Z okazji Międzynarodowego Dnia Walki z Rakiem przypominamy jeden z wywiadów – „Gdy do raka dołącza depresja”
Nawet 70 procent chorych na raka, będących w trakcie leczenia, zmaga się z depresją. Nie pomaga im presja i używanie określeń typu „przegrał walkę z rakiem”. Jak dbać o zdrowie psychiczne chorego i jego rodziny? O tym mówi w wywiadzie psychoonkolożka Adrianna Sobol.
Mateusz Różański: Jak często osoby chore na raka zapadają na depresję?
Adrianna Sobol: O tym problemie bardzo mało się mówi, bo całą uwagę skupia się na leczeniu choroby podstawowej, czyli raka. Tymczasem depresja występuje według szacunkowych danych nawet u 60–70 procent chorych na raka będących w trakcie leczenia. Problem polega nawet na tym, że informacja o tym, że pacjent onkologiczny ma depresję, jest trudna do zaakceptowania dla niego samego i dla jego bliskich. A to dlatego, że większość ludzi wyobraża sobie, że, by przejść leczenie onkologiczne, trzeba być silnym, mieć w sobie odwagę i nie poddawać się. Często bliscy popełniają błąd polegający na mówieniu im „nie płacz”, „bądź dzielny”, „myśl pozytywnie”. Tym samym nie pozwalają pacjentom na realne ujście emocji, na poznanie ich i konfrontacje z nimi. To ogranicza im choćby możliwość dzielenia się nimi z otoczeniem.
Następnie pacjent wpada w rytm leczenia, w którym niejednokrotnie pierwsze objawy depresji są mylone ze skutkami ubocznymi leczenia onkologicznego. Dlatego apatię, drażliwość, zmęczenie, barka apetytu czy problemy ze snem bierze i inne tego typu objawy są bagatelizowane i przez pacjentów i przez otoczenie, bo przecież jak ma się raka, to jest się smutnym. A to nie do końca jest prawda. Oczywiście sama choroba nowotworowa jest sytuacją traumatyczną i wiąże się z ogromnym wysiłkiem, jaki musi podjąć pacjent. Do tego leczenie, np. chemioterapia wpływa na układ nerwowy m.in. struktury przedczołowe w mózgu pacjenta. To może wywołać objawy depresyjne. Jednakże badania pokazują, że pacjenci nie mówią swoim lekarzom o objawach depresji z obawy, że uznają ich za słabych i nie będą chcieli kontynuować leczenia.
Brzmi to strasznie.
Takie właśnie wyobrażenia towarzyszą pacjentom onkologicznym. Niejednokrotnie obserwuję też rodziny pacjentów i wiedzę, jak bardzo obawiają się depresji i tego, że przez nią pacjent nie poradzi sobie z trudami leczenia. Do tego cały czas pojawia się ogromny problem z dostępem do pomocy psychiatrycznej, ale też z samym pokonaniem bariery strachu. Pacjent sam często nie chce przyjąć do wiadomości swojej depresji i zacząć jej leczenia, gdyż traktuje ją jako objaw słabości, a ta oznacza przegraną w „walce” z rakiem. To oczywiście jest bzdurą, ale ta bzdura pokazuje, jakie jest myślenie społeczeństwa o chorobie nowotworowej i depresji. A ona przecież występuje u ogromnej liczby pacjentów, którzy są aktywnie leczeni.
Trzeba też zwrócić uwagę na pacjentów, którzy są po zakończonym leczeniu, u których występuje zmęczenie leczeniem choroby nowotworowej. Ten stan bardzo często towarzyszy pacjentom, którzy na początku „biorą na klatę” diagnozę raka. Są zmobilizowani i gotowi do działania. Jednak proces leczenia onkologicznego niejednokrotnie jest bardzo długi, przewlekły i w jego trakcie pojawia się syndrom zmęczenia leczeniem. W terapii raka wszystko jest powtarzalne, nużące i meczące. Czasem syndrom zmęczenia leczeniem onkologicznym przechodzi w epizody depresyjne.
To dobrze, że Pani o tym wszystkim mówi. Mnie bardzo irytują sformułowania typu „przegrał walkę z rakiem”.
Sam pan widzi, jak wiele trzeba zrobić, jeśli chodzi o postrzeganie choroby nowotworowej. Samo słowo „walka”jest bardzo niefortunne, bo w walce zawsze jest zwycięzca i przegrany. Tymczasem pacjenci muszą mieć poczucie, że oni się po prostu leczą. Kiedy mają poczucie, że toczą jakąś walkę, ich poziom lęku i napięcia jest jeszcze większy. Dlatego też społeczeństwo i media mają ogromną misję zbudowania realnego obrazu choroby nowotworowej i wiedzy na temat tego, jak dziś wygląda leczenie onkologiczne. Zresztą depresja też wciąż kojarzona jest błędnie ze słabością, wstydem, obciążeniem, co też buduje niepotrzebne napięcie. Zamiast tego powinno się przyjąć do wiadomości, że depresja jest zaburzeniem psychicznym, które wymaga profesjonalnego leczenia. Pacjenci i ich rodziny muszą być świadomi tego, że ta choroba może pojawić się w ich życiu. Dlatego muszą też wiedzieć, jak jej przeciwdziałać, ale też z jakiego wsparcia można skorzysta, gdy ona się pojawia.
To czego potrzebują rodziny, by właściwie wspierać osobę chorą na nowotwór?
Przede wszystkim same rodziny potrzebują profesjonalnego wsparcia ze strony psychologów i psychoonkologów, ale też od organizacji pacjenckich. Bo członkowie rodziny są niejednokrotnie tak samo przerażeni i przechodzą takie same emocje, jak sami pacjenci. W tym celu potrzebne jest szerzenie wiedzy, świadomości ale też otwartości w mówieniu na ten temat. Należy zachęcać do lekarzy onkologów, by zdobywali większą wiedzę na temat depresji, jej objawów i tego, jak na jej temat rozmawiać z pacjentem i z jego rodziną. To samo dotyczy też całego personelu medycznego, z którym spotyka się chory i jego bliscy. Wszystko to po to, by oswoić ich z tym tematem, uświadomić, że depresja się zdarza i nie jest żadną tragedią. Że chory na depresję potrzebuje odpowiedniego wsparcia i nie jest winny swojej chorobie i nie musi się jej wstydzić.
Dbałość o zdrowie psychiczne pozytywnie wpływa na sam przebieg leczenia onkologicznego. Dlatego zawsze podczas wywiadu z pacjentem zadaję mu pytania dotyczące objawów depresji. Robię to choćby po to, by sam chory przyjrzał się swojemu zdrowiu psychicznemu. Bo niestety jest to sfera naszego życia, od której zbyt często uciekamy. Depresję traktuje się też wciąż jako modną bzdurę, widzimisię albo myli z chwilowym spadkiem nastroju. Tymczasem jest to ciężka śmiertelna choroba, która wymaga profesjonalnego leczenia. Dlatego musimy otwarcie o tym mówić i edukować społeczeństwo, bo bardzo często pacjenci i ich bliscy po prostu nie wiedzą, że przy każdej niemal chorobie przewlekłej depresja może być chorobą współistniejącą.
Jak wygląda pani praca z osobą doświadczającą depresji?
Gdy mamy pacjenta, który chorując onkologicznie, ma jeszcze depresję, to praca z nim wymaga udziału lekarza psychiatry. Często jest to praca terapeutyczna nad lękiem, strachem i nad umiejętnością radzenia sobie z problemami. Czasem trzeba łączyć psychoterapię ze stosowaniem leków.
Choćby z kultury popularnej wiemy, że osoby chore na nowotwory nierzadko targają się na własne życie. Skąd bierze się to zjawisko?
Otrzymanie diagnozy choroby nowotworowej oznacza zetknięcie się z największymi strachami i lękami, które towarzyszą każdemu z nas, choć sobie ich nie uświadamiamy. To jest na przykład lęk przed śmiercią, bólem, cierpieniem, ale nie tylko. Choroba i jej leczenie wiążą się też ze zmianą obrazu swojego ciała i całego życia. Jest to też przeżywanie żałoby po sobie zdrowym. Wiąże się to z ogromnym wysiłkiem emocjonalnym, podejmowaniem wielu, bardzo trudnych decyzji. To wszystko może dosłownie paraliżować pacjenta, który potrzebuje bardzo profesjonalnego wsparcia, prowadzenia krok po kroku i przepracowywania kolejnych jego przekonań dotyczących leczenia i choroby. Ta praca wiąże się z dotykaniem trudnych emocji, ale też nauką życia po nowemu. Bo przecież nie jest tak, że po otrzymaniu diagnozy życie pacjenta nie staje w miejscu. Wręcz przeciwnie – choroba zmienia o 180 stopni praktycznie wszystkie sfery jego życia. Dlatego pacjent i jego bliscy potrzebuje naprawdę ogromnego wsparcia terapeutycznego. Wraz z diagnozą otwiera się nowy rozdział życia pacjenta i buduje się jego nowa tożsamość. A to wiąże się z ogromnym wysiłkiem i ogromną potrzebą wsparcia.
Zdarzało się Pani pracować z osobami po próbach samobójczych?
Oczywiście! Zdarzają się one niestety coraz częściej. Wpływ na to ma choćby pandemia koronawirusa. Wzmacnia ona różnego rodzaju zaburzenia emocjonalne, psychiczne pojawiające się u pacjentów. Zmagają się oni z izolacją, z samotnością i koniecznością dźwigania ciężaru swoich problemów samotnie. Rodziny też izolują się od chorych, by zminimalizować ryzyko zakażenia. To wszystko sprawia, że niektórzy pacjenci podejmują próby samobójcze. Na oddziale, na którym ja pracuję, współpracujemy na stałe z lekarzem psychiatrą po to, by monitorować stan psychiczny pacjentów. Personel medyczny jest nauczony, by wychwytywać pierwsze objawy depresji i myśli samobójczych i dokonywać pierwszej interwencji kryzysowej.
Po czym poznać, że nasza bliska osoba może popełnić samobójstwo?
Przede wszystkim trzeba słuchać pacjentów. Bo oni często wprost nazywają swoje uczucia, mówią o swoich emocjach. Niestety rodziny bardzo często to bagatelizują, choćby ze strachu, bo nie wiedzą, co w takiej sytuacji mogą zrobić. Najlepiej jest wychwycić te pierwsze objawy depresji na jak najwcześniejszym etapie. Zwrócić uwagę na zmiany zachowania pacjenta. Taką zmianą jest choćby wycofywanie się z życia, apatia, obojętność, ale też rozdrażnienie, płaczliwość i drażliwość. Pacjenci mogą też zmagać się z problemami ze snem. Może to być bezsenność, ale też nadmierna senność. Pojawiają się też problemy z apetytem. Jeśli takie objawy utrzymują się powyżej 2 tygodni, należy skonsultować się z lekarzem psychiatrą lub psychologiem czy psychoterapeutą w celu rozpoczęcia diagnozy, lub leczenia depresji. Nie bagatelizować, nie próbować przeczekać, tylko reagować. Bo niejednokrotnie ta reakcja ze strony bliskich pojawia się o wiele za późno.
Niestety wielu pacjentów dowiaduje się, że na obecnym etapie rozwoju medycyny nie da się ich wyleczyć. Jak wspierać osobę, która otrzymała taką informację?
Praca z takim pacjentem dotyczy oswajania tematu śmierci, scenariuszy umierania. To praca nad żałobą, nad pożegnaniem. Potrzebne jest też wspieranie rodziny w ten sposób, by pacjent mógł wyrazić swoje potrzeby i zachował jak najdłużej poczucie kontroli nad swoim życiem. Wbrew pozorom, specjaliści pracujący z pacjentami w hospicjach bardzo wiele uwagi poświęcają marzeniom swoich pacjentów, tym, co jest tu i teraz. A to wszystko po to, by oswoić strach przed umieraniem.
Co w takiej sytuacji z osobami bliskimi?
Emocje, których doświadczają członkowie rodzin, są bardzo podobne do tych doświadczanych przez samych pacjentów. Może to zabrzmieć kontrowersyjnie, ale zdarza się, że rodziny pacjentów są w gorszej sytuacji niż sam pacjent, bo doświadczają często poczucia bezradności. Członkowie rodziny niejednokrotnie wstydzą się sięgać po profesjonalną pomoc. Uważają, że im nie wypada, że to nie oni są przecież chorzy i po prostu nie powinni skupiać się na swoich trudnych przeżyciach. A to nie prawda! Bycie opiekunem osoby chorej onkologicznie jest bardzo trudną sytuacją emocjonalną i wymaga zadbania o swój stan psychiczny. Opiekun musi dbać o siebie, choćby po to, by mógł dobrze wspierać osobę chorą. Tak samo jak pacjenci, opiekunowie mogą zachorować na depresję i dlatego tak ważne jest, by odpowiednio wcześnie zareagować na pierwsze pojawiające się objawy i otrzymać odpowiednie wsparcie.
Adrianna Sobol: psychoonkolog i wykładowca Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w Zakładzie Profilaktyki Onkologicznej. Pracuje w Szpitalu Onkologicznym LuxMed Onkologia w Warszawie. Jest członkiem Zarządu Fundacji OnkoCafe-Razem Lepiej, psychoterapeutką i założycielką Centrum Wsparcia Psychologicznego Ineo. Stworzyła platformę szkoleniową online "Zdrowie zaczyna się w głowie". Autorka licznych publikacji z dziedziny psychoonkologii i psychologii zdrowia. Współautorka książki Oswoić raka. Inspirujące historie i przewodnik po emocjach (Znak, 2020). Występuje jako ekspertka w programach telewizyjnych, współtworzy akcje i kampanie społeczne. Prowadzi liczne szkolenia i warsztaty z zakresu psychologii i rozwoju osobistego.
Depresja to choroba poważna i niestety często śmiertelna. Dotyka ona wszystkich bez względu na wiek, płeć czy sprawność. Dlatego w mediach Integracji od lat pojawiają się materiały na temat depresji i jej różnych obliczy. Postanowiliśmy zainicjować cykl artykułów "Czule o depresji". Będzie to nasz wkład w obchody Dnia Walki z Depresją, który wypada 23 lutego. W naszych tekstach, które będą ukazywać się na portalu Niepelnosprawni.pl chcemy poruszyć m.in. temat depresji u pacjentów onkologicznych, osób głuchych, dzieci czy pacjentów hospicjów. Zachęcamy do dzielenia się Waszymi historiami i tematami, które chcielibyście by zostały podjęte.
Komentarze
-
rak nie rak
20.02.2022, 15:48Dwa lata temu na podstawie TK głowy lekarz powiedział mi że mam raka ale żebym się nie przejmował bo on nie jest złośliwy i wysłał mnie na badanie rezonansem żeby się upewnił . W miejscowości w której mieszkam jest rezonans ale mi nie zrobia bo mam klaustrofobie a jak prosiłem o znieczulenie to powiedziano mi że u nich się tego nie praktykuje i zebym sobie szukał w Polsce tak zwanego rezonansu otwartego . Mam inne choroby które uniemożliwiają mi daleką podróż a jak wspomniałem w szpitalu odmówiono mi zrobienia badania. Wiem że innym chorym za opłatą robią badanie w znieczuleniu a na mnie się uwzięli i już . Byłem u pani dyrektor na skardze to odesłała mnie do onkologa który jest dyrektorem do spraw medycznych a on na tomografie której nie dam rady zrobić. Co mam robić czuje sie coraz gorzej .odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz