Praca znaleziona na... spacerze rodzinnym
Po wypadku był w stanie poruszać jedynie oczami. Lekarze sugerowali wręcz, że będzie „warzywem”. Udało mu się mimo to – po 14 latach – wrócić do pracy i to w wymarzonej branży. A wszystko dzięki znalezieniu się pewnej niedzieli w dobrym miejscu i czasie...
Pan Sławomir Ludowski pracował jako kierowca. Miał 22 lat, był świeżo po ślubie i dowiedział się, że żona jest w ciąży. Niedawno wrócił z Niemiec i podjął pracę jako kierowca i monter w firmie meblarskiej.
Za kierownicą siedział kolega. To był grudniowy poranek, piątek, i pierwszy kurs do klienta. Wtedy wydarzył się wypadek. Jak do niego doszło i co było dalej, nie pamięta. Dopiero później okazało się, że złamał kręgosłup u nasady czaszki. Po wypadku trafił do szpitala w Tomaszowie Lubelskim, gdzie ze względu na stan zdrowia wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej.
- Dzięki staraniom żony udało się po czterech dniach przenieść mnie do szpitala w Lublinie, gdzie od razu miałem operację. Trwała 10 godzin i była bardzo skomplikowana. Kiedy miesiąc po wypadku wybudziłem się ze śpiączki, zorientowałem się, że jestem sparaliżowany. To było bardzo trudne przeżycie dla mnie i bliskich. Z biegiem czasu czucie zaczęło mi wracać. Powoli zacząłem nawet poruszać kończynami – wspomina.
Wtedy zaczęła się wędrówka po oddziałach szpitalnych. Z OIOM-u trafił na neurologię, a potem na oddział rehabilitacji, na którym spędził 6 miesięcy.
Rehabilitacja, nauka i zmiany
- Ze szpitala wyjechałem na wózku. Po 1,5 roku od wypadku dostałem chodzik i kule. Wiem, że niektórzy lekarze twierdzili, że po wypadku będę „warzywem”. Miałem jednak miałem ogromną motywację do tego, aby pracować nad sobą i się rehabilitować. Poznałem lekarzy, którzy wysłali mnie na rehabilitację do Konstancina, do Mazowieckiego Centrum Rehabilitacji STOCER. Wtedy jeszcze mieszkaliśmy pod Zamościem. Przez 3 lata jeździłem do Konstancin. To była ciężka praca nad sobą i swoimi ograniczeniami – pamięta pan Sławomir.
W międzyczasie Sławomir Ludowski rozpoczął studia na Politechnice Lubelskiej na kierunku Transport i logistyka.
Kiedy żona została przeniesiona do pracy w Warszawie, rodzina przeprowadziła się. On coraz poważniej myślał o pracy dla siebie.
Kolejnym punktem zwrotnym w ich życiu, a przede wszystkim w powrocie do aktywności zawodowej męża i ojca okazał się... rodzinny spacer.
Przy tężni w Konstancinie
- Pod koniec lata tego roku żona zaproponowała, żebyśmy pojechali w niedzielę do Konstancina, pooddychać jodem. Zauważyliśmy, że przy tężni stoją jakieś namioty i z ciekawości tam podeszliśmy. Na miejscu spotkaliśmy panie Magdę i Dorotę z warszawskiego Centrum Integracja – wspomina.
- To był czysty przypadek. Byliśmy na Dniu Integracji w Konstancinie z naszym stoiskiem. Pan Sławomir z rodziną podeszli do nas i zaczęliśmy rozmowę – opowiada Magdalena Sarnecka, doradca zawodowy Centrum Integracja w Warszawie przy ul. Dzielnej 1. – Okazało się, że pan Sławomir idealnie pasuje do jednej z ofert pracy, którą dostaliśmy dosłownie dwa dni wcześniej. Była to praca na stanowisku dyspozytora w transporcie międzynarodowym. Przyznam, że miałyśmy problem ze znalezieniem odpowiednich kandydatów. Pan Sławomir idealnie spełniał wszystkie zawarte w ofercie wymagania. Umówiliśmy się już na następny dzień na spotkanie w naszym biurze. Wsparcia udzielono w ramach projektu „Niepełnosprawni – sprawni w pracy!” współfinansowanego ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Zapraszamy do Centrum Integracja
Centrum Integracja istnieje dla osób z niepełnosprawnością i ich opiekunów.
Oferujemy:
- pomoc w znalezieniu pracy dla osób z niepełnosprawnością,
- informacje, porady, konsultacje dot. problemów osób z niepełnosprawnością,
- konsultacje psychologiczne,
- konsultacje prawne.
Skontaktuj się z nami:
- e-mail: warszawa@integracja.org
- tel: 22 831 85 82, 505 602 517
- adres: ul. Dzielna 1, 00-162 Warszawa
Artykuł pochodzi z numeru 5/2021 magazynu „Integracja”.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz