Polscy parakolarze z medalami na PŚ w Maniago
Od lat parakolarstwo nie tylko w Polsce, ale na całym świecie sukcesywnie się rozwija i profesjonalizuje. Już dawno przestało być ono tylko rehabilitacją dla osób z niepełnosprawnościami, stając się po prostu sportem wyczynowym.
Tegoroczny sezon wyścigowy rozpoczął się Pucharem Świata we włoskim Maniago, położonym u stóp Dolomitów Friulskich. W dniach 20-23 kwietnia to nieduże miasteczko słynące od wieków z produkcji noży stało się sceną ostrej rywalizacji zawodników ze wszystkich kontynentów. Trasa wyścigu została wyznaczona na ciekawej, choć raczej płaskiej pętli. Trudności dodawały odcinki brukowane, fragmenty wąskich uliczek i kilka ostrych zakrętów.
Pierwszego dnia w strugach deszczu do rywalizacji w jeździe indywidualnej na czas przystąpiły kategorie H (handbike) i T (tribike). Kolejnego dnia, już w lepszych warunkach czasówkę pojechały kategorie B (tandemy) i C (rowery klasyczne). Trzeciego i czwartego dnia odbywały się wyścigi ze startu wspólnego, w których Polacy wywalczyli dwa medale, ale po kolei.
Nieszczęścia chodzą… tandemami
Na zmaganiach kobiecych duetów od początku cieniem położyła się osobista tragedia, jednej z zawodniczek, na dwa dni przed wyścigiem. Z tego powodu jeden z tandemów nie wystartował w czasówce. Drugi – Justyna Kiryła i Kamila Wójcikiewicz – z powodu defektu nie ukończył wyścigu. Tylko trzeci tandem, debiutujące na PŚ Patrycja Kuter z Kasią Kornasiewicz dojechały do mety z dobrą, szóstą lokatą.
Pech na czasówce nie opuszczał również panów. Duetowi 17-letniego Karola Kopicza z pilotem Marcinem Białobłockim spadł łańcuch na około 150 metrów przed metą. Zamiast dokręcić na finiszu, wtoczyli się na metę siłą rozpędu. Zajęli bardzo dobre 6. miejsce, ale wynik ten mógł być dwa oczka lepszy. Drugi męski tandem z Polski, Piotr Kołodziejczuk z Michałem Podlaskim zajął 15. miejsce.
Więcej szczęścia tandemy miały w wyścigu ze startu wspólnego. Od samego początku rywalizacja wśród mężczyzn była dynamiczna, obfitująca w ucieczki i pościgi. Samotnie odjechać udało się jednemu holenderskiemu tandemowi. Polacy dzięki dobrej współpracy do końca trzymali się w czubie peletonu. Na ostatniej rundzie ataków próbowali Karol Kopicz z Marcinem Białobłockim, jednak za każdym razem akcje te udaremniał drugi tandem holenderski. Zmęczenie rywali pomogło jednak Piotrowi Kołodziejczukowi i Michałowi Podlaskiemu oderwać się w małej grupce na ostatnich kilometrach i po skutecznym finiszu zdobyć srebrny medal.
Dobrze zaprezentowały się też tandemy kobiece. Długo udawało im się odpierać ataki Irlandek i Brytyjek. Ostatecznie jednak finiszowały z drugiej grupy zajmując miejsca:
- 6. (Justyna Kiryła z Kamilą Wójcikiewicz)
i
- 8. (Patrycja Kuter z Katarzyną Kornasiewicz).
W trzeciej grupie dojechała Katarzyna Orzechowska z Aleksandrą Tecław.
Niepoprawny optymista
Dużą niespodziankę zrobił Krzysztof Plewa. Zawodnik H5, który czasówkę ukończył w połowie stawki, oświadczył, że ze startu wspólnego będzie medal. Rzecz w tym, że to oświadczenie padło już po tym, jak Plewa przekroczył linię mety… jako czwarty. Wkrótce jednak Chińczyk Liu Qiangli, który finiszował na trzeciej pozycji, został zdyskwalifikowany za zajechanie drogi innemu zawodnikowi i spowodowanie upadku. W efekcie Plewa awansował na jego miejsce.
Mirosław Szczepankiewicz z H1 czasówki w Maniago raczej nie zalicza do udanych, bardzo dobrze natomiast poradził sobie w wyścigu ze startu wspólnego, który ukończył tuż za podium.
Blisko medalu był również trzykrotny mistrz paraolimpijski, Rafał Wilk. Najpierw na czasówce zajął czwarte miejsce. Dwa dni później w wyścigu ze startu wspólnego Wilkowi nie udało się w odpowiednim momencie złapać do trzyosobowej ucieczki. Dojechał w drugiej grupie a dobry finisz dał mu ponownie czwarte miejsce. Drugi reprezentant Polski w H4, Jakub Staszkiewicz ukończył czasówkę na 21 pozycji. Miał też początkowo problemy w wyścigu ze startu wspólnego, później jednak umiejętnie przesuwał się do przodu i linię mety przekroczył jako dziesiąty.
Bardzo dobrze zaprezentował się Bartek Bertolin z C4. Aktualny Mistrz Polski rozwija się z wyścigu na wyścig. W Maniago w jeździe indywidualnej na czas zdobył 7 miejsce ze stratą 1 min 21 s do zwycięzcy. Aktywnie jechał w wyścigu ze startu wspólnego. Po tym, jak z peletonu oderwała się dwuosobowa ucieczka, Bertolin próbował ataku na ostatniej rundzie. Niestety został doścignięty. Zafiniszował jeszcze z peletonu, kończąc zmagania na 6 pozycji.
Udany debiut zaliczył Tomasz Strzelecki z C5. Czasówkę ukończył na 13 pozycji. Niestety w wyścigu ze startu wspólnego zabrakło nieco doświadczenia wyścigowego. Strzelecki został w drugiej grupie i ukończył wyścig na 20 miejscu, choć zdaniem trenera kadry C, Jakuba Foltyna, stać go było na jazdę w pierwszej grupie i można się spodziewać, że w przyszłości zawodnik ten jeszcze poprawi swoje wyniki.
Kategorie i kontrowersje
Kilku słów wyjaśnienia wymagają cyferki, które pojawiają się przy kategoriach H i C. Odnoszą się one do stopnia sprawności fizycznej zawodników przypisanych do danej kategorii. W skrócie można powiedzieć, że im większa cyferka, tym większy stopień sprawności. I tak w kategorii C5 startują zawodnicy o najlżejszych urazach, czasem nawet aktywni kolarze zawodowi.
Tworzenie takich kategorii ma gwarantować sprawiedliwe warunki rywalizacji dla osób o różnych możliwościach fizycznych, tak aby o wyniku na starcie nie przesądzał stopień niepełnosprawności zawodnika. Założenie jak najbardziej słuszne, nie zawsze jednak rzeczywistość daje się w pełni do niego dostosować. Raz po raz pojawiają się kontrowersje związane z tym, że przypisanie zawodnika do wyższej lub niższej kategorii dyskryminuje kogoś ze względu na jego stopień niepełnosprawności.
Przytrafiło się to tym razem reprezentantowi Polski, Hubertowi Komorowskiemu, który zaklasyfikowany został do kategorii H2, choć zdaniem zawodnika i jego trenera powinien dostać klasyfikację H1, gdyż stopień jego sprawności uniemożliwia mu skuteczną rywalizację z bardziej sprawnymi zawodnikami z H2. Polska ekipa złożyła w tej sprawie protest, który jednak nie został jeszcze rozpatrzony.
W podobnej sytuacji znalazł się reprezentant Rumuni, Octavian Ilina, który również początkowo został zaklasyfikowany do H2. Wynik, który uzyskał na czasówce dawał mu ostatnie miejsce w kategorii H2. Po pozytywnym rozpatrzeniu jego protestu i zmianie klasyfikacji uzyskany czas dał mu w kategorii H1 miejsce siódme. Jak widać więc przyporządkowanie do odpowiedniej kategorii ma niebagatelny wpływ na wynik rywalizacji.
Warto zaznaczyć, że Puchar Świata w Maniago był dla parakolarzy pierwszą okazją do zdobycia punktów do rankingu, na podstawie którego następnie przyznawane będą nominacje paraolimpijskie dla poszczególnych krajów na Paryż 2024. Kolejne punktowane wyścigi rangi Pucharu Świata już 4-7 maja w Ostendzie (Belgia) i 26-29 maja w Huntsville (USA).
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz