Tokijskie opowieści. Wspomnienia noszone w plecaku
- A pamiętasz ten deszcz na mistrzostwach w Londynie? – pyta, po kamizelce sądząc, fotoreporter. Stoimy u wejścia na stadion olimpijski w Tokio.
Deszcz oczywiście pamiętam. Lucyna Kornobys akurat startowała i patrzyła prosto w mój obiektyw. Siedziałam na wózku obrotowym do kamery, przykryta płachtą, która miała tę kamerę chronić. Buty schowałam w plecaku i zalewana strugami deszczu uparcie robiłam zdjęcia Lucynie. To wszystko pamiętam, nie pamiętam za to człowieka, który pyta. On jednak wie, że tam byłam. Ja wiem, że on tam był. Staliśmy tam w tym samym miejscu w długiej kolejce po herbatę i ciastko, wściekaliśmy się, że w strefie rozmów z zawodnikami panował tłok i informacje o konferencjach prasowych dostajemy z opóźnieniem. Łączą nas te same przeżycia, ale się nie spotkaliśmy. Mamy jednak coś, co nas identyfikuje. Niczym goździk w klapie, złożony na stoliku egzemplarz „The Economist” albo szczegółowy opis w stylu: jestem niewysoka, noszę okulary i będę miała czerwoną torebkę czy co tam trzeba podać nieznajomym, by mogli nas rozpoznać w tłumie.
Mamy plecak.
Nic tyle nie mówi o dziennikarzu/fotoreporterze i korespondencie sportowym, co jego plecak. Dostajemy te plecaki na każdej dużej imprezie sportowej. Służą do noszenia sprzętu, dokumentów i tego wszystkiego, co musimy ze sobą taszczyć. To od strony praktycznej. Mają też inne zastosowanie. Plecak jest pretekstem, by zacząć rozmowę. Od niego zaczynają się przyjaźnie na lata, buduje się poczucie wspólnoty. Niczym żołnierze, którzy zaczynają od pytania „a Ty gdzie służyłeś, na ilu misjach byłeś?”. Masz plecak z dużej imprezy, np. Rio albo Pjongczangu, wiadomo, że jesteś swój. Stałeś na tym samym mrozie i teraz można się z Tobą pośmiać z tych wiecznie zmarzniętych rąk w Korei albo komarów w Rio. Masz plecak z mistrzostw świata w Londynie, więc można zapytać, czy pamiętasz ścianę deszczu zalewającą stadion.
Plecak ma też ciemniejszą stronę. Logotypy imprez sportowych oddzielają debiutantów od starych wyjadaczy. Wiadomo, o kim krążą legendy, a kto dopiero stawia pierwsze kroki. Na szczęście tylko przez pierwsze dni. Potem wszyscy jesteśmy na tym samej wojnie o szybkie i ciekawe newsy, o wyjątkowe ujęcia i wszyscy jesteśmy kibicami.
Co będzie oznaczał plecak z Tokio? Gdzieś tam w Pekinie, Paryżu, mistrzostwach w Lillehamer, ci, których tu nie było, będą pytać, czy naprawdę musieliśmy zgłaszać z dobowym wyprzedzeniem, gdzie będziemy robić zdjęcia, czy do sklepu mogliśmy wyjść tylko na 15 minut dziennie i czy naprawdę mieliśmy utrudniony dostęp do zawodników. Ci którzy byli, będą zaczynać rozmowę od: a pamiętasz, jak...
Najnowsze informacje z Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio w specjalnej zakładce Niepelnosprawni.pl/tokio, a także na naszych profilach na Facebooku i Twitterze. Na miejscu jest korespondentka Integracji, Ilona Berezowska.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz