Szymon Sowiński. Osiągnąć flow
Chętnie wraca wspomnieniami do zawodów Pucharu Świata w Châteauroux we Francji w 2018 r. Wtedy wszedł do finału konkurencji pistoletu sportowego. Ostatecznie był drugi, ale zawodnik z pierwszego miejsca wyjazd do Tokio zapewnił sobie już wcześniej. Dla Szymona oznaczało to kwalifikację na igrzyska.
Uzyskanie kwalifikacji to ogromna radość, ale nasz zawodnik doświadczał wówczas wielu bogatszych emocji.
- To był moment, do którego dążę jako strzelec. Chciałbym takich stanów doświadczać cały czas, a udało mi się go osiągnąć podczas finału – tłumaczy Szymon Sowiński. – Świat się dla mnie w pewnym momencie zatrzymał, wszystko spowolniło. Jak na nagraniu puszczonym w zwolnionym tempie. Sędzia coś mówi, ja go słucham, ładuję pistolet, patrzę na diody, jest zielona, strzelam, opuszczam broń. Potem kolejna sekwencja, bardzo powoli. W tle słyszę, że ludzie klaszczą, a tak jest zazwyczaj wtedy, kiedy ktoś strzeli pięć na pięć punktów. Patrzę na monitor, o kurczę, to ja strzeliłem tę piątkę! No to fajnie. Cały czas byłem w stanie głębokiej koncentracji. Osiągnąłem stan flow – tak się to nazywa.
Mantra i procedura
Jak taki stan osiągnąć? Dobre pytanie. W strzelectwie największym wrogiem są własne nerwy.
- Trzeba mieć wewnętrzny spokój, trzeba go w sobie odnaleźć – mówi Szymon. – Powtarzamy sobie, że trzeba cały czas robić to samo. Teoretycznie to proste, natomiast w praktyce różnie wychodzi. Jak pewnie większość strzelców staram się myśleć o jednym strzale. O tym, co mam zrobić w danej chwili. Próbuję też szybko zapomnieć o strzałach, które już padły. Mam swoje mantry, różne sposoby opracowane z psychologiem.
Jak te mantry wyglądają? Czasem nuci sobie po prostu jakąś piosenkę. Ma ona w całości zająć umysł. To forma rozluźnienia pomiędzy zadaniami. Żeby odsunąć myśli oceniające, wyłączyć wątpliwości. W chwili koncentracji Szymon powtarza spokojnie elementy, które ma do wykonania, czyli całą procedurę oddania strzału.
- Każdy strzał jest w gruncie rzeczy taki sam, bo przecież środek tarczy znajduje się na tej samej wysokości – czy na treningu, czy na zawodach – podkreśla. – To tylko my dopisujemy sobie w głowie rangę tego wydarzenia i to my sami się nakręcamy, że to są mistrzostwa świata czy igrzyska. Strzelnice mogą się różnić natężeniem światła, rozmiarami, a pewną zmienną na zawodach są rywale, którzy stoją obok. Trzeba sobie z tym radzić.
Szymon dysponuje na takie okoliczności pewnym arsenałem przepracowanych reakcji. Z założenia wie, co robić, choć wiele zależy od dyspozycji dnia czy nawet chwili.
Cztery pistolety
Podstawą są jednak umiejętności. Nie wystarczy spędzać wielu godzin na strzelnicy. Niezbędne są również treningi ogólnorozwojowe, stretching, bieganie, a także podnoszenie ciężarów. Nieduży, ale jednak unoszony wiele razy podczas zawodów pistolet wymaga wytrzymałości. Szymon ma wypracowany swój system pracy. Jednym z elementów przygotowania jest tzw. trening na sucho. Polega on na podnoszeniu pistoletu określoną liczbę razy bez oddania strzału. Taki trening można wykonać w domu. Doskonalenie umiejętności na strzelnicy to z kolei czas intensywnego strzelania, dużej liczby powtórzeń. Natomiast w okresie przedstartowym wszystkie te obciążenia maleją, by złapać trochę świeżości.
Szymon strzela w różnych konkurencjach z czterech pistoletów. Dwa z nich są pneumatyczne, do strzelania na dystansie 10 m – jeden jednostrzałowy (pistolet pneumatyczny), a drugi – nieolimpijski (pistolet pneumatyczny standard), którym można oddać pięć strzałów w ciągu 10 sek. Kolejny to tzw. pistolet sportowy – pięciostrzałowy kulowy na dystans 25 m, a ostatnim – pistolet dowolny, jednostrzałowy, używany na dystansie 50 m. Procedury oddawania strzałów są precyzyjnie określone dla każdej z konkurencji.
Bez żalu
By dobrze strzelać, potrzeba lat treningu i wielu występów na turniejach różnej rangi. Szymon z uśmiechem wspomina igrzyska w Rio. To była jego pierwsza tego typu impreza.
- Pojechałem zobaczyć, jak ona wygląda od środka, a niedużo mi zabrakło, żebym wrócił z medalem – mówi. – To zupełnie coś innego niż mistrzostwa Europy czy nawet świata. Duże napięcie, wielka olimpijska strzelnica, piękny obiekt. Mnóstwo ludzi podczas finału. Na początku trochę się stresowałem, ale można się z tym oswoić.
Wie już, czego się można spodziewać w 2021 r. w Tokio. Teraz tylko trzeba wykonać plan treningowy i przełożyć to na zawody. Zajęte w Rio czwarte miejsce w pistolecie pneumatycznym, a więc tuż za podium, nie psuje mu dziś krwi, choć na początku miał w sobie trochę żalu.
- Z perspektywy czasu myślę, że byłem przygotowany na czwarte miejsce – podkreśla. – Gdybym wtedy czuł, że jestem gotowy na więcej, to zdobyłbym medal. Choć i tak cieszę się, że otarłem się o podium. Było to wzbogacające doświadczenie.
Niewiele też zabrakło później, w konkurencji pistoletu dowolnego. Szymon zajął tam dziesiąte miejsce, ale do ośmioosobowego finału zabrakło mu trzech punktów. W finale wynik liczy się od zera, więc wszystko byłoby możliwe.
- Ten wynik również mnie cieszy, ponieważ warunki nie były zbyt dobre, bardzo wiało, a pistolet dowolny na 50 m jest techniczną, ciężką konkurencją – zaznacza.
Pozostać na wysokich obrotach
Informację z końca marca o przełożeniu kolejnych igrzysk przyjął spokojnie. W czerwcu miały odbyć się jeszcze mistrzostwa Europy. Długo ich nie odwoływano.
- Trzeba więc było „pozostać na obrotach” i cały czas trenować, by być gotowym – mówi Szymon. – Dopiero po odwołaniu tych mistrzostw, jakiś miesiąc później, można było troszeczkę spuścić z tonu i po prostu odpocząć.
Nasz czołowy strzelec uważa, że dodatkowy czas wcale nie musi być czasem straconym. Wręcz przeciwnie, to szansa na jeszcze lepsze przygotowanie się. Po Tokio nie ma szczególnych oczekiwań. Chce dobrze wykonać swoją pracę. Już czuje się przygotowany i wie, że uczciwie przepracuje okres przed igrzyskami. Cały czas się rozwija. To jest dla niego najważniejsze.
Najnowsze informacje z Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio w specjalnej zakładce Niepelnosprawni.pl/tokio, a także na naszych profilach na Facebooku i Twitterze. Na miejscu jest korespondentka Integracji, Ilona Berezowska.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz