Gdy szef gra nie fair
„Praca w magazynie: zimą w temperaturze 7 st. C, po 12 godzin, bez płatnych nadgodzin, ew. urlop w listopadzie. 600 zł na rękę". Czy ktoś odpowie na takie ogłoszenie?
Ilustr. B. Przybyszewski
Czasem tak właśnie wyglądają zapewnienia pracodawców o „atrakcyjnym systemie wynagrodzeń i możliwości rozwoju zawodowego”. Co zrobić, gdy daliśmy się nabrać, a szef wykorzystuje swoją pozycję?
Pracodawca jest uprzywilejowany w stosunku do pracownika. Choć sytuacja trochę się zmienia, ponieważ nieco trudniej o siłę roboczą, wciąż nie należy liczyć na to, że szef nie będzie chciał naginać praw swoich podwładnych. Lista łamanych praw pracowniczych jest dłuższa w przypadku osób niepełnosprawnych, gdyż dodatkowo naruszane są ich uprawnienia w pracy.
Przywileje kuszą
Pracodawcy bardzo często nie przestrzegają 7-godzinnego dnia pracy, a urlopy przyznają w korzystnym dla firmy momencie. Czasem przyjmują do pracy na tzw. próbę, czyli bez umowy. Pracownik wykonuje zadanie, po czym dowiaduje się, że zatrudniony nie będzie i pieniędzy nie dostanie. Zdarza się też, że osoba niepełnosprawna nie pracuje na stanowisku, na które zgodę wyraził lekarz medycyny pracy, lecz na innym, które wręcz szkodzi jej zdrowiu.
Powszechne jest wypłacanie części pieniędzy „pod stołem". Ponoć dla dobra samych niepełnosprawnych, by nie musieli rezygnować z renty. Lewych pieniędzy często też nigdy nie widzą. Pracodawcy żądają czasem, aby nie przedstawiać im orzeczeń. Chcą ominąć wynikające z tego obowiązki. Szefowie firm potrafią bez uzasadnienia z dnia na dzień zwolnić pracownika, fałszując przy okazji świadectwo pracy.
Na ewentualne narzekania pracowników pada najczęściej porada: „Ciesz się, że w ogóle masz pracę". Może to i prawda, ale czy w związku z tym trzeba dawać się wyzyskiwać?
Jak walczyć o swoje
Cztery sposoby na nieuczciwego pracodawcę można stosować po kolei lub osobno.
I Rozmowa
Pierwszy sposób to oczywiście negocjacje z pracodawcą. Jeśli nie
przynoszą rezultatu, następne kroki są bardziej radykalne.
II Zwolnić szefa
Jeśli pracodawca dopuścił się ciężkiego naruszenia podstawowych
obowiązków wobec pracownika, ten na mocy art. 55 Kodeksu pracy może
„zwolnić szefa", czyli rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia.
Pracownikowi przysługuje wówczas odszkodowanie za czas
wypowiedzenia. Warto jednak mieć dowód naruszenia swych praw
pracowniczych, a także skonsultować sprawę np. w inspekcji
pracy.
III Państwowa Inspekcja Pracy (PIP)
PIP ma oddziały w większych miastach. Pracownicy udzielają
bezpłatnie porad prawnych z zakresu prawa pracy. Adresy i telefony
placówek znaleźć można na www.pip.gov.pl. Do PIP można
zwrócić się także z prośbą o interwencję. Inspektor pracy może
cokolwiek pracodawcy nakazać jedynie w wypadku łamania zasad BHP,
np. braku wentylacji, złego oświetlenia, niezabezpieczonych maszyn.
Inspektor nie jest ostateczną instancją w razie łamania innych praw
pracowniczych. Może jednak przeprowadzić w zakładzie kontrolę,
której wyniki przydadzą się w sądzie pracy.
IV Sąd pracy
To ostatnia deska ratunku - wydzielona jednostka sądu rejonowego (I
instancja) oraz okręgowego (II instancja). Pozew składa się
zazwyczaj w sądzie właściwym dla siedziby zakładu pracy. Pracownik
jest zwolniony od opłat sądowych w sądzie I instancji, gdy
roszczenie nie przekracza 50 tys. zł (powyżej tej kwoty trzeba
zapłacić 5 proc. wartości sporu). Może też ponieść koszty procesu,
jeśli przegra sprawę. W pozwie należy zawrzeć: dane powoda (swoje)
oraz pozwanego (zakładu), o co się wnosi (w punktach), krótką
historię swojej pracy w pozwanym zakładzie oraz poparty dowodami
opis sytuacji, w wyniku której składa się pozew. Od wyroku sądu
strony mogą złożyć apelację, a na każdym etapie postępowania
możliwa jest ugoda. Pozew pomogą napisać pracownicy PIP.
Więcej o sądowych potyczkach z pracodawcą
Sąd pracy nie jest straszny, gdy ma się w ręku twarde dowody. Wiadomo jednak, jak trudno jest o pracę. I że sprawa sądowa może trwać dość długo, a pracownikowi nie będzie już dane pracować w pozwanym zakładzie pracy. Czy warto więc tracić zdrowie, za wszelką cenę trwać na stanowisku, jeżeli pracodawca nie zmienia nieuczciwego postępowania? Czy straty nie są większe od zysków?
Trzy zasady
Choć nie spowodujemy nagłej przemiany swego szefa ze złego
człowieka w dobrego i nie zapobiegniemy wszystkim jego
niegodziwościom, warto poznać trzy zasady, dzięki którym utrudni
się mu wykorzystywanie nas w pracy.
I zasada: Nic na gębę
Nie rozpoczynać pracy bez podpisania umowy, nawet jeśli pracodawca
obiecuje, że podpiszemy ją za parę dni. Bez umowy nie ma także
okresu próbnego.
II zasada: Czytać, co się podpisuje
Niektórzy są tak zaaferowani samym znalezieniem pracy, że nie
wiedzą, co właściwie podpisują. Tymczasem nieważne jest, o czym
zapewniał przyszły pracodawca. Ważne to, co zostało na
papierze.
III zasada: Zbierać dowody
Jeśli zorientujemy się, że jesteśmy przez pracodawcę
wykorzystywani, warto po cichu zbierać dowody. Nie wiadomo, może
przydadzą się kiedyś w sądzie? Dowodami mogą i być wysyłane po
godzinach pracy służbowe e-maile czy ksero rachunku za tankowanie
firmowego samochodu w dzień wolny od pracy! Jeśli ktoś codziennie
podbija kartę o 8.00 i 16.00, a pracuje na umowę zlecenie, to także
ma w ręku dowód, gdyż powinien pracować na podstawie umowy o
pracę. Natomiast jeśli - podana w pozwie jako dowód lista
obecności, niewygodna dla pracodawcy - nagle „zaginie", to tym
lepiej, bo zmniejsza w oczach sądu wiarygodność pozwanego. Dowody
są o tyle istotne, że trudno liczyć na zeznania świadków. Niełatwo
im będzie zeznawać przeciwko firmie, w której pracują.
Mgr inż. Józef Fijołek, Starszy Inspektor Pracy
Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie
- Wykorzystywany pracownik nie powinien się na to godzić. Powinien
zakończyć współpracę z nieuczciwym pracodawcą lub mając twarde
dowody, wystąpić do inspekcji pracy lub sądu pracy. Przezorny
pracownik powinien zacząć po cichu zbierać dowody, jeżeli
zorientuje się, że jest przez pracodawcę wykorzystywany.
Inspektor
pracy i sąd pracy będą się opierać na dokumentach, a ten ostatni
dzięki nim zdecyduje, która strona jest bardziej wiarygodna. Takie
postępowanie pracownika jest nienaturalne, ale jeżeli pracodawcy są
nieuczciwi, trzeba temu zapobiegać. Zgodnie z art. 242 Kodeksu
pracy pracownik może dochodzić swych roszczeń ze stosunku pracy na
drodze sądowej, kiedy to sąd ma prawo oceniać wiarygodność oraz moc
dopuszczonych dowodów według własnego przekonanania na podstawie
wszechstronnego rozważenia zebranego materiału w sprawie. Decyzja
sądu przesądzająca o rozstrzygnięciu sporu ze stosunku pracy jest
dla stron wiążąca i rodzi określone skutki prawne. Godzenie się z
łamaniem praw pracowniczych niczego pracodawcy nie nauczy, a
siedzenie cicho nie jest czymś normalnym w XXI wieku, w kraju,
który jest członkiem Unii Europejskiej.
***
Artykuł powstał w ramach projektu "Integracja
- Praca. Wydawnicza kampania informacyjno-promocyjna"
współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach
Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich.
Komentarze
-
czy to jest ok
03.07.2015, 12:21Jezeli przykladowo ktos pracuje na umowie 1/2 a tak naprawde praxuje asz skonczy nawet po 8-10-12 godzin co dostaje max 8zl za tak zwanom nadgodzine i w miejscu gdzie oowinno sie znajdowac z 6 kudzi na stanowiskah a jest 4 tylko i w upal gdzie pracodawca nawet niedostarcza wody to jest legal niedostarczajonc posilku zadnego w tym czasie i ganiajac z przykladowo glupim oytaniem czemu tak wolno i dlugo skoro tyle roboty dane a swoje maszyny musza przerobicodpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz