcze nie. Myślę, że jak się z tego wszystkiego otrzepię pod koniec czerwca, to zacznę coś planować.
Natomiast jestem bardzo ciekawa czy te festiwale, które się zapowiadają na wakacje odbędą się. Bardzo lubię festiwale muzyczne, bardzo chętnie przez wiele lat jeździłam np. na Woodstock, który obecnie nazywa się Pol'and'Rock. Ma podobno być w tym roku, więc jeżeli się uda, to chciałabym się na niego wybrać. Inne festiwale jak Cieszanów albo Slot Art Festival w Lubiążu – są też bliskie mojemu sercu. Jeżeli się faktycznie odbędą, to będę się chciała na nie wybrać.
Natomiast po doświadczeniach zeszłorocznych i nawet tegorocznych wiosennych – nie robię żadnych planów. Bo jak w styczniu został zdjęty ten zimowy lockdown i otworzyły się teatry, kina – z mamą kupiłyśmy na kwiecień bilety na premierę do Romy na Waitress i na Metro do Buffo. No i niestety, oba te bilety zostały nam miesiąc temu zwrócone, bo teatry były zamknięte. Ta pandemia nauczyła mnie tego, żeby absolutnie nic nie planować na dalej niż dwa tygodnie na przód.
Ale korzystanie z kultury, zwiedzanie teatrów, jak tylko to jest możliwe polecasz.
Tak, zdecydowanie. Po prostu przeszłam na życie chwilą i jeżeli otworzą się teatry, to pójdę, kupię bilet na następny dzień i wtedy na pewno obejrzę jakieś przedstawienie. Natomiast na razie się nie nastawiam, że za miesiąc coś zrobię, bo za miesiąc może być zupełnie inna sytuacja niż teraz.
Dobrze. To w tym momencie chciałbym postawić kropkę i bardzo Ci podziękować za rozmowę.
Ja dziękuję za zaproszenie. Bardzo miło mi było.
Cała przyjemność po mojej stronie. To w takim razie do zobaczenia.
Do zobaczenia.
Transkrypcja: Daria Stawrowska