Tokijskie opowieści. Czy to ja, czy to CLO?
CLO – oficer covidowy – to najbardziej zajęta osoba na całych igrzyskach paraolimpijskich. Jeszcze przed wyjazdem musi zadbać o to, by każda osoba, za którą odpowiada, dopełniła formalności, dostarczyła mu swój plan aktywności, ściągnęła na telefon dwie aplikacje i wykonała dwa testy. Na miejscu lista zadań rośnie. CLO musi sobie na nią wpisać codzienne monitorowanie stanu zdrowia swojej grupy, wypełnianie informacji online, testowanie, dostarczanie maseczek, rękawiczek i podejmowanie trudnych decyzji, co i jak ma zrobić np. dziennikarz, który akurat gorzej się poczuł. To do oficera covidowego należy pilnowanie procedur imigracyjnych, wjazdowych i wyjazdowych. Każda reprezentacja i każda redakcja musi takiego oficera posiadać.
Na razie wszystko jasne, prawda? Problem jednak w tym, że redakcje, które wysyłają tylko jednego korespondenta, nie mogą połączyć sił z innymi. One także muszą mieć własnego oficera. Jednocześnie liczba osób, które mogą do Japonii wjechać, jest ograniczona. Jak to rozwiązać?
Można zostać swoim własnym CLO!
I tu dopiero zaczyna się przygoda. Mimo że ja-dziennikarka i ja-oficer covidowy to teoretycznie nadal po prostu ja, w praktyce jestem w dwóch osobach.
Swój własny, jednoosobowy plan aktywności mogę umieścić w aplikacji tylko z konta użytkownika CLO, a jako dziennikarka dostaję potwierdzenie, że mój CLO (czyli ja) umieścił mój plan w aplikacji. Mój CLO (czyli ja) ma się upewnić, że mam aplikacje, a jeśli mam z nimi problemy techniczne, to oficer covidowy (czyli ja) ma je rozwiązać. On też ma mi dostarczyć testy i jego mam zapytać, skąd je wziąć. On ma zapisywać codzienne dane dotyczące mojego zdrowia i to on w moim imieniu może się kontaktować z organizatorami w sprawie kwarantanny, bo ja-dziennikarka nie jestem stroną w tej rozmowie.
Upraszczając ten skomplikowany system: jeśli jako dziennikarka będę miała podwyższoną temperaturę, sama – jako CLO – wpiszę to w aplikację i odbędę wewnętrzną rozmowę, co dalej. Poczekam, aż moja osobowość oficera zdecyduje, co mam zrobić ja-dziennikarka. Zgodzę się z tym lub nie i przekażę decyzję sama sobie tzn. oficerowi, a on organizatorom.
Olimpijscy CLO wspominali coś o siwych włosach, chaosie i zmieniających się regułach gry. Igrzyska paraolimpijskie to jednak nowe rozdanie. Organizatorzy już okrzepli, a CLO, nawet tych jednoosobowych delegacji, pocztą pantoflową nabyli biegłości w procedurach, ucząc się na błędach i sukcesach olimpijskich kolegów.
Podwójnie, jako wysłanniczka Integracji i CLO w jednym, zapraszam na relacje z paraolimpijskich wydarzeń na portalu, w zakładce Niepelnosprawni.pl/tokio
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz