Podcast Integracji: Aukcja 30-lecia
Z Pauliną Koszewską, managerką ds. społecznej odpowiedzialności biznesu rozmawiamy o współpracy biznesu z organizacjami pozarządowymi, osobistych doświadczeniach pracowników firmy i zapraszamy na aukcję obrazów „Sztuka dostrzegania”, która odbędzie się 22 października. 30 niezwykłych portretów autorstwa Michała Zaborowskiego, 30 postaci, wyjątkowy cel. Tego nie można przegapić.
Posłuchaj podcastu
- w serwisie YouTube:
Cykl podcastów pt. Wizja świata
Różne punkty widzenia i życiowe losy. Różne marzenia, działania i cele. Różne drogi do celu. Każdy gość dziennikarki Integracji Ilony Berezowskiej ma własną wizję świata. Poznajmy je wszystkie.
W cyklu ukazały się także:
- „Robiłam to na ławkach w parku, na podłogach” – rozmowa z Anną J. Nowak, inicjatorką akcji Przewijamy Polskę, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci i Dorosłych z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym „Żurawinka” w Poznaniu, mamą 36-letniej Agnieszki, niesłyszącej, niemówiącej, całkowicie zależnej
- „Gdyby mi to zaproponowano, to nie wiem, czy bym nie odmówiła” – o wyzwaniach i zadaniach w życiu dojrzałym mówi Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej, europosłanka, laureatka I edycji Nagrody Prezydenta Gdyni im. Piotra Pawłowskiego
- „Matki nieodkładalnych” – rozmowa z matkami dzieci z niepełnosprawnościami: Agnieszką Nantką, Anną Stężały-Pocztańską i Dominiką Chabin-Pactwą.
Transkrypcja podcastu
Redakcja: Dzień dobry. Tym razem naszym gościem jest Paulina Koszewska, manager ds. społecznej odpowiedzialności biznesu w Price Waterhouse.
Paulina Koszewska: W PwC.
Teraz już PwC, ale te 30 lat temu właśnie Price Waterhouse Coopers. I powiem tak. Jak ja zaczynałam, byłam wtedy na studiach, firma dopiero wchodziła na rynek i nijak nie kojarzyła nam się z działalnością promocyjną, CSRową. To był przykład firmy z „wielkiej piątki”, która dążyła do celu. Była takim symbolem kapitalizmu, dopiero wchodzącego tutaj. Pani dołączyła w 2017 r. Wtedy to już była zupełnie inna firma. Jaką firmę Pani zastała?
Na pewno odpowiedzialną społecznie. Ten kapitalizm, nadrzędny cel – nadal istnieje, przy czym ten cel definiowany jest jako budowanie zaufania społecznego i rozwiązywanie kluczowych problemów społecznych. I tak też jest dzisiaj. Swoje pierwsze doświadczenia z PwC miałam dużo wcześniej niż zaczęłam tu pracę, ponieważ jeszcze na studiach wchodząc do sklepu dużego, znanego, szwedzkiego meblowego, nie wiem czy mogę tu wymienić jego nazwę, który miał swoją lokalizację na Alejach Jerozolimskich, mijałam napis Price Waterhouse Coopers. I zapytałam koleżanki „A co to takiego?”. Wtedy po raz pierwszy personalnie miałam styczność z firmą. Dowiedziałam się o niej kilka słów więcej.
Już pod koniec studiów aplikowałam do PwC. Bezskutecznie. Potem próbowałam jeszcze raz z bagażem doświadczeń CSRowych. Za trzecim razem był to strzał skuteczny i dostałam pracę. Natomiast firmę PwC i odpowiedzialność społeczną poznałam z pozycji klienta, ponieważ wcześniej pracując w korporacjach, korzystaliśmy z usług doradczych, strategicznych firmy, która była nie tylko naszym audytorem, ale właśnie również doradcą w obszarze CSRowym. Pierwsze raporty, które w tamtej firmie tworzyłam, były z udziałem konsultanta PwC.
Czyli już Pani wiedziała, na co przychodzi. Jaka była pierwsza taka akcja, bo tych akcji, w których pieniądze czy też fundusze są zbierane na cele fundacji, charytatywne i inne – sporo się tutaj dzieje?
To prawda. Trudno mi odpowiedzieć na pytanie o pierwszą akcję, bo myślę, że wtedy byłam w przedszkolu lub na początku podstawówki, ale firma zawsze była aktywna w aspektach fundrisingowych, filantropijnych. Mogę się wypowiedzieć o tych kilku ostatnich latach. To jest tak, że łączymy cele biznesowe zarówno wewnątrz organizacji, jak i we współpracy z naszymi klientami, by szukać synergii właśnie z działaniami społecznymi. I takich kilka przykładów z ostatnich projektów. To np. „Świętowanie przez pomaganie”.
W zeszłym roku, w dobie pandemii, nasi konsultanci nie mogli odwiedzać bezpośrednio w okresie świątecznym, bożonarodzeniowym naszych klientów, a zwykle konsultanci odwiedzając naszych klientów, wręczają im czekoladki czy wino. W tym roku nie było to możliwe z racji ograniczeń pandemicznych. Szukaliśmy, w jaki sposób dotrzeć do klienta, nawiązać i budować z nim relację, ale z tym efektem społecznym. I tak oto postawiliśmy przekazać cały budżet prezentowy dla klientów, na cele społeczne, ale angażując w to klientów. Wysłaliśmy komunikat do naszego tysiąca strategicznych klientów i zapytaliśmy ich, na co chcieliby przekazać pieniądze, które były w budżecie świąteczno-prezentowym. W ten sposób wsparliśmy trzy organizacje pozarządowe, przekazując im konkretne środki. Ale wracając do tematu w jaki sposób jeszcze PwC łączy biznes i działanie filantropijne.
Co roku badamy naszych pracowników. To są takie typowe badania satysfakcji z pracy w PwC. I co roku zachęcamy pracowników, by wypełnili ankiety. Jest to działanie dobrowolne, ale mówimy, że za każdą wypełnioną ankietę przekazujemy 10 zł na organizacje pozarządowe. W ten sposób, w tym roku ponad 30 tys. zł poszło do Fundacji „Nagle Sami”, która podjęła projekt wspierający szkoły w trudnym momencie. Jest to organizacja, która pomaga osobom w żałobie, osobom, które doświadczyły straty w wyniku choroby, wypadku, śmierci samobójczej. W tym okresie pandemicznym ta strata jest nam coraz bliższa i zatacza coraz szersze kręgi, no i wchodzi też do szkoły, do której wraca uczeń po stracie bliskich i jak wtedy klasa, szkoła może się zachować. Fundacja „Nagle sami” podejmuje ten temat i wspiera pedagogów i nauczycieli, szkoły, by umiały poradzić sobie z tym problemem.
Jeszcze podam przykład, który mi się nasunął. To współpraca z naszymi alumnami. Mamy taki bardzo bogaty program skierowany do pracowników, którzy opuścili PwC, ale pozostajemy z nimi w relacji, w kontakcie i zachęciliśmy ich w zeszłym roku do tego, by się podzielili w social mediach informacją z nami, wrzucili zdjęcie z hasztagiem i za każdą taką czynność przekazywaliśmy 5 zł na rzecz Fundacji „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” we Wrocławiu.
Skąd bierzecie te organizacje? Jest ich mnóstwo w Polsce. Na jakiej zasadzie je dobieracie?
To zależy od projektu. Najpierw szukamy celu, czyli łączymy działanie biznesowe wewnętrzne czy zewnętrzne. Szukamy synergii, czegoś co połączy. Szukamy też konkretnie pod grupę docelową. Wiemy kim są nasi pracownicy, wiemy z jakimi aktualnie tematami się borykają, co jest dla nich ważne i szukamy czegoś, co przekona ich do danej aktywności, do danego działania. Czegoś, co będzie bodźcem, co będzie ich stymulowało i będą się z tym czuli w jakiś sposób spójnie zżyci. Poczują chęć aktywności, a dzięki temu ta pomoc będzie większa.
Wy proponujecie czy pracownicy też proponują?
Różnie. Ja też jestem pracownikiem firmy i mamy taki zespół, który podejmuje taką decyzję. To nigdy nie jest decyzja jednoosobowa. Czasami ta informacja przychodzi do nas z zewnątrz. Organizacja pozarządowa puka i mówi, że ma taki projekt, takie działanie i taką potrzebę. Wtedy sprawdzamy tą organizację, dowiadujemy się o niej więcej, staramy się włączyć w działania. A czasami sami aktywnie wyszukujemy, na przykład Fundację „Nagle sami”. Zdefiniowaliśmy, że to musi być coś aktualnego, bardzo ważnego z punktu widzenia młodych ludzi i właśnie podjęliśmy inicjatywę z naszej strony, by nawiązać kontakt z tą fundacją, więc to bywa różnie. Czasami przychodzą do nas pracownicy, że słyszeli o takiej organizacji, bądź ktoś z ich bliskiego otoczenia, rodzina, znajomi współpracują z nią lub korzystali z usług takiego NGOsa i czy moglibyśmy coś zrobić.
Rozmawiamy właściwie w przededniu wielkiej aukcji obrazów. Skąd pomysł na „Sztukę dostrzegania”?
To jest tak, że zastanawialiśmy się jeszcze przed pandemią: w jaki sposób możemy świętować jubileusz naszej obecności 30-letniej w Polsce i co my – jako firma – wnosimy w społeczeństwo. Zastanawialiśmy się, co to może być i w toku rozmów i dyskusji, debat wewnętrznych, podjęliśmy taką decyzję, że dostrzegamy więcej jako audytorzy, jako konsultanci strategiczni, ale też jako w pewnym sensie członek społeczeństwa, społeczności. Przez ten pryzmat dostrzegania chcemy nawiązać kontakt z naszymi klientami, ze społecznościami lokalnymi i organizacjami pozarządowymi po to, by po pierwsze wypromować organizacje. Po drugie pokazać nasz wpływ, też jakość zaufania i współpracy, bo wiemy, że tylko i wyłącznie współpracując z innymi osiąga się więcej – lepsze efekty w większej skali. Skąd też ten projekt dostrzegania ważnych, istotnych problemów społecznych i wspólnego ich rozwiązywania.
Na aukcji 22 października będzie można kupić trzydzieści obrazów namalowanych przez Michała Zaborowskiego. Skąd wziął się pomysł na te obrazy?
Właśnie zaczęliśmy od tego dostrzegania: dostrzegania więcej, dalej, wychodzenia poza działalność biznesową, łączenia świata biznesu, świata społecznego i właśnie sztuki. Michał Zaborowski jest też artystą cenionym, ważnym na polskim rynku sztuki. Rozmawialiśmy z nim dosyć długo, intensywnie, zastanawiając się, co to może być. Te obrazy są malowane z perspektywy oka, źrenicy jak dana osoba, która jest przedmiotem obrazu, postrzega świat. To ujęcie oka i postaci jest tutaj kluczowe i wydaje nam się, że Michał Zaborowski podjął się tego wyzwania, bo to jednak jest wyzwanie, żeby ikony biznesu, sportu, sztuki w ten sposób pokazać. Wydaje mi się, że się to udało. Wszystkich zapraszam do odwiedzenia czy to naszej strony PwC i przejrzenia tych obrazów, czy też bezpośrednio do domu aukcyjnego Desa, który jest partnerem tego projektu.
Dokąd trafią pieniądze zebrane podczas licytacji tych obrazów?
Zapraszamy wszystkich do licytacji. Wierzymy w to, że każdy z tych obrazów jest unikatowy, jedyny w swoim rodzaju i z pewnością jego wartość w czasie będzie wzrastała. Natomiast teraz zależy nam na tym, żeby te obrazy były sprzedane w jak najlepszej cenie, dlatego że zebrane środki zostaną podzielone na cztery organizacje. Bardzo mocno próbowaliśmy wybrać trzy, ale finalnie są to cztery organizacje, które podejmują aktualnie istotne, ważne problemy. Takie, które walczą ze skutkami społecznymi pandemii i nie możemy przejść obok nich obojętnie. I tak oto są to: Fundacja „Dajemy dzieciom siłę”, która prowadzi telefon zaufania dla dzieci i młodzieży. Kiedy zobaczyliśmy warunki, w jakich konsultanci odbierają telefony od dzieci dzwoniących w najróżniejszych momentach. Momentach, gdy doświadczają przemocy, gdy doświadczają chęci popełnienia samobójstwa, bo i takie interwencje telefon zaufania podejmuje. Zobaczyliśmy, w jaki sposób konsultanci tam pracują i w jakich warunkach – nie mogliśmy przejść obojętnie. Środki zebrane z tej licytacji zostaną przeznaczone na wyciszenie, przygotowanie odpowiednie, profesjonalne pomieszczeń dla konsultantów rozmawiających z dziećmi, młodzieżą, dzwoniącą na telefon zaufania.
Druga organizacja to „Centrum edukacji obywatelskiej”, które od początku pandemii wspiera szkoły w radzeniu sobie w sytuacji nauki zdalnej. Teraz pomaga szkołom, po pierwsze – zatrzymać technologię, digitalizację w szkole, ale też pomaga, co jest najważniejsze, odbudować relacje pomiędzy nauczycielami i pomiędzy uczniami. Zintegrować ponownie społeczności szkolne. Prowadzą taki projekt „Odporna szkoła”, w którym nauczyciele dostają konkretne scenariusze zajęć, porady. Wymieniają się doświadczeniami, w jaki sposób właśnie reintegrować i wspierać uczniów w tym bardzo trudnym okresie.
Kolejnym projektem jest Fundacja „Innowacji Społecznej” z Gdańska. Jest to organizacja, która pomaga młodzieży usamodzielniającej się z pieczy zastępczej wejść w dorosłość, ale przede wszystkim też wejść na rynek pracy. Prowadzi przedsiębiorstwa społeczne, hotel, restaurację i kawiarnię i planuje w jednej z najbiedniejszych dzielnic Trójmiasta, w Oruni, otworzyć kawiarnię, w której zatrudnią młodych, usamodzielniających się wychowanków domów dziecka i rodzin zastępczych.
Ostatni projekt to jest oczywiście Państwa Fundacja „Integracja”, która przygotowała projekt „Zapytaj doradcę”. Jest to program kompleksowego wsparcia osób z niepełnosprawnością, doradztwo zawodowe, doradztwo społeczne, psychologiczne i prawne. Możliwość bezpośrednich konsultacji, online, wideochaty i telefoniczne z profesjonalnie przygotowanymi konsultantami Fundacji „Integracja”.
Kiedy i jak się dowiedzieliście o Fundacji „Integracja”?
Z Fundacją „Integracja” mamy już bogaty pakiet doświadczeń. Przede wszystkim jest naszym partnerem biznesowym. My jako PwC staramy się wspierać osoby z niepełnosprawnością i przede wszystkim zatrudniać osoby z niepełnosprawnością. Tuż przed pandemią rozpoczęliśmy projekt „Disabilities at PwC”. Jest to projekt, który kompleksowo wspiera nas jako firmę, jako pracodawcę, w tym byśmy byli dobrym pracodawcą dla osób z niepełnosprawnością – z bardzo szerokim katalogiem niepełnosprawności. I podjęliśmy z Fundacją „Integracja” projekt audytu budynku, akurat tego, w którym tu dzisiaj jesteśmy, przy Polnej 11, główne biuro PwC w Polsce w Warszawie.
W zeszłym roku otrzymaliśmy od Fundacji „Integracja” certyfikat dostępności „Obiekt bez barier”. Oczywiście było to poprzedzone bardzo różnymi działaniami korygującymi, tak, żeby osoby z różną niepełnosprawnością mogły tutaj funkcjonować zarówno od strony bycia pracownikiem PwC, jak i od strony bycia klientem, przyjścia do PwC biznesowo.
Dodatkowo Fundacja „Integracja” pomagała nam też we wdrożeniu zmiany w kulturze organizacyjnej. Nie wystarczy zniwelować progi, poszerzyć drzwi. Ta zmiana musi być też mentalna w managerach, pracownikach firmy. Tutaj też Fundacja nas wspierała. I to nie koniec naszej współpracy.
Z Fundacją „Integracja” łączy nas również projekt biznesowy. Nasz zespół public sector, czyli infrastruktury publicznej, pracuje dla Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i ramię w ramię z Fundacją „Integracja” pomagamy urzędom i instytucjom publicznym w dwóch obszarach. Po pierwsze w zatrudnialności osób z niepełnosprawnością, a po drugie w obsłudze klienta z niepełnosprawnością, czyli kompleksowo ramię w ramię z Fundacją chcemy zmieniać polskie instytucje publiczne tak, by były bardziej dostępne.
Zaczynając od własnej firmy i jej dostępności.
Dokładnie tak. Trochę to było tak, że na bazie tego co przeszliśmy, uważamy, że taką ścieżkę mogą i powinny przechodzić nie tylko firmy, ale również instytucje publiczne.
Dbacie o różnorodność pracowników. Czy jest Pani w stanie powiedzieć, ile osób z niepełnosprawnością pracuje tu w tej chwili?
Tak. Jest to poniżej 1 procenta. Prowadziliśmy kilka projektów na uczelniach. Prowadziliśmy praktyki bez barier, czyli zapraszaliśmy studentów z niepełnosprawnością. Wydaje mi się, że jest jeszcze długa droga przed nami, ale jesteśmy już zaawansowani, jeśli chodzi o bariery architektoniczne i bariery mentalne. Tak jak mówię, ten projekt ruszył tuż przed pandemią i cały czas trwa proces, by kształcić pracowników, wspierać ich i te zespoły, do których trafi osoba z niepełnosprawnością. Nie chodzi o to, by zrekrutować, ale też o to, żeby zrekrutować skutecznie i utrzymać tę osobę, żeby wszyscy w danym zespole czuli się komfortowo i chcieli tu pracować.
Wprowadziliście jakieś udogodnienia?
Tak, tak. Żeby otrzymać certyfikat „Obiekt bez barier”, przy recepcji głównej jest pętla indukcyjna. Jeśli chodzi o naszych pracowników to oczywiście udogodnienia podstawowe: przejazdy, toalety. To wszystko zostało zrobione. Dodatkowo zostały zainstalowane przy każdej sali konferencyjnej tablety na odpowiedniej wysokości, gdzie można się zalogować do sali konferencyjnej. Ten katalog drobnych zmian, udogodnień to prawie 300 elementów, które musieliśmy poprawić na kilkunastu piętrach. Tutaj pracuje prawie 2000 osób. Ale certyfikat otrzymaliśmy.
Mamy oznaczenia, mamy wyjście bezpośrednio z korytarza bez progów. Nigdzie nie ma progów, wszędzie są odpowiedniej szerokości drzwi. System ewakuacyjny też jest dostosowany do potrzeb osób z różną niepełnosprawnością.
Wróćmy jeszcze do aukcji. Na tych trzydziestu obrazach jest …
Świat biznesu, sztuki, kultury. To są osoby znane, rozpoznawalne. Jest np. Agnieszka Holland. Są też osoby, których już z nami nie ma, jak na przykład Wisława Szymborska czy Kora Jackowska. Są sportowcy: Robert Lewandowski, Marek Kamiński. Są przedstawiciele świata biznesu. Jan Wejchert. Tak że trzydzieści znanych, rozpoznawalnych, ważnych, istotnych w tym trzydziestoleciu postaci, które miały wpływ na to w jakim społeczeństwie, w jakim otoczeniu, w jakiej Polsce żyjemy.
Ma Pani swój ulubiony obraz?
Mam. Nawet przyznam szczerze, że miałabym pokusę, żeby licytować, ale mój budżet mi na to nie pozwoli. Mam nadzieję, że cena będzie tak wysoka, że nie kupię żadnego z tych obrazów. Na to liczę po cichu. Chyba mój ulubiony to Maja Ostaszewska, która patrzy przez tą swoją źrenicę wzrokiem skierowanym do światła, które na jej twarz pada. Sprawia wrażenie zadumy, ale też i nadziei na lepsze jutro i kolejne trzydzieści lat.
Pozostaje nam tylko zaprosić do udziału w licytacji
Tak. Każdy może wziąć udział w licytacji. Wystarczy zarejestrować się w domu aukcyjnym Desa, online. Mamy przewidziany event na żywo dla bardzo ograniczonego grona. To z powodu pandemicznych ograniczeń i restrykcji. Natomiast każdy może zalogować się na stronie Desy i wziąć udział w licytacji. Cena wywoławcza to 1000 zł. Mamy 30 obrazów. Ja liczę, że środki pozyskane będą równie wielkie, jak nasze trzydziestolecie.
Bardzo dziękujemy. Naszym gościem była Paulina Koszewska, manager ds. społecznej odpowiedzialności biznesu PwC.
Dziękuję bardzo.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz