Co po protestach?
Co zostało po sejmowym proteście rodziców niepełnosprawnych dzieci? Co po proteście opiekunów niepełnosprawnych osób dorosłych przed Sejmem? Co się właściwie stało? Kto skorzystał, kto stracił, co będzie dalej z ludźmi niesamodzielnymi i ich rodzinami?
Protest rodziców niepełnosprawnych dzieci w Sejmie doprowadził do podniesienia kwoty świadczenia pielęgnacyjnego, które w kolejnych latach ma stopniowo wzrastać do poziomu płacy minimalnej i być poddawane waloryzacji. Od 30 kwietnia br. pod hasłem „Jak wspierać osoby niepełnosprawne” obraduje tzw. okrągły stół, złożony z polityków, ekspertów, działaczy i opiekunów.
– Protesty uruchomiły debatę na temat potrzeb osób niepełnosprawnych i budowania systemu wsparcia. Już rozpoczęcie tego procesu wydaje się cenne – uważa Rafał Bakalarczyk z Instytutu Polityki Społecznej UW, zajmujący się m.in. wykluczeniem społecznym, ekonomią opieki, uczestnik okrągłego stołu.
Nadzieja
Iwona Hartwich, mama 20-letniego Kuby z porażeniem mózgowym, jedna z liderek sejmowego protestu, mówi o sukcesie. – Działam w środowisku, którego aktywność ukierunkowana jest na poprawę sytuacji rodzin mających dzieci z orzeczeniem o niepełnosprawności w stopniu znacznym. Nasze dzieci nie chodzą, nie widzą, nie słyszą, są upośledzone, nie kontrolują potrzeb fizjologicznych. Wymagają nieustannej opieki. Wywalczyliśmy lepszy los dla tysięcy rodzin. Wyższe świadczenie to ogromna pomoc dla rodziców mniej zaradnych, słabszych psychicznie.
Protestujący walczyli o lepszy los dla wielu rodzin, fot.: Mateusz Różański
Protestujący chcą kolejnych zmian, w tym: klarownego i kompetentnego orzecznictwa, celowej subwencji oświatowej, opieki wytchnieniowej, wyższej renty socjalnej, zlikwidowania kryterium dochodowego przy naliczaniu zasiłków rodzinnych. Priorytetem jest uzawodowienie opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem – po 20 latach jej sprawowania świadczenie pielęgnacyjne powinno przysługiwać dożywotnio, a przypadku śmierci dziecka, rodzic miałby dostać zabezpieczenie finansowe na tzw. okres przejściowy.
Pułapka świadczeniowa
Małgorzata Dziewońska-Bajkiewicz liczyła straty już wtedy, gdy wyższe świadczenie było tylko obietnicą premiera. Jej rodzina jest modelowa. Ona zajmuje się dziećmi i pobiera świadczenie, mąż pracuje, jedno dziecko jest z orzeczeniem (autyzm), drugie z problemami rozwojowymi; mają ok. 2200 zł miesięcznego dochodu. Korzystają z podatkowych świadczeń z PFRON i OPS.
– Wzrasta nam dochód. Przestajemy „łapać się” na tzw. kryterium 150-procentowe, tracimy 400 złotych na ożywianie. Dodatek mieszkaniowy dostaniemy, ale mniejszy o 50 zł. Wzrośnie nam znacząco opłata za specjalistyczne usługi opiekuńcze (SUO). Tracimy 500 zł, gdy faktyczna podwyżka świadczenia to teraz tylko 180 zł – wylicza Małgorzata Dziewońska-Bajkiewicz.
Część gospodarstw może stracić zasiłki rodzinne, stanowiące dużą część środków utrzymania. Niektórzy będą musieli zapłacić za SUO, co może skutkować rezygnacją z tych usług. W niejednej gorzej sytuowanej rodzinie są one jedyną dostępną formą (a raczej namiastką) zarówno terapii, jak i opieki wytchnieniowej.
Rafał Bakalarczyk zwraca uwagę, że wprowadzenie mechanizmu waloryzacji świadczenia względem płacy minimalnej, a nie np. względem ułamka aktualnej średniej krajowej, może spowodować, że kolejne rządy będą mniej skłonne do podnoszenia tej płacy, co przełoży się na mniejszą siłą nabywczą świadczenia pielęgnacyjnego.
– To środki dla rodzica, który zrezygnował z pracy. Musi jeść, czasem choruje i potrzebuje leków. Wykonuje ogromną pracę z dzieckiem przez 24 godziny na dobę i nie jest w stanie pracować gdzie indziej – uważa Iwona Hartwich.
Opieka w rodzinie jest dużo tańsza niż w placówce instytucjonalnej, co protestujący akcentowali wielokrotnie. Miesięczny pobyt jednej osoby w DPS kosztuje budżet min. 3 tys. zł, a nie w każdym przypadku jest to opieka terminalna. Koszty leczenia szpitalnego są jeszcze wyższe. A protestujący domagają się także uzawodowienia.
– W niektórych przypadkach uzawodowienie jest zasadne. Jednak nie powinno się go traktować jako uniwersalnego rozwiązania. System powinien być elastyczny, umożliwiać godzenie opieki z innymi formami aktywności opiekuna, a osobom niepełnosprawnym dawać szanse optymalnego włączenia w życie społeczne. Obecnie utrzymana została konieczność całkowitej rezygnacji z zatrudnienia, aby móc ubiegać się o jakiekolwiek wsparcie w związku ze sprawowaną opieką – ocenia Rafał Bakalarczyk.
Ekwilibrystyka pracujących
Infografika na stronie informacyjno-promocyjnej kampanii „Jestem mamą. Nie rehabilitantką. Jestem tatą. Nie terapeutą”, która wystartowała w tym samym czasie co protest, ilustruje, ile i jak mogą dorabiać do swoich świadczeń emeryci, renciści, osoby na urlopach macierzyńskich i wychowawczych. Pokazano też, że osoba na świadczeniu pielęgnacyjnym może dorobić... całe 0 zł.
Kampania ma upowszechniać ideę równych szans rodziców dzieci z niepełnosprawnością w dostępie do zatrudnienia, m.in. dając praktyczne narzędzia: informację o przysługujących prawach oraz doradztwo, jak je egzekwować. Podczas protestu nagłośniona została przede wszystkim sprawa świadczeń pieniężnych. W 2010 roku przeprowadzono w woj. mazowieckim kampanię „Stuprocentowy Rodzic, Stuprocentowy pracownik”, adresowaną głównie do pracodawców, by przekonać ich do zatrudniania rodziców dzieci z niepełnosprawnością, jako dobrze zorganizowanych, zmotywowanych, ale potrzebujących pewnych udogodnień, jak: elastyczny czas pracy, telepraca, częściowy etat... Są to praktyki stosowane na zachodnich rynkach pracy, obniżające koszty pracy, dające większą swobodę w godzeniu różnych ról.
Materiały kampanii "Jestem mamą. Nie rehabilitantką. Jestem tatą. Nie terapeutą"
Kampanię można uznać za odważną i nowatorską, bo i decydenci, i pracodawcy, i rodzice zbyt często kojarzą pracę z pełnym etatem. Rodzice, którzy łączą pracę zawodową z opieką, wydają się być grupą najbardziej poszkodowaną. Chcąc prowadzić w miarę normalne życie, wykonują ekwilibrystykę między niespójnym i niestabilnym systemem wsparcia (np. płatne SUO, problemy w szkołach), a nieprzyjaznym (często nie z winy pracodawców) środowiskiem zawodowym. Mają dochody za wysokie, aby otrzymywać świadczenia finansowe, ale niewystarczające, aby w potrzebnym zakresie opłacać kosztowną, często dostępną tylko na wolnym rynku rehabilitację i dodatkową opiekę dla dzieci. Po proteście nie uzyskali żadnego wsparcia. Są tak samo sfrustrowani i zmęczeni jak ci, którzy zostawili pracę i ledwo wiążąc koniec z końcem, zamknęli się z dziećmi w domach.
Wsparcie czy ściana płaczu
Katarzyna Hall, przewodnicząca Zespołu ds. Rozwiązań Systemowych na Rzecz Osób Niepełnosprawnych, była minister edukacji, uczestniczka okrągłego stołu, podkreśla, że dziś mamy w Polsce obowiązkową edukację, subwencję oświatową, przepisy, mające zapewnić dziecku wsparcie specjalistów (np. indywidualny program edukacyjno-terapeutyczny), a do tego rodzica na świadczeniu:
– Wielu opiekunów od wielu lat egzystuje wraz z niepełnosprawnym dzieckiem na świadczeniach z budżetu, trudno im wyobrazić sobie jakikolwiek inny scenariusz, na przykład powrót do pracy. Ale rodzą się kolejni niepełnosprawni i powinni mieć dobry start. Dopóki nie stworzymy realnego systemu wsparcia, kolejne osoby będą automatycznie przechodziły na garnuszek państwa. Nie trzeba na to nowych środków. Pieniądze już są, ale niestety, nie tak zorganizowane, by rodzic, godząc wszystkie istniejące świadczenia, mógł wrócić do pracy.
Zdaniem Katarzyny Hall, bazą do budowania lepszego systemu mogą być placówki publiczne, głównie szkoły. W jednym miejscu można by tak zorganizować kompleksową opiekę, aby opiekun mógł pracować. – Dziś edukacja zamiast włączać, często wyklucza, i rodziców, i niepełnosprawne dzieci – mówi Hall.
Szkoły nie organizują potrzebnej terapii, proponują nauczanie indywidualne, a nie ma propozycji na wakacje, ferie, dni wolne od szkoły.
„Dzieci trzeba uczyć, a dzieci z niepełnosprawnością trzeba uczyć, uczyć, uczyć...” – takie motto widnieje na stronie Stowarzyszenia „Po pierwsze rodzina”, założonego przez Małgorzatę Bal, mamę dorosłej już Agnieszki z porażeniem mózgowym.
– W naszym kraju nie istnieje system pomocy asystenckiej, asystenta trzeba wyszukać i opłacać samodzielnie. Dlatego wciąż muszę pracować – mówi pani Małgorzata.
Pomoc asystenta dałaby jej czas na odpoczynek, ale też, co mocno podkreśla:
– Asystent uniezależniłby córkę od mojej stałej obecności. Agnieszka wymaga pomocy we wszystkich czynnościach życiowych, ale dzięki właściwej edukacji jest studentką Uniwersytetu Warszawskiego. Jakie miałaby szanse zamknięta w domu? Teraz trzeba mieć nadzieję, że przyjmie ją rynek pracy.
Wiele pytań
Protest niewątpliwie zwrócił uwagę na opiekunów osób z niepełnosprawnością na to, że jak wszyscy mają prawa i potrzeby. Uderzył też w czułe struny. Czy opiekunowie mają być dla swoich dzieci całym światem? Czy nie powinni głośniej walczyć nie o pieniądze, ale dobre placówki, dostęp do leczenia i terapii? Podczas protestu nie wspominano od ludziach mniej zaburzonych, o tym, że zaburzenia fizyczne nie są równoznaczne z intelektualnymi, nie mówiono o osobach z niepełnosprawnością intelektualną.
Nie ma wątpliwości, że potrzebne są zmiany w orzecznictwie. Oby znalazła się też odpowiedź na pytanie, gdzie podziali się ojcowie niepełnosprawnych dzieci. Nieobecność jednego rodzica, często wskutek jednostronnej decyzji, generuje poważne koszty i dla niepełnej rodziny, i dla budżetu, bo państwo wciąż łatwiej daje świadczenia niż egzekwuje sprawowanie władzy rodzicielskiej.
Podczas protestu ujawniła się znacząca społeczna niewiedza na temat niepełnosprawności – jej powstawania i potrzeb z nią związanych. W pierwszych dniach protestu politycy i dziennikarze wydawali się być bezradni. Tak zwani zwykli ludzie podzielili się na oburzonych i współczujących, najczęściej bazując na stereotypach. To był mocny sygnał, że ludzie z niepełnosprawnością są nieobecni w przestrzeni publicznej, choć wg danych rządowych w 2011 roku liczba osób niepełnosprawnych wynosiła około 4,7 mln.
Idąc dalej – urzędnicy, nauczyciele i dyrektorzy szkół nie zdają sobie sprawy, jakie skutki mają ich działania (brak wsparcia dla dzieci, wykluczanie rodziców z rynku pracy). Jak to się stało, że dziś integracja oznacza bardziej upchnięcie zaburzonego dziecka w placówce niż tworzenie dopełniającej się wspólnoty? Zupełnie nie pamiętano (nie wiedziano?), że od lat zmian systemowych domagają się przedstawiciele społeczni, reprezentanci organizacji (w obu przypadkach – często rodzice osób z niepełnosprawnością), drepcząc wokół kolejnych rządów, podtykając rozwiązania legislacyjne. Po proteście zastanawiają się, czy ich dotychczasowa mrówcza praca (np. ustawa o niesamodzielnych dorosłych, propozycje dotyczące orzecznictwa) nie pójdzie na marne. Protest opiekunów dorosłych osób z niepełnosprawnością nie przyniósł zmian.
Czy protest przyniesie zmiany? Fot.: Mateusz Różański
Można stawiać tezę, że opiekunowie dzielą się na tych, którzy chcą pracować, potrzebując wsparcia państwa, i tych, którzy woleliby zająć się podopiecznym, i być za to wynagradzani. Jednak prawdziwy podział leży chyba gdzie indziej: dzielimy się na tych, którzy mieli szansę dostać wsparcie, np. w organizacji pozarządowej czy w osobie mądrego terapeuty, oraz tych, którzy takiej szansy nie dostali. Nie wiedzieli, gdzie się zwrócić, nie są dość zaradni i kompetentni, aby wadzić się z systemem, gdy nie ma spójnych działań systemowych, i nie ma informacji, która powinna trafić do rodziny tuż po diagnozie.
Dzielimy się na tych, którzy już tylko walczą o byt: „dajcie nam więcej pieniędzy, a my już sobie poradzimy”, i tych, którzy jeszcze myślą o doczekaniu realnych zmian. Zgadzamy się co do tego, że długo nie myślano o nas tam, gdzie podejmuje się najważniejsze decyzje. Doszliśmy już do granicy wytrzymałości, protesty – i sejmowy, i ten sprzed Sejmu wydobyły energię, której dotąd nie było. I oby to nas łączyło.
Dorota Próchniewicz – dziennikarka i blogerka, mama 19-letniego Piotra, który ma autyzm.
Komentarze
-
Uzdrowienie
30.09.2015, 13:05Nie chodzi o kasę ale jak ja się zatrudnię to kto będzie jedżił z dzieckiem na rehabilitacje do szpitala idp. przecież żaden pracodawca nie da mi tyle wolnego ile będę potrzebowała na leczenie syna ja bynajmniej żyje tyle lat i się nie spotkałam żeby tak się znalazł.Szkoły bo niestety większość nie daje sobie radę i i nie są przygotowane do uczenia dzieci niepełnosprawnością żądają od nas dyspozycyjność ja miałam taki problem w szkoła integracyjnych jak i w podstawówce tak i teraz gimnazjum nauczyciel robi 2 letnie dokształcenie i uważa się za Boga że potrafi uczyć ja zjadłam wiele nerwów i w ostatnim roku przez pół roku nie było tygodnia żeby w szkole nie spędziła dwa ,trzy dni i ja tu pracować ,szpitale również wymagają dyspozycyjności a dziecku trzeba pomóc niestety dobrze robić ustawy i ustalać je ale większość tych ludzi co to robią są zdrowi i nie mają nikogo chorego jak się mówi zdrowy chorego nie zrozumie.Do 16 roku życia są chore potrzebują opieki a po 16 roku dostają umiarkowane i do tego piszą praca chroniona ,możliwość kształcenia się i gołe orzeczenie a przecież problemy zdrowotne zostały nic się nie zmieniło trzeba dalej robić to co się robiło przed 16 rokiem.Dziecko wysyłają do pracy mimo ze ma dwa odroczenia w szkole, oprócz choroby z której jest orzekany zrobiły się inne współistniejące problemy ze słuchem,oczami,nerkami z tarczycą ale co tam.Orzecznictwo wyleczyłoi mówię do syna ty rzucasz szkołę idziesz do pracy i ja mam spokój nie muszę cie leczyć bo ty już jesteś dorosły nadajesz się do pracy bo urząd Ciebie uzdrowił tak jest w orzeczeniu ja pójdę też pracować i będzie git.Jest bardzo dużo problemów ale kto to widzi ja bym chciała żeby ktoś się zamienił zemną na miesiąc z urzedasów i po miesiącu zapytałabym i jak było ba nie wiem czy tydzień by wytrzymał.Spraw rodziców i nie tylko ludzi niepełnosprawny jest wiele ale według urzędów państwowy jesteśmy leniami którzy chcą wyciągnąć kasę trzeba niektórych uzdrowić bo tak mamy nakazane ale na litości boska dzieci które są chore one się o to nie prosiły.odpowiedz na komentarz -
Niesmak...
01.10.2014, 17:24Właśnie... A co z dorosłymi,SAMOTNYMI, którzy już nie dają rady pracować, bo są tak schorowani, że NIKT, ŻADEN PRACODAWCA ICH JUŻ NIE ZATRUDNI!!! W najlepszym razie NAJNIŻSZA RENTA - PO LICZNYCH BOJACH Z ORZECZNIKAMI I ZUS I ... 600PLN BRUTTO "renty"... Za dużo by umrzeć, za mało by GODNIE PO 20 LATACH PRACY ŻYĆ...odpowiedz na komentarz -
Tak rząd oszczędza na ON
07.09.2014, 17:52i ich opiekunach. Ściemniały "Okrągły Stół" ma jeszcze bardziej ściemniałe "Podstoły" i nic więcej. A informowanie o tym, o czym wszyscy wiedzą nic nie daje szanowna Integracjo.odpowiedz na komentarz -
Tylko gotówka?
07.09.2014, 14:44Samą gotówką niczego się nie załatwi. Ile musielibyśmy mieć świadczeń, żeby zapłacić za leki, sprzęt, rehabilitację, turnusy, SUO, asystenta? 6 tysięcy miesięcznie mogłoby być mało. I dla dzieci, i dla dorosłych. Fakt - gdybym ja dostała 4000,- - pytałabym ile Wrocław kosztuje, ale moja córka ma "tylko" niedosłuch. Niedługo się usamodzielni, ja poszukam pracy i OK. Ale to ja, a inni? Od 6 lat piszę ludziom odwołania od orzeczeń - czytam o ich codzienności i problemach. Koszmar. Do tej pory pisałam głównie do WZONów. W tym roku grubo ponad 1/3 odwołań idzie do sądów, bo Zespoły Wojewódzkie nie tylko nie pomagają, ale wręcz - naruszając art. 139 kpa - odbierają stopień niepełnosprawności. PFRONy dają mniej dofinansowań - zawsze miały zbyt mało środków, teraz traktują sprawy jeszcze bardziej rygorystycznie. Dlaczego? Ano, spotykałam się już z opiniami "No, jak protestujecie i macie podwyżki, to sobie radźcie". Głośno nikt nie wspomni o "niepisanym prawie" limitowanych orzeczeń w ZUS czy ZON, bo jak to udowodnić? Któryś orzecznik się przyzna, że jak przychodzi na komisje, to dostaje odgórnie "panie doktorze, dzisiaj uznajemy tylko dwa, reszta się odwołuje". Ale w prywatnych rozmowach mówią, a jakże. Tylko trudno się dziwić, że nie chcą stracić pracy, w dodatku wylecieć dyscyplinarnie... Protesty nie są złe. Ale ich cele i efekty...? Może warto przemyśleć, nim przed kolejnymi wyborami ktoś ruszy pod sejm z żądaniami "w imieniu wszystkich". Może też warto owych "wszystkich" zapytać, czy życzą sobie być w taki właśnie sposób reprezentowani...odpowiedz na komentarz -
Jestem mamą dziecka z Zespołem Aspergera. W 2012 r. zrezygnowałam z pracy na rzecz opieki nad dzieckiem bo nie było innego wyjścia-problemy wynikające z ZA oraz konieczność uczestnictwa dziecka w wielu terapiach. Mamy 2014 r. Orzeczenie: jest niepełnosprawny,ale w pkt 7. : NIE. Zaświadczenia i dokumentacja mówią:niezdolny do samodzielnej egzystencji a lekarz orzecznik jest na NIE. Odwołałam się do Gdańska - tam jeszcze gorzej. Psychiatra, który był bardzo niemiły, wręcz gburowaty, nie zainteresowany czy dziecko wymaga opieki czy nie, najważniejsze pytanie do matki czy wg niej opieka należy się dziecku 3. letniemu i dalsze pytanie czy dziecko 9.letnie wymaga opieki. Gdy mówię, że moje wymaga, ponieważ sam nie dotrze do szkoły i z niej nie wróci a sporo dzieci w tym wieku samodzielnie dociera do szkoły i z niej wraca, lekarz dokonuje zapisu w dokumentacji że: matka uważa, że każde dziecko 9. letnie samo chodzi do szkoły. Na mój protest, iż tego nie powiedziałam i nie ma zapisywać mówi nie, tak pani powiedziała. To skandal!!! I ja nie mogę z tym nic zrobić a ten pan dalej będzie orzekać o niepełnosprawności. Nie wspomnę że oficjalnie bez zapoznania się z dokumentacją, którą przywiozłam prosto w oczy powiedział mi że moje dziecko jest sprawne fizycznie i że nie wymaga całodobowej opieki!!!! To już jest kolejne dziecko z autyzmem, któremu odmówiono opieki rodzica w pkt. 7. To jest kara za protest rodziców.odpowiedz na komentarz
-
co po protestach
28.07.2014, 23:34Nic sie nie zmienilo nadal jest dysdkryminacja osob niepelnosprawnych. Rzad tylko interesuja dzieci niepelnosprawne ale tylko z II i I gr.bo dorosli z III gr. niech sobie readza sami.Ja mam trzecia od 2008r a moje inwalidztwo istnieje od 1995r. Cztery razy stawalam na komisjii ,lekarz oorzecznik stwierdzil ze moj stan zdrowia nie pogorszyl sie na tyle aby mi dali druga grupe mimo ze choruje na kregoslup choroba scheuermanna.i nadal mam III gr. Nawet nie mam znizek na komuniacje miejska ani zasilku pielegnacyjnego chociaz na leki wydaje majatek , a mopr kaze mi pracowac , pracuje badzo ciezko ponad sily i grosze zarabiam . czuje sie poprostu dyskryminowana. I jak tu zyc ????odpowiedz na komentarz -
jak zyc PANIE PREMIERZ?
26.07.2014, 09:32Podziwiam rodziców dzieci i dorosłych, którzy siebie daja dzieciom swoim. Sledze Wasze losy toczace sie z dnia na dzien w ciagłej niedoli. Mysle, ze rzad nic nie obchodzi nasza codziennosc-jestem równiez ON ale ruchowo, od urodzenia, przeszłam 10 operacji w tym 8 ortopedycznych, obecnie mam obustronne endoprotezy st. biodrowych. Z zyciem i cirpieniem (bolem) codzien ide pod reke. Mimo wielu przeciwnosci sama wychowałam i wykształciłam core-ukonczyła studia,mam 2-och wspaniałych wnuków-i obecnie rente 800 zł-UWAGA, po 25-ciu latach pracy. Praca wymagała bardzo duzego samozaparcia, cierpienia, garsci tabletek-ciagły bol stawow. Teraz wegetuje, "ogromny dochod" pozwala mi tylko na dodatek miesz.i zeby nie pomoc zywnosciowa z PCK, w ktorym tez godzinami musiała stac, to nie wiem jak ja bym zyła. Tabletki sile przeciwbolowe. Chetnie bym przyatapiła do strajku przed Sejmem, choc nie wiem czy wytrzymałambym. Tyle lat pracy to chyba powinnam muc z tej renty zyc. Kiedys renta wynosiła najnizszy zarobek z pracy, teraz jest 2 razy nizsza a zasiłe pielegnacyjny-o ktory musiałam z ZUS-em walczyc 4 lata w sadzie, mimio, ze co 2-3 lata stawałam na komisje lekarska do 1992r,pozniej otrzymałam stała rente, darmozjady "krolowe na pałacach"za nasza krwawice, oszusci, ja im musiałam udawadniac, ze od urodzenia jestem niepełnosprawna i po kilku operacja do 16 roku zycia. Tak trzeba znac cały kodeks cywilny aby z nimi wygrac, im wolno wszystko- gubic dokumenty, krecic i kłamac i włos z tych zakutych łbow nie spadnie. Teraz opłary zrobie, krote musze od rzu i tak zapłace z opoznienie za prad, raz za gaz, to za mieszkanie i wode, leki za ceny na zarobki zachodnie. Tu od 10 lat niezmieninie otrzymuje dodatek pielegnacyjna po 153 zł i co i nic, oni po 4 tys. na rok sobie podwyzsza. Czy to kidy bogaty,biednego, zdrowy,chorego, młody, starego-zrozumie?Prawda? Tak tez dalej sie kulac bedziemy a oni dalej nic zrobic nie moga, dla Polakow nie ma ale dla "biednych Greków" 4 miliardy SA.odpowiedz na komentarz -
wcześniejsze emerytury
25.07.2014, 22:38A co z rodzicami którzy przeszli na wczesniejsze emerytury które w latach 90 byly jedynym wyjściem przy chorym dziecku.Nie dość że był warunek przepracowania 20 lat to na dzień dzisiejszy ich renty oscyluja w granicach 800 zł. Wtedy trzeba było wypracowac lata bo inaczej rezygnując z pracy nie mialo się nic.I trzeba bylo to zrobić przy chorym dziecku.Moja corka miała 8 lat gdy wypracowałam lata.Dzis ma lat 26 jestem sama a ona jest na etapie 6 miesięcznego niemowlaka.Nie chodzi,nie mówi nie sygnalizuje potrzeb fizjologicznych.Tylko rośnie wzdłuż i wszerz po lekach psychiatrycznych które i tak nie spełniaja swojego zadania.Nie śpi po nocach krzyczy w dzień i w nocy.odpowiedz na komentarz -
Rozwiązania na miarę potrzeb
25.07.2014, 01:58Powinniśmy budować system wsparcia spójny i biorący pod uwagę zróżnicowane potrzeby rodzin. I to dzieje się chociaż z ogromnym trudem. Takie organizacje jak Stowarzyszenie z Zamościa pokazuje, jak można i trzeba. I nie powinniśmy patrzeć jednostronnie - dzieci niepełnosprawne musimy przygotowywać do maksymalnie możliwej samodzielności - one tego potrzebują ! a system wsparcia powinien brać pod uwagę i te które mogą być usamodzielniane i te, które potrzebują stałej opieki. Zacznijmy od rozwiązań pozwalających na dostę do asystentów osobistych dla osób niepełnosprawnych i asystentów rodzin z osobami niepełnosprawnymi. To już wiele zmieni w ich życiu. I szanujmy potrzeby inne niż nasze.odpowiedz na komentarz -
brawo rodzice z sejmu!
24.07.2014, 23:37matki, które protestowały w sejmie to dla mnie najwspanialsze i najbardziej twarde babki, które w życiu widziałem, życzę im powodzenia i wytrwałości w walce o zmianę całego systemu, który jeste poprosytu zły!!! jeszcze raz dziękuję i życzę wszystkiego najlepszego, ps; jeżeli będzie protest w Wa-wie to napewno przyjedziemy, aby was wspierać!!!odpowiedz na komentarz -
wiadomosc
24.07.2014, 18:13Witam ! pisze i mówi się tylko o matkach dzieci niepełnosprawnych, a co z nami dorosłymi ??? otrzymujemy niskie renty, nie stać nas na leczenie, opiekuna musimy opłacać ze swoich dochodów. koszt 10-dniowej rehabilitacji to 200 zł, leki coraz droższe , jak my mamy ZYC, MOPR stwierdził iż osoba niepełnosprawna , samotna musi zrobić opłaty leczyc się za 540 zł, pozostaje nam eutanazja, jesteśmy wykluczeni, nie mamy prawa zyc w tym kraju,.odpowiedz na komentarz -
Co po protestach
23.07.2014, 21:59Autor tego artykułu powinien wiedzieć że dzieci niepełnosprawne kończą szkołę specjalna w wieku 24 lat i tylko niektóre kwalifikują się na warsztaty szkole .Reszta ma areszt domowy .Są też osoby korzystające z aparatury medycznej ,ssak ,pompa żywieniowa ,PEG/PEJ a nawet respirator ,te osoby nie mają żadnego wsparcia w postaci przejęcia opieki ,ponieważ takiej opieki może udzielić tylko osoba przeszkolona lub tylko matka .Takie osoby też podlegają nauczaniu ale w domach .NIE ROZUMIE OSÓB które uważają że taka matka /opiekun ma jeszcze podjąć pracę zawodową .Zapraszam do siebie pokój mojego dziecka wygląda jak mały szpital ,ciągle wyje jakiś aparat ,moje spanie to po 2 godz z przerwami na odsysanie.JAK i KIEDY ja mam jeszcze pracować ??? 8 przepuklin w kręgosłupie z bólu i braku sił często miałam ochotę odłączyć moje dziecko -zwyczajnie go zabić i sama popełnić samobójstwo .Nikt żadne SUO nic mi nie daje ,bo psychologa lub terapełty nam nie potrzeba .Potrzeba osoby przeszkolonej która mogła by mnie zastapić na parę chwil ,lecz czegoś takiego nie ma i nie bedzie .Nawet rurkę tracheostomijną muszę wymienić sama bo nikomu po za laringologem nie wolno .Więc LUDZIE opamiętajcie się Pni Król z Zamościa nie zbawi wszystkich niepełnosprawnychodpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz