Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Klawe życie w Ameryce

17.07.2007
Autor: Piotr Stanisławski

Niepełnosprawni Amerykanie mają wiele powodów, aby kochać swój kraj Wspiera ich amerykańska ustawa antydyskryminacyjna (Americans with Disabilities Act - ADA), dzięki której żyją w środowisku pozbawionym barier i ograniczeń.

zdjęcie: para osób na wózkach inwalidzkich

Nie zliczę znajomych, którzy zarzekali się, że nie mogliby mieszkać w USA. Lecz gdy dostali wizę i pofrunęli za Atlantyk wielkim Boeingiem 767 „tylko" na dwa miesiące, niespodziewanie z powrotnego biletu już nie skorzystali. Szybko okazało się, że z „płytkimi Amerykanami" nie żyje się gorzej niż z rodakami, że w McDonaldzie i Burger Kingu oprócz hamburgerów, coca-coli i frytek serwują także sałatki warzywne i soki owocowe, a w telewizji jest mniej programów o polityce niż w kraju. Potem dochodzą zachwyty nad tym, jak tanie jest tu jedzenie, telefonowanie do Polski, że wszędzie można dostać się bez problemów, ludzie są życzliwi i w ogóle, że rzadko dopada tu człowieka stres. Nie tak jak w Polsce.

Dla wszystkich lepiej

Prawdziwy podziw budzi liczba i jakość rozwiązań, jakie dla osób niepełnosprawnych wprowadzono w Stanach Zjednoczonych. Nie ma w tym żadnej przesady. Dla osób niepełnosprawnych, pragnących żyć samodzielnie i aktywnie, to wymarzony kraj na ziemi. Choć istnieją jeszcze różnice pod tym względem pomiędzy poszczególnymi stanami, osoby niepełnosprawne mogą spodziewać się, że za progiem drzwi własnego domu czeka na nie dostępne środowisko.

W hotelu, w którym zatrzymaliśmy się podczas pobytu w Kalifornii jako przedstawiciele Integracji, zaproszeni na otwarcie Międzynarodowego Centrum Osób Niepełnosprawnych w Agoura Hills, nie przygotowano specjalnych pokoi dla osób niepełnosprawnych. Tu wszystkie są dostosowane, mają szerokie drzwi, bez progów, obszerną łazienkę z poręczami oraz obniżone włączniki światła. W którymkolwiek pokoju osoba poruszająca się na wózku zostanie zakwaterowana, będzie zadowolona. Zadowoleni są także zdrowi klienci. Cieszą się z ułatwień i większych łazienek.

zdjęcie: wnetrze kolejki elektrycznej

Po chodnikach miast niepełnosprawni Amerykanie suną na swoich elektrycznych wózkach kierowanych za pomocą joysticka ręką, nogą, ustami, brodą, a nawet głosem. Standardem w tym kraju są wózki z elektrycznie podnoszonym i odchylanym siedziskiem. Nie jest to żaden luksus, tylko jedna z potrzebnych funkcji wózka.
Z poruszaniem się nie mają problemu także osoby niewidome, którym, gdy dorastają, oferuje się wyszkolonego psa przewodnika. Z kolei osoby niesłyszące w każdym urzędzie mogą liczyć na pomoc tłumacza języka migowego. Opieka zdrowotna gwarantuje im wszczepienie implantu ślimakowego.

Miejsca mniej i bardziej szczególne

W elektrycznej kolejce wiozącej nas do Prezydenckiej Biblioteki i Muzeum Ronalda Reagana, pomiędzy nawierzchnią przystanku a wejściem do wnętrza prześwituje ledwie centymetrowa przestrzeń, niemal nieodczuwalna dla osoby na wózku.

zdjęcie: między peronem a wejściem do kolejki jest ledwie centymetrowa przerwa

Muzeum poświęcone 40. prezydentowi USA jest całkowicie dostosowane. Lekkie wciśnięcie szerokiej na całe drzwi klamki otwiera je automatycznie. Stosowanie takich szerokich klamek, które otwierają drzwi po ich wciśnięciu, a nie naciskaniu, jak u nas, uważamy za znakomite rozwiązanie.

Muzeum robi ogromne wrażenie. Obejrzeć tu można setki zdjęć, filmów i animacji oraz różne sprzęty i gadżety należące niegdyś do prezydenta, w tym: samochody, helikopter, ubrania małżonki i bibliotekę. Na końcu ekspozycji, pod dachem, można też podziwiać oryginalny Air Force One, który przez 20 lat służył prezydentom USA. To jedyny eksponat muzeum, którego osoba na wózku nie pozna w całości. Uda jej się wejść tylko do pierwszej części kadłuba samolotu. Reszta wnętrza jest niedostępna z powodu wąskiego przejścia.

zdjęcie: Air Force One w Muzeum Ronalda Reagana

Budynki publiczne w Ameryce mają dostosowane toalety. To oczywiste. Jednak specjalne toalety mają także osoby z małymi dziećmi - znajdują się tu szerokie stoły do przewijania maluchów. Do potrzeb najmłodszych obywateli dostosowano nawet rozmiar sanitariatów. Specjalne pomieszczenie przygotowano także dla mam karmiących piersią. Siedząc w wygodnym fotelu, mogą w spokoju poświęcić czas swojemu dziecku. Dlaczego Amerykanie to robią? „Bo Stany Zjednoczone są szczególnie przyjazne dla osób starszych, niepełnosprawnych i dzieci" - brzmi najczęstsza odpowiedź. Rzeczywiście, nikt tu nie kręci nosem i nie okazuje niezadowolenia, gdy tacy klienci pojawią się w restauracji czy pubie. Mało tego, gdy rodzice przyjdą do restauracji z dzieckiem, zaraz ktoś z personelu przynosi wyższe krzesełko, kolorowankę i kredki, aby mogło ono miło spędzić czas.

Odwiedzając w kwietniu Kalifornię i Międzynarodowe Centrum Osób Niepełnosprawnych w Agoura Hills, stworzone przez organizację Joni and Friends, mieliśmy okazję zobaczyć „najbardziej przyjazny na ziemi kraj dla osób niepełnosprawnych". I choć w sformułowaniu tym jest trochę przesady, bo osoby niepełnosprawne w Stanach Zjednoczonych także muszą walczyć o swoje prawa, to pod tym względem Ameryka mocno dzierży palmę pierwszeństwa.

zdjęcie: automatycznie otwierane drzwi

Dla wielu Amerykanów Kalifornia jest wymarzonym stanem, w którym chcieliby żyć, mieszkać, pracować i odpoczywać. Podobnie myśli pewnie wielu amerykańskich niepełnosprawnych. Poglądu tego nie zmienią nawet co jakiś czas nawiedzające ten region trzęsienia ziemi. Choć Wschodnie Wybrzeże jest od nich wolne, to w Nowym Jorku, Chicago czy Waszyngtonie wcale nie żyje się spokojniej.
Kalifornia, kraina cały rok skąpana w słońcu, otoczona górskimi pasmami, pustynnymi wyżynami, kotlinami, świeżym powietrzem Oceanu Spokojnego, ślicznymi plażami i wiecznie zieloną roślinnością, potrafi zauroczyć każdego. Góry nie są tu większą barierą dla osób niepełnosprawnych niż zatłoczone ulice Nowego Jorku.

zdjęcie: osoba na wózku w muzeum

Jeździć każdy może...

Co jeszcze można zobaczyć w Ameryce? Na przykład kierowców z porażeniem czterokończynowym i sprawną tylko jedną ręką, którzy prowadzą swoje wielkie vany, siedząc za kierownicą na wózku zamiast w tradycyjnym fotelu. W samochodzie wszystko jest zautomatyzowane, począwszy od skrzyni biegów, a skończywszy na zdalnym otwieraniu i zamykaniu drzwi oraz rozkładaniu windy. Zjeżdżający z góry samochód automatycznie dostosowuje prędkość jazdy do kąta nachylenia drogi.

zdjęcie: miejsca parkingowe dla osób niepełnosprawnych

Samochód jest dla Amerykanów podstawowym środkiem transportu. Także dla osób niepełnosprawnych. Nam udało się wynająć dostosowany samochód w ciągu dziesięciu minut. Nie dziwi w tym kraju wiele miejsc parkingowych z wymalowaną kopertą na jezdni. W każdym rzędzie - nieważne: wielkiego czy małego parkingu - przynajmniej jedno miejsce zarezerwowane jest dla niepełnosprawnego kierowcy. Widok koperty zajętej przez samochód sprawnego kierowcy graniczy z cudem. Takie zachowanie nie znajduje zrozumienia u innych użytkowników dróg. Także u stróżów prawa. Dla tych, którzy ciężko przyswajają sobie ten bardzo prosty przepis ruchu drogowego, przewidziano skuteczne środki perswazji. Wysokość kary dla łamiących wspomniany przepis wynosi 570 dolarów, z bezwzględnie przestrzeganym terminem płatności, w ciągu 14 dni. Aby kierowcy nie zapomnieli o uiszczeniu mandatu, informuje się ich, że po upłynięciu tego okresu wysokość kary zostanie automatycznie podwojona.
I jeszcze jedno. Na nic zdadzą się tłumaczenia, że „zaparkowałem tylko na chwilę", że musiałem w tym miejscu stanąć „bo wszystkie miejsca były już zajęte" albo: „Panie władzo, to się już nigdy nie powtórzy".

W Polsce, aby uświadomić społeczeństwu skalę problemu dotyczącego parkowania na miejscach dla pojazdów osób niepełnosprawnych, musimy prowadzić medialną kampanię społeczną pod hasłem: Czy naprawdę chciałbyś być na naszym miejscu? Tutaj wszyscy ze zdziwieniem słuchali, gdy o tym opowiadaliśmy. To, co w Polsce robi Integracja i wiele organizacji pozarządowych, czyli wydawanie pism, poradników, prowadzenie centrów informacyjnych i stron WWW, w USA robią agencje rządowe. Najbardziej znane w Ameryce Centra Niezależnego Życia, stworzone dla osób niepełnosprawnych, w 95 proc. są opłacane przez państwo.

Centrum inspiracji

zdjęcie: spotkanie z Joni Eareckson Tada

W Agoura Hills, niedaleko Los Angeles, odwiedzamy nowe i wspaniale prezentujące się Międzynarodowe Centrum Osób Niepełnosprawnych (International Disability Center), które założyła Joni Eareckson Tada. Centrum koordynuje działania jej organizacji - Joni and Friends. Joni w Polsce wydała kilka książek i była z wizytą na zaproszenie Integracji. Niewiele osób wie, że kieruje ona też swoją organizacją zatrudniającą 60 osób. Wszystkie działania opiera na chrześcijańskim posłannictwie i są one częścią misji Kościoła, do którego należy.

zdjęcie: wózek elektryczny z odchylanym siedziskiem to standard

Gdy witamy się z Joni w jej biurze, jest jak zawsze pełna entuzjazmu. Optymizm i energia udzielają się wszystkim, którzy mają okazję ją poznać. W ciągu 30 lat, odkąd założyła wspomnianą organizację (Joni and Friends), napisała ponad 20 książek (z których pięć zostało przetłumaczonych na język polski). Ponadto znajduje czas na malowanie obrazów ustami, prowadzi cykliczne audycje radiowe, śpiewa i nagrywa płyty. Jest także doradcą rządu amerykańskiego ds. osób niepełnosprawnych. Przede wszystkim jednak Joni spotyka się z osobami niepełnosprawnymi na całym świecie i wszędzie stara się przekazywać im nadzieję oraz dawać inspirację i siłę do walki o swoje życie.
- Osoby niepełnosprawne w różnych częściach świata borykają się z różnymi problemami - mówi Joni. - Niektórzy są załamani i nie potrafią zaakceptować swojej niepełnosprawności. Inni nie widzą miejsca dla siebie, potrzebują nadziei i wiary, aby zacząć inaczej żyć, a jeszcze inni nie wychodzą z domu, bo nie mają wózka. Międzynarodowe Centrum Osób Niepełnosprawnych powołaliśmy właśnie po to, by im pomóc.

zdjęcie: Joni przy sztalugach

Wszędzie, gdzie Joni przyjeżdża, przywozi ze sobą wózki inwalidzkie i Biblie. Jej ogólnoświatowy program „Wózki dla Świata" („Wheels for the World") znany jest także w Polsce, gdzie rozdano ich już 6 tys. Tylko w ubiegłym roku organizacja Joni przekazała 38 tys. wózków do 86 krajów. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że na świecie ok. 30 min osób niepełnosprawnych wciąż nie ma swojego wózka. Wózki zbierane są przede wszystkim na terenie Stanów Zjednoczonych, i zanim zostaną przekazane w ręce potrzebujących, są sprawdzane i naprawiane... w więzieniach. Ten nietypowy, lecz bardzo skuteczny sposób na pożyteczne zagospodarowanie wolnego czasu skazanych jest częścią ich resocjalizacji. Dzięki temu wielu z nich ma poczucie, że to co robią, służy osobom najbardziej potrzebującym. Naprawy w więzieniach organizują krajowe filie Joni and Friends.

zdjęcie: Mary Jane Ponten

Wszyscy pracownicy organizacji szczególną sympatią darzą Maryjane Ponten, którą czule nazywa się tu „Mrs Wheels for the World". Ta 77-letnia kobieta po porażeniu dziecięcym, poruszająca się na wózku inwalidzkim, jest jedną z osób najaktywniejszych w zdobywaniu wózków. Pomaga też zrozumieć osobom niepełnosprawnym, zwłaszcza z okolicznych wiosek, że niepełnosprawność można zaakceptować, bo nie ma sensu narzekanie na los i traktowanie jej jak tabu.

Tu można się zapomnieć

Ameryka to dziwny kraj. Można nie lubić jej prezydenta za wojnę w Iraku, rządu za niepodpisanie światowego porozumienia ograniczania emisji dwutlenku węgla czy za utrzymywanie wiz dla Polaków. Można Ameryki nie lubić z wielu innych powodów. Stany Zjednoczone potrafią jednak sprawić, że ludzie, którym udało się tu postawić stopę, mogą zapomnieć o drodze powrotnej do domu. Osoby niepełnosprawne, których praw broni amerykańska ustawa antydyskryminacyjna, żyją w środowisku pozbawionym barier i ograniczeń. Mają powody, aby kochać swój kraj. Także za to, że od wprowadzenia ustawy w 1990 r. jeszcze ani razu jej nie nowelizowano. W Polsce Ustawa o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych doczekała się już 47 nowelizacji!

Wyjdź z domu, a znajdziesz przyjaciół - rozmowa z Joni Eareckson Tada

Wyjazd Integracji do USA był możliwy dzięki wsparciu PLL LOT S.A. i Philip Morris Polska

Zdjęcia: Piotr Stanisławski

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

Prawy panel

Wspierają nas