Odezwiemy się później
Poszukiwanie pracy to trudny czas. Towarzyszy mu stres, niepewność i obawa, czy pracodawca zaakceptuje kandydaturę. Zdenerwowany człowiek czeka na telefon od pracodawcy. Dni i godziny ciągną się w nieskończoność. Dla większości to poważny problem. Przyda się więc podstawowa wiedza o tym, jak proces rekrutacji wygląda z punktu widzenia pracodawcy.
Pierwszym krokiem po podjęciu w firmie decyzji o konieczności zatrudnienia nowej osoby jest przygotowanie oferty pracy. Wymaga to dokładnego zaplanowania, czym nowa osoba będzie się zajmować i jakie kompetencje będą potrzebne do realizacji jej zadań. W ofercie, którą kandydat widzi w prasie lub na portalu rekrutacyjnym, znajdują się najczęściej dwie grupy wymagań, tzw. wymagali i a twarde i miękkie.
Wymagania twarde to zwykle wcześniejsze doświadczenie na podobnym stanowisku, odpowiedni staż pracy, właściwe wykształcenie, znajomość języka obcego, umiejętność obsługi komputera lub specjalne uprawnienia. Wymagania miękkie - np.: komunikatywność, elastyczność, zaangażowanie, ale i poczucie humoru.
Liczy się jakość
W odpowiedzi na jedną ofertę pracy przychodzi od kilkudziesięciu
do kilkuset aplikacji. Liczba zmienia się w zależności od branży i
stanowiska. Warto jednak mieć świadomość, że wybór, przed jakim
staje pracodawca, jest bardzo trudny i czasochłonny.
Pierwszym etapem rekrutacji jest wybranie tych aplikacji, które
spełniają wszystkie lub prawie wszystkie twarde kryteria. Kluczem
do sukcesu jest więc odpowiadanie na oferty dostosowane do
kompetencji kandydata oraz konkretne i przejrzyste CV, które
pozwoli pracodawcy szybko ocenić, że ma do czynienia z właściwą
osobą.
Zdarza się, że świeżo upieczony absolwent wysyła codziennie po kilkanaście aplikacji na stanowiska menedżerskie i denerwuje się, że jego kandydatura jest odrzucana, a mógłby wysłać jedną aplikację na stanowisko dopasowane do swoich kwalifikacji i zdobyć pracę niemal natychmiast.
Czy to praca dla mnie?
Na dalszym etapie rekrutacji bierze się pod uwagę także kryteria miękkie kandydatów. Dlatego tak ważne jest ich opisanie w dokumentach aplikacyjnych. Dobrym miejscem jest list motywacyjny, czyli drugi - po CV - dokument, na który pracodawca zwraca uwagę. Do kolejnego etapu przechodzą ci kandydaci, którzy w liście motywacyjnym najlepiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego właśnie ja?". Pracodawca chce się przekonać, że ma do czynienia z osobą, która naprawdę jest zainteresowana pracą w tej, a nie innej firmie.
W liście kandydat może też wspomnieć o swojej niepełnosprawności, jak i o umiejętnościach nabytych w trakcie zmagań z chorobą, które może wykorzystać w pracy zawodowej. Należy pamiętać, że pracodawca może nie wiedzieć, na czym polega dana choroba.
Przygotuj się
Zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną dostaje zwykle kilka- lub kilkanaście osób. Pracodawca czasem już w ogłoszeniu zastrzega, że skontaktuje się tylko z wybranymi osobami. Z punktu widzenia oczekujących na odpowiedź wydaje się to niesprawiedliwe - jednak warto postawić się w sytuacji pracodawcy, który po umieszczeniu ogłoszenia musiałby oddzwonić np. do kilkuset osób z informacją, że nie przeszły do kolejnego etapu.
Zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną to znak, że CV i list motywacyjny kandydata wydały się pracodawcy atrakcyjne. To czas największego stresu - jak rozmawiać, żeby dobrze wypaść? Wtedy też pojawiają się pytania, jak mówić o niepełnosprawności.
Pracodawca, podobnie jak kandydat, musi się do rozmowy przygotować. W tym celu ponownie przegląda CV i list motywacyjny kandydata, zastanawia się nad przebiegiem rozmowy, formułuje pytania i przewiduje odpowiedzi. Warto pamiętać, że pracodawca to także człowiek. I dla niego niektóre sytuacje mogą być trudne i nowe. Zwłaszcza jeśli po raz pierwszy ma do czynienia z osobami niepełnosprawnymi. Skutek takiej rozmowy w ogromnym stopniu zależy od kandydata, który ma przekazać pracodawcy wszystkie istotne informacje o sobie i rozwiać ewentualne obawy.
Co dalej?
Po rozmowie kandydat może śmiało zapytać, czy i kiedy dostanie informację o wyniku rekrutacji oraz czy to już ostatni etap. W części firm odbywa się jeszcze jedno, finalne spotkanie z prezesem lub bezpośrednim przełożonym kandydata. Zwykle dotyczy to dwóch-trzech najlepszych osób. Wtedy czynnikiem decydującym jest „chemia" - to, czy przełożony i kandydat nawiążą nić porozumienia. Najczęściej na tym etapie podejmowane są też negocjacje płacowe.
Ile to wszystko trwa?
Kandydaci często spodziewają się, że po wysłaniu życiorysu odpowiedź otrzymają niemal natychmiast. Tymczasem w wielu firmach sam proces zbierania aplikacji może trwać nawet kilka tygodni. Następnie muszą one zostać przeanalizowane i dopiero wtedy pierwsi kandydaci są zapraszani na rozmowy kwalifikacyjne. W największych korporacjach cały proces rekrutacji może trwać nawet kilka miesięcy i składać się z kilku etapów: rozmowy kwalifikacyjnej, testów wiedzy i zadań grupowych. Na pierwszym spotkaniu u pracodawcy kandydat jest informowany, z ilu i jakich etapów będzie składał się proces rekrutacji.
Im dłużej trwa szukanie pracy, tym gorzej kandydat się czuje i zaczyna tracić motywację do dalszych działań. W ten sposób powstaje błędne koło, z którego niezwykle trudno się wyrwać, choć często cały problem bierze się z braku zrozumienia dla specyfiki funkcjonowania firmy. Warto sobie wtedy uświadomić, że pracownik działu personalnego musi przeanalizować wiele życiorysów osób, które aplikują na bardzo różne stanowiska.
Zdjęcia: Piotr Stanisławski
***
Artykuł powstał w ramach projektu "Integracja
- Praca. Wydawnicza kampania informacyjno-promocyjna"
współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach
Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich.
Komentarze
-
praca
30.06.2019, 20:07Ja też mam taki problem bo pracodawca wiele razy mówił do mnie odezwiemy się i guzik z tegoodpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz