Robert Korzeniowski „Sztuka dostrzegania”
Robert Korzeniowski zgodził się wziąć udział w akcji „Sztuka dostrzegania”. Czterokrotny mistrz olimpijski zaprasza do udziału w wyjątkowej aukcji obrazów i zdradza nam, co myśli o swoim portrecie, dlaczego sztuka jest mu bliska i dlaczego wspiera paraolimpijczyków.
Posłuchaj podcastu
- w serwisie YouTube:
Cykl podcastów pt. Wizja świata
Różne punkty widzenia i życiowe losy. Różne marzenia, działania i cele. Różne drogi do celu. Każdy gość dziennikarki Integracji Ilony Berezowskiej ma własną wizję świata. Poznajmy je wszystkie.
W cyklu ukazały się także:
- „Robiłam to na ławkach w parku, na podłogach” – rozmowa z Anną J. Nowak, inicjatorką akcji Przewijamy Polskę, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci i Dorosłych z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym „Żurawinka” w Poznaniu, mamą 36-letniej Agnieszki, niesłyszącej, niemówiącej, całkowicie zależnej
- „Gdyby mi to zaproponowano, to nie wiem, czy bym nie odmówiła” – o wyzwaniach i zadaniach w życiu dojrzałym mówi Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej, europosłanka, laureatka I edycji Nagrody Prezydenta Gdyni im. Piotra Pawłowskiego
- „Matki nieodkładalnych” – rozmowa z matkami dzieci z niepełnosprawnościami: Agnieszką Nantką, Anną Stężały-Pocztańską i Dominiką Chabin-Pactwą.
Transkrypcja podcastu
Redakcja: Dzień dobry, moim dzisiejszym gościem jest Robert Korzeniowski, czterokrotny złoty medalista olimpijski, trzykrotny mistrz świata, dwukrotny mistrz Europy. Rozmawiamy w przededniu wielkiej aukcji obrazów, zorganizowanej przez PwC i Desa Unicum. 22.10 będzie można wylicytować obrazy, na których jest trzydzieści postaci, które w jakiś sposób zapisały się w historii ostatniego trzydziestolecia. Jak Pan trafił na ten obraz?
Robert Korzeniowski: Mam wrażenie, że zostałem wytypowany, jako ten, który przeszedł z jednego stulecia do drugiego, zdobywszy parę istotnych krążków dla Polski i rozbudziwszy trochę wyobraźnię Polaków. Nie wydawało mi się to niczym nadzwyczajnym, tym bardziej że ludzie z PwC gdzieś tam pojawiali się na mojej sportowej drodze i potem, kiedy już nie byłem sportowcem wyczynowym, jakieś projekty robiliśmy. Chyba nawet 25-lecie na sportowo świętowaliśmy z PwC. Tak więc zakładam, że byłem na jakiejś liście wyboru i też nie miałem specjalnych wahań, żeby przyjąć takie zaproszenie.
Jak wyglądała ta współpraca z panem Zaborowskim, malarzem, który zrobił te trzydzieści obrazów?
Trudno mówić tu o jakiejś współpracy, natomiast pan Zaborowski pokazał mi swoją pracownię, pokazał mi jego dzieła, klimat, w jakim tworzy i przedstawił koncepcję. Sfotografował mnie, sfotografował oko, co było bardzo ważne i powiedział, żebym mu zaufał. Nie miałem powodu, żeby mu nie ufać. Akurat jeśli chodzi o temat sztuki, to jest mi świat bardzo bliski, choćby ze względów czysto rodzinnych. Moja córka jest malarką po ASP. Robi swoje wystawy. Mam dużą życzliwość dla artystów i dla ludzi, którzy w ten sposób opowiadają naszą rzeczywistość. Jeżeli to się odnosi do jakichś kryteriów historycznych, osobowościowych, to tym chętniej w tym uczestniczę.
Widział Pan efekt końcowy?
Widziałem katalog. Jeszcze samego obrazu nie widziałem. Jestem pod wrażeniem koncepcji jako takiej. Nie zakładałem, że będę tutaj bardzo podobny do siebie, bo nie o to chodziło. Chodziło o ujęcie pewnego klimatu i powiem szczerze, ja sam się sobie podobam (śmiech), jeśli chodzi o podejście do tego. Zadowolony jestem z tego, co wyszło, ale z dużym zaciekawieniem też obserwowałem pozostałe portrety i uważam, że jest to jakieś ważne wydarzenie artystyczne i istotny punkt w historii Polski. Kiedy mamy szansę w ten sposób przejść i dotrzeć z naszym okiem do percepcji odbiorcy, kiedy można nam spojrzeć w oczy w ten sposób, to nabiera to specjalnej wartości.
Wyjątkową wartością też jest cel, na jaki zostaną przeznaczone pieniądze z tej licytacji. Pieniądze trafią do czterech organizacji pozarządowych. Czy to miało dla Pana znaczenie przy decyzji o udziale w tym projekcie?
Miało to dla mnie ogromne znaczenie, dlatego, że trudno byłoby się ot tak, po prostu decydować na działalność artystyczną czy poddanie się pewnej obróbce artystycznej li tylko gdyby chodziło o rocznicę samej firmy. Tutaj ten powód charytatywny ma istotne znaczenie. Każdy z nas na swoją miarę i według własnych możliwości może poprawiać świat, czy pomagać innym. Ja akurat się głównie koncentruję na UNICEF-ie i jestem ambasadorem dobrej woli UNICEF-u. Natomiast każda inicjatywa, która jest inicjatywą godną, społeczną, jest cenna i włączam się w to, na miarę swoich możliwości. Tutaj pan Zaborowski zdecydowanie więcej pracy wykonał ode mnie. Ja tylko czy aż, użyczyłem swojego wizerunku i oddałem siebie do dyspozycji jako obiekt do obróbki artystycznej. Natomiast moja zasługa jest tutaj absolutnie minimalna.
Często widać Pana na różnych akcjach charytatywnych albo nie tyle charytatywnych, co raczej wspiera Pan pewne inicjatywy. Na przykład, ostatnio biegł Pan w biegu, który był poświęcony paraolimpijczykom.
Tak, dlatego, że uważam, że sport jest jeden. Mamy wspólny świat. Model, jaki dostrzegamy społecznie, ten taki w pełni integracyjny, igrzyska olimpijskie z igrzyskami paraolimpijskimi właściwie się już stykają, kiedy jest to sport nie tylko rehabilitacyjny, integracyjny, ale też wyczynowy, to moja obecność ma w nim podwójne znaczenie i na zasadzie solidarności z kolegami paraolimpijczykami, ale też takiego mocnego cementowania naszej więzi, tych dwóch światów, olimpijskiego i paraolimpijskiego, który de facto łączy się w jeden świat i tyle. Nie są to jakieś wielkie wyzwania, ale rzeczywiście jakaś serdeczna obecność. Kiedy były igrzyska paraolimpijskie komentowałem, jak mogłem, szczególnie jeśli chodzi o antenę TVN-u, ponieważ jestem ekspertem Eurosportu i w takim charakterze mnie pytano i uważam, że jest to taka misja, życiowy obowiązek, żeby być człowiekiem sportu, obojętnie, jak on się przejawia. To jest moja początkowa dopiero faza współpracy z paraolimpijczykami. Chciałbym, żebyśmy się jeszcze lepiej poznali, i żebyśmy się spotykali dalej w tej sportowej rzeczywistości. Nawiążę tylko do tego, że początkowo, tak w sensie formalnym, bo dostałem nominację i super, kiedy organizowano akcję „Polska biega” w 2009 r., to członkiem mojej sztafety, a biegliśmy z centrum Polski do krańców Polski, to te odcinki sztafetowe miały około 500 km, a członkiem mojej sztafety był Marcin Awiżeń, mistrz paraolimpijski, co warto pokreślić, biegliśmy razem i ta kwalifikacja Marcina była dla nas absolutną oczywistością. Ta integracja odbywała się, jeśli dobrze liczę, pełną miarą już kilkanaście lat temu.
Fundusze zebrane podczas aukcji zostaną przeznaczone na ważne społecznie cele, czy możemy zachęcić do udziału w tym wydarzeniu?
Absolutnie tak. Akurat ta aukcja uzasadnia poprzez szczytny cel, ale powiedzmy sobie szczerze, dzieła, które są sprzedawane, to jest naprawdę wysokiej klasy sztuka. Nie jestem krytykiem artystycznym, ale nieraz są tworzone aukcje, gdzie sprzedaje się rzeczy absolutnie symboliczne, po to tylko, żeby zebrać pieniądze. Tutaj można zadowolić swoje gusta artystyczne czy kolekcjonerskie, a jednocześnie w bardzo istotny sposób pomóc.
W takim razie zapraszamy na 22 października do wzięcia udziału w aukcji. Bardzo dziękuję.
Bardzo dziękuję.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz