Jak zdobyć pracę?
Wiele niepełnosprawnych kobiet wkłada ogromny wysiłek w zdobycie i utrzymanie pracy. Na jednej szali są ich umiejętności, kwalifikacje i determinacja, na drugiej – ograniczenia, np. osoba niewidoma nie podejmie pracy w miejscu, do którego nie da się dojechać transportem publicznym.
Po ukończeniu studiów magisterskich z filologii romańskiej intensywnie szukałam zatrudnienia. W radiu usłyszałam o konkursie „Interpelacja lepsza niż manifestacja”, organizowanym przez biuro poselskie. Nagrodą był staż w tymże biurze. Wygrałam konkurs. Organizatorzy nie spodziewali się, że zwycięzcą zostanie osoba niewidoma. Zaproponowali mi inną nagrodę. Takie rozwiązanie nie było dla mnie satysfakcjonujące, ponieważ potrzebowałam pracy. Ostatecznie dostałam rekomendacje i staż odbyłam u innego posła, który następnie mnie zatrudnił.
Ciekawym doświadczeniem była dla mnie również praca w szkole podstawowej. W klasach trzecich uczyłam francuskiego. Od początku wiedziałam, że to praca tylko na rok, bo język był wycofywany. Na pierwszej lekcji opowiedziałam dzieciom o mojej niepełnosprawności. Mogły się przejść z białą laską. Każdy uczeń dostał do domu kartkę z brajlowskiego czasopisma, co sprawiło im dużą radość. Zajęcia miałam tylko raz w tygodniu, więc sporo czasu zajęło mi nauczenie się rozpoznawania wszystkich dzieci po głosach. Przypominałam, by wypowiedź rozpoczynały od podania swojego imienia. Motywatorem było to, że tylko za takie odpowiedzi dawałam plusy. Materiały przygotowywałam w domu, drukowałam i wieszałam na tablicy kartki. W niektórych lekcjach uczestniczyli praktykanci, studenci nauczycielskiego kolegium języków obcych. Czasem na hospitację przychodziła pani dyrektor. Miała wiele cennych spostrzeżeń. Była życzliwa, otwarta na moje pytania i udzielała mi praktycznych wskazówek. Dobrze wspominam czas pracy w szkole, jednak do szkół podstawowych zdecydowanie wolę przychodzić sporadycznie.
Niekiedy prowadzę w szkołach zajęcia oswajające z niepełnosprawnością. Na co dzień wolę pracować z dorosłymi.
W szkole pracuje także Marta. Choruje na schizofrenię. Z powodu choroby co jakiś czas bierze zwolnienie lekarskie. Zażywa leki i regularnie spotyka się z psychiatrą. Opowiada mu o swoich wątpliwościach i niepokojach. Lekarz pomaga się z nimi uporać i pewne rzeczy „odczarować”, np. pytając: „Skąd wiesz, że gdy uczniowie mówili szeptem, rozmawiali o tobie?”. Dzięki niemu uświadomiła sobie, że uczniowie nie wstają nie tylko wtedy, gdy ona wchodzi do klasy, lecz także na lekcjach innych nauczycieli.
Gdy psychoterapeutka Aneta Rybińska rozpoczynała pracę w Centrum Terapii Krótkoterminowej w Łodzi, proponowano jej pracę z osobami, które straciły wzrok, pewnie dlatego, że jest niewidoma. Nie chciała jednak się ograniczać, lecz zdobywać doświadczenia z różnymi pacjentami. Zaczynając studia, nie zastanawiała się, czy brak wzroku będzie przeszkadzał jej w pracy. Obecnie ma swój gabinet w Łasku i pracuje w dwóch przychodniach w Łodzi. W jednej z nich rejestratorka informuje nowych pacjentów, że psychoterapeutka jest niewidoma. Ona tego nie robi. Przez kilkanaście lat pracy tylko dwukrotnie zdarzyło się, że pacjentowi brakowało kontaktu wzrokowego i poprosił o zmianę terapeuty. Dla większości jej niepełnosprawność nie ma znaczenia, a na niektórych działa mobilizująco. Zaczynają wierzyć, że oni również sobie poradzą.
Jaka jest recepta na znalezienie satysfakcjonującej pracy? „Dobrze mieć konkretny zawód, który jesteśmy w stanie wykonywać pomimo niepełnosprawności. Warto skupić się na celu i konsekwentnie do niego dążyć, choć czasem ogarnia nas zniechęcenie” – radzi Aneta.
Hanna Pasterny – konsultantka ds. osób niepełnosprawnych w Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS w Rybniku, osoba niewidoma, finalistka Konkursu „Człowiek bez barier 2011”, autorka książek: Jak z białą laską zdobywałam Belgię, Tandem w szkocką kratkę i Moje podróże w ciemno. W 2017 r. znalazła się w Liście Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością. W 2020 r. otrzymała Nagrodę Rzecznika Praw Obywatelskich im. dr. Macieja Lisa Więcej: www.hannapasterny.pl
Artykuł pochodzi z numeru 1/2023 magazynu „Integracja”.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.
Komentarze
-
Głuchy - nie głuchy i nie glupi jak uważają osoby obok
22.03.2023, 12:10Dzień dobry. Nie wiem, jak inni ale ja czytam kolejny artykuł i nie jest mi lepiej jako osobie która ma status osoby niepełnosprawnej tzw. umiarkowany. Zacznę od początku ale w dużych uproszczeniach. Ponoć nie urodziłam się z wadą słuchu, ale miałam nie dorozwiniętą małżowinę uszną. Jako dziecko często chorowałam, z tego co moja mama mówiła i z tego co sama pamiętam gorzej słyszałam, ale wtedy nie było tego co teraz jeśli chodzi o całą opiekę dzieci z nie dosłuchem i głuchych. Moja mama robiła co mogła i poświęciła mi dużo czasu abym mówiła wyraźnie i umiała się wysłowić. Jednak mimo to zawsze czułam się inna wśród rówieśników a lekarze którzy decydowali o wielu sprawach w tym i lekarze orzecznicy nie pomagali mi... Nie chodzi mi o nadopiekuńczość w moją stronę ale jednak o pomoc w tym i o pomoc w życiu zawodowym. W każdym razie w szkołach było mi ciężko i nigdy nie czułam, że to co się nauczyłam jest wartościowe abym mogła dobrze wykonywać swoje obowiązki. Aparaty słuchowe które musiałam nosić nie spełniały swojej funkcji i były tylko coraz droższe. Życie prywatne też nie ułożyło mi się pomyślnie. Mąż wstydził się mnie. W każdym razie rozwiedliśmy się i sama ( wróciłam do rodziców) wychowywałam córkę. W tym czasie przechodziłam dramat rozpadu małżeństwa, problemów związanych z zarzutami mojego byłego męża o to, że do niczego się nie nadaję, próby odebrania mi córki i inne problemy. Wreszcie 6 lat upokorzeń przed sądem biskupim gdzie broniłam się sama. W 1 instancji sądu biskupiego mąż nie dostał rozwodu ale poszedł dalej i unieważniono nasze małżeństwo. Zawodowo próbowałam podejmować pracę bez urzędu pracy bo musiałam korzystać z pomocy społecznej. Nie mogłam utrzymać tej pracy ponieważ pojawiały się pewne przeszkody typu: oprócz wizyt u lekarza często musiałam zwalniać się z powodu rozpraw albo np. wizyty kuratora w domu, albo wizyty z córką w rdku bo sąd tak kazał. Są też problemy takie gdzie np. pracownicy palą i tam wtedy ze sobą rozmawiają, gdy podczas pracy ktoś mówił do mnie nie słyszałam albo usłyszałam coś innego, to powodowało inne nie miłe sytuacje. Nie chcę więcej o tym tu pisać. Szukałam innych rozwiązań, starałam się zmienić zawód, nawet wyjechałam do pracy do Niemiec i tam było bardzo dobrze, ale moje zdrowie odmówiło posłuszeństwa musiałam wracać. Pobyt 1m-c w szpitalu wreszcie diagnoza : ch. leśniowskiego -chrona. Na rynku pracy jestem nikim chociaż zawsze na pracy zależało mi bardziej niż osobom obok mnie. Chciała bym wrócić do zawodu krawiec ale nigdy nie pracowałam w zawodzie szukam kursów / szkoleń ale nie ma. Nie mogę pracować w każdym zawodzie. Kolejny artykuł który mówi o osobach bardziej niepełnosprawnych niż ja ale jednak o osobach mądrych i inteligentnych a nie o takich jak ja co niby choroby i niepełnosprawności nie widać a jest. Nikt nie chce mi dać szansy mimo, że nawet pracowałam za darmo. Dlatego pytam, co z takimi jak ja. To tak w skrócie bo i tak dużo tego wyszło.odpowiedz na komentarz -
Oburza mnie zastosowane słownictwo w następującym fragmencie: "Wiele niepełnosprawnych kobiet wkłada ogromny wysiłek w zdobycie i utrzymanie pracy." Powszechną wiedzą jest stosowanie terminu osoba z niepełnosprawnością, nie osoba niepełnosprawna i p. Pasterny skoro jest działaczką na rzecz w/w osób nie powinna popełniać tak rażących błędów.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Podpaski dla szkół w całej Polsce. Ruszyła rekrutacja szkół do programu pilotażowego MEN!
- Łzy smutku zamienione w łzy radości. Reprezentacja Polski kobiet trzecią drużyną świata!
- Wystawa oraz Aukcja Wielkiego Serca
- Ekstra pieniądze z ZUS dla stulatków
- Białystok: „Dekada 80” - spektakl z udziałem osób z niepełnosprawnością słuchu
Dodaj komentarz