Przejdź do treści głównej

Jak kobieta z kobietą, czyli wywiad z Sylwią Błach!

Sylwia Błach to felietonistka Integracji, programistka, pisarka i jedna z 22 Polek, które według magazynu Forbes Women Polska warto obserwować w 2022 roku. Rozmowę z nią, z ramienia Integracji, poprowadziła Bogumiła Siedlecka-Goślicka, znana jako Anioł na Resorach. Zachęcamy do oglądania! Wywiad tłumaczony na polski język migowy, opatrzony napisami oraz transkrypcją.

 

Transkrypcja rozmowy

Transkrypcja wykonana przez Agnieszkę Sobecką

 

Bogumiła Siedlecka - Goślicka: Dzień dobry. Witam Państwa bardzo serdecznie. Mam na imię Bogumiła Wiktoria Siedlecka – Goślicka. Możecie mnie znać jako Anioł na Resorach. Dzisiaj zostałam zaproszona przez Integrację do poprowadzenia rozmowy z wyjątkową kobietą, tak że szykujcie się bardzo babską rozmowę. Sylwia Błach, nasza gościni, pisarka i niezwykła postać. Mam nadzieję, że przekonacie się dzisiaj o tym. Witam Cię bardzo serdecznie.

Sylwia Błach: Dzień dobry Państwu.

Jest z nami również tłumaczka polskiego języka migowego. Witam bardzo serdecznie. No i może najpierw zapytam Cię, Sylwio, o to ile trwa Twoja doba?

24 godziny i wbrew pozorom jestem okropnym śpiochem. 

No proszę... Jesteś bardzo aktywną osobą. Nie tylko piszesz książki – jak sama mówisz jest to taki „konik” Twój, ale zawodowo i społecznie działasz. Jak Ty to robisz? Kiedy to wszystko łączysz? Jak znajdujesz czas na to wszystko?

Wiesz co, ja wyznaję taką zasadę, że jeśli człowiek ma dużo na głowie, to znajdzie czas. Bo sama widzę po sobie, że gdy mam mniej obowiązków, bo sobie robię luźniejszy dzień to ciężej mi się zorganizować. Więc akurat ja jestem takim typem osobowości, że obowiązki ułatwiają mi zarządzanie kalendarzem, zarządzanie takim harmonogramem dnia.

Też zawsze podkreślam, że to co widać w Internecie, to jest tylko jakiś procent życia, a to się ludziom często wydaje, że to jest bardzo dużo. A ja mam takie poczucie, że jest tak akurat, ponieważ znajduje czas też na bliskich, na wyjazdy. A w sieci widzimy, wiadomo jak to w sieci – głównie jeśli faktycznie coś się dzieje i to buduje faktycznie takie poczucie, że rzeczy się dzieje bardzo dużo.

A poza tym mam też wspaniałych bliskich, na których pomoc zawsze mogę liczyć i w zależności od tego jaka jest aktualnie moja sytuacja z zadaniami, ze zleceniami, ponieważ ja robię bardzo dużo różnych zleceń, to po prostu dzielimy się obowiązkami. Czasami ja się zajmuję częściej obowiązkami, czasami mój partner. I myślę, że jest to kwestia dogadania się między sobą. Ale faktycznie są takie dni, że zasuwam od rana do wieczora, ale tylko po to, by następnego dnia zrobić sobie wolne, bo też mam taką osobowość, że preferuje mieć wolny cały dzień i się trochę poprzemęczać niż codziennie godzinka czy dwie, bo w takim trybie pracy nie potrafię tak naprawdę wypoczywać.

Aha... No, bo właśnie... Piszesz książki, jesteś aktywna w internecie, ale zawodowo zajmujesz się też wieloma kwestiami. Czym konkretnie?

Ja zawodowo jestem programistką, z wykształcenia po Politechnice Poznańskiej i faktycznie mam w tym momencie bodajże około siedmioletnie doświadczenie już w branży. I teraz na początku tego roku zdecydowałam zrobić sobie przerwę od etatu i skupić się na zleceniach, więc aktualnie głównie zajmuję się – jeśli chodzi o technologię – douczaniem innych, pomaganiem innym osobom różnymi jakimiś wystąpieniami. Prawdopodobnie w tym roku czeka mnie przeprowadzenie kilku szkoleń, ale to wszystko jest w fazie ustalania, więc tutaj nie będę zdradzać tajemnic jeszcze naszych.

Poza tym razem z moim partnerem tworzymy strony internetowe. Mam aktualnie też miejsca na przyjmowanie nowych klientów, więc to jest taki nasz „konik” trochę, trochę nasza praca i sposób dzięki , któremu jestem cały czas blisko tej technologii, która mnie ekscytuje. Jednocześnie zajmuje się chwilowo czymś lżejszym, ponieważ jestem z wykształcenia taką twardą programistką, tak to ujmę, czyli typowo siedzę w kodzie. Ja nigdy nie byłam grafikiem, kimś takim, tylko siedziałam w kodzie, w obliczeniach, w tego typu rzeczach. Więc teraz te strony są takim przyjemnym odejściem trochę od tego, aczkolwiek do programowania planuję wrócić.

A poza tym jestem też dziennikarką, piszę chociażby dla „Integracji” felietony. Piszę dla portalu homodigital.pl. Zajmujemy się mówieniem ludzkim językiem o technologiach i o tym, jak technologie wpływają na człowieka, więc znowu jestem blisko tego co mnie kręci, ale skupiam się na pisaniu.

W tym momencie chyba skończyły mi się wątki. Pewnie jeszcze bym coś znalazła, ale jak sama wspomniałaś jest tego dużo i tak ciężko w paru minutach o taką pełną autoprezentację .

Jasne. Ostatnio zostałaś wybrana przez Forbesa jako jedna z dwudziestu dwóch kobiet, którą warto obserwować w 2022 roku. Powiedz mi co to dla Ciebie znaczy i czy myślisz, że jakoś wpłynie na Twoją karierę?

Jest to dla mnie przede wszystkim ogromny zaszczyt. Powiem Ci tak uczciwie, że jak przejrzałam kto jest na tej liście, ciągle mam takie poczucie Co ja tam robię?. Jest to coś niesamowitego. Trafić do grona wspaniałych kobiet, robiących wielkie rzeczy zarówno w nauce, w biznesie, w technologiach, na rzecz innych, ponieważ na tej liście są 22 kobiety i każda ma inną specjalizację, tak to określmy. Co dla mnie to znaczy? No jest to dla mnie ogromne wyróżnienie. Jest to też dla mnie poczucie obowiązku, żeby robić swoje, robić jeszcze lepiej, żeby faktycznie tym ludziom, którzy do mnie przyszli, a bardzo dużo osób do mnie dotarło po tej liście, po tej publikacji, żeby dostarczyć im jak najbardziej ciekawe, najbardziej jakościowe treści. Jest to jakaś forma radości – działam w mediach, działam w internecie tak naprawdę od dziesięciu lat. W tym roku będzie 10 lat od kiedy jestem aktywna w internecie, więc w jakiś sposób poczułam się doceniona. To było strasznie miłe.

Z czym to się wiąże? No z robieniem swojego. Najlepiej po prostu. Tak na to patrzę i staram się jak najwięcej poświęcać czasu i energii, by faktycznie pisać dobre teksty, by informować o sprawach bieżących na swoich mediach, by też dawać ludziom trochę rozrywki, bo ja mam kanały częściowo takie techniczne, literackie, ale też jest dużo takiego kontentu rozrywkowego. Zwłaszcza teraz potrzebujemy móc się jakoś oderwać od tych wszystkich rzeczy, które nas przytłaczają, I chyba tyle. Jeszcze tak ostatnio się połączyły dwie rzeczy tak naprawdę, bo tu wspominamy o liście Forbes Women Polska, ale też niedawno ogłaszałam, że zostałam Ambasadorką Digital You w programie od Komisji Europejskiej. I to też się wiąże z intensyfikowaniem moich działań w internecie w kontekście technologii, informowania o technologiach, cyfrowej przemianie. Teraz przede mną taki fajny projekt związany z dostępnością stron internetowych, może tak to ujmę i nie będę tu nic zdradzać. No i też możliwość współpracy z Komisją Europejską, co też jest czymś dużym, więc ten rok naprawdę zaczął się intensywnie i jeszcze sama próbuję się w tym wszystkim odnaleźć.

Gratulujemy bardzo serdecznie. Jak już mówimy o oderwaniu się od tych trudnych czasów, to bardzo często ludzie sięgają po siateczkę. Jesteś pisarką, powiedz mi, która książka jest

jest Twoją ulubioną? Dlaczego? I czy teraz pracujesz nad jakaś książką?

O jejku, złożone pytanie. Ciężko wybierać jedno ulubione dziecko. Mam tu ze sobą jedną z najnowszych książek, ona ma już trzy lata bodajże. „Lepszego świata nie będzie”. Jest to powieść post apokaliptyczna. O świecie przyszłości, w którym główna bohaterka jest żołnierzem. Została oślepiona na swoją własną prośbę. Uzyskała specjalne umiejętności bojowe. I dzięki temu ma rozwiązać zagadkę tajemniczego pierwszego. Jest to taka dość...w sumie jest to powieść poniekąd akcji. Ja się specjalizuje w horrorze,ale horror lubi romansować z rożnymi gatunkami, więc tutaj jest dużo akcji, dużo wybuchów, dużo pościgów,ale są też Zombie. I to jest książka, która jest teraz bardzo mocno w mojej głowie, bo odpowiadając na drugą cześć Twojego pytania, w tym roku zamierzam faktycznie przysiąść i napisać drugi tom, na który czytelnicy czekają już. Wstyd mi,że tak długo, ale musiałam ogarnąć inne wątki i teraz mogę się w końcu tym zająć. Poza tym pracuję nad jeszcze jedną książką. Jestem mniej więcej w połowie prac. To będzie opowieść o kobiecie,

też o przyszłości, i o tym jak łatwo zwariować w czterech ścianach. Ale mam taką zasadę,że nigdy nie zdradzam fabuły póki książki nie napiszę, stąd takie bardzo ogólnikowe. Natomiast prawdopodobnie w przyszłym roku, ukaże się inna moja powieść , nad którą pracowałam cały zeszły rok. Mam już podpisaną umowę wydawniczą. Książka nosi tytuł „Kobieta w żółtej sukience”, i przybliży czytelnikom miejsca, które znam, które lubię, oczywiście w klimatach grozy.

No to czekamy na te wszystkie publikacje. Jak już mówiłaś o tym, że jesteś związana z Integracją, piszesz felietony, w 2017 roku byłaś w Liście Mocy, publikacji. Powiedz mi, czy jest jakiś taki temat związany z niepełnosprawnością, który marzy Ci się aby podjąć a jeszcze nikt tego nie zrobił?

Chyba nie… A wiesz dlaczego nie? Ponieważ jeśli znajduję taki temat to sama go podejmuję i po prostu o nim mówię w mediach społecznościowych. Piszę o nich albo do Integracji w felietonach, jeśli akurat jest temat odpowiednio nośny. Ja na swoim blogu też dużo piszę o niepełnosprawności. Też na mojej stronie  internetowej można znaleźć felietony www.sylwiablach.pl. Nie, wydaje mi się, że właśnie nie, ale dlatego, że wszystkie tematy, które wydają mi się są przeze mnie od razu podejmowane.

Oprócz tego, że jesteś pisarką, działaczką, Ty jesteś też influenserką. Co to dla Ciebie znaczy?

Nie wiem co to dla mnie znaczy. Influenser to jest ktoś, kto ma wpływ na innych. To jest taka najprostsza, najbardziej bazowa definicja. Ja się influenserką nie czuję, ale wiem, że faktycznie jakoś na ludzi wpływam. Prowadziłam kiedyś bardzo ciekawy wywiad, który jest też do znalezienia na portalu homodigitals, z kobietą specjalizującą się w marketingu. I tam właśnie rozmawiałyśmy o tym, kim jest influenser. Bo w pewnym sensie kobieta w takiej małej społeczności, na przykład w swoim bloku – ma mnóstwo sąsiadek, poleca kremy, itd., też wpływa na swoje otoczenie, a nie nazywamy jej influenserem. Więc to jest bardzo trudne i nie szukam definicji na siłę. Ja się po prostu bardzo cieszę z tego, że mogę dzielić się kawałkiem swojego świata, że mogę ludziom pokazywać to, co mnie kręci. I czasem jest to nauka, technologia, a czasem podróże. Teraz planujemy prawdopodobnie, mam nadzieję, że nic się nie posypie, w maju taką kolejną dużą wyprawę, więc też będę z niej nadawała na instagramie na bieżąco. Nie wiem, nie umiem Ci odpowiedzieć. Dla mnie to jest hobby i coś, co mi przynosi dużo satysfakcji. Ale nie rozmyślam o tym, jaka jest moja rola, jakie są moje zobowiązania czy coś takiego. Po prostu to robię, bo to kocham.

Jasne. A powiedz mi czy według Ciebie, internet, media są gotowe na influenserki z niepełnosprawnością?

Czy są gotowe...To bardzo ciekawe pytanie. A mogłabyś rozwinąć, co przez to masz na myśli?

Czy dzisiejszy świat, który często jest schowany za filtrami, za wieloma ustawionymi sytuacjami, jest gotowy na to, żeby w nim była influenserka, aktorka, znana osoba z niepełnosprawnością? Oczywiście według Ciebie.

Jasne. Jasne. Wiesz co, ja chyba mam problem z odpowiedzią. Dlatego, że staram się nie widzieć influenserki z niepełnosprawnością jako oddzielnego bytu, tylko po prostu influenserkę. Jeśli ktoś robi ciekawe treści, to ta osoba się przebije. I wśród osób, które obserwuje są osoby sprawne, są osoby z niepełnosprawnościami, są osoby różnych wyznań, o rożnych kolorach skóry, o różnych poglądach, itd… I w żadnym stopniu nie szukam rozróżnień między nimi. Bo jeśli to czym się zajmują jest ciekawe, to to faktycznie, że tak powiem kolokwialnie „,żre” , i faktycznie każdy te osoby docenia za ich pracę.

Na pewno brakuje reprezentatywności osób z niepełnosprawnościami. To mogę z ręką na sercu powiedzieć, bo każdy z nas widzi, że ciągle jakby tak przełożyć ile procentowo jest osób z niepełnosprawnościami na świecie, a ile jest procentowo w filmach czy reklamach, to widać tutaj dysproporcje i że są braki. Ale myślę, że to się zmienia. Zresztą widzimy, że to się zmienia. Sama występowałam w kilku reklamach. I też ja do tych reklam trafiałam, jakby to ująć, nie chcę teraz powiedzieć jakoś tego dziwnie... Zgłaszałam się na ogłoszenia, które nie szukały modeli z niepełnosprawnością. Zgłaszałam się po prostu na ogłoszenia, gdzie była szukana modelka, statystka i pasowałam do scenariusza. Moja niepełnosprawność była fajnym dodatkiem, bo oczywiście mówimy o świecie marketingu, gdzie rzeczy mają się sprzedawać, więc jest zwrócenie uwagi na to, co jest medialne. Nie oszukujmy się, ale nigdy nie trafiłam na taką pracę w mediach, dlatego że jestem osobą z niepełnosprawnością.

Zmienimy delikatnie temat. Widzieliśmy Cię ostatnio w pięknej kampanii. „Pełnosprawni w miłości”, zrealizowanej przez projekt Sekson, przez Fundację Avalon. Powiedz mi czy według Ciebie są... może inaczej… Jakie są największe, najtrudniejsze stereotypy związane z seksualnością i jak w ogóle do nich się odnosisz? Co można by było zrobić?

 To jest bardzo ciekawe pytanie. Ja dość często je słyszę – właśnie w związku z projektem „Pełnosprawni w miłości”, ponieważ on porusza pewne tabu. Tabu co, do którego wiem i nie podważam tego, że w społeczeństwie istnieje. Mam oczy, mam uszy, mam koleżanki, słyszę rożne historie, słucham opowieści o różnych trudnościach, o jakichś formach dyskryminacji itd., Ale jednocześnie uważam siebie za ogromną szczęściarę, bo mnie to personalnie nigdy nie dotknęło. Jest mi bardzo ciężko mówić o dyskryminacji z mojej perspektywy. Kiedy mogę mówić o dyskryminacji jedynie w takim ogólnym kontekście, opierającym się na tym, co słyszałam; to, co ktoś mi powiedział, itd.

Ja raczej jestem osobą przebojową. Jako nastolatka byłam strasznie nieśmiała, ale to są zupełnie inne dzieje. I nie miałam jakiś negatywnych sytuacji związanych z niepełnosprawnością.

To, co mi przychodzi do głowy i wspominam to raczej ze śmiechem, niż z jakimś bulwersem, to gdy starszy Pan w pociągu zdziwił się, że jadę do chłopaka i wyszeptał: Wam też można”. Ale to raczej było takie, wiesz, stereotypowe i do machnięcia ręką, a nie żeby.. no, mnie to nie dotyka osobiście. Rozumiem, że kogoś mogłoby to dotknąć, mnie to nie dotknęło, tylko rozbawiło, więc... A o jakich stereotypach słyszałam? To słyszałam o najróżniejszych, że kobiety spotykają się z tym, że faceci się ich brzydzą, że nie chcą ich dotknąć. A w drugą stronę też często wiele kobiet z niepełnosprawnościami tak bardzo nie znosi swojego ciała, że to utrudnia nawiązanie jakiś relacji, bo to też się często pojawia. Ponoć bardzo żywy w społeczeństwie jest stereotyp, że osoba z niepełnosprawnością nie uprawia seksu. Osobiście mnie taki pogląd nigdy nie dotknął. Ale słyszałam, że to się też często zdarza. Dużo tego jest. Najwięcej dyskryminacji paradoksalnie spotkałam ze strony lekarzy, w różnych sytuacjach życiowych, więcej niż od takiego zwykłego społeczeństwa.

Podasz jakiś przykład?

Wiesz co, jeden lekarz ostatnio, dentysta akurat, był bardzo zadziwiony tym, że kupiłam sobie wózek elektryczny za swoje pieniądze, że nie robię zbiórek i że ogólnie zarabiam. Regularnie ludzi bardzo szokuje fakt, że jestem osobą pracującą. Jeśli mówimy o lekarzach czy takich jakichś sytuacjach, nie wiem może z urzędami, coś takiego? Bo jeśli mówimy o takich relacjach międzyludzkich, to nigdy nie trafiłam na otoczenie, dla którego byłby to problem, byłoby to coś dziwnego.

Kiedyś jeden lekarz, to był bodajże neurolog, uparcie mylił moją jednostkę chorobową. Ja mu powtarzałam na co choruję, choć on ciągle powtarzał coś innego, jakbym ja nie wiedziała. I na pytanie o badanie, bo chciałam, żeby mnie zbadał wtedy, powiedziała, że no jak przyszłam bez opiekuna, to on nie ma jak mnie zbadać, bo ja się nie przełożę na kozetce i ogólnie nawrzeszczał na mnie. Sytuacja była taka, że wyszłam z gabinetu tak naprawdę zapłakana.

Jak byłam nastolatką ginekolog zwrócił mi uwagę, bez pytania czy jestem dziewicą czy nie, że trzeba mnie będzie mnie zbadać jak zakonnicę. Więc było trochę takich sytuacji nieprzyjemnych w moim życiu. Pamiętam je, no bo ciężko je zapomnieć, ale też mam wrażenie, że większość z nich już jakiś czas temu była. Teraz im jestem starsza, tym mniej takich sytuacji mnie spotyka. I nie wiem z czego to wynika, może też z tego, że uważnie sprawdzam do kogo idę na badanie, jakie ma opinie w internecie.

Oby takich sytuacji było jak najmniej. I myślę, że tego obie możemy życzyć każdej kobiecie z niepełnosprawnością. To, co powiedziałaś o tej pracy i zdziwieniu, muszę przyznać, że sama też bardzo często to odczuwam, gdy spotykam kogoś i mówię, że niestety nie mogę się z Panią spotkać, bo pracuję. Albo nie mogę gdzieś dojechać, bo pracuję. To jest zadziwienie, ale jak to...? Więc tak. To jest co prawda niezwiązane z tematem kampanii całej Seksonu, ale przyznaję, że to jest taki stereotyp, który jeszcze gdzieś tam pokutuje. Przejdziemy jeszcze teraz trochę do internetu. Powiedz mi, czy w tych Twoich szerokich działaniach kiedykolwiek zaznałaś hejtu? Jak sobie z nim radzisz?

Zaznałam, zaznałam niejednokrotnie. I nie radzę sobie, po prostu. Dla mnie jakiekolwiek złośliwości, czy to od bliskich, czy to od obcych ludzi są bardzo obciążające. Ale mam to szczęście, że spotkało mnie tego bardzo mało. Jeśli hejt jest takim hejtem absolutnie pozbawionym jakiegoś sensu, takim, wiesz, na odczep się, typu: jesteś głupia, jesteś brzydka itd., to spoko. Ale w sytuacji, kiedy ktoś próbuje wchodzić w jakąś bardzo długą dyskusje, a ja głównie trafiam na takich hejterów, bardzo wygadanych, sprawiających wrażenie inteligentnych, obłożonych faktami, które bym musiała zaraz zweryfikować, a też nie mam czasu, by w każdej dyskusji wszystko weryfikować, czym ktoś mnie próbuje zaatakować, to to są dla mnie sytuacje trudne. Bardzo nie lubię kiedy ktoś podważa moje kompetencje, albo wpycha mi słowa, których nie powiedziałam.

Bo na przykład  często ludzie mają problem z tym, że kiedy pisząc choćby felietony do Integracji, piszę krótką formę. Felieton jest tekstem o konkretnej ilości znaków, na konkretny temat. I to jest oczywiste, że nie jestem w stanie poruszyć wszystkich wątków pobocznych, pisząc jeden tekst. I są takie sytuacje, które są dla mnie bardzo męczące jeśli mówimy o jakimś hejcie, bo nie będę każdemu też tłumaczyć zasad dziennikarstwa, zasad felietonów, wpisów blogowych, postu na instagram, czym jeden od drugiego się różni. No i nie będę też każdemu tłumaczyła, że nie jestem wielbłądem kiedy ktoś mi próbuje udowodnić, że zrobiłam, pomyślałam lub powiedziałam coś czego nie było - a takie sytuacje mają miejsce. Dla mnie jest to po prostu trudne i nie oszukuję się. Niektórzy mówią o tym, że są odporni. Ja akurat takiej odporności w sobie za dużej nie mam, na szczęście mam bliskich, mogę się wygadać, jest łatwiej.

Pytam Cię o to, bo myślę, że nawiązując do poprzednich pytań, bardzo wiele osób z niepełnosprawnościami chciało by być w tych mediach publicznych, w internecie, zostać influenserem, ale boi się tego hejtu. Bo internet jest takim narzędziem, które robi piękne rzeczy, co teraz widzimy, ale może też bez powodu kogoś próbować upodlić.

Wejdę Ci w słowo, ale podkreślmy, że to są ludzie, internet jest tylko narzędziem.

Dokładnie. I gdybyś miała komuś poradzić, kto chciałby zaistnieć w internecie, wykorzystać to narzędzie, ale boi się tego hejtu, co oprócz rodziny zawęża Ci trochę kwestię... Co byś poradziła  takiej osobie, która boi się tego hejtu?

Ja jestem typem reality, osoby twardo stąpającej po ziemi, zresztą zauważyłaś. I uważam, że jeśli ktoś nie udźwignie tego, to po prostu nie warto, żeby się w to pchał. Nie każdy z nas musi działać publicznie, być w mediach społecznościowych, to jest rzecz bardzo obciążająca. Jeśli już ktoś przed rozpoczęciem działań się boi, to musi się zastanowić dlaczego. Będę zawsze podkreślała, że jeśli ktoś ma jakieś problemy, lęki, niepokoje, związane z czymkolwiek - zawsze opcją jest pomoc psychoterapeuty. Przeanalizowanie dlaczego jest dla nas tak ważna opinia innych osób. Bo to jest opinia innych osób, często tych, których nie znamy, na nasz temat. I czemu się nią przejmujemy? To trzeba przeanalizować, przepracować i podjąć decyzję: czy jesteśmy w stanie to udźwignąć. Więc jeśli dla kogoś lęk jest...jeśli dla kogoś czyichś lęk jest mocny, tak paraliżujący, że nie podejmuje działania, to moim zdaniem tutaj nie ma co się pchać na siłę, bo po prostu to może nie być dla niego. Im będzie większy, tym będzie mu trudniej, będą się pojawiały coraz gorsze komentarze.

Natomiast, jeśli ktoś chce spróbować i po prostu nie wie jak zacząć, no to ja też zawsze mówię, że  warto działać. Nie zatrzymywać się, wrzucić gdzieś posty, spróbować coś napisać i zobaczyć, co z tego wyjdzie. Bo to też weszłyśmy w takie mroczne tony trochę, ale tak naprawdę to jest świetna przygoda i też jeśli ta osoba będzie dopiero zaczynała, będzie początkująca, będzie dzieliła się jakimiś swoimi przemyśleniami, to nie oszukujmy się, nie zostanie od razu gwiazdą, do której zleci się stado padlinożerców, które będzie chciało tam ją rozszarpać, tylko prawdopodobnie na początek będzie siedziała w małym swoim gronie. A te osoby, które do niej przyjdą, przyjdą po to by ją wspierać, bo im się będzie podobało to, co ona robi, a niekoniecznie by ją krytykować.

Słyszysz mnie?

Ja Ciebie cały czas słyszę i widzę bardzo dobrze i u mnie wszystko ok.

Ok. Sekunda. Ok. Dobrze mam nadzieję, że nasi widzowie mięli płynny obraz i dźwięk, że tutaj nic się nie zacięło. Bardzo Ci dziękuję za to co powiedziałaś, bo myślę, że to jest bardzo ważne, żeby nie myśleć tylko o hejcie, ale myśleć o tym, co możemy zrobić, co możemy dać innym. Ja zawsze mówię, że internet bardzo dużo daje, oczywiście też trochę zabiera. Prywatności i czegoś takiego, poczucia, że no jednak jesteśmy gdzieś tam oceniani – i na to trzeba się przygotować. Ale jeżeli wierzymy w to, co chcemy robić, to nie ma co się nastawiać od razu na ten hejt.

Dokładnie.

Tak, że mimo wszystko bardzo polecamy, żeby robić to co się kocha. Na koniec chciałabym Cię zapytać...Wracamy do listy kobiet, które warto obserwować. Gdybyś miała stworzyć taką listę... Może nie 22, bo nie mamy tyle czasu, ale tak na gorąco – gdybyś miała polecić kobiety do obserwowania, które w tym naszym trudnym 2022 roku, kogo byś poleciła? Kto jest taką kobietą, którą według Ciebie warto obserwować?

Wiesz co, bałam się strasznie, że mi zadasz to takie pytanie, bo z jednej strony najchętniej bym poleciła całą masę osób. A z drugiej, teraz muszę sobie przypomnieć ich wszystkie nicki.

Kogo warto obserwować? To jest naprawdę trudne, bo nie chcę też o kimś zapomnieć. Ktoś przyjdzie mi do głowy, zaraz potem jak wyłączymy kamerę i stwierdzimy O jejku, jeszcze ta osoba. Ja na pewno z wielką fascynacją obserwuje działania Zaniczki - Renaty, która działa mocno w kontekście osób z niepełnosprawnościami. Faktycznie w temacie aktywizmu robi bardzo dużo. Też brała udział w sesji „Pełnosprawni w miłości” i ogólnie wiele przyjemności sprawia mi patrzenie jak się rozwija. Uwielbiam zaglądać na instagrama Ani Ledwoń. To jest z kolei dziewczyna, która jest specjalistką od marketingu. I dostarcza takich mieszanych treści. Dostarcza dużo treści dotyczących właśnie marketingu, pracy, szkoleń, rozwoju osobistego, ale jednocześnie jest tam u niej bardzo dużo materiałów o takim po prostu dbaniu o siebie, ładnych obrazków z podróży, o tym jak odnaleźć równowagę itd... I to jest bardzo przyjemne miejsce.

Bardzo lubię i bardzo kibicuję projektowi Psycholożka, Patrycji Artowicz. Jej instagram istnieje, ale chwilowo jest zawieszony. Ale myślę, że i tak warto tam zajrzeć, bo są stare wpisy, jest ich bardzo dużo, dużo wartościowej wiedzy dotyczącej psychologii. Są bardzo mądrze napisane i mam nadzieję, że jeszcze Psycholożka do nas wróci kiedyś jak uzna, że to jest dobry moment w życiu. Obserwuję kilka profili dotyczących nauki i teraz trochę wstyd, ale nie będę wymieniała tutaj z pamięci, bo jest dużo podobnych nicków i nie chcę pomieszać kto jest kto. Myślę, że możemy potem w komentarzu zrobić jakąś taką listę. Co Ty na to?

To trzymamy Cię za słowo, że pod dzisiejszą rozmową zostawisz nam taką listę, którą warto obserwować według Ciebie. Bardzo dziękuję za dzisiejszą rozmowę. Dziękuję Fundacji Integracja za to, że zostałam zaproszona jako osoba prowadząca. Nie ukrywam, że było to dla mnie też wyzwanie i cieszę się, mam nadzieję, że podołałam. I wszystkim nam w tym trudnym czasie życzę wszystkiego dobrego. Sylwio, bardzo dziękuję. Oczywiście zapraszamy do przeczytania felietonów Sylwii na portalu Niepelnosprawni.pl, a także obserwowania Sylwii na jej mediach społecznościowych. No i oczywiście czytania książek.

Oj tak, będzie się działo w najbliższym czasie. I może zdradzę tajemnicę, w sumie w przyszłym tygodniu też rusza mój program autorski, więc będę o wszystkim informować. Zapraszam i dziękuję też tutaj za zaproszenie. Było przemiło.

Bardzo dziękujemy. Dziękujemy też Pani tłumacz za wsparcie i widzimy się jako Fundacja Integracja w kolejnym wideoczacie. Dziękuję wszystkim bardzo serdecznie i do zobaczenia. Dziękuję. Pozdrawiamy.

Dziękuję.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Nie, nie I jeszcze raz nie!
    Dynia
    25.03.2022, 15:27
    Nigdy, osoba, która popiera aborcję na życzenie nie będzie dla mnie wzorem ani autorytetem.
    odpowiedz na komentarz

Powiązane filmy

Prawy panel

Wspierają nas