Agnieszka Filipkowska: Moim priorytetem jest ustawa o asystencji
Agnieszka Filipkowska, radna Gliwic, startuje z 5. miejsca listy Koalicji Obywatelskiej. Zapytaliśmy, jakie postulaty zamierza zrealizować kandydatka wyróżniona w konkursie „Człowiek bez barier” oraz jak na jej kampanię i pracę wpływa SMA.
Ilona Berezowska: Dlaczego zdecydowałaś się kandydować do sejmu?
Agnieszka Filipkowska: Od 4 lat jestem radną w Gliwicach i nauczyłam się, że zmiany łatwiej i skuteczniej wprowadzać wtedy, gdy jest się wśród osób decyzyjnych. Ma się wtedy wpływ na kształtowanie prawa, a nie będę ukrywać, że będąc osobą z niepełnosprawnością, widzę pewne luki prawne w obszarze, który mnie najbardziej dotyczy.
Radną zostałaś dlatego, że nie udawało Ci się doprowadzić do zmian jako osobie dalekiej od ośrodków decyzyjności w mieście. Który krawężnik tak Cię zdenerwował, że postanowiłaś wejść do rady miasta?
(Śmiech). To nie był krawężnik. Chodziło o ogródki kawiarniane na naszym gliwickim rynku. Uwielbiam rynek. Spędzałam tam czas już w czasach licealnych. Gdy przychodziło lato i pojawiały się ogródki, nie było podjazdów. Były dla mnie niedostępne. W ukochanym mieście nie mogłam nigdzie wejść. Prosiłam, tłumaczyłam, pokazywałam zdjęcia. Wspólnie z Fundacją Qlavi dawaliśmy restauratorom mininajazd na jeden stopień. Mieliśmy wsparcie mediów. To uświadamianie, walka, edukacja trwały 7 lat i nic nie zmieniły. Miałam dosyć. I podjęłam decyzję, że wejdę do rady miasta. Chciałam mieć wpływ na zmianę przepisów. I mam. Od 2 lat osoba na wózku, senior, każdy z ograniczoną mobilnością może w Gliwicach skorzystać z podjazdów i oferty ogródków.
Co jeszcze osiągnęłaś w Gliwicach jako radna?
Moim sukcesem jest na pewno huśtawka dla dzieci poruszających się na wózkach. Byłam też zaangażowana w pojawienie się w mieście, w obiektach prywatnych, niezależnych od miasta komfortek - doposażonych w minimum leżankę toalet dla osób niesamodzielnych. Cieszę się też z tego, że gdy jadę przez miasto, to mogę powiedzieć, że obniżyłam ten, tamten i jeszcze inny krawężnik. W Gliwicach częściej mówi się o dostępności, częściej pojawia się kolor żółty przy przejściach dla osób słabowidzących. Mam swój udział w dostępności obiektów małej architektury, jak np. stołów miejskich (m.in. przy Skwerze Europejskim), do których można dojechać wózkiem.
Gliwice się zmieniają, dbasz o kwestię dostępności na poziomie miasta, ale są tematy, które trzeba poruszać na szczeblu ogólnopolskim. Czym chciałabyś się zająć w zakresie niepełnosprawności w sejmie?
Nie wszystko da się zmienić z poziomu samorządu. Na pewno interesuje mnie kwestia orzecznictwa. Moim priorytetem jest ustawa o asystencji. Nie powinno to wyglądać tak jak obecnie. Nie powinno się wyszarpywać jakichś dodatkowych godzin. Asystencja powinna być zależna od stanu osoby niepełnosprawnej, czyli stopnia samodzielności, tego, co człowiek potrafi zrobić. Chyba jednak nie dożyję czasów, że u nas podobnie jak w Skandynawii osoby niesamodzielne będą miały pomoc asystenta 24 godziny na dobę. Żyjemy w Polsce i trzeba patrzeć realnie, ale widzę pola do zmian, skoro mówimy o sytuacji, gdy 45 osób w mieście, mimo znacznego stopnia niepełnosprawności, jest na liście rezerwowej i nie dostało ani jednej godziny asystencji. Programy asystencji nie powinny działać na zasadzie projektów. Asystenci nie mogą sobie pozwolić na brak pracy przez kilka miesięcy i oczekiwanie na nowy projekt. Co roku od listopada mam objawy psychosomatyczne ze strachu, że moja asystentka powie, iż musi zmienić pracę. Tu musi być ciągłość zatrudniania.
A co z dostępnością na poziomie ogólnopolskim?
To mój konik. Będę dążyła do tworzenia miejskich i gminnych standardów dostępności. Walczę o to na szczeblu lokalnym i chcę przenieść tę inicjatywę na poziom ogólnopolski.
Czy nie wystarczy ustawa o dostępności?
Taka ustawa jest, ale nie załatwia wszystkiego. Podam przykład miejsc parkingowych dla osób z niepełnosprawnością. Rozporządzenie określa wymiary tzw. koperty, ale przepisy kończą się za białą ramką, którą jest obrysowana koperta i prosto z samochodu wychodzi się na schody albo chodnik z wysokim krawężnikiem. Osoba na wózku musi czasami krążyć po ruchliwej ulicy, zanim dojedzie do najbliższego przejścia dla pieszych, gdzie jest obniżony krawężnik. Nagrałam w Gliwicach filmiki i pokazałam w Zarządzie Dróg Miejskich, jak to wygląda w praktyce. Udało się w mieście się obniżyć krawężnik przy kopertach w kilku strategicznych miejscach. Nie powinno to jednak zależeć od dobrej woli urzędników. Powinny to regulować odgórne standardy.
Co z rentą socjalną?
Jestem zwolenniczką podniesienia tej renty do kwoty minimalnego wynagrodzenia. Nie każdy może podjąć pracę. Ja jestem sprawna intelektualnie. Mogę pracować i pracuję jako lektorka języka niemieckiego na Politechnice Śląskiej, na studiach zaocznych. Mieszkam z rodzicami. Gdybym była osobą niezdolną do podjęcia pracy i samotną, to renta nie wystarczyłaby mi na przeżycie. Z tym tematem wiąże się również mój postulat zwiększenia dofinansowania specjalistycznego sprzętu. Przykładem mogą być wózki elektryczne. Maksymalne dofinansowanie ich zakupu to 25 tys. zł, a wózki z kołyską, sterowaniem, miejscem na respirator kosztują od 70 do 80 tys. zł. Limity dofinansowania są niewspółmierne do poniesionych kosztów.
Skoro będziesz zajmowała się niepełnosprawnością, to nie ominiesz kwestii dotyczących zdrowia. Czego mogą się spodziewać Twoi wyborcy?
Na pewno dostępu do nowoczesnych, ratujących życie metod leczenia. Z SMA to się akurat udało, ale wystarczy spojrzeć, ilu rodziców, ile osób z niepełnosprawnością zbiera środki na leczenie siebie albo swoich dzieci. Ja też kiedyś zbierałam. Wiem, jak to wygląda, ale nie może być tak, że czyjeś życie zależy od zielonego paska oznaczającego poziom zbiórki, od tego, czy zbierze się w ciągu dwóch dni milion złotych czy nie. Tak nie da się pomóc każdemu. Kolejne kwestie, które nie dają mi spokoju, to zdrowie psychiczne, wysoki odsetek samobójstw wśród dzieci i młodzieży, likwidowanie telefonów zaufania. Trzeba zrobić wszystko, żeby ratować dzieci. Przydałoby się zniesienie limitów u lekarzy specjalistów, bo np. 7 dni na dostęp do lekarza dla osoby z niepełnosprawnością to tylko teoria. Chcę też zwrócić uwagę na prawa pacjenta, bo chyba nie ma wątpliwości, że dużo zostało tu do zrobienia.
Zniesiesz limity, skrócisz kolejki do lekarza, wprowadzisz podwyżki rent i podniesiesz koszty finansowania sprzętu. To chyba prosta droga do bankructwa. Jak zamierzasz to finansować?
Powtórzę za obecną władzą, że wystarczy nie kraść, a przede wszystkim przestać finansować Fundusz Kościelny. Pieniądze są, ale wydawane nie tam, gdzie powinny. Należy wybrać onkologię, psychiatrię dziecięcą, a nie Fundusz Kościelny. Nie jestem osobę niewierzącą, ale mam inne podejście do wydatków publicznych. Wolę dofinansowanie medycyny niż telewizji publicznej.
O Funduszu Kościelnym słychać od wielu lat, a jednak żadna partia nie odważyła się dotąd na dotknięcie umowy konkordatowej i sięgnięcie po te pieniądze. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Teraz to jeden z postulatów naszego programu. Jest zapisany jako konkret nr 16 i nr 54 na liście 100 konkretów Koalicji Obywatelskiej. To nie tylko teoria.
Mówi się, że przed nami wybory kobiet, że od ich wyniku zależą prawa kobiet. Co masz nam do zaoferowania w swoim programie?
Jestem za dostępem do bezpłatnej aborcji do 12. tygodnia ciąży. Bezdyskusyjny jest dostęp do antykoncepcji, a antykoncepcja awaryjna powinna być dostępna bez recepty. Dla każdej kobiety to ważne, ale dla kobiet niepełnosprawnych jeszcze bardziej. Przy lekach, które przyjmuję przy SMA, mam zakaz zajścia w ciążę. Podpisałam takie zobowiązanie, przystępując do programu leczenia. Kolejne konkrety to finansowanie in vitro. Dostęp do badań prenatalnych. Kobiety to często opiekunki osób starszych i osób z niepełnosprawnością, a więc kolejne postulaty związane z dostępem do opieki, kosztami tej opieki, opieką wytchnieniową, asystencją itd. w znacznym stopniu dotyczą kobiet.
Wyobraźmy sobie, że oddaję na Ciebie głos, bo podobają mi się Twoje postulaty, ale polityka to matematyka, układy, dyscyplina klubowa, zobowiązania. Czy to wszystko nie przepadnie w politycznej dżungli?
Tak samo jest w radzie miasta. Polityka to sztuka kompromisów. Daję z siebie wszystko i muszę zadowolić się każdym kolejnym krawężnikiem, każdym osiągnięciem. Muszę też być cierpliwa, bo realizacja wymaga czasem mnóstwa czasu. Jest jednak taki postulat, o który będę mocno walczyć. To asystencja dla osób z niepełnosprawnością. Mój priorytet.
Jako radna wykazałaś się skutecznością. Zrobiłaś to także jako osoba, która walczyła o własną terapię i dostęp do leków, ale nadal mnie nie przekonałaś. Poruszasz się na wózku elektrycznym. SMA wpływa na Twój organizm. Tymczasem w sejmie obrady ciągną się bez końca, nawet nocami. W sejmie nie ma komfortki i innych udogodnień. Czy poradzisz sobie z fizycznymi wyzwaniami, które przed Tobą się pojawią?
Patrząc na moją kampanię, która trwa także w weekendy, konkurenci pytają, jak sobie daję radę. Nie podjęłabym się kandydowania, gdybym była na to za słaba fizycznie. Przede mną śp. senator Marek Plura udowodnił, że wiele można zdziałać, mając SMA. Dawał radę z pomocą asystentów. A jeśli chodzi o komfortkę, to w sejmie jest ogromna toaleta i kozetka i podnośnik zmieszczą się tam bez problemu. Pokoje sejmowe są dostępne. Oczywiście muszę dbać o swoje zdrowie, tak jak wszyscy, ale dam radę.
Jakie są Twoje poglądy dotyczące migrantów i uchodźców?
Nie jestem za wpuszczaniem do naszego kraju każdego chętnego bez weryfikacji, ale na pewno rozwiązaniem nie jest śmierć w lesie. To zaprzeczenie człowieczeństwa. Nie jest rozwiązaniem także sprzedaż wiz. Szukam pomysłów w integracji społecznej, nauczaniu języka polskiego, dokładnej weryfikacji. Byłam aktywnie zaangażowana w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Zdaję sobie sprawę z kosztów tej pomocy. Tym bardziej więc jestem za wszelkimi działaniami w kierunku asymilacji i nauczania języka polskiego. System musi umożliwiać tym ludziom podjęcie pracy, usamodzielnienie, żeby odciążyć budżety samorządów.
Jakie masz plany dotyczące edukacji?
Jestem za odpolitycznieniem szkół, likwidacją przedmiotu HIT (Historia i Teraźniejszość). Podręcznik do niego jest dla mnie – zwłaszcza jako kobiety - nie do przyjęcia. Uprzedzam pytanie o religię w szkole. Uważam, że nauczanie jej w salkach przykościelnych było dobre, ale nie będę wprowadzać zamieszania i wyprowadzać jej za mury szkoły. Uważam, że religia nie powinna być częścią planu lekcji, podstawy programowej i nie powinna być finansowana z budżetu samorządów. To powinny być dodatkowe zajęcia przed lub po lekcjach.
Jako radna prowadzisz swoją działalność blisko ludzi. Można się z Tobą spotkać, napisać do Ciebie, porozmawiać. Czy ten styl działania zachowasz jako posłanka?
Oczywiście. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej
Co chciałabyś powiedzieć Czytelnikom mediów Integracji na zakończenie?
Idźcie na wybory!
Janem Filipem Libickim (Trzecia Droga)
Mateuszem Majkutem (Trzecia Droga)
Łukaszem Krasoniem (Trzecia Droga)
Arturem Świerczem (Trzecia Droga)
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- W 2025 roku nowe kryteria dochodowe w pomocy społecznej
- Rehabilitacja lecznicza Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. O czym warto wiedzieć
- Czego szukają pod choinką paralimpijczycy?
- Gorąca zupa, odzież na zmianę – każdego dnia pomoc w „autobusie SOS”
- Bożenna Hołownia: Chcemy ograniczyć sytuacje, gdy ktoś zostaje pozbawiony prawa do samodzielnego podejmowania decyzji
Dodaj komentarz