Triathlon i MPD – ten duet jest możliwy!
„Trzeba trenować, trenować i trenować” – mówi Kuba Jurczak, który wraz ze swoim tatą Przemkiem jako TMTJurczaki wystartował 8 sierpnia 2021 r. w Enea IRONMAN Gdynia. W tym roku odbył się on pod hasłem „Rok przełamywania barier”.
Kuba i Przemek przełamują je od dawna – Kuba urodził się z czterokończynowym mózgowym porażeniem dziecięcym (MPD) i to on kilka lat temu wymyślił, żeby ze swoim tatą startować w zawodach sportowych. Przyjaciel rodziny pokazał mu kiedyś film „Ze wszystkich sił”, o Ricku i Dicku Hoytach, którzy ukończyli 72 maratony i 255 wyścigów triathlonowych – sześć na dystansie Ironman. Dick także miał czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce.
- Tegoroczne hasło zawodów IRONMAN organizowanych w Polsce to „Rok przełamywania barier” – mówi Michał Drelich, dyrektor IRONMAN Poland. – To podsumowanie tego trudnego czasu związanego z pandemią COVID-19, który, mam nadzieję, już za nami, ale również nowe otwarcie. Mówimy tu o wszystkich barierach, także o tych, z którymi muszą się zmagać nasi zawodnicy. W gronie osób startujących na legendarnym dystansie IRONMAN znalazły się dwa tandemy: Agnieszka Kubicka chorująca na stwardnienie rozsiane w parze ze swoim przyjacielem Łukaszem Malaczewskim. Drugi tandem tworzył ojciec z synem, czyli Przemysław Jurczak oraz Kuba, który od urodzenia zmaga się z czterokończynowym porażeniem mózgowym. W Enea IRONMAN Gdynia brał również udział Grzegorz Perzyński, triathlonista po przeszczepieniu wątroby. Na krótszym dystansie, sprintu, startowała Monika Belczewska, reprezentantka Polski w paratriathlonie, oraz Bartosz Matusiewicz – zawodnik z zespołem Downa. Uczestnicy naszych zawodów mogą być inspiracją dla wszystkich. Pokazują, że tak naprawdę nie ma barier nie do pokonania i ograniczenia są tylko w naszej głowie – podkreślił dyrektor IRONMAN Poland.
Niemożliwe?
Kuba też zamarzył, żeby uprawiać sport ze swoim tatą. I choć na pierwszy rzut oka wydawało się to niemożliwe – bo Przemek jest zawodowym kierowcą i wyjeżdża w długie trasy, nie był też mocny w pływaniu, to jednak zaczęli trenować. Teraz rower jeździ z Przemkiem do pracy. W przerwach cztery koła zamienia na dwa, trenują po 4–6 godzin dziennie, jeśli są daleko, każdy indywidualnie. W sportowe przedsięwzięcie włączyła się też mama – po pierwsze, pomaga Kubie w ćwiczeniach w warunkach domowych, po drugie, nie zawsze jest tylko kibicem.
- Przełamałam swoje lęki i nauczyłam się pływać, to przecież wstyd, żeby oni byli takimi sportowcami, a ja nie umiałabym nawet pływać – mówi Patrycja Jurczak.
Przemek zaczął doskonalić pływanie, korzystając z pomocy swojej chrześnicy – pływaczki, aby sprostać marzeniom Kuby. Choć przyznaje, że gdy padła z jego ust pierwszy raz ta propozycja, był lekko przerażony.
Krzyk radości
Opracowali swoją technikę: w czasie pływania Przemek ma przywiązany do pasa ponton, w którym płynie Kuba, w czasie jazdy na rowerze Kuba jedzie w specjalnej przyczepce połączonej z rowerem Przemka, a w czasie biegu Przemek pcha przed sobą syna, który siedzi w tej samej przyczepce. Dziś mają za sobą wiele startów, trudno je zliczyć. Ale na pewno w pamięć zapadł im pierwszy triathlon, z 2018 r. w Mietkowie, i następny – połowa dystansu triathlonowego w Poznaniu: 1,9 km pływania, 90 km roweru i 21 km biegu.
Dzięki pierwszemu startowi dostali się do triathlonowej wrocławskiej grupy TMTeam, w której otrzymali potem wsparcie trenera Dariusza Sidora, z którym współpracują do dziś. Szczególne były zawody w Malborku w 2020 r., na których pokonali pełny dystans triathlonu.Wyjątkowe były też dlatego, że to prezent od taty z okazji 18. urodzin syna.
- Chyba był udany, bo Kuba aż krzyczał z radości na mecie – mówi Przemek.
I porażki, i zwycięstwa
Tegorocznego Enea IRONMAN Gdynia, pomimo bardzo dobrego przygotowania treningowego, nie udało im się ukończyć. Mieli do pokonania 3,8 km pływania, 180 km jazdy na rowerze oraz 42,2 km biegu. Musieli się zmieścić w czasie 16 godzin – zasady startu są takie same dla wszystkich – i dla zawodników indywidualnych, i dla takiego teamu jaki stanowią Przemek i Kuba.
- Nie udało się przejechać na rowerze jednej pętli, zabrakło nam czasu. Czas rowerowy jest połączony z pływaniem – tj. 10 godzin, ale pierwsze koło zajęło nam 5 godzin i zgodnie z zasadami nie dopuszczono nas dalej. Nie chcę być traktowany inaczej w czasie zawodów, one są jedne dla wszystkich, dlatego przyjmuję to z pokorą – mówi Przemek. – Nie jest źle, każda następna zabawa będzie lepsza, nowe doświadczenie dla nas – dodaje.
- Trzeba się lepiej przygotować, bo górki były wymagające. Trzeba przyjmować i porażki, i zwycięstwa – mówi Kuba. – Nie żałuję, że byliśmy, ale mogłoby nie padać.
Góry na Pomorzu
Pogoda nie rozpieszczała tego dnia zawodników. Morze było wzburzone, padało, a przede wszystkim okazało się, że na Pomorzu wcale nie jest płasko.
- Kuba musiał jechać cały czas pod folią z powodu deszczu, więc było mu gorąco. Pływanie w morzu jest trudniejsze, do tego padało i lekko wiało. Fajnie było, ale zawiedliśmy się na moim rowerku, nie myślałem, że na trasie nad morzem będą tak wielkie górki. Wiedziałem, że są, ale nie aż takie, mieliśmy np. 17 km cały czas pod górę, jechaliśmy więc 5–6 km na godzinę, z góry też musiałem hamować, gdyż bezpieczeństwo jest najważniejsze – opowiada Przemek.
Mama Kuby, jak zwykle podczas startu Przemka i syna, przejmuje wszystkie emocje.
- Ja jak zawsze w stresie i w dzień startu jest on wzmożony. Czekam tylko, żeby to już się skończyło. Tym razem bardzo się denerwowałam, gdy wypłynęli w morze, bo były fale i padał deszcz – opowiada. – Po zakończeniu powiedziałam do męża: „Następny Ironman tylko w ciepłych krajach”.
fot. Sport Evolution
Tacy sami
Patrycja Jurczak zaznacza, że jest przekonana, iż Przemek ukończyłby zawody, ale najważniejsze jest bezpieczeństwo i Kuby, i jego, dlatego przede wszystkim o tym musi pamiętać. Kuba natomiast nie zraża się, jest pozytywnie nastawiony do wspólnej aktywności ze swoim tatą.
- Nie wszyscy robią to dla niepełnosprawnych dzieci, a mnie chodzi o to, żeby one miały radość z tego, że mogą startować jak pełnosprawni – mówi Kuba.
- Kuba zawsze mówi, że osoby niepełnosprawne mogą bardzo wiele, tylko trzeba dać im szansę, że wózek nie jest barierą, której nie można pokonać – dodaje Przemek.
Docenia to, że coraz więcej organizatorów udostępnia starty osobom niepełnosprawnym.
- Takie podejście syna wynika być może z tego, że tak właśnie był wychowywany w rodzinie, na równi z innymi dziećmi, sprawnymi, był tak samo traktowany – zaznacza jego mama.
Przed TMTJurczaki po Enea IRONMAN Gdynia było tylko kilka dni odpoczynku i kolejne przygotowanie do startu. Tym razem startowali w Citi Handlowy IRONMAN 70.3 Warsaw.
Zawody odbyły się 5 września 2021 r. na jednej czwartej dystansu Ironmana i Przemek z Kubą je ukończyli! To tegoroczny prezent dla Kuby na 19. urodziny.
Kibice pomagają
- W Gdyni po raz pierwszy mogłem być kibicem podczas zawodów. Gdy już nie braliśmy udziału w dalszej ich części, kibicowaliśmy Agnieszce i Łukaszowi – mówi Przemek.
Agnieszka Kubicka ma stwardnienie rozsiane – ostatnie metry do mety pokonała na własnych nogach, we wcześniejszych etapach pomagał jej Łukasz Malaczewski.
- Jestem w tym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie. Nigdy nie marzyłam nawet, że coś takiego uda się zrobić. Dzięki Łukaszowi było to możliwe. Po całym dniu siedzenia na wózku, ostatnie metry chciałam przejść na własnych nogach. Było ciężko, ale dałam radę. Serdecznie dziękuję wszystkim kibicom za wsparcie i doping. Teraz wiem, że niemożliwe nie istnieje. Trzeba znaleźć kolejne bariery do przełamania – powiedziała Agnieszka organizatorom zawodów.
fot. Sport Evolution
- Agnieszka jest pierwszą kobietą na świecie, która ukończyła pełen dystans IRONMAN w tandemie. Pogoda na starcie nie rozpieszczała, deszcz na etapie pływackim sprawdził, czy na pewno tego chcemy. Rower to już inna bajka, 180 km podjazdów i zjazdów. O tym, czy zmieścimy się w limicie czasowym, decydowały minuty. Udało się i mogliśmy ruszyć na bieg. Nie liczyliśmy kilometrów, ale okrążenia, które pozostawały nam do końca. Tak jest łatwiej dla głowy. Doping kibiców był nieprawdopodobny i dodawał sił! To trzeba przeżyć, bo opisać się nie da. Dziękuję wszystkim, którzy byli zaangażowani w nasz start – komentował z kolei Łukasz Malaczewski.
Pokonali oni dystans Enea IRONMAN Gdynia w czasie 14 godzin 59 minut i 10 sekund.
W Gdyni startował także Grzegorz Perzyński, triathlonista po przeszczepieniu wątroby. Podobnie jak TMTJurczaki przekroczył limit czasu. Jednak zawodnicy zgodnie przyznali, że to nie jest ich ostatnie słowo.
***
6 października obchodzony jest Światowy Dzień Mózgowego Porażania Dziecięcego.
Artykuł pochodzi z numeru 4/2021 magazynu „Integracja”.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz