Transkrypcja podcastu „Pływaj z głową, nie skacz na główkę”
Mateusz Różański: Dzień dobry, z tej strony Mateusz Różański: i zapraszam na kolejny odcinek podcastu „Z każdym o wszystkim”. Dzisiaj mamy przepiękną pogodę, jest słonecznie, jest ciepło, jesteśmy w Gdańsku, nad morzem, ale nie zawsze jest to dobra wiadomość, bo im cieplej latem, tym więcej wypadków nad wodą. Dzisiaj będę rozmawiał z Panią Joanną Skopińską, która na co dzień dba o to, by nad wodą było bezpieczniej.
Joanna Skopińska: Dzień dobry. Na co dzień działam w Stowarzyszeniu Podwodnik - Szkoła Ratownictwa Sportów Wodnych i Obronnych, jest to podmiot uprawniony do wykonywania ratownictwa wodnego, ale zajmujemy się również wieloma aktywnościami około ratowniczymi, wykorzystującymi nasze umiejętności i kompetencje do działania na wodzie. Na co dzień prowadzimy dyżury nad jeziorem Orzysz i patrole wodne, gdzie dbamy o bezpieczeństwo, gdzie rozmawiamy z użytkownikami jeziora czy to na łodziach, czy też pływającymi wpław - jak robić to, żeby było bezpiecznie? Żeby nie przeszkadzać innym użytkownikom, ale też żeby sobie nie zrobić krzywdy, jednocześnie, nie rezygnując tych aktywności, bo tak naprawdę aktywności w wodzie należą do najzdrowszych i najprzyjemniejszych.
Mateusz Różański: Integracja od lat prowadzić kampanię „Płytka wyobraźnia”, gdzie pokazujemy skutki skoków na główkę do wody. Czy tych skoczków jest więcej, mniej niż kiedyś?
Joanna Skopińska: Wydaje mi się, że na tym terenie, gdzie my działamy, ten problem istnieje. Natomiast od wielu lat odnotowujemy chyba troszkę mniej wypadków, które skutkują śmiercią osoby, która skoczyła do wody, czy też utratą sprawności. Odnoszę wrażenie, że kampanie taka jak Państwa odnosi skutek. Niestety, nie działa to we wszystkich płaszczyznach, jeżeli chodzi o korzystanie z wody, bo niestety korzystanie z wody po spożyciu alkoholu czy też innych środków o podobnym działaniu nie zmniejsza się co roku. Jeżeli śledzimy statystyki, to jest to około 1/4 wszystkich utonięć, które są spowodowane spożyciem takich środków, natomiast jeżeli chodzi o skoki, to rzeczywiście jest to ogromnie sprawa niebezpieczna i należałoby generalnie ograniczyć się do takiej aktywności, do miejsc, gdzie jest to wręcz wskazane, że to jest miejsce do wykonywania skoków na niektórych pływalniach, w jakichś miejscach strzeżonych. Na pewno nie w akwenach, w wodach otwartych, gdzie nawet jeżeli głębokość jest odpowiednia, to nigdy nie mamy gwarancji, że nic nie pojawiło się nowego, w tym akwenie, czy też jakaś dryfująca kłoda, czy też jakieś inne przeszkody, które mogą spowodować uraz, ze śmiercią włącznie czy też z utratą sprawności.
Mateusz Różański: Jak wygląda Wasza praca codzienna na plaży, nad jeziorem?
Joanna Skopińska: W tej chwili ratownictwo wodne od roku 2011, po zmianie przepisów nieco zmieniło oblicze, ponieważ wcześniej było to ratownictwo typowo letnie i rozpoczynały się wakacje na kąpieliskach, nad jeziorami, nad morzem pojawiali się ratownicy, którzy pilnowali bezpieczeństwa na tym właśnie terenie. Teraz wygląda to inaczej - ratownictwo wodne wykonuje w tej chwili w Polsce, 117 podmiotów. Każdy z nich musiał otrzymać zgodę z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, aby otrzymać taką zgodę, należy pełnić całoroczne, całodobowe dyżury na wyznaczonym akwenie, posiadać odpowiednią kadrę, posiadać odpowiedni sprzęt i zapewnić gotowość całodobową, ponieważ każdy z tych podmiotów ma uruchomiony telefon alarmowy, gdzie każdy może zadzwonić, widząc cokolwiek niepokojącego na akwenie, na którym dany podmiot pełni dyżury, czyli w naszym przypadku na jeziorze Orzysz.
Mateusz Różański: Zajmujecie się też edukowaniem ludzi i pokazywaniem, jak bezpiecznie zachowywać się nad Waszym jeziorem, ale nie tylko.
Joanna Skopińska: Oczywiście. Podczas wykonywania rutynowych patroli, które w sezonie wykonujemy codziennie, a poza sezonem wykonujemy przynajmniej w weekendy i innych momentach, kiedy ruch jest wzmożony. Prowadzimy rozmowy z użytkownikami na temat: zakładania kamizelek asekuracyjnych, na temat: skoków, bo zdarzają się skoki z różnych jednostek pływających z wody, na temat: pływania w pław, bez odpowiedniego oznakowania i to, co wcześniej rozmawialiśmy na temat: spożywania alkoholu czy też środków o innym działaniu, ponieważ, jak to jak zwykle bywa, jeżeli spożywamy taki środek, to nasza ocena sytuacji jest zaburzona - wydaje nam się, że wszystko mamy pod kontrolą, podczas gdy jest inaczej. Wydaje nam się, że po trzech, czterech piwach jesteśmy w stanie na dyskotece z każdą osobą zatańczyć, natomiast po trzech, czterech piwach nie stanie się nagle tak, że nauczymy się pływać. Brak dostatecznych umiejętności pływania i oceny własnych umiejętności też jest jednym z największych niebezpieczeństw nad wodą. Wydaje nam się, że potrafimy pływać, czy też potrafimy pływać tam, gdzie mamy grunt, czy też potrafimy pływać, jeżeli nie zamoczy nam się głowa, to oznacza, że tej umiejętności nie potrafimy, nie mamy. Także tutaj jest duża praca do wykonania, żeby korzystać z tych akwenów, ale jednocześnie, będąc do tego odpowiednio przygotowanym.
Mateusz Różański: A co robicie, gdy właśnie dochodzi do takiego wypadku, jak niefortunny, nieszczęśliwy skok, na główkę do wody?
Joanna Skopińska: Takie wypadki częściej mają grupy, które zabezpieczają kąpieliska czy też inne miejsca wyznaczone do kąpieli. W tym momencie należy działać niezwłocznie, taką osobę należy podjąć z wody, przy czym to podjęcie powinno być w sposób możliwie najbardziej bezkolizyjny, czyli, starając się nie pogłębiać urazu, starając się w sposób możliwie bezinwazyjny umieścić taką osobę, czy też na desce, czy też na innej jakieś płaskiej powierzchni, aby nie naruszać szczególnie odcinka szyjnego. Niestety, w przypadku przerwania rdzenia kręgowego, szczególnie na tym odcinku może dojść do utraty sprawności, może dojść do jeszcze głębszej niepełnosprawności, zatrzymania niektórych czynności życiowych. Także przy takim wypadku staramy się jak najmniej już później ingerować w ułożenie takiego pacjenta. Jeżeli doszło również do podtopienia, czyli do zalania dróg oddechowych, to jest to wtedy priorytetem. Priorytetem jest ratowanie życia ludzkiego, przywrócenie czynności życiowej, czyli podjęcie resuscytacji krążeniowo-oddechowej, uciski klatki piersiowej, sztuczne oddychanie, czyli wdechy za pomocą worka samorozprężalnego oraz jeżeli posiadamy - a my posiadamy taki sprzęt - podłączenie automatycznego, elektrycznego defibrylatora, który może nam takie czynności życiowe przywrócić. Wtedy te czynności mają pierwszeństwo nad czynnościami, mającymi na celu ratowanie zdrowia. Tak czy tak, jest to wypadek bardzo groźny i może się skończyć tragicznie.
Mateusz Różański: Wciąż taką normalną niestety rzeczą są wypadki nad wodą, po pijaku. I co w takich sytuacjach, kiedy na przykład widzicie, że ktoś jest pod wpływem? Ktoś zaczyna się popisywać, ktoś chce skakać? Ktoś tutaj jest po prostu z alkoholem? Co wtedy ratownik może zrobić?
Joanna Skopińska: Jako podmiot ratownictwa wodnego niestety, jedyną rzeczą, którą możemy zrobić, to jest podjęcie rozmowy z taką osobą, wskazanie na ewentualne skutki takiego działania. Natomiast najbardziej efektywnym argumentem, który najczęściej działa, jest powołanie się na przepisy, bo tłumaczenie osobie pod wpływem alkoholu, że może zrobić sobie krzywdę to często jest jak grochem o ścianę. Natomiast mówienie o mandatach o wysokości do 500 zł już może odnieść pewien efekt, zwłaszcza że my w swojej działalności, podczas patroli również współpracujemy z policją, która już ma troszkę więcej instrumentów - już może nałożyć mandat, może skierować taką osobę na kolegium, może doprowadzić ją do komisariatu i zakończyć przygodę pod wpływem alkoholu. Nasza praca to jest tylko edukacja, tylko profilaktyka i lepiej jest większą część tej profilaktyki wykonywać, zanim dojdzie do zdarzenia, czyli m.in. na takich wydarzeniach, jak dzisiaj, na strefie społecznej, podczas Święta Wolności rozmawiamy na temat bezpieczeństwa nad wodą, pokazujemy, jak udzielać pierwszej pomocy, rozmawiamy z całymi rodzinami, bo tak naprawdę dzieci wykazują znacznie więcej chęci do ćwiczeń, do rozmowy na ten temat. Chociaż tutaj też jesteśmy mile zaskoczeni, że zainteresowanie naszym stoiskiem jest bardzo duże, więc właściwie ta praca nakierowana jest bardziej na przyszłość, czyli czym skórka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Więc to, o czym będziemy rozmawiać i to, co będziemy ćwiczyć z młodymi, to wierzymy, że jak dorosną, to po prostu to pokolenie naszych rówieśników, osób od nas, starszych już będzie zachowywało się bardziej rozsądnie i pewnych rzeczy nie będzie robić, które każdy wie, że są niewłaściwe, każdy wie, że są niebezpieczne, a jednak wydaje nam się, że to dotyczy wszystkich innych nie nas.
Mateusz Różański: Sukcesem jest chyba to, że właśnie tych skoków do wody jest mniej, jest Pani kolejną osobą o tym mówi,. Pytanie tylko, czy te osoby, które kiedyś skakały na główkę, po prostu nie przeniosły się do aquaparków, basenów, a ich miejsce zajęli Ci, którzy przychodzą sobie z piwkiem czy z innym rozweselaczem nazwijmy to nad wodę?
Joanna Skopińska: Tak, jak Pan to ujął - rozweselacze - są to substancje stosunkowo nowe, czyli dopalacze, nowe formy narkotyków, różne substancje, które można wykonać samemu w domu, jest to zjawisko nowe, alkohol jest, był, będzie. Natomiast pojawiły się nowe substancje, gdzie niestety możemy zorientować się jedynie po zachowaniu danej osoby, że jest pod wpływem takich substancji, ale niestety skutki mogą być identyczne, jak jak po spożyciu alkoholu. Tak jak rozmawialiśmy, nasze narzędzie to jest jedynie rozmowa, to jest jedynie profilaktyka, spotkania, rozmowy, to, co możemy powiedzieć, to jedynie uczulić i trochę nastraszyć ewentualnymi sankcjami karnymi, bo oddziaływanie na rozsądek cały czas ma, odnoszę wrażenie, że jeżeli działać, to działać wcześniej. W przypadku zaistnienia, to już jest nam coraz trudniej i to ryzyko się aż tak bardzo nie oddala.
Mateusz Różański: I Wy działacie wcześniej, bo prowadzicie warsztaty. I tak jak rozmawialiśmy wcześniej, to także dla osób z niepełnosprawnością.
Joanna Skopińska: Tak bardzo, bardzo lubimy tę pracę. Osoby z niepełnosprawnością są naszą jedną z podstawowych grup, z którymi pracujemy, prowadzimy warsztaty z zakresu podstaw udzielania pierwszej pomocy, z zakresu podstaw płetwonurkowania normalnie ze sprzętem, które mają na celu wewnętrzne wzmocnienie takich osób poprzez nauczanie ich czynności, które są teoretycznie dedykowane bardziej dla osób bez tych niepełnosprawności, wręcz lepiej sprawnych, wręcz odważniejszych, a tak naprawdę okazuje się, że takie czynności mogą wykonywać również osoby z pewnymi niepełnosprawnościami i wykonywać to równie dobrze. I to, co jest dla nas szczególnie przyjemne, jako dla społeczników, że praca z takimi osobami daje nam też również bardzo dużo satysfakcji. Widzimy radość z wykonywania tych czynności, widzimy chęć i duże zaangażowanie w uczestniczeniu w warsztatach z udzielania pierwszej pomocy, czy też zajęć basenowych z nurkowania, chęć pomocy innym, wspieranie się nawzajem. Współpracujemy ze szkolnymi ośrodkami szkolno-wychowawczymi, współpracujemy z warsztatami terapii zajęciowej, gdzie obserwujemy to, co nas bardzo cieszy, dużą współpracę, pomoc wzajemną, a tak naprawdę zarówno w nurkowaniu, jak i w udzielaniu pierwszej pomocy jest to praca zespołowa. Jest to współdziałanie, jest to chęć asekuracji, niesienia pomocy innym, więc w przypadku osób z niepełnosprawnościami niejednokrotnie takie zajęcia są jeszcze bardziej efektywne i też, jeżeli chodzi o pierwszą pomoc w tym środowisku, statystycznie pewnych wypadków jest więcej, więc taka wiedza również jest potrzebna, nawet z osobami ze znacznym stopniem niepełnosprawności ta wiedza się przydaje, ponieważ będąc nawet świadkiem, wypadku inne jest wtedy podejście. Nie ma, aż takiego dużego strachu, jest to po prostu czynność do wykonania, którą oczywiście można wykonać trochę lepiej, można wykonać trochę gorzej, ale każda osoba jest w stanie zrobić coś dobrego dla drugiego człowieka w ramach własnych możliwości. I tego właśnie staramy się nauczyć i to nas bardzo cieszy, że jest duża, duża chęć, duża gotowość czy niesienia pomocy innym, czy też zaangażowania się we współpracę. I to jest super.
Mateusz Różański: To jak wyglądają lekcje pierwszej pomocy, na przykład dla osób na wózku?
Joanna Skopińska: Dla osób na wózku należy znaleźć tę część procesu, tę część czynności, które mogą wykonać, czyli na przykład mogą wykonać telefon na pogotowie, mogą na przykład pomóc w resuscytacji niemowląt - to wszystko, co można zrobić rękami. Te osoby mogą na przykład w przypadku, czy konieczności podjęcia ucisków klatki piersiowej mogą wyznaczać rytm. Szczególnie jeżeli są to osoby, które mają słuch muzyczny i ten rytm są w stanie wybijać dobrze. Jest duża gotowość takich osób do współdziałania, również osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Teoretycznie mogłaby się wydawać, że lepiej, gdyby się nie nie angażowały w udzielania takiej w pierwszej pomocy. Natomiast są to osoby, które bardzo często są w stanie bardzo dobrze i skrupulatnie wykonywać czynności powtarzalne, więc takie osoby można zaangażować m.in. do ucisków klatki piersiowej, nawet osoby dorosłej. Także tak naprawdę, wiedząc o tym, że są to osoby zaangażowane, oczywiście, takie osoby mogą również reagować, w szczególności osoby ze spektrum autyzmu czy też z innymi zaburzeniami mogą nieco bardziej być przestraszone w takich wypadkach, ale też nie jest nie to regułą. Dobrze jest tak ustawić zajęcia, żeby na różne działania te osoby były przygotowane, a przede wszystkim zrozumiały, że takie sytuacje mogą mieć miejsce i że oni również mogą zrobić coś dobrego. Również mogą uratować zdrowie, uratować życie osoby, która w ich obecności doznała jakiegoś urazu czy też innego zdarzenia.
Mateusz Różański: Na zakończenie takie pytanie: czy Polacy lepiej pływają? Lepiej znają się na korzystaniu z wody? Niż to było kilka lat temu? Czy lepiej sobie radzimy z wodą? Czy wiemy, jak korzystać z niej w sposób bezpieczny? Czy troszkę jest tym gorzej, niż było kiedyś?
Joanna Skopińska: Bardzo trudno to ocenić, bo z jednej strony są prowadzone pewne, czy to kampanie, czy to akcje na przykład nauczania dzieci pływania, natomiast z tego, co widzimy, nie ma to zbyt dużego przełożenia na umiejętności pływania. Polacy, niestety, to, co można powiedzieć, na pewno pływają gorzej niż niektóre narody, na przykład Czesi, którzy mają wpisane jakby kulturowo naukę pływania, oni często uczą się pływać, nawet w rzekach. U nas woda zawsze była postrzegana też jako niebezpieczeństwo i z jednej strony jest to dobrze, ale tak naprawdę jest to woda - daje życie i życie odbiera, można powiedzieć. Tak naprawdę umiejętne korzystanie sprawi, że będziemy zdrowsi. To, czego na pewno teraz jest więcej, to na pewno są szybsze jednostki pływające, większe silniki, więcej niebezpieczeństw związanych ze sprzętem, bo jeżeli chodzi o samą umiejętność pływania, to też na pewno zależy od regionu, zależy od miasta, zależy w dużej części od człowieka. Tutaj nie mam ani złych, ani dobrych informacji. Uczmy się sami pływać, uczmy swoje dzieci, miejmy szacunek do wody - to jest ogromnie ważne, że nawet jeżeli te nasze umiejętności nie są zbyt dobre, to po prostu nie porywajmy się z motyką na słońce, nie starajmy się nikomu udowodnić, że jest inaczej, a nauka pływania jest raz że zdrowa a dwa że rzeczywiście jak znajdziemy się nieoczekiwanie w sytuacji niebezpiecznej to jest większe prawdopodobieństwo, że sobie poradzimy. Jeszcze na koniec proszę, pozwolić mi dokończyć myśl, która jest przez wakacjami, naszym zdaniem najważniejsza - na jednostkach pływających zawsze miejmy na sobie kamizelki asekuracyjne, one są w tej chwili bardzo ładne, niedrogie, a naprawdę mogą nam uratować życie.
Mateusz Różański: I nigdy nie skaczmy do wody w miejscach do tego nieprzeznaczonych.
Joanna Skopińska: Absolutnie nie.
Mateusz Różański: I miejmy głęboką wyobraźnię, bo nie wiemy, co w płytkiej czy głębokiej wodzie na nas czeka. Moją rozmówczynią była Pani Joanna Skopińska: i oboje możemy życzyć wszystkim bezpiecznego i udanego wypoczynku nad wodą.
Joanna Skopińska: Rozwagi, rozsądku i szczęśliwych wakacji.
Mateusz Różański: Bez nieszczęśliwych wypadków. Dziękuję, do usłyszenia. Do zobaczenia.
Joanna Skopińska: Dziękuję.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz