Dzień dobry... Chciałabym Ci opowiedzieć moją historię!
Jest pewne miejsce, w którym zamiast książek są ludzkie historie. Zamiast ciszy są rozmowy, często też wielopokoleniowe i na każde tematy. Są to spotkania pełne szacunku, wsparcia i zrozumienia dla wszystkich różnorodnych i obecnych osób. Miejsce, które jednoczy i w którym ważny jest przede wszystkim człowiek, to... „Żywa biblioteka”.
Dominika Kopańska: Myślę, że warto zacząć rozmowę od pytania, czym jest „Żywa biblioteka” i „Żywa książka”?
Anna Pyrek: Pierwsza koncepcja „Żywej biblioteki" powstała już jakiś czas temu w Danii i jest to przestrzeń, w której czytelnicy spotykają się z „Żywymi książkami", czyli z osobami, które mają do opowiedzenia swoją historię.
Ze względu na swoją różnorodność czy odmienność, „Żywe książki" często borykają się ze stereotypizacją w społeczeństwie. I tak jak czytamy papierowe książki, tak tutaj spotkania w ramach „Żywej książki" mają podobną formę, tylko zamiast książek są osoby.
Podczas spotkań, które trwają 30 minut czytelnicy często mogą się przekonać, że może nie wszystko co myślą, jest prawdą albo mogą też potwierdzić pozytywne przemyślenia na temat danej grupy osób.
Takie „żywe” spotkania oprócz poznania bliżej historii drugiego człowieka, umożliwiają otworzenie się na drugiego człowieka i poznanie jego historii, ale też poszerzenie swoich własnych horyzontów.
Nie zawsze mamy okazję porozmawiać z kimś, kto np. jeździ na wózku lub ma chorobę psychiczną. Wiele ludzi z powodu niewiedzy może też obawiać się tego kontaktu, dlatego tutaj w „Żywej bibliotece" tworzymy taką przestrzeń, w której zarówno „Żywa książka" jak i czytelnik może poczuć się bezpiecznie.
Też jest to miejsce, w którym dana osoba nie obrazi się za pytania, które ją interesują.
Wspomniałaś wcześniej o grupie osób, które są w pewien sposób stereotypizowane lub wykluczane społecznie. Powiedz mi, jakie grupy osób masz na myśli, jeśli chodzi o „Żywą książkę"?
Tak naprawdę „Żywą książką" może być każdy, ponieważ poziomy tej stereotypizacji dotykają wielu społeczności i są bardzo różne: od bezdzietnej kobiety, po ateistę, feministkę, osobę z niepełnosprawnością: czy to ruchową, czy intelektualną, choroby psychiczne, czy też uchodźców politycznych.
Są to grupy osób do których przyklejamy jakąś łatkę, albo sądzimy, że wiemy wszystko na ich temat, ponieważ wszystkie bezdzietne kobiety są bezdzietnymi tylko dlatego, że coś tam, coś tam, albo wszyscy uchodźcy zrobili taką rzecz a nie inną i gdzieś to ma nam pokazać, że nie wszystko jest wcale takie czarno-białe jak nam się wydaje.
Zapytam o twoją rolę w „Żywej bibliotece". Jesteś „Żywą książką"? Czy pełnisz funkcję organizacyjną?
Nie, nie jestem „Żywą książką", ale jeśli kiedyś zdobyłabym się na taką odwagę, by być żywą książką i podzielić się swoją historią to kto wie? Jednak jest to trochę daleka przestrzeń. Jeśli chodzi o moją aktualną rolę, to pomagam w organizacji „Żywej Biblioteki" w Warszawie, którą koordynuje Fundacja Rubin.
Ja między innymi działam w Fundacji, ale bardziej jako wolontariusz i od prawie 5 lat pomagam w organizacji „Żywej Biblioteki" i pełnię funkcję bibliotekarza. Jest to taka osoba, tworząca tą przestrzeń do rozmowy, która może być dosłownie wszędzie, np. w parku, w ogrodzie czy w bibliotece.
Jestem takim małym elfem, który rozkłada krzesła i ma tablicę, na której widnieje informacja, jakie „Żywe książki” w chwili obecnej są wypożyczone a które dostępne. Dodatkowo, wywieszam prologi książek, czyli takie krótkie opisy naszych narratorów. Taką właśnie rolę pełni bibliotekarz, który też prowadzi czytelników na rozmowy, jak również dba o „Żywe książki” podczas „Żywej biblioteki”.
Jak wygląda cały proces organizacji takiej „Żywej biblioteki” i „Żywej książki”? Domyślam się, że to jest takie przedsięwzięcie, które nie jest organizowane w każdym województwie w Polsce. Doczytałam też informacje, mówiące o tym, że by zorganizować taką „Żywą bibliotekę", należy dołączyć do pewnej „sieci". Mogłabyś coś o tym opowiedzieć?
Tak, jak najbardziej. „Żywe Książki” są generalnie na całym świecie, ale rzeczywiście w Polsce od pewnego czasu działa tzw. “sieć żywych bibliotek”, mająca oficjalnie Zarząd, którego główną rolą jest ukierunkowanie tych działań w taki sposób, by te wydarzenia miały charakter bardziej ogólnopolski niż lokalny.
By zorganizować „Żywą bibliotekę” w swoim województwie, to należy się zgłosić do takiej „sieci żywych bibliotek”. Nie spotkałam się jeszcze z decyzją odmowną, ale tu chodzi po prostu tylko o to, by osoby, które są z organizacją takiego wydarzenia dłużej zaangażowane, wiedziały co się w chwili obecnej dzieje.
Tutaj też bardzo istotną rolę odgrywa umiejętność organizatora, który powinien dany koncept przedstawić w dobrym świetle. Gdy jednak przyniesie to odwrotne skutki, to może wyjść z tej organizacji coś bardziej złego niż dobrego. Nie można do tego dopuścić. Zgłoszenie się do tej sieci, według mnie ma funkcję kontrolną, ponieważ należy „Żywej książce”, czytelnikowi, a nawet samemu pomysłowi zapewnić poczucie bezpieczeństwa.
W jaki sposób mogę stać się „Żywą książką? W jaki sposób można się do Was zgłosić? Tą „Żywą książką" może być tak naprawdę każdy? Czy jest jakaś selekcja?
Wystarczy do nas napisać, np. na facebooku, czy instagramie, albo można wejść na stronę internetową Fundacji Rubin i bezpośrednio do nas napisać. Dodatkową opcją jest przyjście na jedno z naszych spotkań w ramach „Żywej Biblioteki" i tam nawiązać z nami kontakt.
Co do weryfikacji? Myślę, że weryfikacja po części robi się sama. Oczywiście, są szkolenia dla żywych książek, gdzie one same mogą zobaczyć jak to wszystko wygląda. Są też przygotowania do tej roli, która naprawdę nie jest łatwa, ponieważ „Żywe książki” spotykają się też z innymi książkami i historiami. Sądzę, że właśnie to, tak naprawdę weryfikuje.
My nie oceniamy danej osoby ani jej doświadczenia. Dla nas każdy człowiek jest traktowany tak samo, zarówno osoba zmagająca się z lękiem społecznym lub z fobią na punkcie pająków, jak i osoba borykająca się z innymi problemami.
Wspomniałaś o słowie kluczu jakim jest „poczucie bezpieczeństwa". Powiedz mi, czy usłyszałaś odpowiedź zwrotną, od „Żywej książki", ale też od czytelnika po zakończeniu „Żywej biblioteki"? Jakie uczucia czy emocje towarzyszyły im podczas spotkania?
Co im to dało, że dana osoba wystąpiła w roli „Żywej książki", a słuchacz w roli czytelnika? Wystąpienie w roli „Żywej książki", wymaga niemałej odwagi. Sama też rozmowa z „Żywą książką" może kosztować wiele emocji daną czytelniczkę czy czytelnika, ponieważ zasiada ona przecież do rozmowy z kimś obcym twarzą w twarz. Często są to też trudne rozmowy.
To jest bardzo zależne od danej sytuacji. Czasem to sami czytelnicy przychodzą do „Żywej biblioteki” i mówią, że chcą być książkami, ponieważ jakiś czas temu z kimś już rozmawiały i stwierdziły, że chcą się teraz sami podzielić swoją historią.
Jeśli chodzi o emocje, uczucia, to generalnie są one czasem czymś trudnym dla wielu osób, ponieważ mogły w tych opowiadanych historiach znaleźć cząstkę siebie. Wiele z tych osób nie mogły też znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania, dlatego też przyszły porozmawiać załóżmy, że z osobą z transpłciową, żeby dowiedzieć się jak może wyglądać życia już powiedzmy po ujawnieniu się.
Co im dają takie spotkania? Dzięki tym rozmowom często czytelnicy czują się zainspirowani tym, że naprawdę można! Często są to też przyjazne rozmowy, gdzie niektórym osobom rozmowa o sctricte żywo książkowych tematach przebiega w bardzo miły sposób, a później płynie gdzieś w nieprzewidzianym kierunku. Niektóre z tych rozmów trwają i trwają.
To wszystko zależy zarówno od czytelnika, jak i „Żywej książki. Oczywiście było też kilka rozmów, po których „Żywe książki” i czytelnicy wychodzili ze łzami w oczach, ale ze wzruszenia. Może dlatego, że rozmowa była tak głęboka? Jak widać są to różne emocje.
To też wszystko zależy od nastawienia z jakim dana osoba przychodzi na spotkanie, bo wiadomo, że jeśli przyjdzie ona powiedzmy, że zamknięta na świat czy ze swoim własnym obrazem w głowie, który chce tylko potwierdzić, to wiadomo, że znajdzie ona to swoje potwierdzenie w czymkolwiek.
Natomiast gdy rzeczywiście przyjdzie ta osoba na to spotkanie otwarta, chętna na poznanie drugiej strony, to bardzo wiele z takich spotkań i rozmów może ona wynieść.
Anno, a jak ty tutaj się znalazłaś, pomagając organizować „Żywą książkę" i „Żywą bibliotekę"? Co te spotkania Tobie dają? Jeszcze w sytuacji, gdy jesteś świadkiem tego, że czytelnik lub „Żywa książka ze spotkania wychodzi z trudnymi emocjami czy z uczuciami i dostajesz odpowiedź zwrotną, że: Tak! To spotkanie było potrzebne i mam nadzieję, że będzie ich więcej!
Będąc jeszcze na studiach zobaczyłam ten koncept i stwierdziłam, że to brzmi szalenie interesująco! Dołączyłam specjalnie do Koła Naukowego, które wtedy współpracowało z „Żywą biblioteką". Co mi te spotkania dają?
Na pewno satysfakcję, że gdzieś tam bycie w samej tej społeczności, bo i nasze żywe książki, czytelnicy i inni bibliotekarze to są naprawdę cudowni ludzie! Są bardzo otwarci na świat i na innych. Sama ta społeczność bardzo dużo mi daje. Dodatkowo gdzieś tam jest jeszcze taka satysfakcja czy poczucie... nie wiem, jak to określić.
Takie poczucie misji i zadowolenia?
Tak! Takie poczucie zadowolenia, że rzeczywiście przyczyniłam się do otwarcia czy poszerzenia horyzontu innym ludziom oraz że mogłam współtworzyć taką przestrzeń. To naprawdę cieszy, że ktoś rzeczywiście miał szansę porozmawiać o sprawach, dla niego istotnych, jak i dla „Żywych książek", które, jeżeli chcą być wysłuchane, to takimi są.
Szczerze mówiąc, to nie zastanawiam się nad tym na co dzień. Wychodząc z biblioteki i zbierając już na sam koniec wszystkie rzeczy, czuję, że aż chce się dłużej rozmawiać z tymi ludźmi i wysłuchiwać historii.
Powiem Ci szczerze, że inicjatywa jaką jest „Żywa książka" i „Żywa biblioteka" jest naprawdę wyjątkowa, ważna i bardzo potrzebna nam wszystkim ludziom, bez względu na sprawność, choroby, orientację, płeć czy status materialny. Bo to my właśnie tworzymy tą różnorodność, która była jest i będzie obecna w naszej codzienności. Bardzo Ci dziękuję za rozmowę!
Anna Pyrek – studiuje prawo i pracuje w dziale „Przeciwdziałania praniu pieniędzy w dużym banku”, ale najbardziej interesuje ją drugi człowiek. Dlatego wolny czas dzieli między Ogólnopolskie Stowarzyszenie Forum Młodych Dyplomatów i „Żywą bibliotekę", w której działa od 2019 r. jako koordynatorka. Największe marzenie? Świat, w którym ludzie potrafią ze sobą rozmawiać i są na siebie nawzajem otwarci.
Komentarze
-
Inicjatywa super! Prześledziłem internet na szybko i wygląda na to, że to już nie działa. Jeśli to nadal aktualne to czemu nie ma podanego kontaktu, gdzie można coś więcej się dowiedzieć i może uczestniczyć w tym?odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz