W gminach źle się dzieje
Tak złych wyników nikt się nie spodziewał. Przeprowadzone w ubiegłym roku badania PENTOR wykazały, że większość gmin w Polsce niewiele robi dla osób niepełnosprawnych. Prawdziwy dramat jest na wsi. Tu wsparcie często kończy się na przekazaniu zasiłku z pomocy społecznej.
Fot. M. Giminski/Forum
W 90 proc. gmin urzędnicy nie wiedzą, ile osób niepełnosprawnych mieszka na ich terenie (takie informacje są tylko w największych miejskich gminach). W połowie operuje się jedynie szacunkowymi danymi. Jeszcze gorzej wypada znajomość stopnia niepełnosprawności i rodzaju schorzeń tych osób. Wiedzą to zaledwie w 5 proc. samorządów, a w trzech czwartych gmin nie potrafiono podać nawet szacunkowych liczb! Wiele samorządów gminnych nie ma więc pojęcia, z jakimi problemami borykają się osoby niepełnosprawne. Połowa urzędników przyznaje, że nie ma żadnej wiedzy o ich potrzebach. Tylko w 3 proc. urzędów prowadzi się pod tym względem szczegółowe badania. Dlaczego tak się dzieje?
- Gmina nie jest w stanie sporządzić rzetelnego rejestru osób niepełnosprawnych zamieszkałych na jej terenie z powodu Ustawy o ochronie danych osobowych - mówi Lucyna Malec z Urzędu Miejskiego w Kozienicach. - Zastanawiamy się, w jaki sposób zdobyć te dane.
Urzędy gminne w obawie przed złamaniem przepisów nie przekazują między sobą informacji o niepełnosprawnych obywatelach. Część informacji mają Gminne Ośrodki Pomocy Społecznej, przychodnie lekarskie i szkoły, część znajduje się w Powiatowych Centrach Pomocy Rodzinie, Urzędach Pracy, w oddziałach PFRON lub organizacjach pozarządowych.
- Lekarze pierwszego kontaktu mają chyba najwięcej informacji o osobach niepełnosprawnych, ale ich uzyskanie jest prawie niemożliwe - dodaje Agnieszka Wysocka z Ośrodka Pomocy Społecznej Warszawa Wawer. - Gdy staraliśmy się udowodnić pracownikom jednego z Zakładów Opieki Zdrowotnej (ZOZ), że mają obowiązek udzielić nam pewnych informacji, odpowiedzieli, że nie mogą tego zrobić z powodu Ustawy. W konsekwencji została tylko niechęć do współpracy.
Na brak kontaktów z urzędnikami gminnymi narzekają także osoby niepełnosprawne. Aż 85 proc. wskazało, że gmina nigdy z własnej inicjatywy nie zwróciła się do nich z ofertą pomocy finansowej czy materialnej, a nawet z pytaniem, jakie mają potrzeby. Ponad trzy czwarte osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności przyznało, że nigdy żaden pracownik gminy ich nie odwiedził. Inaczej tę sytuację widzą urzędnicy. Większość twierdzi, że pracownicy socjalni kontaktują się z osobami niepełnosprawnymi przynajmniej raz w miesiącu.
- Pracownicy socjalni, których z reguły w gminie jest niewielu, zapewne docierają tylko do części osób niepełnosprawnych - mówi Agnieszka Morysińska z ośrodka badawczego PENTOR, który przeprowadził badania opublikowane przez PFRON w raporcie „Gmino, jaka jesteś?".
- Wygląda na to, że działaniami gmin objętych jest niewiele osób spośród całej grupy niepełnosprawnych. Główny wysiłek w uzyskaniu pomocy leży po ich stronie. To przykry wniosek, ale obecna organizacja systemu wsparcia wymaga od osób niepełnosprawnych determinacji, przedsiębiorczości i zapału. Paradoksalnie muszą wykazać się siłą i zdrowiem, aby uzyskać pomoc.
Brak podstawowych danych w gminach o mieszkających na ich terenie osobach niepełnosprawnych z pewnością dla wielu będzie szokiem. Przedstawiciele gmin, a w badaniu uczestniczyło aż 85 proc. samorządów gminnych, przyznają, że mają jedynie ogólną wiedzę o problemach, z jakimi borykają się ich niepełnosprawni mieszkańcy. Najmniej zaskoczone tymi wynikami są organizacje pozarządowe, które od dawna zwracały uwagę na tę sprawę.
- Po 17 latach nadziei osób niepełnosprawnych na lepsze życie w Polsce, badanie przeprowadzone przez PENTOR pokazało, że król jest nagi - komentuje wyniki Marek Plura, przewodniczący Komisji spraw obywatelskich i społecznych Rady Miasta Katowice. - Wreszcie odkryto prawdę o działaniach na rzecz osób niepełnosprawnych podejmowanych przez władze samorządowe. Polskie gminy nie interesują się swoim niepełnosprawnym mieszkańcem, dopóki sam się do nich nie zwróci, i nie będzie domagał się pomocy. Same nie okazują zainteresowania jego sytuacją. Doświadczam tego także w naszym mieście. W Katowicach, a więc dużej gminie, na ten rok zaplanowano wybudowanie dla osób niepełnosprawnych tylko jednego przystosowanego mieszkania.
Tykocin, woj. podlaskie, fot. P. Mecik/Forum
Więcej niż zasiłek
Niepełnosprawność i brak determinacji oraz wiedzy o przysługujących prawach sprawiają, że wielu zainteresowanych jest pozbawionych wsparcia państwa. Organizacje osób niepełnosprawnych krytykują skostniałe struktury w Gminnych Ośrodkach Pomocy Społecznej, w których działa się zgodnie ze schematem - przychodzisz, prosisz, a my dajemy to, co mamy. Nie ma regulacji, które obligowałyby je do stałego monitorowania sytuacji, w jakiej znajdują się niepełnosprawni.
- Trzy razy byłam u wójta w sprawie mojego syna, który porusza się na wózku i całe dnie nie ma co robić w domu - mówi Maria Cichocka z siedmiotysięcznej gminy w woj. świętokrzyskim. - Dwa razy mi powiedział, że nie może pomóc synowi, bo gmina nie ma pieniędzy, a raz zasugerował przeprowadzenie się bliżej miasta, bo tam są większe możliwości dla osób niepełnosprawnych i warsztaty terapii zajęciowej. Gdy zapytałam, czy coś będą robić dla nas, odpowiedział, że przecież robią, bo jest pomoc społeczna.
Samorządy gminne, chwaląc się działaniami na rzecz osób niepełnosprawnych, najczęściej wskazują na Ośrodek Pomocy Społecznej, dowożenie dzieci do szkół i organizowanie imprez. W większości (aż 75 proc.) nie opracowuje się żadnego programu działań dotyczącego tej grupy. Robią to tylko miejskie gminy, czyli te, które dysponują największą pulą funduszy i udzielają wsparcia największej liczbie osób. Poza tym w połowie gmin w ogóle nie planuje się w budżecie wydatków na rzecz osób niepełnosprawnych, a środki wygospodarowuje się na bieżąco.
- Miałam okazję widzieć, jak w gminach i samorządach stawiana jest diagnoza potrzeb osób niepełnosprawnych - mówi Krystyna Mrugalska, prezes Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. - Korzystano z danych z Rocznika Statystycznego. Najczęściej problemy osób niepełnosprawnych próbuje się rozwiązywać przy okazji różnych innych spraw, np. remontu drogi.
Trudno się dziwić, że gminy nie opracowują programów działań, skoro nie zatrudniają wyspecjalizowanych pracowników. Do obsługi osób niepełnosprawnych przeznaczają statystycznie 1,7 pracownika. W gminach wiejskich średnia jest jeszcze niższa: 1,2 pracownika. Ponadto aż dwie trzecie gmin w ogóle nie dostrzega potrzeby angażowania w te sprawy większej liczby osób.
- Głównym problemem małych gmin jest brak pieniędzy - mówi Bogdan Doliński, sekretarz miasta Węgrów. - Ze środków z budżetu państwa przekazywanych do powiatów na osoby niepełnosprawne najczęściej korzystają najsilniejsi, a więc ci, którzy mają plany, diagnozę potrzeb, strategie i różne projekty. Najmniej pieniędzy trafia do najbiedniejszych gmin. Teoretycznie każda gmina może stworzyć projekt i złożyć wniosek o pieniądze. Problem w tym, że jeśli jest się małą i biedną gminą z kilkoma etatami na wszystkie sprawy, bez wyszkolonych pracowników, z niewielkimi środkami własnymi, to trudno jest z przygotowywać profesjonalne projekty i strategie. Mamy więc taką sytuację, że bogate gminy stają się bogatsze, a biedne - jeszcze biedniejsze.
To dlatego stale rośnie liczba postulatów o odebranie powiatom części środków i przekazywanie ich gminom. Wcześniej jednak we wszystkich gminach powinny powstać bazy danych - ile osób niepełnosprawnych mieszka na ich terenie, jakie mają schorzenia, jakie problemy i potrzeby. Wymaga to rozszerzenia współpracy pomiędzy powiatami a gminami, centrami pomocy rodzinie a ośrodkami pomocy społecznej, urzędami pracy i organizacjami pozarządowymi.
W powiecie węgrowskim jest dziewięć gmin, w których łącznie mieszka 72 tys. mieszkańców. Bogdan Doliński uważa jednak, że w tych gminach nie ma potrzeby tworzenia dodatkowych etatów i oddzielnych biur zajmujących się wyłącznie osobami niepełnosprawnymi. W Węgrowie jest wystarczająco dużo tego rodzaju placówek. Jego zdaniem powiaty nadal powinny rozdzielać środki, ponieważ ich zadaniem jest wyrównywanie szans i różnic między gminami. Gminy natomiast powinny opracowywać projekty na likwidację barier, pomoc socjalną, rehabilitację, edukację i zatrudnianie, i składać je w powiatach.
Schody do wójta
Urzędnicy gminni w Polsce jednogłośnie przyznają, że bariery architektoniczne to największy problem, z jakim borykają się osoby niepełnosprawne. Niepełnosprawny mieszkaniec nie ma możliwości dotarcia do większości urzędów, by samodzielnie załatwić konieczne sprawy. Tylko w co trzecim budynku urzędu gminy jest przed wejściem podjazd dla wózków inwalidzkich (z tego 70 proc. znajduje się w dużych miastach). Dostosowanymi toaletami może pochwalić się co piąta gmina, a windą umożliwiającą dostęp na wyższe piętra urzędu - co czternasta. Do zupełnej rzadkości w urzędach gminy należą podnośniki dla wózków, pracownik posługujący się językiem migowym czy oznaczenia dla osób niewidomych, ułatwiające im poruszanie się.
- Usunięcie barier w urzędach daje szansę, że osoba niepełnosprawna sama przyjdzie do urzędu, ponieważ wiele gmin nie ma tylu pracowników, aby w każdej sprawie chodzili do osób niepełnosprawnych - mówi Adam Janas, wiceprezes Związku Powiatów Polskich. - Znam przypadek, gdy w urzędzie dobudowano III piętro i tam przeniósł się wójt. Dotąd urzędował na II piętrze, teraz jest jeszcze bardziej niedostępny dla osób niepełnosprawnych.
Niedostępne urzędy gminne to nie jedyne obiekty, do których nie mają szans dostać się osoby niepełnosprawne. Podobnie jest ze sklepami, obiektami sportowymi i kulturalnymi, miejscową pocztą i przejeżdżającymi przez wieś i miasteczko autobusami PKS. Trudno się dziwić, że po kilku nieudanych próbach wiele osób niepełnosprawnych rezygnuje z kolejnych kontaktów Nie tylko z wójtem i sołtysem, ale również z życia lokalnej społeczności. Z drugiej strony nie dziwi też tęsknota wielu włodarzy gminnych do czasów kiedy PFRON przekazywał im środki na likwidację barier w urzędach administracji publicznej. Małych gmin nie stać na wydanie 200 tys. zł na budowę windy w urzędzie, a często także na podjazd kosztujący połowę tej sumy, bo przecież droga, wodociąg i szkoła we wsi od lat czekają na remont. Jest wiele pilnych potrzeb, dlatego małe i biedne gminy, broniąc się przed zarzutami o niewielkie zainteresowanie sprawami niepełnosprawnych mieszkańców, odpowiadają, że brak im środków.
Praca jak cud
Druzgocące dla gmin są również wyniki badań dotyczące zatrudniania osób niepełnosprawnych. Większość gmin w Polsce nie podejmuje żadnych działań, aby pomóc im znaleźć się na rynku pracy. Tylko dwa procent osób z orzeczoną niepełnosprawnością, poszukujących zatrudnienia, znalazło pracę dzięki wsparciu gminy. Częściej znajdują ją dzięki pomocy znajomych lub szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Ponad 90 proc. poszukujących pracy stwierdziła, że gmina ani razu nie zwróciła się do nich z ofertą dokształcenia, szkolenia, doradztwa zawodowego czy zrobienia kursu przekwalifikowującego. Dane wskazują, że czyni tak tylko co dwudziesta gmina, ale dotyczy to i tak tylko największych gmin miejskich.
- Gmina powinna odgrywać kluczową rolę w aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych - mówi Jolanta Borek, pracownik Katedry Rozwoju Regionalnego i Lokalnego na Politechnice Radomskiej. - Biorąc pod uwagę ograniczoną mobilność tych osób, lokalne rynki pracy odgrywają dla nich najistotniejszą rolę. Gminy muszą diagnozować ten rynek pod kątem popytu i podaży. Muszą także współpracować z jednostkami samorządu terytorialnego, powiatowymi urzędami pracy, a zwłaszcza organizacjami pozarządowymi, które coraz lepiej radzą sobie z pośrednictwem pracy. Tego większość gmin, niestety, nie robi.
Z raportu wynika jednoznacznie, że gminy całkowicie nie zdają sobie sprawy z trudnego położenia osób niepełnosprawnych na rynku pracy. W dziewięciu na dziesięć gmin nie potrafiono podać wskaźnika stopy bezrobocia wśród osób niepełnosprawnych. Tyle samo gmin nie opracowuje żadnego programu i strategii zmniejszania bezrobocia w tej grupie społecznej.
- W gminach współpraca z pracodawcami jest marginalna - dodaje Jolanta Borek. - Powiatowe Urzędy Pracy chwalą się tylko szkoleniami. Ale często jest to sztuka dla sztuki. Pozyskana na szkoleniu wiedza oczywiście może się kiedyś przydać osobom niepełnosprawnym, ale lepiej byłoby, gdyby szkolono je w takich kierunkach i specjalnościach, na jakie jest zapotrzebowanie na lokalnym rynku pracy.
Najgorsze oceny, jeśli chodzi o pomoc w znalezieniu pracy, osoby niepełnosprawne wystawiły województwom: świętokrzyskiemu, warmińsko-mazurskiemu, rzeszowskiemu, lubelskiemu, podlaskiemu, śląskiemu, i łódzkiemu. Badania wykazały także, że co trzecia osoba niepełnosprawna wyraziła chęć podjęcia pracy. Pozostałe uważają, że do pracy się nie nadają albo nie pozwala im zdrowie.
- Gminy nie tworzą baz osób niepełnosprawnych chętnych do pracy, nie mówiąc o wskazaniach zawodowych - dodaje Marek Olszewski, poruszający się na wózku, nowy Przewodniczący Powiatowej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych w Ostrołęce. - Najważniejszą rolą gminy powinno być zachęcanie pracodawców do zatrudniania osób niepełnosprawnych oraz zachęcanie niepełnosprawnych do odważnego wkroczenia na otwarty rynek pracy i aktywnego jej poszukiwania.
Kto płaci cenę?
Gmina jest jednostką samorządową najbliższą osobom niepełnosprawnym. Dla wielu z nich - co wykazały badania - powiat wydaje się odległą instytucją. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej (GOPS) często jest jedyną znaną im instytucją wsparcia. Ponieważ w ogromnej większości osobom niepełnosprawnym wystarcza pieniędzy zaledwie na zaspokojenie podstawowych potrzeb (połowie brakuje środków na pokrycie kosztów leczenia, lekarstwa i opłaty mieszkaniowe) najczęściej odwiedzaną przez nich instytucją jest GOPS.
Trzeba jednak docenić wysiłek, jaki gminy wkładają w pomoc socjalną i materialną dla choćby części osób niepełnosprawnych, ponieważ połowa przeznaczanych na ten cel pieniędzy pochodzi z ich własnych środków. To jednak wciąż kropla w morzu potrzeb. Dlatego małe gminy wiejskie tak niechętnie podejmują się nowych zadań.
Z drugiej strony wiele gmin nie podejmuje żadnej aktywności ponad wypełnianie statutowych obowiązków najczęściej związanych z pomocą socjalną. Brak współpracy pomiędzy różnymi gminnymi instytucjami jeszcze bardziej marginalizuje tę część lokalnej społeczności, która z racji swojej niepełnosprawności pozostaje w domach. Wielu gminom brakuje pieniędzy części z nich chyba również woli i chęci, aby poprawić sytuację niepełnosprawnych mieszkańców.
Pierwsze kroki po pomoc
Najczęściej zwracamy się po pomoc do: Ośrodka Pomocy Społecznej, rodziny, PFRON, urzędu gminy (wójt, burmistrz, radni), ZUS, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, organizacji pozarządowych, Powiatowego Urzędu Pracy, parafii.
W badaniu udział wzięło 5018 osób niepełnosprawnych w wieku 18-65 lat.
Gmina, którą chwalą
Mała 15-tysięczna gmina Klucze, położona między Katowicami a Krakowem, to dowód na to, że mały może wiele. Gmina od 1996 roku realizuje autorskie programy na rzecz osób niepełnosprawnych - jednym z pierwszych było otwarcie Punktu Informacyjno-Doradczego dla niepełnosprawnych mieszkańców. W ciągu kilku lat zlikwidowano bariery architektoniczne w budynkach użyteczności publicznej i w ciągu dla pieszych na głównej ulicy. Władze gminy utworzyły ok. 50 stanowisk pracy dla osób niepełnosprawnych - także na stanowiskach specjalistycznych i kierowniczych.
Wybudowano szkołę integracyjną, utworzono warsztat terapii zajęciowej, a także Środowiskowy Dom Samopomocy dla 30 osób z upośledzeniami umysłowymi i chorobami psychicznymi. Od 2003 roku gmina wdraża program Polityki na Rzecz Osób Niepełnosprawnych, który napisała w oparciu o ONZ-owskie Standardy Zasad Wyrównywania Szans „Agenda 22", których celem nadrzędnym jest hasło: „Wszyscy obywatele są równi pod względem praw i udziału w życiu społecznym".
Fot. archiwum gminy Klucze
W tym roku gmina wygrała konkurs Polskiej Organizacji Pracodawców Niepełnosprawnych „Lodołamacze 2007". Została uhonorowana nie tylko za troskę o potrzeby wszystkich grup społecznych, ale i za prowadzenie dojrzałej polityki w stosunku do osób niepełnosprawnych. Jest wzorem służby publicznej.
- Mamy dokładną wiedzę o tym, co dzieje się w każdej rodzinie, w której jest osoba niepełnosprawna, mamy dane o liczbie takich osób oraz ich sytuacji i potrzebach - mówi Ryszard Kamionka, kierownik gminnego OPS w gminie Klucze. - Obecnie, gdy piszemy jakikolwiek program, to uwzględnia się w nim również ich potrzeby i problemy. W tej chwili na naszym terenie działają trzy bardzo prężne organizacje pozarządowe i to są nasi partnerzy, którzy angażują się w rozwiązywanie różnorakich problemów osób niepełnosprawnych. Widzimy, że dzięki pracy osoby niepełnosprawne stają się bardziej aktywne, mają więcej kontaktów z ludźmi, zaczynają uczestniczyć w życiu społecznym.
Mirosław Mielniczuk, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych
Wyniki raportu stanowią dla mnie ważne wskazówki co do kierunku działań. A dotyczą one zintensyfikowania pomocy dla osób mieszkających na wsi. W tym roku w działaniach PFRON znalazły się programy skierowane na obszary wiejskie i do małych miast. Również w założeniach do nowej ustawy o rehabilitacji i zatrudnianiu osób niepełnosprawnych chcemy skierować większą pomoc finansową do gmin. Gminy powinny w większym zakresie niż teraz wspierać osoby niepełnosprawne. Zwykle obawiają się one nowych zadań, bo nie idą za nimi dodatkowe środki finansowe. Obecnie powiaty są największym beneficjentem środków finansowych, mających trafić do osób niepełnosprawnych. Badania pokazują, że należy to zmienić i więcej środków powinny dostać gminy. W nowej ustawie chcemy powierzyć także więcej zadań organizacjom pozarządowym.
Krystyna Mrugalska, Prezes Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym
W Polsce nie ma spójnej polityki społecznej wobec osób niepełnosprawnych, a punktem wyjścia dla niej powinno być rozwiązanie problemu ubóstwa osób niepełnosprawnych. Brakuje im pieniędzy na życie, leki, rehabilitację i podstawowe potrzeby. Nic dziwnego, że zwracają się do gmin głównie o pomoc finansową i bytową. Aby były lepiej wyedukowane i bardziej świadome swojej wartości, chciały uczestniczyć w kulturze i integrować się z resztą społeczeństwa, trzeba zapewnić im minimum finansowe pozwalające na zaspokojenie podstawowych potrzeb i dać nadzieję na przyszłość. Integracja społeczna kosztuje więcej niż życie w zamkniętym domu. Aby aktywnie żyć, muszą mieć w co się ubrać, mieć pieniądze na bilet, opłacić usługi wspierające pozwalające wyjść z domu. Teraz żyją w takich warunkach, że nie mają chęci, aspiracji, wyższych potrzeb ani wiedzy, że coś mogą zmienić. Dotkliwe poczucie osamotnienia i marazm sprawiają, że brakuje im siły, by prosić o wsparcie. W gminach wiejskich nawet nie wiedzą, że mają prawo upominać się o to, co im się należy. Tak naprawdę polityka społeczna w Polsce programowo utrzymuje osoby niepełnosprawne na najniższym poziomie dochodu. Świadczenia, renta socjalna czy renta z powodu niezdolności do pracy są na poziomie minimum biologicznego. Najróżniejsze ograniczenia prawne nie pozwalają na nakładanie się świadczeń. Gdy osoba niepełnosprawna znajdzie pracę na pół etatu za trochę większe pieniądze od swej renty, to prawo traktuje ją jak kogoś, komu nie wolno się wzbogacić i odbiera się jej rentę.
Regionalne zróżnicowanie
Najbardziej zadowoleni z pracy swoich gmin są niepełnosprawni mieszkańcy zachodniej Polski (szczególnie woj. zachodniopomorskiego). Ocena ta jest dwa razy wyższa niż mieszkańców wschodniej i centralnej Polski. Białą plamą na mapie aktywności gmin jest woj. świętokrzyskie, w którym występuje niemal całkowity brak działań na rzecz osób niepełnosprawnych. Potwierdzają to deklaracje osób niepełnosprawnych, jak i sprawozdania z gmin. Za świętokrzyskim znajduje się woj. warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, lubuskie, łódzkie i śląskie.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz