Sylwia Błach: Ciało słabe, ciało krzywe, ciało pozytywne
Wyobraź sobie nastoletnią dziewczynkę ze skoliozą powodującą oponkę na brzuchu, z trądzikiem i aparatem ortodontycznym. Jej nieidealny wygląd kontrastuje z pogodą ducha i chęcią do działania. Ta dziewczynka ma wiele hobby, a jednym z nich jest czytanie kolorowych magazynów. Taka byłam kilkanaście lat temu.
„Dziewczyna”, „Twist”, „Filipinka” i jeszcze „Girl” – czy którakolwiek współczesna nastolatka kojarzy którykolwiek z magazynów z początku XXI w.? Ja je uwielbiałam – do tej pory relaksuję się przy lekturze prasy. I choć tematy poszły z duchem czasu, to wiele się nie zmieniło – dążenie do idealnej sylwetki wciąż jest na topie, a czasopisma, tak jak 20 lat temu, kipią od obietnic pozbycia się cellulitu w dwa tygodnie i od rygorystycznych diet, które ze zdrowym odżywianiem nie mają wiele wspólnego. A przecież ruch ciałopozytywny ma już 25 lat!
Tak, to, co rozumiemy jako body positive, i to, co uświadomiło milionom współczesnych nastolatek, że nie muszą się wstydzić swoich ciał – sprawnych i niesprawnych – świętuje ćwierćwiecze. Ciałopozytywność wyrosła z potrzeby akceptacji siebie i pokochania swojego ciała, co prowadzi do dbania o nie. Co zatem sprawia, że nurt, który robi tak wiele dobrego, także dla osób o niekanonicznych sylwetkach, ciągle spotyka się z tak ogromną krytyką?
Uświadomiła mi to jedna z rozmów – znam ciałopozytywność z Instagrama i kobiecych portali. Znam to oblicze miłości, które mówi: jeśli kochasz – dbasz. Dbasz o zdrowie, dbasz o szczęście, dbasz o długie i miłe życie. A do głównego nurtu i internetowej memosfery dociera ściek sarkastycznych treści – także tych najbardziej klikalnych i kontrowersyjnych. Dlatego właśnie, gdy czytam o pozytywnym wpływie samoakceptacji na stan zdrowia, w głównym nurcie potrafią pojawić się dyskusje o tym, że waga powyżej 150 kg jest zdrowa. Badania naukowców mówią coś zupełnie innego. I chociaż nie podoba mi się mówienie innym, jak mają wyglądać, i wtrącanie się w stan ich zdrowia, to wierzę naukowcom i nauce, więc poniekąd rozumiem emocje, które taka forma promocji ciałopozytywności może wywoływać.
Rzecz w tym, że ruch ciałopozytywny dotyczy każdego z nas – każdego, kto chce kochać siebie. Po prostu. Uczyłam się tego latami.
Mam skoliozę. Wstydziłam się jej pół życia i nadal jej nie lubię. Wiem jednak, że nic na nią nie poradzę i albo będę kompleksowo kochać siebie, albo zwariuję zapatrzona w jeden element sylwetki, który nigdy nie będzie przystawał do kanonu. I chociaż kanony są różne w różnych kulturach, to ja żyję w kulturze europejskiej i zmiany kontynentu na razie nie planuję.
Pokochanie siebie było procesem, akceptacja wymagała świadomości, a możliwość opatrzenia się z innymi ciałami podobnymi do mojego odegrała ważną rolę. Nie miałabym tego, gdyby nie media społecznościowe, na których ruch ciałopozytywny kwitnie i dołączają do niego nie tylko osoby grubsze, ale też niższe, chudsze, z chorobami skóry i z niepełnosprawnościami. Potrzebujemy reprezentacji ciał spoza kanonu, by współczesne nastolatki z niepełnosprawnościami mogły patrzeć w lustro z miłością. Nie ze ślepym zachwytem, ale ze świadomością tego, kim są i jakie mają możliwości. Aby mówiły do odbicia: „kocham Cię i dlatego dam Ci to, co najlepsze”.
Coraz więcej influencerek idzie w tym kierunku – wystarczy choćby wspomnieć fenomenalną Wheelchair Rapunzel, która pokazuje swoje ciało bez wstydu. Ciało chore, osłabione, zdeformowane. Ale jej ciało jest dla niej domem, a cechy, na które nie ma wpływu, nie burzą jej samooceny. Po prostu są. Jak kolor oczu, który nam się nie podoba, czy niemłoda już skóra, tak odległa od tej widzianej na ekranie telewizora. Bo są takie rzeczy, na które mamy wpływ, i takie, z którymi nic nie zrobimy. Ale ani jedne, ani drugie nie powinny niszczyć miłości do ciała, w którym mieszkamy. Bardziej i mniej sprawnego.
SYLWIA BŁACH – programistka, pisarka, blogerka, działaczka społeczna, modelka. Wyróżniona przez markę Panache w konkursie Modelled by Role Models Nowy Wymiar Piękna jako „Wzór do Naśladowania”. Pojawiła się na ostatniej okładce magazynu „Harper’s Bazaar” jako finalistka konkursu „Evoque – I’m on the move” – dla kobiet wprawiających inne kobiety w ruch, i na okładce „Integracji” – w numerze o kulturze (5/2020). Finalistka konkursu Mocne Strony Kobiety magazynu „Cosmopolitan”. Pracuje w Poznańskim Centrum Superkomputerowo-Sieciowym. Po godzinach tworzy sklepy i strony internetowe. Choruje na rdzeniowy zanik mięśni, porusza się na wózku. W 2017 r. znalazła się w I edycji Listy Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością. Więcej: sylwiablach.pl.
Artykuł pochodzi z numeru 3/2021 magazynu „Integracja”.
Komentarze
-
Co Ty wiesz o nieakceptacji. Byłaś dziewczynką miałaś skoliozę i o matko jaka ja pokrzywdzona. Z samego tytułu bycia kobietą byłaś traktowana z przymrużeniem oka. Chcesz wiedzieć jak to jest być wyalienowanym? Chętnie Ci opowiem mam 28 lat ciężka chorobę płuc z tego powodu mój organizm zatrzymał się jeśli chodzi o ciało na poziomie 6? latka. Ważę 42 kg mam 160 cm wzrostu. Dzieci mają grubsze ręce i nogi ode mnie. Aha wiesz czego wymaga się od obecnych facetów? Jest kult ciała i na takich jak ja ludzie wszędzie patrzą z pogardą i odrazą. I nie, nie mogę przytyć i pójść na siłownie, to nie działa. Mimo wszystko mam jakieś tam sukcesy związane z praca czy wykształceniem, niestety jeśli chodzi o kobiety drogę mam zamknięta na amen. Owszem mam koleżanki umiem pogadac na różne tematy mam swoje życie. Ale tej bariery fizycznej nie da się przeskoczyć nawet jeśli ja ją zaakceptuję to nie zrobi tego nigdy druga strona. Mógłbym o tym książkę napisać.odpowiedz na komentarz
-
O co tu chodzi?odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz