Czy reforma DPS oznacza ich likwidację?
Czy domy pomocy społecznej czeka likwidacja? Czy ich pracownicy i mieszańcy trafią na bruk? Takie obawy często pojawiają się przy okazji procesu deinstytucjonalizacji. Jednak, to nie tego procesu trzeba się bać, ale… jego braku.
50-letni pan Marek jest osobą z niepełnosprawnością intelektualną i był uczestnikiem warsztatu terapii zajęciowej. Warsztat był dla niego ważnym miejscem – miał tam znajomych i przyjaciół, a całe jego życie toczyło się wokół tamtejszych zajęć. Po śmierci brata Marek trafił do domu pomocy społecznej. Tym samym stracił dom, w którym się wychowywał; stracił kontakt z przyjaciółmi, kolegami i koleżankami, ale też z lekarzami znającymi go od dziecka; stracił kontakt z kościołem, który znał od dziecka. Koszt utrzymania Marka w DPS-ie to 5200 złotych miesięcznie. Takich osób jak on są tysiące. I to właśnie z myślą o nich konieczne jest stworzenie systemu alternatywnego dla wielkich zamkniętych placówek. Na ten temat dyskutowano podczas konferencji pn. „Czy deinstytucjonalizacja to likwidacja instytucji?”, zorganizowanej przez Fundację Libertatem.
698 nieletnich w DPS-ach
Deinstytucjonalizacja, to mówiąc najprościej, odejście od wielkich instytucji opiekuńczych na rzecz usług społecznych świadczonych lokalnie – proces ten to wyzwanie, które stoi przed Polską. Jego podjęcia oczekuje od nas Komisja Europejska i Organizacja Narodów Zjednoczonych, ale też osoby z niepełnosprawnością i ich rodziny.
W Polsce jest 826 domów pomocy społecznej, podlegających Ministerstwu Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS). Prowadzą je samorządy, a także organizacje – jak choćby Caritas. W tego typu placówkach jest ogółem 81 004 miejsc, z czego zajętych – 76 133 (dane z grudnia 2020 roku, MRiPS). Najwięcej wśród mieszkańców DPS-ów jest osób określanych jako „przewlekle psychicznie chore”, bo 19 765. Jeśli chodzi o wiek, to między 61 a 74 rokiem życia jest 24 778 mieszkańców. Choć nie brakuje też osób znacznie młodszych – aż 698 mieszkańców DPS to osoby niepełnoletnie! Nie ma przy tym twardych danych na temat sektora prywatnego, który również świadczy usługi opieki całodobowej.
Duża część mieszkańców takich placówek mogłaby funkcjonować w środowisku lokalnym przy odpowiednim wsparciu. I temu ma służyć Strategia Rozwoju Usług Społecznych, przygotowana przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. Z jednej strony strategia ta rozczarowała środowisko osób z niepełnosprawnością i ich rodzin, które oczekiwało bardziej zdecydowanych propozycji. Z drugiej – hasło deinstytucjonalizacji wielu kojarzy się z przymusową likwidacją DPS i odesłaniem ich mieszkańców do domów. Konferencja Fundacji Libertatem miała za cel pokazanie i uświadomienie, że nie jest to prawda.
Nie likwidować. Zmieniać
- Zmiana nie oznacza likwidacji. Zmiana oznacza zmianę. Nie musi ona oznaczać, że coś zamykamy i tworzymy od nowa. To jest pewien proces. Nie zrobimy deinstytucjonalizacji w 2-3 lata – tłumaczył prof. Mirosław Grewiński, socjolog i przewodniczący Rady Pomocy Społecznej, jeden z ekspertów zaproszonych na konferencję.
Badacz tłumaczył, że deinstytucjonalizacja to nie jest proces odgórnego zamykania placówek opiekuńczych, ale tworzenia całego złożonego systemu wsparcia.
- Trzeba zdemonopolizować tą całą naszą politykę społeczną i dać część kompetencji organizacjom pozarządowym, podmiotom ekonomii społecznej, instytucjom wyznaniowym, itd. Jeśli podzielimy się tą odpowiedzialnością, to nam deinstytucjonalizacja wyjdzie – tłumaczył.
Działania, o których mówił prof. Grewiński są o tyle ważne, że ze względu na zmiany demograficzne zapotrzebowanie na różnego rodzaju formy wsparcia będzie tylko rosło. Oznacza to, że albo będziemy kierować coraz szerszy strumień pieniędzy na tworzenie instytucji pomocowych, albo zdecydujemy się na tworzenie alternatywnych rozwiązań, które pomogą np. rosnącej grupie seniorów pozostać jak najdłużej w swoim lokalnym środowisku. O wyzwaniach i zagrożeniach wynikających ze zmian demograficznych mówił Cezary Miżejewski, reprezentujący Wspólnotę Roboczą Związków Organizacji Socjalnych WRZOS.
fot. pexels.com
Najgorsza jest prywatyzacja
- Nie jestem za tym, żeby budować nowe domy pomocy społecznej, a jeszcze bardziej domy dziecka, którymi chwalą się różni marszałkowie i prezydenci – mówił Cezary Miżejewski. – Trzeba zmniejszyć napór na te domy, by trafiały tam osoby najbardziej potrzebujące. Natomiast, jeśli nie zbudujemy silnego systemu usług społecznych, to wszystko rozwiąże sektor prywatny. Bo skarbnicy - od ministra finansów po władze gminy - działają według zasady „musimy się zmieścić w finansach”. Czyli robimy wszystko jak najtaniej, po najniższej linii oporu. Nie życzę nikomu żebym w wieku 75 lat trafić do instytucji prywatnej, gdzie będzie zajmował się przypadkowy pracownik, być może w ramach prac społecznie użytecznych – wskazywał.
Jego zdaniem najgorszym scenariuszem jest to, że niewydolny system wsparcia zamiast być reformowany zostanie sprywatyzowany, a od dobra pojedynczego człowieka ważniejszy będzie zysk.
Obawy dyrektorów
Wśród uczestników konferencji wiele było osób prowadzących domy pomocy społecznej. Mówili o swoich obawach, związanych choćby z planami zmian, zaprezentowanych przez przedstawicielkę Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Wśród nich jest m.in.: stworzenie nowych standardów funkcjonowania placówek; wymóg tworzenia jednoosobowych pokoi czy dążenie do tworzenia lub przekształcenia placówek całodobowych w Środowiskowe Centra Opieki Długoterminowej; przeprowadzenie audytu pod kątem przestrzegania praw mieszkańców.
Kierujący DPS-ami zwyczajnie boją się wzrostu kosztów i powolnej likwidacji, która będzie wiązała się choćby z koniecznością zwalniania pracowników. Przy tym zdają sobie też sprawę z tego, że obecny system jest niewydolny.
- Jesteśmy otwarci na deinstytucjonalizację. Sami jesteśmy w trakcie tworzenia Centrum Opiekuńczo-Mieszkalnego, by część naszych osób mogła korzystać ze wsparcia dziennego. Oczekujemy na to, by przeprowadzać deinstytucjonalizację. Choćby w naszej placówce szacuję, że nawet 40 procent mieszkańców przy właściwym wsparciu mogłaby funkcjonować w środowisku lokalnym – opowiadała Jolanta Borek, dyrektorka DPS w Krzyżanowicach pod Iłżą, która sama jest matką dorosłej osoby z niepełnosprawnością intelektualną.
Jolanta Borek jednocześnie wskazuje na potrzebę zrozumienia sytuacji DPS-ów, szczególnie w małych miejscowościach, gdzie nakładanie dodatkowych obowiązków na placówki jednocześnie musi wiązać się z właściwym finansowaniem. Tu koniecznie trzeba nadmienić, że wiele DPS-ów realizuje projekty usamodzielniania swoich mieszkańców i wspierają ich w przechodzeniu na przykład do mieszkalnictwa wspomaganego. Działa tak m.in. dom pomocy społecznej w Bytomiu.
Oprócz aspektu prawno – politycznego i wymogu Polski przyjęcia strategii deinstytucjonalizacji, jest jeszcze aspekt ludzki.
Osoba, nie podopieczny
- W wypowiedziach skupiamy się na takich sprawach jak finansowanie, kadra, budynki, itp. A brakuje w tym osoby. Tymczasem naszym głównym tematem powinno być zapewnienie każdej osobie prawa do niezależnego życia – podkreślała dr Monika Zima-Parjaszewska, prawniczka i prezeska Zarządu Głównego Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną (PSONI). – Jak to zrobić? Nie można tego zrobić mówiąc o osobach, które się znajdują w placówkach per „podopieczny”. Jeśli ja mówię „podopieczny”, to myślę o tej osobie, że jest „pod” czymś. I całe jej życie jest „pod”: pod tym, co inni myślą na jej temat, jaki mają pomysł na jej życie, itd. Bardzo zachęcam, by popatrzeć na tego człowieka jak na podmiot wszelkich praw i wolności, a na nas jako na tych, którzy mają wyłącznie zagwarantować dostęp do wolności i praw człowieka, a nie „opiekować się” – dodała.
fot. pixabay.com
Dr Zima-Parjaszewska zaznaczyła, że takie podejście wynika z Konwencji ONZ o Prawach Osób z Niepełnosprawnościami, którą Polska ratyfikowała w 2012 roku, i która powinna być podstawą tego, jak myślimy o osobach z niepełnosprawnością – także tych mieszkających w domach pomocy społecznej.
- Jeśli dalej będziemy skupiać się tylko na pokojach i wynagrodzeniach pracowników DPS, to życie osób w nich mieszkających się nie zmieni – powiedziała prawniczka.
Dajcie ludziom wybór!
A potrzeba zmian jest naprawdę ogromna. Co na konkretnych liczbach wykazywał Adam Zawisny, wiceprezes Instytutu Niezależnego Życie.
- Dla mniej więcej 95-98 procent obywateli, którzy wymagają intensywnego wsparcia, nie ma alternatywy innej niż ZOL czy DPS. Jeżeli na poziome systemowym nic nie zrobimy, to nic się nie zmieni – mówił.
Zaznaczył przy tym, że potrzeba zmian nie wynika z tego, że osoby pracujące i zarządzające DPS-ami są niekompetentne czy pozbawione empatii, ale że oparty na nich system wsparcia nie uwzględnia prawa do niezależnego życia. Mówiła też o tym Monika Zima-Parjaszewska.
- Pewna dyrektorka DPS powiedziała, że nie można tak „źle” mówić o takich placówkach, bo na przykład ona i jej pracownicy z empatią i poświęceniem podchodzą do mieszkańców. Ja zaproponowałam jej, żeby z zamkniętymi oczami podeszła do mapy i wskazała jeden punkt. A potem odpowiedziała sobie na pytanie, czy sama chciałaby zamieszkać w DPS-ie w tak losowo wybranej miejscowości – opowiadała prawniczka.
- Możemy mieć w domach pomocy społecznej fenomenalnych opiekunów, dyrektorów, kierowników o niesamowitych zdolnościach i empatii. Ale niestety sama formuła funkcjonowania domów pomocy społecznej powoduje, że pewne trudności są zdecydowanie większe, a pewnych możliwości po prostu nie ma. Deinstytucjonalizacja jest warunkiem niezależnego życia – zaznaczył Adam Zawisny.
Wiceprezes Instytutu Niezależnego Życia podał przykład pana Tomasza – czterdziestoletniego mężczyzny poruszającego się na wózku. Od lat mieszka w 600-osobowym DPS-ie, a teraz z powodu epidemii od 17 miesięcy nie może wyjść z placówki. Pan Tomasz dzięki właściwemu wsparciu może spokojnie funkcjonować mieszkając samodzielnie. Odbywa się to z korzyścią zarówno dla niego – jak i dla budżetu.
Taniej dla państwa, lepiej dla ludzi
- Koszty utrzymywania ludzi w DPS-ach są tak wysokie, że nie wystarcza na ich właściwą opiekę nad ludźmi, którzy naprawdę potrzebują intensywnej pomocy. Przekształcanie DPS-ów w kierunku świadczenia usług środowiskowych jest możliwe. W Szwecji udało się to w kilkanaście lat – stwierdził Adam Zawisny.
Dobrze ilustruje to przykład pani Iwony. Była ona w podobnej sytuacji jak opisany na początku tekstu pan Marek – po śmierci ojca wydawało się, że jedynym rozwiązaniem dla pani Iwony było umieszczenie w DPS-ie. Jednak dzięki współpracy jej braci z Warsztatem Terapii Zajęciowej, udało się stworzyć krąg wsparcia, który pomaga pani Iwonie zachować jej maksymalną niezależność. Po trzech miesiącach trafiła do mieszkania wspomaganego. Mieszka tam z trzema koleżankami i otrzymuje adekwatne dla siebie wsparcie. Jednocześnie dalej uczestniczy w swoim WTZ, z pomocą asystenta robi zakupy i przygotowuje sobie posiłki. A przede wszystkim – uczestniczy w życiu lokalnej społeczności. Miesięczny koszt jej utrzymania to 1470 złotych. Czyli znacznie mniej niż w typowej instytucji.
Komentarze
-
Przykro się czyta!
15.09.2022, 13:26TAK. BARDZO PRZYKRO SIĘ CZYTA, ŻE MY, NIEPEŁNOSPRAWNI NIE MAMY PRAW. BARDZO PRZYKRO SIĘ CZYTA TYM BARDZIEJ, ŻE MY, NIEPEŁNOSPRAWNI NIE MAMY PRAWA WALCZYĆ O PRAWA. PRZYKRO SIĘ CZYTA, ŻE STAŹNICY PRAW, NIE KONTROLUJĄ NASZYCH PRAW, WMAWIA WYKONUJĄC NAM, ŻE NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK ŁAMANIE PRAW. OGARNIA ZŁOŚĆ A I WŚCIEKŁOŚĆ LUDZKA ❗MY, NIEPEŁNOSPRAWNI CZUJEMY BEZSILNOŚĆ ❗ Tak! Racja! Przykro się czyta i słucha, że my, niepelnosprawni nie mamy żadnych praw! Przykro się czyta i słucha, że my, NIEPEŁNOSPRAWNI nie mamy nwet PRAW DO PRAW! Antoni Chołodniak mieszkaniec DPS, Obrońca Praw Człowiekaodpowiedz na komentarz -
Re:
13.09.2022, 21:56Nie wszyscy tu dyskutujący o domu pomocy społecznej mają pojęcie i wiedzę, o Prawie Polskim, które narusza Kartę Praw Podstawowych i Prawa Człowieka oraz i Traktat o Unii Europejskiej dotyczący osób niepełnosprawnych, które to właśnie Prawo łamie prawa osób niepełnosprawnych, które też są łamane prawa autonomiczne w Polskim DPS. Nie wszystkim tu dyskutującym, jest wiadomo i mają wiedzę, czym są te prawa osób niepełnosprawnych i czym jest Konwencja o prawach osób niepełnosprawnych a dzieje się tak dlatego, że w Polsce nie przestrzega się praw osób niepełnosprawnych bo nie ma promocji. Czy się dyrektorom DPS podoba lub nie, muszą przestrzegać prawa osób niepełnosprawnych. Z raportów Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur i Najwyższej Izby Kontroli i RPO wynika, że w tej instytucji i jej podobnych, są łamane prawa człowieka. Również, i HFPC, w jej raportach są zawarte dane z kontroli. Nie można też zapominać, o DPS w Jordanowie. Jako obrońca Praw Człowieka, otrzymuję bardzo dużo skarg, o łamaniu praw człowieka w DPS. Chcę też przypomnieć DPS w Krakowie, wypowiedzi lekarzy psychiatrów i psychologów, którzy wręcz mówią o absolutnej władzy personelu. Niewątpliwie sytuacja Polskiego DPS i standard opieki bardzo się obniżył. Polski DPS przypomina już kolonię karną i osoby drugiej kategorii. Bardzo ważna jest Deinstytucjonalizacja, ale i zmiana Systemu Pomocy Społecznej i Administracji. Jedno, co jest bardzo ważne to, że w DPS, mają być przestrzegane Prawa Osób Niepełnosprawnych, które są Prawami Człowieka. Antoni Chołodniak, Obrońca Praw Człowieka, mieszkaniec DPSodpowiedz na komentarz -
jestem zdruzgotany
16.01.2022, 18:42Jestem lekarzem z ponad 30-to letnim stażem pracy, geriatrą od ćwierć wieku, specjalistą medycyny paliatywnej , byłym konsultantem wojewódzkim z geriatrii, prowadziłem przez 10 lat hospicjum domowe, obecnie prowadzę ośrodek całodobowej opiek nad osobami starszymi ...itd. Jestem zdruzgotany wypowiedziami zamieszczonymi w tym artykule Po pierwsze żadnej wypowiedzi osoby z sektora prywatnego , wypowiedź pana Miżejewskiego podła i głupia - kim jest ten człowiek i co/nic sobą reprezentuje. Tylko nie prywatyzacja? czyli witaj w komunizmie. Przypadkowy pracownik proszę pana to jest w instytucjach publicznych i w dodatku dostaje dopłaty od wojewody, starosty itp. Człowiek prowadzący firmę prywatną dba o dobrą usługę tylko musi być rynek a ten jest zabijany przez takie nieodpowiedzialne wypowiedzi, przepisy i kontrole gnębiące "prywaciaży" a przymykające oko na "publicznych". Niech każdy pójdzie do dps-u czy szpitala publicznego i prywatnego i zobaczy różnicę. Przez 4 lata prowadziłem firmę opiekunek domowych ze współpracy z MOPS-em, jest to sposób uzupełniający opiekę i skoordynowanie takiej pomocy jest możliwe i super ale wielu ludzi jest w zbyt ciężkim stanie psychicznym lub somatycznym i wymaga pomocy instytucjonalnej. Wypowiedź pani Moniki Zima-Parjaszewskiej bez sensu, nie może mieć niezależnego życia osoba niepełnosprawna,ona jest zależna i to jest jej błogosławieństwo, że ma kogoś od kogo "jest zależna". politpoprawność na zasadzie wszyscy muszą decydować zawsze i o wszystkim to bzdura, bez opieki dzieci i niepełnosprawni nie przeżyją. Niech się pani Monika spyta ludzi niepełnosprawnych czy wolą być po opieką czy zdani na własne starania. Co Pani czuje słysząc słowo "podopieczny" to chyba Pani sprawa i kłopot, , zupełnie niemerytoryczne porównanie z byciem pod czymś - co to za wypowiedź, jakieś jaja z mapką? proszę Pani w większości miejscowości z tej Pani mapki nie ma żadnych instytucji wsparcia , a na pewno nie ma żadnego ośrodka opieki stacjonarne, zupełnie bez sensu dla sprawy. Jeśli chodzi o taniość to rozproszenie opieki, skierowanie jej do domów może będzie taniej jeśli publiczne pieniądze pójdą na urzędników, a opieka spadnie i tak na rodziny, sąsiadów, instytucje pozarządowe, religijne itpodpowiedz na komentarz -
Bzdura
15.09.2021, 22:12Kolejny ruch po feministkach który chce koniecznie coś zrobić dla swoich idei. Deinstutocjonalizacja to nic innego jak dyskusja w Tworkach o tym kto jest Napoleonem. Kilku nawiedzonych mówi i kilku nawiedzonych słucha a żaden z nich ani jednego dnia nie przepracował w dps i już go chce likwidować. Najgorsze jak teoretyk bierze się za pracę fizyczną, zapraszam wszystkich teoretyków do pracy uczciwej w dps i zobaczą jak jest traktowany mieszkaniec. Mam na myśli dps prawdziwe , zarejestrowane a nie pseudo lazarety prowadzone przez prywatne podmioty jako spółki czy działalności gospodarcze. Życzę powodzenia w DI dps dla osób starszych i somatycznie chorych, macie wenę więc coś pewnie wymyślicie.odpowiedz na komentarz -
Czym jest deinstytucjonalizacja, w którym kraju się udała??? To najważniejsze pytanie, ma które nie da się odpowiedzieć. Każdy z nas przyzna że chce do końca swoich dni radzić sobie samodzielnie, chce być zdrowym, sprawnym, itp, itd... Tylko że to mrzonki... Baśnie z mchu i paproci... Cykl życia człowieka nierozerwalnie wiąże się z niesprawnością... i wie to... każdy przedszkolak... Każdy z nas chciałby mieć w takim przypadku możliwość prawdziwego wyboru... pomoc w mieszkaniu czy instytucja... To mój wybór... Przysłowiowy Pan Tomasz - o którym słyszę od kilku lat od Pana Adama to porażka piewców deinstytucjoanlizacji, bo co zrobili dla Pana Tomasza oprócz wiecznego gadania? Ale tu nie chodzi o to by pomóc, tylko żeby gadać o tym na każdej konferencji... tak trwa to już kilka lat!!! Więc pytam i liczę na odpowiedź: - kto z nas jest gotowy zapłacić za usługi w domu rodzinnym po kilka tysięcy złotych miesięcznie? - kto będzie się opiekował kiedyś 1/5 społeczeństwa w ich domach rodzinnych? i TAKA refleksja - skąd wzięli się Ludzie w DPS? Z jakiego powodu? Po odpowiedzi na te pytania już wiesz że... bajdurzenie na temat POLSKIEJ SZWECJI jest tylko kolejnym występem OŚWIECONYCH DEINSTYTUCJONALIZATRÓW... A w tle... ogromne pieniądze unijne - które łykną organizacje pozarządowe typu projektożerców!!!odpowiedz na komentarz
-
DPS-y reforma
10.09.2021, 21:53Jeżeli p a ń s t w o patrzy ekonomicznie to należy popierać hasło nie pracowałeś nie masz nic i koniec, pomijam tutaj osoby niepełnosprawne od urodzenia lub nabyły stopień niepełnosprawności przed 18 rokiem życia gdyż nie były w stanie nabyć stosownych uprawnień. Więcej środków wyrzucamy na tzw. zasiłki stałe dawane zamiast emerytur lub rent " bez sensu" niż pomoc dla DPS-ów. Uszanujmy seniorów na końcu drogi ich pracowitego życia. Każdy musi mieć świadomość, że na jesień żywota pracuje się od urodzenia. Jeżeli nie to ma się pecha i koniec.odpowiedz na komentarz -
Deinstytucjonalizacja jest rozwiązaniem problemu Europy Zachodniej, w Polsce niewiele pomoże
10.09.2021, 18:39W krajach Europy Zachodniej od kilkudziesięciu lat osoby niesamodzielne z powodu chorób i/lub wieku umieszczane były w całodobowych ośrodkach opiekuńczych. System ten staje się coraz bardziej niewydolny w związku z narastającym popytem na jego usługi spowodowanym starzeniem się społeczeństwa i jednocześnie wzrostem liczby osób w różnym wieku niezdolnych do samodzielnego życia, co spowodowane jest m.in. rozwojem interwencji medycznych, które coraz skuteczniej ratują życie pozostawiając niesprawnymi osoby, które wcześniej umierały (w tym wcześniaki coraz młodsze/z coraz mniejszą wagą). Jedną z dróg wyjścia z tego impasu na zachodzie ma być deinstytucjonalizacja, dzięki czemu przynajmniej część tych osób może pozostać w swoich domach i rodzinach, jeśli zapewni się im jakieś częściowe wsparcie. Ponieważ głównym problemem jest brak rąk do pracy w stacjonarnych ośrodkach, deinstytucjonalizacja ma pomóc częściowo rozwiązać ten problem przerzucając zadanie obsługi na samego pacjenta (samoobsługa) lub na jego rodzinę. W Polsce nigdy nie doszło do jakiejkolwiek istotnej instytucjonalizacji i jak w każdym tradycyjnym społeczeństwie obowiązek opieki nad osobami niesamodzielnymi spadał i spada na rodzinę. W tej sytuacji deinstytucjonalizacja niewiele pomoże. Tak jak na zachodzie postępuje starzenie się społeczeństwa i wzrost liczby osób niesamodzielnych w całym przekroju grup wiekowych. Przybywać będzie osób, które będą wymagały 24-godzinnej opieki, a nie będą miały nikogo z rodziny, kto będzie w stanie ją zapewnić (starsze osoby bezdzietne, pozostali członkowie rodziny też chorzy/starzy itd.). Zapewnienie 24-godzinnej opieki w warunkach domowych, szczególnie osobom leżącym, jest BARDZO kosztowne, nieefektywne i trudne. Jedna osoba nie wystarczy, bo jak wyjdzie po zakupy, do lekarza, sama zachoruje itd., to musi być ktoś na zmianę. Samodzielne dźwiganie chorego jest niebezpieczne lub niemożliwe, z upływem czasu rośnie ryzyko choroby psychicznej odizolowanego opiekuna, który nie ma chwili wytchnienia, zaburzony sen itd. W małych polskich mieszkaniach z małymi łazienkami i wąskimi drzwiami do pomieszczeń z reguły nie ma możliwości zainstalowania urządzeń ułatwiających opiekę: prysznica z możliwością wjazdu wózkiem, podnośnika itd. Opieka nad osobami całkowicie niesamodzielnymi może być o wiele bardziej efektywna w dobrze zorganizowanym i wyposażonym ośrodku stacjonarnym. W takim ośrodku opiekunowie pracują na zmiany, po pracy idą do swoich rodzin i mają normalne życie, dzięki temu opieka nie dewastuje ich psychiki. Urządzenia typu podnośniki, ssaki mogą być efektywniej wykorzystane, jeśli nie służą tylko jednej osobie lecz wielu osobom po kolei. Dźwiganie chorego wykonywane jest nie przez jedną osobę, tylko dwie lub w razie potrzeby więcej, gdy jest bardzo ciężki, pobudzony itd. Szerokie drzwi pozwalające na łatwy przejazd wózkiem lub łóżkiem na kółkach, duże łazienki, szerokie korytarze itd. Pielęgniarka, która w razie potrzeby może szybko podać zastrzyk itd. Możliwość zastosowania jakichś innowacyjnych urządzeń monitorujących stan pacjentów, które np. nocą nadzoruje jedna dyżurująca osoba czuwająca nad wieloma pacjentami na raz. Taka osoba po dyżurze może kolejną noc przespać normalnie, natomiast samotny opiekun w domu ma każdą noc zarwaną, czego skutki są z czasem dewastujące dla jego zdrowia. Jeśli chodzi o opiekunów rodzinnych, to coraz więcej wykwalifikowanych osób (głównie kobiet) w średnim wieku będzie wypadało z rynku pracy żeby opiekować się starymi rodzicami niezdolnymi do samodzielnego życia. Część osób bezdzietnych posiadających mieszkania i inny dorobek, chętnie na starość to spienięży i zapłaci (dodatkowo, oprócz przekazywania emerytury) za opiekę stacjonarną w bezpiecznym, profesjonalnie prowadzonym publicznym ośrodku.odpowiedz na komentarz -
Tylko napiszcie jedno, to co proponuje deinstytucjonalizacja ZUPEŁNIE nie nadaje się do osób niesamodzielnych fizycznie, których trzeba podnieść, ubrać, nakarmić, przesadzić na wózek. Opieka nad osobą niepełnosprawną intelektualnie ale chodzącą nawet w stopniu znacznym a osobą niesamodzielną fizycznie to jest PRZEPAŚĆ !!!odpowiedz na komentarz
-
Już nie pierniczcie głupot o likwidacji, zwolnieniach. Ciekawe komu zależy, aby nie doprowadzić do zachodniej jakości, chyba "zapajęczynionym pracownikom". Nie straszcie ludzi.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz