Transkrypcja podcastu "Konie, kangury i rehabilitacja. Zapraszamy do Helenowa"
Mateusz Różański: Dzień dobry, z tej strony Mateusz Różański: i zapraszam na kolejny odcinek podcastu „Z każdym o wszystkim”. Dzisiaj goszczę w Helenowie, jest to naprawdę niezwykłe miejsce i mam wielką ochotę powiedzieć Państwu: żałujcie, że Państwo tego nie widzą, bo to, co dzisiaj tu zobaczyłem, przerosło wszelkie moje oczekiwania. Dzisiaj moimi rozmówcami i gospodarzami tego miejsca jest Pan dyrektor Zbigniew Drzewiecki i wicedyrektor Arkadiusz Gawiński Gdyby Panowie mogli tak pokrótce opowiedzieć, czym jest Helenów. Co to za miejsce?
Zbigniew Drzewiecki: Helenów, tak jak sam Pan redaktor zaznaczył jest to wyjątkowe miejsce, w którym dzieci przebywają od ponad stu lat, bo w ubiegłym roku obchodziliśmy stulecie. Zawsze były dzieci w Helenowie. Od 1922 roku do dzisiaj, z różnym szczęściem, zmiennym w ilościach i w ogóle w edukacji i w rehabilitacji, różnie to było na przestrzeni całego tego wieku, niemniej jednak w tej chwili na terenie Helenowa przebywa prawie dwieście dzieci, od przedszkola po maturę. Jest też klub absolwenta, szkoły branżowe, szkoła przysposabiająca do pracy, liceum, szkoła podstawowa, czyli można powiedzieć pełen przekrój edukacyjny od przedszkola do dorosłości.
Mateusz Różański: Jakie to są dzieci?
Zbigniew Drzewiecki: Wszystkie dzieci nasze mają orzeczenie o niepełnosprawności, bo tylko takimi się zajmujemy, utrzymujemy się z subwencji oświatowych i oczywiście z projektów, ażeby pomnażać naszą infrastrukturę z projektów darczyńców, z 1,5%. To są wszystkie nasze dochody, jakie tutaj po prostu możemy zgromadzić na prowadzenie tej działalności.
Mateusz Różański: Pomówmy w takim razie o tej infrastrukturze, bo przyznam, że po raz pierwszy widziałem w takim miejscu kangury... I skąd się wzięły w Helenowie kangury? I czemu one służą?
Zbigniew Drzewiecki: Kiedyś, lat temu dwadzieścia pięć byłem w Australii i tak zauroczyły mnie kangurki, bo tamtejsze ZOO jest takie, że można wchodzić do zwierząt i po prostu je karmić odpowiednią karmą, którą się kupuje przed wejściem do boksu i były, bardzo mnie się podobały i tak pomyślałem, że na pewno będą dzieciom tutaj sprawiały wiele przyjemności. Zakupiłem parkę kangurów z takiej firmy pod Częstochową i tutaj po prostu one przebywają do dzisiaj, no i sprawiają w ogóle dzieciakom niesamowite wrażenie, szczególnie mamusia, kiedy z torebki wygląda jej dziecie, sprawia to niesamowitą radość.
Mateusz Różański: Oczywiście kangury to nie jedyne zwierzęta. Tu jest całe takie mini ZOO i proszę powiedzieć parę zdań o tym zwierzęcym inwentarzu.Arkadiusz Gawiński: Przede wszystkim trzeba powiedzieć do czego to mini ZOO nam służy. Nie tylko do tego, żeby tam patrzeć i oczywiście też i takie doznania wzrokowe, ale dla naszych dzieci przede wszystkim to służy, chociażby króliki, do których dzieci mogą wchodzić. Mogą głaskać. To są dzieci z niepełnosprawnościami, więc to pozwala im wracać do jakiejś sprawności, podobnie są alpaki i jest terapia-alpakoterapia, więc też panie prowadzą z dziećmi tą alpakoterapię, są mamy owce, mamy kozy też są zajęcia z tymi zwierzętami prowadzone; no i przede wszystkim konie, gdzie jest hipoterapia. Tych koni mamy dwanaście już w tej chwili, mniejsze i większe, takie, które są potrzebne tutaj do hipoterapii w zależności od niepełnosprawności dziecka, jego wagi i jego możliwości.
Mateusz Różański: O tej hipoterapii w Helenowie przyznam, że słyszałem na długo zanim tu się pojawiłem.
Zbigniew Drzewiecki: Hipoterapia funkcjonuje już od dwudziestu lat i teraz w tym roku obchodzimy święto, będzie uroczyście, specjalny program jest przygotowywany na ten dzień, na to dwudziestolecie, będą pokazy dzieci, w ogóle umiejętności, tak zwanej zwanej jazdy rekreacyjnej, a także i hipoterapii i łącznie nawet z małymi przeskokami przez przeszkody. Także jest to w ogóle szmat czasu, a przyznam, że jak na żadnej terapii tak dzieciom zależy na na hipoterapii, bo jest to stymulowanie, że tak powiem mięśni w ogóle niepełnosprawnych dzieci, oczywiście wszystkie są przebadane przez lekarza rehabilitacji, czy ich bioderka nadają się do zajęć hipoterapii, żeby nie popsuć w razie czego w ogóle tam jeszcze układów szkieletowych, ale uwielbiają siedzieć na koniu i przemierzać tutaj te nasze dróżki po całym Helenowie. Jest to niesamowita frajda.
Arkadiusz Gawiński: I ta frajda jest taka, że postanowiliśmy, właściwie za staraniem Pana dyrektora i jeszcze naszego kolegi Pana Wojtka Sysa wybudowanie krytego padoku, a mianowicie po to, żeby nasze dzieci mogły korzystać z hipoterapii i zimą i latem, jesienią, bez względu na warunki atmosferyczne. Bo wtedy, kiedy jest ciepło, kiedy jest lato, kiedy świeci słoneczko, no to wiadomo, że są to zajęcia na zewnątrz, na odkrytym padoku, natomiast wtedy, kiedy jest zimno, jest zima i pada deszcz też dzieci nasze mogą korzystać, mając do dyspozycji właśnie ten kryty padok. Co jest niesamowitą rzeczą, teraz dla funkcjonowania całej hipoterapii.
Mateusz Różański: Jakie te hipoterapia ma pozytywne skutki dla tych dzieci? Bo są dzieci o bardzo różnym stopniu niepełnosprawności, z różnymi niepełnosprawnościami u Was.
Zbigniew Drzewiecki: No szkoda, że tu nie wypowiedziała się właśnie Pani Ewa Kucińska, którą mijaliśmy po drodze, ale z tego, co już usłyszałem niejeden raz, że ma wielką, wielką wagę przywiązują w ogóle terapeuci do właśnie do hipoterapii, ponieważ to stymulowanie ciepłem końskiego ciała, pracujących mięśni stymulujących w ogóle na biodra, na cały układ, że tak powiem szkieletowy; w ogóle ta praca, przesuwanie się, oprócz tego cały czas wykonywane są jakieś, różne ćwiczenia na koniu – nie to tylko, że po prostu sama jazda –ale różne tam Panie stosują do tego gimnastyczne, jeszcze jakieś formy.
Arkadiusz Gawiński: W zależności od niepełnosprawności: te dzieci jeżdżą bez trzymania, ręce w bok rozkładają, do góry prawa ręka, lewa ręka, do tyłu się kładą na konia, dostosowane są te ćwiczenia o których Pan dyrektor mówił właśnie do niepełnosprawności i możliwości dziecka.
Mateusz Różański: I te dostosowanie to jest chyba słowo kluczowe tutaj u Państwa, gdyż widzę, że oprócz hipoterapii to mają Państwo wiele różnych, takich opcji terapeutycznych: dostęp do różnych form wsparcia bardzo potrzebnego dzieciom. Gdyby Panowie mogli coś o tym, co te dzieci mogą otrzymać opowiedzieć.
Zbigniew Drzewiecki: Na naszym terenie jest bodajże siedemnaście rodzajów terapii wspierających. Jest to bym powiedział w skali kraju jakiś rekord, bo no nie chcę tutaj wyliczać, ale ta najbardziej lubiana, czyli hipoterapia; jest hydroterapia, mamy basen terapeutyczny, mamy wanny terapeutyczne, Biofeedback Tomatis. W ogóle jest fizjoterapia, fizykoterapia, terapia ręki, arteterapia, muzykoterapia. W ogóle jest full serwis, jak to potocznie się mówi, w ogóle dla dziecka z niepełnosprawnością. Oprócz tych – wszystkie dzieci objęte są w ogóle zajęciami terapeutycznymi i rehabilitacyjnymi, natomiast jeszcze w ogóle cały proces rehabilitacji odbywa się codziennie w internacie. Na czym polega w ogóle? Kolega zaraz powie jak wygląda w ogóle rehabilitacja i praca nad dzieckiem od momentu pobudki, jakie oni zadania muszą pokonać, które są cierpliwością wielką wychowawcy obdarzeni.
Arkadiusz Gawiński: Powiedział Pan tutaj o dostosowaniu, rzeczywiście to jest dostosowanie. U nas to jest słowo klucz, ponieważ każde dziecko z niepełnosprawnością ma orzeczenie o kształceniu specjalnym, ale również o niepełnosprawności i żeby skorzystać z jakiejkolwiek terapii bazujemy najpierw na zaleceniach, które są zawarte w orzeczeniu i oprócz tego nasze dzieci są przebadane. Każde dziecko przebadane jest przez naszego lekarza i wtedy właśnie to, o czym tu Pan mówił – dostosowanie. Dostosowanie poszczególnych ćwiczeń, poszczególnych ćwiczeń rehabilitacyjnych i całej rehabilitacji do potrzeb dziecka. To jest słowo klucz, rzeczywiście na tym bazujemy. Natomiast te dzieci, mamy siedemdziesięcioro dzieci, które są w internacie, które nocują tutaj, w systemie różnym, bo to jest system pięciodniowy, siedmiodniowy, od momentu, kiedy przychodzą ze szkoły, mamy różne i terapie, ale i różne zajęcia pozaszkolne, pozalekcyjne, rozwijające różne umiejętności. Celem naszym jest co? Celem naszym jest to, żebyśmy tak pomogli dzieciom i takie prowadzili czynności, aby dziecko potrafiło samo w przyszłości funkcjonować w jak największym stopniu. Żebyśmy nie zapominali, że mamy dzieci z niepełnosprawnościami, w związku z czym staramy się, żeby wyposażyć je w takie umiejętności, żeby jak dziecko już dorośnie, będzie dorosłą osobą, żeby mogło funkcjonować przynajmniej w jak największym zakresie samodzielnie. Dlatego też mamy różne zajęcia pozalekcyjne, ale również zajęcia takie domowe, czyli mamy kuchnie treningowe i każde dziecko ma możliwość trenowania w tej kuchni, czyli do używania poszczególnych urządzeń kuchennych, do gotowania, do planowania, jakie trzeba zrobić zakupy, żeby wykonać jakąś potrawę. Natomiast mamy też mieszkania treningowe, to są takie mieszkania, w których już takie starsze dzieciaki, które już pewien stopień usamodzielnienia osiągnęły i one wtedy zostają tam same w pokojach, pokój wyposażony jest w łazienkę, ich zadaniem jest zorganizowanie sobie czasu. Oczywiście to wszystko jest pod okiem pedagoga, psychologa, ale takim dyskretnym okiem.Dajemy taką dużą szansę tym dzieciakom, mają za zadanie nawet zaplanowanie sobie wydatków, budżetu,bo nam się wydaje, to jest oczywiste, że mamy pieniądze, idziemy do sklepu, kupujemy dla dzieci, które są na przykład dziećmi na wózkach. Nie zawsze jest to oczywiste, nie zawsze znają wartość tego pieniądza,więc też mają wyjścia do sklepu, robią zakupy na śniadania, na kolację, mają same sobie zrobić tą kolację, oczywiście tak jak mówię – pod opieką psychologa i pedagoga, mają za zadanie same przygotować się do szkoły, odrobić lekcje, posłać łóżko i przygotować się do snu, wstać. Tak, stwarzamy takie warunki domowe, żeby jak najbardziej usamodzielnić dzieciaki, że jak one już skończą tą edukację, (bo tutaj możemy mieć do dwudziestego czwartego roku życia w systemie szkolnym oświatowym), to wtedy jak już będzie w domu, to, żeby jak najwięcej tych umiejętności nabył tutaj u nas, żeby pomóc właściwie i rodzicom, bo rodzice są coraz starsi, dzieci są w sile już, bo dwadzieścia cztery lata – rodzic stosunkowo więcej, więc już tych sił nie ma, żeby się zajmować i żeby to dziecko sobie dało radę w takim życiu codziennym.
Zbigniew Drzewiecki: Na ten klub absolwenta liczy cała populacja Helenowa, która kończy nauki. Niestety możliwości nasze są niesamowicie ograniczone ze względów lokalowych i kondycyjnych i w ogóle, bo dwadzieścia osób to maksymalna ilość, którą możemy tutaj ogarnąć. Powiem tak, że największą radością kiedyś dla nas, chodzących do szkoły było ukończenie tej szkoły i wszyscy byli bardzo szczęśliwi, że nareszcie koniec, natomiast te dzieci-nasze tutaj jak się kończy etap edukacyjny, to wszystkie ryczą jak przysłowiowe bobry, bo wiedzą, że dla nich się skończył pewien etap w życiu, który w ogóle, który był im bardzo miły, życzliwy, radosny i spędzali mnóstwo czasu tutaj w różnych relacjach między swoimi przyjaciółmi, itd. Trafiają do domów najczęściej i cóż zostaje: telewizor i wyglądanie przez okno. Natomiast w ogóle, no cóż, chcielibyśmy tutaj stworzyć jak najwięcej takich warunków i naszym planem bym powiedział w Helenowie stworzenie jest miasteczka dzieci z niepełnosprawnościami. Naprawdę mówię to z całą odpowiedzialnością, bo chcemy się rozbudowywać, chcemy tworzyć nowoczesne formy warsztatów, ażeby w ogóle przygotować dzieci do wykonywania konkretnego jakiegoś zawodu, początkowo pod okiem jakiegoś terapeuty, a później samodzielnie. Taki jest w tej chwili, w przygotowaniu projekt. Natomiast te dzieci, które nie trafią do tego projektu, mamy zamiar pobudować nowy budynek szkoły podstawowej a w starym zorganizować takie właśnie warsztaty terapii zajęciowej, żeby mogli po prostu przyjeżdżać, bo jak wszyscy wiemy, że nikt nie chce w domu siedzieć sam tylko chce jak to się mówi łączyć się z ludźmi, przyjaciółmi i w ogóle funkcjonować pomiędzy nimi.
Arkadiusz Gawiński: Stawiamy również na sport, poprzez sport, żeby zwiększyć możliwości takie psychofizyczne naszych dzieciaków i pewnie Państwo wiedzieliście na nowo obiekt sportowy, to w ubiegłym roku czy dwa lata temu został oddany do użytku. W ubiegłym roku mieliśmy pierwszą olimpiadę dla dzieci z niepełnosprawnościami, w tym roku będziemy mieli drugą. Chcemy zrobić to cyklicznie i nie tylko raz do roku, tylko częściej, no ale od czegoś trzeba zacząć w związku z tym zaczęliśmy w ubiegłym roku tę olimpiadę. Zapraszamy też dzieci z niepełnosprawnościami z innych szkół, żeby to jednak była jakaś rywalizacja i nie bazujemy tylko na własnych tutaj siłach i na własnych specjalistach, ale podpisaliśmy w ubiegłym roku umowę o współpracy z Akademią Wychowania Fizycznego w Warszawie i dzięki tej współpracy, dzięki podpisaniu tej umowy jesteśmy na bieżąco w kontakcie. I rehabilitacja również korzysta z doświadczeń wykładowców Akademii Wychowania Fizycznego, i tutaj przy organizacji spartakiady również pomagają nam i studenci i wykładowcy z AWF-u z Warszawy, także staramy się to, co robimy poprzeć jeszcze taką teoretyczną oprawę.
Mateusz Różański: Czy monitorujecie Państwo losy obecnie swoich absolwentów?
Zbigniew Drzewiecki: Ale oczywiście, w ogóle tu mamy nawet takich, którzy nam pomagają. Proszę sobie wyobrazić na przykład postać, taka bym powiedział numer jeden w naszym tutaj w ogóle życiu i kontaktach z byłymi wychowankami to jest Tomek Wieczerzak, który jest doradcą rektora na Akademii w Toruniu do spraw osób niepełnosprawnych i pomaga nam w realizacji różnych projektów, bo w tym jest autentycznie dobry.Skończył prawo, ma dwójkę dzieci i w ogóle żyje normalnie, swobodnie, porusza się o kulach, ale jest to wyjątkowa postać. Kiedyś jak tutaj przyjedzie, to może dam tutaj Pani Ewie, szefowej w ogóle znać to zrobicie z nim wywiad, bo jest niesamowita postać. Są tacy, co pokończyli Warmiński Uniwersytet Kielecki, czyli Świętokrzyski, są tacy, którzy skończyli KUL, Toruń – Kopernika, Poznań – Mickiewicza, w ogóle całą masę mamy takich, można powiedzieć. Nawet mieliśmy nagrody ministerialne „Primus Inter Pares” – Iza Dziurlikowska, która w ogóle na szóstkach przejechała całe życie, no po prostu Alfa i Omega jak to potocznie się mówi, świetna w ogóle dziewczyna, pracuje też bodajże w Toruniu. Także monitorujemy, bodajże Smorczewska Marta – dwójka dzieci, mąż też z niepełnosprawnością, pracuje. Jak wyjechała z domu, mając siedem lat powiedziała, że nie wróci za nic w świecie na wieś, bo tam ludzie z niepełnosprawnościami mają zero szans na rozwijanie się i w ogóle jakieś pracy, czegokolwiek. Więc proszę sobie wyobrazić, że jest tak mądrą dziewczyną, że sama wywalczyła sobie miejsce i gniazdko w Warszawie, odwiedza nas tutaj ze swoimi dzieciakami i też porusza się o kulach i świetnie sobie radzi, pracuje i mąż też pracuje, dzieci do przedszkola, normalny dom. Kochani także mamy takich sukcesów naprawdę. Z tych, których można wykrzesać jakąś iskierkę w ogóle jakiejkolwiek, bo tak jak powiedziałem, ta niepełnosprawność jest u nas, wszyscy mają niepełnosprawność, ale stopień najważniejszy to jest, żeby po prostu intelekt poradził sobie w różnych kwestiach. To jest najważniejsze, bo przy wykonywaniu różnych czynności to on decyduje o tym, czy wytrzymujemy tę pracę wykonać, czy nie wytrzymujemy. Prawda?
Mateusz Różański:To widzę, że Państwo macie naprawdę dobre relacje z Waszymi absolwentami, a podejrzewam, że wiele osób, słuchając naszej rozmowy będzie się chciało dowiedzieć: jak skorzystać z waszego wsparcia? Jak na przykład sprawić, żeby ich dziecko czy dziecko kogoś z ich rodziny stało się uczniem w Helenowie.
Zbigniew Drzewiecki: Myśmy nawet kiedyś bardzo szeroką akcję zrobili po całym Mazowszu, w ogóle przez kościół, przez różne ośrodki psychologiczne, poradnie, przez wydziały oświaty informowaliśmy, że jest taka placówka, że przyjmie dzieci z niepełnosprawnościami, łącznie z internatem. Autentycznie Ci, którzy do nas trafili, to rodzice, którzy przywieźli dzieci do piątej, siódmej klasy, powiedzieli: „O! Boże. Myśmy nie wiedzieli, że taka placówka istnieje.” I jak tutaj – autentycznie mówię – dzieci nie chcą jechać bardzo często do domu, na sobotę niedzielę, chcą tu zostać, bo jest wspaniale, bo robią sałatki, robią jakieś wypieki, bawią się, słuchają dobrej muzyki, są formy teatralne, wyjeżdżają do miasta – nasze dzieci były nad morzem, fale je przewracały, zjeżdżały na nartach w górach. Gdzie tak może być? Który rodzic zapewni takie, że tak powiem doznawanie takich wrażeń? Najczęściej dziecko pojedzie do domu, no to tata leży i odpoczywa, a dziecko patrzy na telewizor, to tak wszyscy dokładnie tak mówią, że tak jest wszędzie niemalże. Rzadko, który rodzic wykazuje po tygodniu pracy chęć wyruszenia gdziekolwiek ze swoim dzieckiem.
Arkadiusz Gawiński: Ale uroczystości u nas są duże, bo są takie uroczystości jak: Dzień Dziecka, jak właśnie wspomniana już olimpiada dla osób z niepełnosprawnościami, jest Zielona Estrada. Na Dzień Dziecka mamy dzieci od tysiąca do dwóch tysięcy jednorazowo, więc bardzo duże imprezy organizujemy dla naszych dzieciaków i zapraszamy też i tutaj z Wawra i ze szkół, które też mają dzieci z niepełnosprawnościami. Mnóstwo tutaj atrakcji robimy dla nich, także dzieje się naprawdę na każdym kroku.
Mateusz Różański:W takim razie Wszystkich miłośników dobrej zabawy i tych, którzy chcieliby zobaczyć Helenów zapraszamy na 30 maja. Tak?
Zbigniew Drzewiecki: Tak, 30 maja.
Mateusz Różański: 30 maja tutaj, na uroczyste obchody Dnia Dziecka.
Zbigniew Drzewiecki: Prawdopodobnie będzie śpiewała Natalia Kukulska, która powiedziała, że zaszczyci swoją obecnością i życzenia złoży Wszystkim dzieciom, przy tym święcie.
Mateusz Różański: No to jeszcze raz, zapraszam Wszystkich. Ja na pewno będę. Dziękuję Panom. Dziękuję Państwu. Z tej strony Mateusz Różański: i to był podcast „Z każdym o wszystkim”, dzisiaj nagrywany w Helenowie.
Zbigniew Drzewiecki: Dziękujemy.
Arkadiusz Gawiński: Dziękujemy.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz