Transkrypcja podcastu pt. „Szarżoterapia. Aktywność i terapia na końskim grzebiecie” z Anią Demay
Transkrypcja podcastu pt. „Szarżoterapia. Aktywność i terapia na końskim grzebiecie” autorstwa Mateusza Różańskiego.
Transkrypcja: Redacja
Mateusz Różański: Dzień dobry! Zapraszam na kolejny odcinek podcastu „Z każdym o wszystkim”. Dzisiaj moją gościnią jest Ania Demay ze Stowarzyszenia Jeździeckiego Szarża, z którą porozmawiam o Szarżoterapii. Czym jest Szarżoterapia?
Anna Demay: Dzień dobry! Nazywam się Ania Demay i reprezentuję SJ. Szarża. Jestem osobą, która prowadzi hipoterapię w Szarży i jedną z osób zaangażowanych w te zajęcia.
Szarżoterapia – to, co można o niej powiedzieć, to jest to właśnie taki nasz projekt i nowy wymiar naszej działalności jako Szarży. Gdy zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie takiej działalności, to pomyśleliśmy o tym, co dotychczas robiliśmy – już od 35 lat prowadzimy działalność OPP w zakresie promowania wychowania fizycznego i sportu w zakresie jeździectwa, dzielimy się swoją pasją jeździecką i staramy się zapewnić dostęp do jeździectwa dla jak największej liczby osób – także do tego dobra, jakim jest kontakt z końmi. Czyli ta magia kontaktu z końmi, to co konie mogą dla nas zrobić, a my dla nich swoją drogą. To dało nam taką myśl, że tak naprawdę osoby z niepełnosprawnością mogą bardzo dużo skorzystać na kontakcie z końmi. I podzielenie się z nimi tą pasją byłoby dobrym kierunkiem. Stąd też rozpoczęliśmy tę inicjatywę. Mieliśmy wszelkie aspekty potrzebne, by to się udało, ponieważ działamy jako wolontariusze i od początku jest nam bliska idea pomagania i czynienia dobra w różnych aspektach naszego życia.
Jednocześnie mamy spokojne, przyjazne konie, które są bardzo ważnym elementem hipoterapii. To konie, które są bezpieczne, otwarte na kontakt, na noszenie kogoś na swoim grzbiecie. Dodatkowo też mamy, jako instruktorzy jeździectwa wiedzę jak takie zajęcia poprowadzić. Jest ona wzbogacona przez kursy hipoterapii, które odbyliśmy i które przygotowały nas do prowadzenia takich zajęć. Stąd też sam pomysł był takim naturalnym krokiem, przejściem na inny wymiar tego, co już od dawna robimy. Powiedziałabym też, że samo otoczenie, sama nasza stajnia przez to, że jest taka nietypowa – zrzesza wolontariuszy, osoby z różnych środowisk, sama w sobie potrafi działać tak bardzo terapeutycznie, otwierająco. Przez właśnie ten swój klimat.
Kto korzysta z Szarżoterapii?
My mamy tak naprawdę bardzo różne osoby u nas, które korzystają z Szarżoterapii. To też zależy od tego, jak do tego podejdziemy. Z kontaktu z koniem może skorzystać naprawdę każdy. Poza osobami z niepełnosprawnością mogą to być osoby, które na przykład potrzebują kontaktu z koniem, aby się wyciszyć, poradzić sobie z problemami życiowymi. Natomiast rzeczywiście szczególnie hipoterapię prowadzimy dla osób na przykład z autyzmem, mamy też pacjentkę z porażeniem mózgowym , ale też osoby z zespołem Downa. Mieliśmy też kontakt z osobami z domu opieki, które są osobami z niepełnosprawnością intelektualną. Są to osoby w różnym wieku. Bardzo dużą grupę naszych pacjentów stanowią dzieci. Natomiast mamy też kontakt z pacjentami już dorosłymi. Te osoby są bardzo różne.
Jak one do was trafiają?
Zaczęło się od tego, że podczas, gdy przygotowywaliśmy nasze stowarzyszenie, instruktorów i nasze konie w ramach projektu na rzecz okolicznych mieszkańców, wówczas zgłosiły się do nas osoby zainteresowane takimi zajęciami. Prowadziliśmy je od maja do października 2019 roku. U nas co tydzień, co sobotę odbywały się takie zajęcia, połączone z zajęciami z tańca i zajęciami artystycznymi. Wielu pacjentów, którzy są z nami do teraz rozpoczęło swoją hipoterapię w ramach tego projektu. Otrzymujemy też zgłoszenia od nowych osób, które dowiedziały się o nas, mieszkają w okolicy i mają możliwość dojechać na takie zajęcia.
Pamiętam, że Szarża to zawsze był klub, który miał takie ambicje sportowe i sporo instruktorów to osoby, które albo startują albo są bardzo zorientowane na sport jeździecki – bardzo klasyczny. Jak wyglądało przestawienie się na działania hipoterapeutyczne?
Tak, to bardzo dobre pytanie. Przez te lata istnienia – działamy 35 lat – już w tej chwili skupialiśmy się przede wszystkim na sporcie. Chociaż w różnym wymiarze tego sportu. Bo często sport kojarzy się z tylko z zawodami, z jakimiś osiągnięciami sportowymi. Natomiast u nas to była pasja, kontakt z końmi, opieka nad nimi, jazdy rekreacyjne tereny. Więc to miało różny wymiar. Nie tylko taki typowo związany z zawodami. Natomiast mimo wszystko myślę, że zawsze byliśmy stajnią trochę inną niż to, co kojarzy się nam ze stajnią. Nie byliśmy przedsiębiorstwem, nie mieliśmy właściciela, który prowadzi działalność dla swojego zysku. Zawsze byliśmy organizacją pożytku publicznego. Te działania, które wykonywaliśmy, czyli na przykład prowadzenie zajęć jeździeckich, były realizowane przez wolontariuszy z myślą o tym, by umożliwiać osobom chętnym na takie zajęcia, czy zainteresowanym końmi, zdobycie tej wiedzy i umiejętności. Tak aby „nauczyć ich galopem lecieć”. Hipoterapia dla mnie, długoletniej działaczki stowarzyszenia, niewiele się różni od tej idei. Bo też pozwala nam udostępnić to, co jest najpiękniejsze w jeździe konnej, w kontakcie z końmi po prostu szerszemu gronu osób.
Ale dokładnie jakie są pozytywne skutki hipoterapii dla osób, które w niej uczestniczą?
One mają bardzo wiele wymiarów. Oczywiście hipoterapia jako rodzaj terapii działa w różnych aspektach. Jest ten aspekt fizyczny, oddziaływanie na napięcie mięśniowe, ponieważ samo ciepło konia i też jego ruch powoduje rozluźnianie napięć mięśniowych, ich normalizacja - bo to niekoniecznie musi być samo rozluźnienie, ale też ćwiczenie partii mięśni, które są osłabione. Sam też ruch konia, co jest udowodnione naukowo, pomaga osobom, które na przykład mają trudności z zachowaniem prawidłowej postawy czy w ogóle z poruszaniem się. Pozwala on na wykształcenie prawidłowych odruchów związanych z motoryką ciała. Jednocześnie jest też poprawa koordynacji wzrokowo-ruchowej, ponieważ przebywanie na grzbiecie konia pomaga cały czas w utrzymaniu równowagi. Ponieważ pracują partie mięśni podtrzymujące ciało, stąd ten pozytywny wpływ.
Nie do przecenienia jest też sfera mniej fizyczna, a bardziej psychologiczna. Ponieważ sam kontakt z koniem, nawiązywanie z nim relacji działa bardzo otwierająco. Konie też uczą nas bardzo wielu takich zdrowych odruchów. Na przykład takiej odpowiedzialności, zwiększają pewność siebie. Nawiązywanie relacji z koniem powoduje, że łatwiej przychodzi nam relacja z innymi ludźmi. Wielu pacjentów chętniej wykonuje też ćwiczenia na innych typach zajęć. A na koniu to dzieje się tak trochę przy okazji. Ponieważ sam koń, siedzenie na nim, wyjazd do lasu na spacer jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Mimochodem można w to wdrażać różne ćwiczenia, np. związane z rzucaniem piłeczki, które jednocześnie bardzo wzmacnia mięśnie i powoduje konieczność skupienia się na sytuacji obecnej. To bardzo dobrze sprawdza się u naszych pacjentów z autyzmem. Ponieważ jest to dla nich ciekawa aktywność, a z drugiej strony zaspokaja ich potrzebę interakcji z drugą osobą. Jednocześnie trudno jest wykonywać to ćwiczenie, czyli rzucać i łapać piłeczkę nie będąc ze swoją uwagą tu i teraz. To też zauważamy, że ma bardzo pozytywny wpływ. Można w to włączyć różne zajęcia pedagogiczne, rozmowy, czyli też podejmujemy prace nad zaburzeniami mowy. Tak samo zaburzenia motoryki małej - na przykład ćwiczenia, które wymagają zręczności palców. To działa na bardzo różnych płaszczyznach i to jest w tym najpiękniejsze.
A konie? Jak się w tym odnajdują?
Myślę, że to zależy od konia. Kiedy koń jest młody albo ma taki charakter, że jest bardzo wrażliwy czy płochliwy, to dla niego nie jest dobre doświadczenie. Dlatego dobór konia jest tutaj bardzo istotny. Akurat te konie, które my zaangażowaliśmy do tego projektu, do tych naszych zajęć są końmi bardzo statecznymi, spokojnymi, dla których czasami to jest przyjemność. Dlatego, że mają możliwość takiego spaceru i kontaktu z pacjentem, który w wielu przypadkach jest osobą o niewielkim ciężarze ciała. Tak od strony ich perspektywy – myślę, że to działa też pozytywnie. Konie są też takie kontaktowe, łagodne, więc dla nich głaskanie czy otrzymanie smakołyków też działa pozytywnie na pacjenta. Możliwość dania koniowi smakołyka dla konia, to też jest bardzo przyjemna aktywność. Działa to w obie strony.
Warto powiedzieć, że wy nie tylko udostępniacie konie i prowadzicie zajęcia, ale też angażujecie życie w stajni na różnych poziomach. Czy to jest uczestnictwo w różnego rodzaju imprezach czy też taka praca z końmi? Czy zdarza się na przykład, że to osoby, które korzystają z tych działań terapeutycznych uczestniczą potem przy porządkach w stajni?
Tak, jak najbardziej. Zdarza się, że w zajęciach czy przed zajęciami pacjenci i też ich rodziny, które towarzyszą im w tej podróży do stajni, przechadzają się po stajniach. Zaglądają do boksów, mogą też poczuć to życie w stajni. I zdarza się, że tak spontanicznie dołączają do aktywności jaką jest karmienie koni, dawanie obroku, czy też przy okazji dowiadują się czym się różni słoma od siana. Rozpoznają różne zapachy związane z pracą przy koniach. Tak więc – zdecydowanie.
Myślę, że w zajęciach hipoterapii jest też coś, co pozwoliło tym osobom na włączenie się w to życie naszego stowarzyszenia. Ponieważ też uczestniczą w takich naszych wydarzeniach, które organizujemy w ciągu roku. Akurat teraz, bo pandemia trwała, było ich mniej, ale właśnie takie pikniki na świeżym powietrzu, to jest coś co też, gdzie też te osoby były zapraszane i chętnie też dołączały. Dzięki temu nawiązują się takie relacje między nami, które wykraczają poza zajęcia.
Chciałem jeszcze zapytać, czy zdarza się, że taka osoba, która uczestniczy w takich zajęciach dostaje wodze do ręki, uczy się już takich rzeczy nie tylko terapeutycznych, ale po prostu jeździeckich?
Tak, jak najbardziej. Mieliśmy też takie osoby, które już trochę stały się bardziej zaawansowane w tym jak siedzą na koniu. Ta hipoterapia przeistaczała się trochę w jazdę konną dla osób niepełnosprawnych. Mogły się nauczyć wtedy anglezowania w kłusie, czy też kierowania koniem. To też ma duży pozytywny wpływ. Przechodzi się wtedy na tę relację z koniem, uczymy się konsekwencji, uczymy się komunikacji z koniem.
Też mamy takie osoby, które bardzo dobrze się czują na koniu i nawet jeśli nie otrzymują wodzy do ręki, to można u nich wdrożyć elementy woltyżerki, czyli różnych figur, które wymagają zręczności, dużo bardziej zaawansowanej równowagi niż samo siedzenie na koniu w standardowych pozycjach.
Czyli takie przejście z terapii do konkretnego jeździectwa.
Tak. Myślę, że tak to może działać. To oczywiście zależy od tego, co jest przedmiotem terapii. Jeśli ktoś jest na przykład sprawny fizycznie i nie ma pod tym względem przeszkód czy ograniczeń albo ryzyka związanego z samą jazdą, to może to przejść w standardową jazdę konną bez elementów hipoterapii.
A takie rzeczy jak zakładanie ogłowia, siodła? Czy już są tacy wśród uczestników waszych zajęć, którzy robią to samodzielnie?
Na ten moment my przygotowujemy konia i następnie zajmujemy się jego rozsiodłaniem. Aczkolwiek wcześniej zdarzały się osoby w projektach w 2019 roku, które chętnie angażowały się w taką aktywność. To wszystko zależy od pacjenta. Jeśli jest to osoba w wieku dziesięciu lat, to trudno mu będzie ubrać takiego konika i założyć mu na przykład ogłowie – ze względu choćby na wzrost. Ale jak najbardziej jest to mile widziane i jesteśmy na to otwarci, jeśli widzimy, że dana osoba ma takie chęci. Wiadomo, w Szarży jest to naturalne.
Jest nawet jednym ze znaków rozpoznawczych Szarży jako takiej.
Tak, to prawda.
To opowiedz proszę o samej Szarży. Powiedziałaś, że jesteście organizacją pożytku publicznego, że działacie na rzecz promocji sportu jeździeckiego. Opowiedz też o specyfice Szarży jako takiej.
Myślę, że specyfika Szarży jako takiej polega na tym, że nie jesteśmy stajnią, która jest przedsiębiorstwem, która ma właściciela i pracuje na zysk i jest po prostu formą działalności gospodarczej. My jesteśmy stowarzyszeniem i organizacja pożytku publicznego. Oczywiście w jakimś stopniu jesteśmy stajnią, gdzie jazdy są płatne, ale jest to odpłatna działalność pożytku publicznego i wszystkie środki, które są uzyskane w ten sposób są przeznaczane na utrzymane stajni i koni, na zapewnienie im opieki weterynaryjnej i utrzymanie ośrodka. Myślę, że to jest ta różnica, jak również to, że działamy wolontariacko. Zarząd, który zarządza Stowarzyszeniem, to są osoby, które świadczą tę funkcję społecznie. Też z kolei instruktorzy i wolontariusze, którzy zajmują się końmi robią to charytatywnie. W ten sposób tworzy się klimat tego miejsca. Jest też cały kalejdoskop osób, które są związane ze stowarzyszeniem. Są to bardzo różne osoby w bardzo różnym wieku, z różnych środowisk. Ta otwartość na poznawanie ludzi i kontakt z nimi jest czymś, co bardzo lubię w tym miejscu.
Ta otwartość to jedno, ale jak wiem włożyliście też wiele pracy w to, aby także osoby z niepełnosprawnością ruchową także mogły korzystać z Szarżoterapii.
W procesie przygotowywania się do prowadzenia takich zajęć, udało nam się zapewnić budowę rampy, która pozwala na łatwiejsze wsiadanie na konia. Również osobom, które niekoniecznie mają możliwość wsiąść na konia ze schodków lub po strzemieniu. Ta rama bardzo pomaga, ponieważ można z góry usiąść na koniu w wygodny sposób. Bezpieczny też przy okazji.
Czyli Szarża jest stowarzyszeniem, które jest i otwarte i elastyczne na różne potrzeby?
Będziemy nad tym pracować, by było ono jeszcze bardziej dostosowane do potrzeb tej grupy Szarżowiczów.
Aniu, ja wiem też, że przeprowadzenie takiego projektu jak rozpoczęcie hipoterapii wymaga wsparcia. Chociażby finansowego ze strony jakichś podmiotów zewnętrznych. Jak to było w waszym przypadku?
Początki są najtrudniejsze i my, decydując się na rozwój hipoterapii potrzebowaliśmy wyposażyć nasz ośrodek w pewną infrastrukturę do tego niezbędną – na przykład rampę, która umożliwia pacjentom bezpieczne i wygodne wsiadanie na konia, jak też zaopatrzyć się w sprzęt taki jak pasy do hipoterapii, które umożliwiają pracę na grzbiecie konia na oklep, niekoniecznie w siodle. Tak samo też we wszelkie możliwe pomoce do ćwiczeń, które też są potrzebne.
Żeby było to możliwe musieliśmy podjąć współpracę z takimi organizacjami jak Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności z jej programem Działaj lokalnie czy Stowarzyszeniem Europa i My. Dzięki ich wsparciu mogliśmy wyszkolić na kursie hipoterapii dodatkowe osoby do prowadzenia tych zajęć. Otrzymaliśmy też pomoc na zakup pomocy do ćwiczeń i pasów do hipoterapii. Jednocześnie współpracowaliśmy też z Fundacją Tesco i dzięki jej dofinansowaniu mogliśmy na przykład zbudować rampę do wsiadania na konia. To pomogło nam rozpocząć i teraz cały czas korzystamy z obiektów i gadżetów, które wtedy nabyliśmy.
Czyli warto szukać partnerów, jeśli ktoś planuje w swojej organizacji lub stajni rozpocząć takie działania. Warto szukać wsparcia u ludzi, którzy mogą nas wspomóc finansowo.
Tak. Mogę jeszcze dodać, że jeżeli chodzi o wsparcie z Fundacji Tesco, to wiązało się ono ze złożeniem wniosku o dofinansowanie. Natomiast nie było to jedyne kryterium ubiegania się o dofinansowanie, ponieważ wszystkie organizacje, które zgłosiły się o wsparcie finansowe musiały też wziąć udział w wyborach.
Klienci tego sponsora mieli możliwość oddania głosu na określoną organizację, którą chcieliby, by otrzymała dofinansowanie. To było niesamowite, a co przekazała mi osoba, która informowała o dobrych wieściach o przyznaniu dofinansowania, że akurat nasz projekt związany z pomocą osobom niepełnosprawnym był wybrany przez wszystkich w okolicy. Tak więc było to bardzo przyjemne.
Warto wspomnieć, że Szarża jest bardzo aktywna w społeczności lokalnej i cieszy się sporą sympatią wśród mieszkańców.
Tak. Na pewno te kontakty u nas są dosyć rozbudowane, ponieważ ze stowarzyszeniem styczność miało bardzo wiele osób. Nie tylko takich, które jeżdżą konno, ale też tych, które mieszkają nieopodal, przechadzają się, przychodzą na spacer, czy po prostu zetknęły się z nami. Niekoniecznie przez jazdę konną. Często spotykamy osoby, które po prostu Szarżę znają.
Jak opowiedziałaś o tej okolicy, to powiedz, jak się do was dostać?
Bardzo przyjemny jest ten dojazd. Myślę, że ta lokalizacja jest wyjątkowa. Dlatego, że jesteśmy blisko Warszawy i dojazd jest łatwy. Jednocześnie jesteśmy na tyle daleko od miasta, że można już poczuć, że jest się za miastem. Jest las, łąka, rzeczka i to jest charakterystyczne dla naszej lokalizacji.
Dojazd jest o tyle łatwy, że jest to zaledwie 12 kilometrów od Warszawy. Można dojechać do nas wyjeżdżając z Warszawy trasą, odbić w stronę Nadarzyna i wtedy jest tylko parę przecznic od stajni. Jest dojazd asfaltem pod samą bramę stajni. Jednocześnie, jeśli ktoś chciałby wybrać się w podróż pociągiem, to jest Warszawska Kolej Dojazdowa, która odjeżdża z samego centrum Warszawy. Dojazd zajmuje 35 minut do stacji Kanie Helenowskie. A stamtąd jest przyjemny spacer kilkunastominutowy do stajni z drugiej strony.
To jak ktoś ma możliwość, to może skorzystać z Szarży. Ale osoby, które mieszkają gdzieś indziej i gdzieś indziej mają tego typu stajnie to i tak zachęcamy do korzystania z hipoterapii.
Tak. Zdecydowanie. Hipoterapia i kontakt z końmi bardzo pozytywnie wpływa na każdego, kto się z nimi zetknie. Ja sama też bardzo dużo skorzystałam z tego, że miałam tę możliwość w stajni się pojawiać. Naprawdę, to działa na bardzo wielu poziomach i każdemu mogę polecić to doświadczenie.
Nawet nie trzeba na tego konia wsiadać. Czasami wystarczy taki kontakt, że się go wyczyści, pogłaszcze, da marchewkę, to już dużo daje człowiekowi.
Tak. I to jest udowodnione naukowo, że sam kontakt z końmi, przebywanie w ich pobliżu, kontakt w postaci opieki nad nimi też bardzo poprawia samopoczucie. Było też badanie związane z osobami cierpiącymi na chorobę Alzheimera, które dowiodło, że kontakt z końmi pomógł w poprawie wyniku jeśli chodzi o samopoczucie i stan zdrowia.
Czyli hipoterapia może być skuteczna i przynosić benefity nie tylko dzieciom, ale też osobom w wieku senioralnym.
Tak, zgadza się.
Chciałbym poprosić Cię, żebyś zaprosiła naszych słuchaczy do odwiedzenia Szarży i skorzystanie z Szarżoterapii.
Tak. Serdecznie zapraszam. Ja prowadzę zajęcia w niedziele, ale można do nas przyjechać w dowolny dzień tygodnia. Bo działamy non stop. Zawsze można nas odwiedzić i przyjść na spacer. Skontaktować się z nami wcześniej lub spontanicznie nas odwiedzić. Na bazie zawsze ktoś jest. Zawsze można poznać nasze konie. Także okolice są bardzo ładne – jesteśmy otoczeni lasami, łąkami, więc samo miejsce jest bardzo relaksujące.
Bardzo Ci dziękuję! Do usłyszenia i zobaczenia!
Dziękuję!
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz